Potrzeby Łodzi na tle potrzeb kraju wymagają jeszcze większego wysiłku. Monokultura przemysłowa miasta sprawiła, że transformacja ustrojowa 1989 r. oraz przeobrażenia polityczne i gospodarcze lat 90. w Polsce i na świecie podcięły ekonomiczne podstawy jego egzystencji i rozwoju. Potrzebna jest nowa wizja Łodzi XXI wieku. Fakt, że w wyniku wojny materialne straty miasta były stosunkowo niewielkie, a straty intelektualne olbrzymie, doprowadził po roku 1945 do bezmyślnej eksploatacji zasobów miasta bez należytej dbałości o bieżące utrzymanie i konieczne nakłady. Własność prywatną niszczyła polityka narzucona przez władze komunistyczne. Własność publiczna, stanowiąca w Łodzi zdecydowaną większość infrastruktury miasta, bo za taką uważana była własność pożydowska i poniemiecka, traktowana była przez lata po macoszemu i przez władze, i przez mieszkańców jako własność niczyja. Transformacja nie poprawiła sytuacji, lecz ją skomplikowała, tworząc węzeł gordyjski w ustalaniu praw własności, odpowiedzialności finansowej i rozliczeń, a także pole działania dla kombinatorów i oszustów. Wszędzie brakowało środków i ręki prawdziwego gospodarza. W rezultacie Łódź trapią te same problemy, co resztę kraju, ale w jeszcze większym stopniu: trzeba tego zagubionego w środku Europy, zaniedbanego olbrzyma postawić na nogi, bo dawne – wielki masowy przemysł włókienniczy – mu odpadły i w poprzedniej postaci nie odrosną. Proponowane przez aktualnych decydentów lekarstwo jest to samo co dla całego kraju: innowacje! Przypomina się sytuacja z lat 70., kiedy decydenci PRL-u w rozpaczliwym poszukiwaniu sposobów na ratowanie walącej się gospodarki widzieli zbawienie w dochodach z… biotechnologii. Stała się ona istotnie dźwignią rozwoju, ale krajów wysoko rozwiniętych, zdolnych do szybkiego przetworzenia pomysłów na wdrożenia i masową produkcję opartą na sprawnym marketingu. Nasze doświadczenie wskazuje, że polscy wynalazcy albo szybko sprzedawali pomysł za grosze, albo byli świadkami wykorzystania ich przez innych bez rozliczenia, z reguły nie w Polsce. Dlatego nadzieja na wykorzystanie innowacyjnych rozwiązań jako źródła przyszłych wielkich dochodów kraju (a w tym Łodzi) będzie złudna bez prawnych, administracyjnych i finansowych usprawnień mechanizmów wdrożenia. Ponadto innowacje przemysłowe to nie sposób na bezrobocie. Realizują je błyskotliwe umysły, komputery i nowoczesne maszyny, a bezrobotne są masy przeciętnych, zwykłych ludzi. Sposobem na bezrobocie mogą być dopasowane do indywidualnych zdolności, rozbudowane usługi wymagające indywidualnego wysiłku. Postępująca szybko globalizacja – wynik skrócenia mierzonej w jednostkach czasu odległości między ludźmi – stwarza ogromne możliwości do świadczenia wzajemnych usług na styku kultur i obyczajów. Powinniśmy wykorzystać zdolności językowe Polaków i przedsiębiorczość naszej młodzieży, co stwarza unikalną okazję do wykorzystania Polski jako łącznika kultur. Dlatego zainicjowane przez autora przed 20 laty, choć powstałe formalnie dopiero w roku 2006, Towarzystwo Integracji Transportu (początkowo jako Towarzystwo Popierania Budowy Centralnego Portu Lotniczego) ma na celu przekonanie decydentów kolejnych władz centralnych i lokalnych, że położenie Polski predestynuje ją do roli łącznika Europy ze zglobalizowanym światem.
Dlatego do rozpaczy doprowadza nieporadność i wycofywanie się kolejnych ekip rządowych z realizacji projektów budowy sieci Kolei Dużych Prędkości i wielkiego Centralnego Portu Lotniczego. Poza brakiem środków finansowych na obie wielkie inwestycje (chociaż nie powinny i nie muszą nimi być ani krajowe środki budżetowe, ani fundusze unijne!) istnieje jedna olbrzymia bariera psychologiczna blokująca realizację obu projektów: przeciwnicy budowy CPL i KDP pytają, czy Polakom jest potrzebna kolej o prędkości ponad 300 km/h i czy LOT zagospodaruje port lotniczy na 150 mln pasażerów rocznie (średnio 300 tys. na dobę)? Odpowiedź brzmi oczywiście – nie!
