W nowym roku postanowiliśmy uruchomić cykliczne, comiesięczne komentarze dla czytelników Liberté!, które w zwięzły sposób będą podsumowywać to, co zdarzyło się w kulturze w minionym miesiącu. Skupimy się przede wszystkim na muzyce, kinie i literaturze jako tych dziedzinach, które nie są obostrzone granicami geograficznymi (np. wystawy czy spektakle teatralne już są) i zazwyczaj najbardziej wszystkich interesują. Niemniej będziemy starali się zwraca uwagę na wszystkie interesujące zjawiska i wydarzenia kulturalne. Mamy nadzieję, że taka formuła będzie stanowić atrakcyjne uzupełnienie coraz intensywniej przez Liberté! rozwijanego działu Kultura.
Pierwszą odsłonę „Miesiąca w Kulturze” rozpoczniemy od wątku literacko-filmowego. Na początku tego roku na sklepowe półki trafiło monstrualne (ale w najlepszym tego słowa znaczeniu!) wydawnictwo „Kino Nieme” pod redakcją Tadeusza Lubelskiego, Iwony Sowińskiej i Rafała Syski. Książka jest pierwszym tomem czteroczęściowego cyklu, który ma stanowić pierwszą w języku polskim tak obszerną publikację z zakresu historii kina zebraną w jednym miejscu. Zespół z Instytutu Sztuk Audiowizualnych UJ potraktował sprawę bardzo poważnie, włożył ogrom pracy w to wydawnictwo, czyniąc z „Kina Niemego” zdecydowanie coś więcej niż filmoznawczy podręcznik akademicki. Ciężko w ciągu kilkunastu dni przebrnąć przez ponad 900-stronicową publikację, ale już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że książka jest absolutnie wyjątkowa i warta nabycia, zwłaszcza że cena takiego wydawnictwa nie jest wcale wygórowana.
W filmie współczesnym zaś w styczniu działo się sporo ciekawych rzeczy. Swoje premiery miały trzy głośne zeszłoroczne tytuły: nagrodzone Złotym Niedźwiedziem w Berlinie „Gorzkie Mleko” Claudii Llosy, zwycięzca głównego konkursu Ery Nowych Horyzontów „Głód” Steve’a McQueena oraz niespodziewany laureat Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego japoński obraz „Pożegnania”. Dwa z tych filmów pojawiły się w prologu do podsumowania filmowego dekady Liberté!, ale wszystkie bez wyjątku warte są polecenia. Sympatyczną rozrywką zaskoczył „Sherlock Holmes” wg Guya Ritchie, gdzie brawurowy Robert Downey Jr. niczym arogancki doktor House rozwiązuje zagadki kryminalne w XIX-wiecznym Londynie. Tradycyjnie ciężkostrawnym okazał się film Terry’ego Gilliama „Parnassus”, choć ze względu na bardzo dobrą i ostatnią rolę Heatha Ledgera być może warto ten film jednak zobaczyć. Naiwnością i nadmierną prostotą rozczarował Jacek Borcuch we „Wszystko co kocham”, choć wielkie oklaski należą mu się za cudowny idylliczno-dekadencki obraz polskiego wybrzeża lat 80. Na musical „Dziewięć” najlepiej spuścić zasłonę milczenia, ale za to dużo pozytywów można powiedzieć o „The Limits Of Control” – najnowszym filmie Jima Jarmusha. Sprawdźcie sami, dopiero co pojawił się przecież w kinach.
Pierwszą ważną płytową premierą roku 2010 ochrzczony został drugi w dyskografii amerykańskiej formacji Vampire Weekend album „Contra”. Już przy okazji ich debiutu, nie rozumiałam, co w tym zespole jest takiego fajnego, ale najnowsza płyta to rzecz maksymalnie przeciętna i nie warta większej uwagi. Wbrew temu, co sądzą np. popularne serwisy muzyczne. Za to absolutnie godny uwagi jest krążek „Real Life Is No Cool” Lindstroma i Christabelle. Skandynaw to jedna z najważniejszych postaci IDMu w XXI wieku, zaś Christabelle to mało znana wokalistka z USA, którą Lindstrom doskonale wykorzystał do stworzenia niezwykłej płyty, gdzie przeplata się elektronika z fajnymi motywami popowymi, soulowymi i jazzowymi. Istotną, choć głównie dla polskiej elektroniki płytę parę dni temu wydała Novika. Przy „Lovefinder” z DJką współpracowali m.in. Maximilian Skiba, Michał Król, Bogdan Kondracki czy Emade. Efekt końcowy jest dość pozytywny, choć zachwytów nie ma. Styczeń przyniósł także premiery dwójki debiutantów ze słynnego BBC Sound Of 2010. Na „Acolyte” grupy Dephic wybijają się tylko znane od miesięcy single „Counterpoint” i „Doubt”, więc szumne prognozy, że oto pojawiają się następcy New Order, okazały się nieuzasadnionymi plotkami. Co innego Londyńczycy z Chew Lips, którzy w ogóle darowali sobie umieszczanie na longplayu większości swoich doskonale już znanych singlowych kompozycji. Album „Unicorn” pokazuje, że zupełnie niespodziewanie Chew Lips są całkiem fajną, pomysłową grupą, potrafiącą zrobić w ramach standardów 8-bitowej muzyki elektronicznej naprawdę sensowny krążek (w przeciwieństwie np. do Crystal Castles). Z nowości singlowych warto odnotować znakomity utwór „Stylo” – zwiastun nowej płyty Gorillaz oraz fajne „Przesilenie” poznańskich Much, których drugi album pojawi się już w marcu. W styczniu w trasę koncertową promującą najlepszy polski album 2009 „Sleepwalk” wyruszyli Gaba Kulka i Konrad Kucz – występy rozłożyli na 3 miesiące, więc sprawdzajcie, czy przez przypadek w najbliższym czasie nie pojawią się w waszym mieście, bo to koncert z cyklu naprawdę warto.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, zachęcam do rzucenia okiem na nasze podsumowanie kulturalne dekady 2000-2009. Znajdziecie tam 100 najlepszych filmów, 50 rekomendacji płytowych, 30 najważniejszych polskich płyt minionego dziesięciolecia, 20 singli pop potraktowanych trochę z przymrużeniem oka oraz 50 najciekawszych książek wydanych w Polsce w pierwszej dekadzie XXI wieku. A kolejny „Miesiąc w Kulturze” już w lutym!