Ale kto powiedział, że KDP i CPL ma być dla Polaków? I że mają być zbudowane za polskie czy unijne pieniądze?
90 proc. pasażerów w KDP i 95 proc. lądujących na CPL to będą Chińczycy, Hindusi, Brazylijczycy, Filipińczycy, Meksykanie i wszyscy inni – Afrykanie, Azjaci, Amerykanie czy Polinezyjczycy, których interesy, ciekawość czy potrzeby kulturalne skierują do Europy.
Dlaczego do Polski, a nie do Turcji, Francji czy Niemiec? Dlatego, że u nas może być taniej, wygodniej, milej – jednym słowem bardziej opłacalnie. Ponadto lotniska Europy Zachodniej przyszłego ruchu – zwłaszcza między Azją i Europą – nie pomieszczą, a spośród możliwych nowych lokalizacji w Europie równina mazowiecka między Warszawą i Łodzią jest dla wielkiego portu lotniczego najlepsza – na skrzyżowaniu przyszłych tras KDP i autostrad prowadzących ze wschodu na zachód i z północy na południe. I to na polskiej ziemi, za co Polacy będą pobierali opłaty, zaś pewna część tranzytowych pasażerów skorzysta z naszych usług albo nawiąże kontakty biznesowe lub kulturalne z Polską. Chyba że boimy się Czarnego Luda (była kiedyś taka zabawa). Wtedy trzeba by się otoczyć przed obcymi czymś w rodzaju Wielkiego Muru Chińskiego!
Na budowie bramy wjazdowej do Europy w postaci Centralnego Portu Lotniczego zintegrowanego z systemem Kolei Dużych Prędkości i autostrad najbardziej skorzystają oba sąsiednie miasta: Warszawa i – przede wszystkim – Łódź. To ona jest miejscem skrzyżowania autostrad A1 i A2. To ona jest ostatnią metropolią przed rozwidleniem KDP na trasy prowadzące do Europy Północno-Zachodniej (przez Poznań i Berlin) oraz do Południowo-Zachodniej (przez Wrocław i Pragę), a przyszły dworzec Łódź Fabryczna będzie w odległości 30 min od dworca pod terminalem CPL. Tym, którzy się boją, że zaleje nas „żółta rasa” autor powiada: wymieszanie ras, kultur, religii i stylów życia jest nieuniknione. Nie zablokujemy łączności internetowej, nie zniszczymy dreamlinerów i airbusów, wyspy Fidżi będą coraz bliższe przedmieść Warszawy i Łodzi. Trzeba się uczyć języków, a wszyscy – od Mongolii po Patagonię – będą się uczyć tego samego: global english – wspólnego języka ludzkości. Rozmaitość ras, kultur, obyczajów, religii narosła przez tysiące wieków na skutek praktycznie nieskończonej mierzonej w jednostkach czasu odległości między skupiskami pierwotnych plemion ludzkich. Ze wzrostem szybkości komunikacji międzyludzkiej te wszystkie różnice będą coraz szybciej znikać, chyba że w obronie przed utratą swoich „kultur czy religii wysadzimy się wraz z matką ziemią w powietrze”. Od tego zależy, czy na podbój Marsa i reszty kosmosu nasze dusze wyruszą nadal w materialnej powłoce czy jedynie w postaci wirtualnej. Wyrażając optymistyczną nadzieję, że do tego nie dojdzie, autor zaproponował w 2013 r. władzom Łodzi i regionu kilka specjalności, które mieszkańcy – obok „innowacji” w technologiach – mogliby w niedalekiej przyszłości, po wybudowaniu bramy wjazdowej do Europy (CPL i KDP), oferować (odpłatnie!) przybyszom z innych kontynentów. Oto propozycje:
Projekt długofalowej działalności prorozwojowej „Sposób na Łódź”
Założenia:
- Prawidłowy rozwój ekonomiczny, kulturowy i społeczny regionu łódzkiego i Łodzi wymaga wypełnienia pustki po przemyśle włókienniczym inną działalnością, będącą trwałym źródłem dochodów i masowego zatrudnienia.
- Postęp w dziedzinie komunikacji elektronicznej i techniki transportu sprawia, że źródeł dochodów należy poszukiwać – obok aktywności na skalę lokalną, regionalną, krajową i europejską – w kontaktach globalnych.
- Głównym przedmiotem wymiany z zagranicą – z uwagi na ogrom konkurencji i słabe umiejętności we wdrażaniu – nie mogą być produkty przemysłowe (z wyjątkiem nowatorskich wynalazków będących na krótko hitem na rynku), lecz usługi.
- Zapotrzebowanie na usługi świadczone odpłatnie na rzecz cudzoziemców przez mieszkańców regionu i Łodzi stanie się źród-
- łem wielkich dochodów pod warunkiem oferowania konkurencyjnych cen, wysokiej jakości usług i ich unikalnego charakteru, a zwłaszcza atrakcyjnej dla usługobiorcy formy, odmiennej niż w jego rodzinnym kraju z uwagi na różnice w kulturze, tradycji, wiedzy lub warunkach klimatycznych. Szczególne znaczenie będzie miała gościnność i serdeczność budująca przyjazne stosunki między usługodawcami a usługobiorcami, które zadecydują o jakości wzajemnych relacji w przyszłości.
- Inicjując budowę systemu usług ukierunkowanych na przedstawicieli bogacącej się klasy średniej krajów w fazie szybkiego wzrostu gospodarczego, należy początkowo skoncentrować wysiłki na jednym kraju i na usługach wybranych na podstawie racjonalnych przesłanek. Po nabraniu doświadczeń należy je rozszerzyć na inne kraje.
- W przedstawionej propozycji na początku działalności krajem z wyboru będą Chiny, a rodzajem usług – turystyka kwalifikowana i wyspecjalizowany zespół firm typu atelier mody.
Wybór oparto na następujących przesłankach:
(a) Krajem, w którym w ciągu ostatnich 20 lat nastąpiło najszybsze bogacenie się mieszkańców i przyrost klasy średniej, są Chiny. Tam też przewidywany jest najszybszy wzrost w najbliższych latach.
(b) Bilans handlu zagranicznego Polski z Chinami jest wyjątkowo niekorzystny i znalezienie ekwiwalentu dla rosnącego importu jest sprawą szczególnie pilną.
(c) Umowa o partnerstwie strategicznym, podpisana w grudniu 2011 r. przez prezydentów obu krajów wymaga pilnie uzupełnienia postanowień ogólnych działaniami praktycznymi.
(d) Rosnąca gospodarcza i polityczna pozycja Chin sprawia, że budowa obustronnie korzystnej współpracy gospodarczej oraz wynikające w konsekwencji tej współpracy zbliżenie polityczne zwiększy znaczenie strategiczne Polski w Unii Europejskiej. W wymiarze globalnym Polska – jako członek Unii Europejskiej – może ze względu na swoje położenie i istniejące powiązania odgrywać w przyszłym układzie sił podobną rolę, jaką Finlandia odgrywała po II wojnie światowej w rozgrywkach między ówczesnymi blokami. Rolę, która być może w przyszłości ułatwi rozwiązywanie antagonizmów w drodze współpracy zamiast konfrontacji.
(e) Sprawa jest pilna. Nawiązać aktywną współpracę należy już teraz, póki Chinom się to jeszcze opłaca (w ramach poszukiwania „bramy do Europy”). Bierność i odkładanie działań sprawi, że Chiny wybiorą inne kraje jako bramę do współpracy z Europą, a w kontaktach z nami wystąpią wyłącznie w roli hegemona.
(f) Dla nowo wzbogaconych członków chińskiej klasy średniej o różnorodnych zainteresowaniach zawodowych i hobby możliwość turystycznego zwiedzania Europy Środkowej w wersji opisanej niżej stanowić będzie nie lada atrakcję. Co prawda przedstawiciele najbardziej rozwiniętych ośrodków Chin, dzięki swemu bogactwu i przedsiębiorczości, zwiedzają już dziś cały świat, ale do zagospodarowania zostają milionowe rzesze nowobogackich w prężnie rozwijających się prowincjach chińskich, które mają duże ambicje lokalne i cieszą się znaczną autonomią gospodarczą.
(g) Aktywność Chińczyków, ich znany pęd do wiedzy i ciekawość świata sprawiają, że drogą do rozbudowy wzajemnych przyjaznych relacji powinna być mądrze zorganizowana turystyka kwalifikowana, która umożliwi nawiązanie znajomości między ludźmi o podobnych zainteresowaniach życiowych, zawodowych oraz podobnym hobby. Nawiązane tą drogą znajomości, głębsze niż przy typowym, turystycznym zwiedzaniu, posłużą jako podstawa przyszłych relacji biznesowych oraz jako narzędzie marketingowe popularyzujące region łódzki i Łódź w prowincjach chińskich.
(h) Należy skojarzyć i wykorzystać znaną przedsiębiorczość, pomysłowość i dobry gust Polaków – a zwłaszcza Polek – w dziedzinie ubioru, z łatwą do przewidzenia psychologiczną konsekwencją wzbogacenia i swobody podróży Chińczyków i Chinek, zmuszanych przez dziesięciolecia do mundurowego, ukrywającego indywidualność stylu ubierania się. Łódź i region łódzki powinny wykorzystać swoją tradycję odzieżową oraz specjalizacyjne kierunki łódzkiej ASP i politechniki, związane z włókiennictwem i modą, do wylansowania – we współpracy z odpowiednimi kręgami zawodowymi Chin (zwłaszcza prowincji) – mody dopasowanej do mentalności i tradycji chińskich, ale podkreślającej indywidualność klienta. Dotyczy to zwłaszcza kobiet i dzieci (psychologia matki). W Łodzi powinien powstać zalążek zagłębia mody, wyspecjalizowanego w wymyślaniu i lansowaniu stylów specyficznie dopasowanych do psychologii wzbogaconych Chińczyków.
Kto stwierdzi, że do takich zamierzeń nie ma ani w Łodzi, ani w regionie środków czy podstaw, powinien zauważyć, że z początkiem XIX w. nie było w regionie łódzkim ani śladów włókiennictwa, ani fachowców, ani kapitału. Kiedyś – na wzór twórców Łodzi z tamtych czasów – trzeba zacząć. Wtedy, nie mając nic poza pomysłem, oparto się na Niemcach, Żydach i Rosjanach (!). Dlaczego teraz nie oprzeć się na Chińczykach, Hindusach i Brazylijczykach? Czemu – obok Łodzi Czterech Kultur przeszłości – nie zbudować Łodzi Czterech Kultur przyszłości? Dla dzieci szkolnych i bezrobotnej młodzieży – we współpracy z ambasadami Chin, Indii i Brazylii – powinno się stworzyć w Łodzi centrum nauki języków: chińskiego, hindi i portugalskiego (obok angielskiego jako języka międzynarodowego) – które za 10 lat otworzy im bramy do karier zawodowych we współpracy z ówczesnymi potęgami globalnymi, a w chwili obecnej otworzy im perspektywy na przyszłość.
(i) Z inicjatywy regionów łódzkiego i mazowieckiego należy nawiązać kontakt z Chińczykami, aby – w zamian za wieloletnią koncesję na użytkowanie – zbudowali w ciągu kilku lat wielkie lotnisko międzynarodowe dla Europy Środkowej na pograniczu województw mazowieckiego i łódzkiego (tzw. Centralny Port Lotniczy) oraz sprzężoną z nim nowoczesną linię kolei dużych prędkości (KDP) zwaną linią Y, która połączy Warszawę z Poznaniem i Wrocławiem przez Łódź, o której mówi się i którą planuje od lat, a na którą nie ma pieniędzy ani Polska, ani Unia Europejska.
Chiny są obecnie światowym liderem w budowie KDP (ostatnio uruchomili na trasie Pekin–Kanton pociągi przebywające 2,3 tys. km w 8 godz.), a także lotnisk. Głównym użytkownikiem lotniska za kilkanaście lat będą mieszkańcy Azji. Wiarygodne prognozy mówią, że w roku 2030 do Europy przybywać będzie około 500 mln mieszkańców Azji (a tym samym milion wielkich maszyn pasażerskich rocznie!). Temu najazdowi nie podołają ani porty lotnicze, ani niebo Europy Zachodniej, lecz jedynie nowe porty zbudowane w mniej zaludnionych regionach Europy Środkowej, skąd podróżni z całego świata będę docierać siecią KDP do wybranych miejsc docelowych w Europie.
(j) Linia Y będzie w przyszłości fragmentem globalnej sieci Kolei Dużych Prędkości: odcinek Warszawa–Łódź–Poznań projektowanej trasy Pekin–Paryż–Londyn.
Oddając Chinom w koncesję miejsce na Centralny Port Lotniczy i linię Y, uzyskamy za 30–40 lat do naszej wyłącznej dyspozycji bramę do Europy: lotnisko na 100 mln pasażerów rocznie oraz ważny fragment globalnego systemu kolei dużych prędkości.
Do tego mogą i muszą doprowadzić przede wszystkim władze i mieszkańcy województwa łódzkiego i Łodzi, którzy, obok mieszkańców województwa mazowieckiego i Warszawy, najbardziej skorzystają z realizacji projektu.
Dla orientacji czytelnika, jakie można zastosować rozwiązania i co się w tych sprawach aktualnie dzieje na świecie, przytoczę przykładowo kilka materiałów zebranych przez członków Towarzystwa Integracji Transportu.
Ze znaczących analiz instytucji zagranicznych:
Informacja prasowa Światowej Organizacji Turystyki Narodów Zjednoczonych [United Nations World Tourism Organization UNWTO Press Release] z 4 kwietnia 2013 r.:
„Wydatki Chin na podróże zagraniczne osiągnęły 102 mld dol. w 2012 r., co daje im pierwsze miejsce wśród rynków turystyki wyjazdowej w świecie pod względem wydatków. Inne rynki wschodzące, jak również większość tradycyjnych rynków turystyki wyjazdowej, także odnotowały dodatnie wyniki w 2012 r.”.
„W ciągu ostatniej dekady Chiny były i nadal są najszybciej rosnącym rynkiem turystyki wyjazdowej na świecie. Dzięki szybkiej urbanizacji, rosnącemu dochodowi netto i rozluźnieniu restrykcji w podróżach zagranicznych liczba międzynarodowych podróży Chińczyków urosła z 10 mln w 2000 r. do 83 mln w roku 2012. Również wydatki zagraniczne chińskich turystów zwiększyły się niemal ośmiokrotnie od 2000 r. Wspomożeni przez zyskującą na wartości chińską walutę, chińscy podróżni wydali na turystykę zagraniczną rekordową kwotę 102 mld dol. w 2012 r., czyli 40 proc. więcej niż w 2011 r., kiedy wydali byli 73 mld dol.”.
„W wyniku nieustannego wzrostu Chiny wydały w 2012 r. najwięcej pieniędzy na międzynarodową turystykę na świecie”.
Odnotujmy:
- Chiny zwiększyły pięciokrotnie wydatki na zagraniczną turystykę między rokiem 2005 a 2012.
- Wzrost wydatków chińskich między rokiem 2011 (72,6 mld dol.) a rokiem 2012 (102 mld dol.) wyniósł 40 proc. (a z 2010 r. na 2011 r. o 32 proc).
- W 2012 r. Chiny wyprzedziły dwóch innych potentatów: Niemcy i USA.
- Rekordowy, pięciokrotny wzrost odnotowała w tym okresie również Brazylia.
- Udział Chin w globalnym rynku w 2012 r. był czteroipółkrotnie wyższy od udziału Brazylii. Ponieważ ludność tych dwóch państw w roku 2012 znajdowała się mniej więcej w tej samej proporcji, wydatki na podróże zagraniczne w przeliczeniu na mieszkańca były zbliżone.
- Dwuipółkrotny wzrost wydatków w okresie 2005–2012 odnotowała Rosja.
- W podobnej proporcji urosły wydatki Australii.
- Suma wydatków Chińczyków na podróże zagraniczne w 2013 r. (102 mld dol.) podzielona przez liczbę podróżnych (83 mln) daje imponującą kwotę 1446 dol. na osobę.
- W 2013 r. podróżowało za granicę (83 mln/1340 mln) około 6,2 proc. ludności Chin.
Komentarz
W okresie od 1950 do 2030 r. Europa była i będzie najczęściej odwiedzanym kontynentem. W roku 2030 do Europy przyjedzie 744 mln mieszkańców pozostałych kontynentów.
Inne godne zaufania źródła prognozują, że w 2030 r. aż dwie trzecie światowej klasy średniej mieszkać będzie w Azji. Można założyć, że w podobnej proporcji będą oni wśród 744 mln osób odwiedzających Europę. Projekcje te pokrywają się z przewidywaniami, że w roku 2030 Europę odwiedzi od 300 do 600 mln Azjatów.
Opisane wyżej możliwości, aby zamienić je w rzeczywistość, wymagają zgodnej współpracy i porozumienia czynników politycznych i gospodarczych Warszawy i Łodzi oraz władz centralnych w możliwie najkrótszym czasie. W przeciwnym razie skorzystają na tym inni. Turcja – na pograniczu Azji, Afryki i Europy – już podjęła się budowy lotniska na 150 mln pasażerów rocznie. Niezbędną współpracę na decydentach wymusić powinno młode pokolenie w swoim najlepiej rozumianym interesie.
Tekst został zamieszczony w XVII numerze „Liberte!”.