W roku 2018 świat wreszcie doczekał się bardziej systematycznej refleksji nad środowiskiem. Naukowcy, aktywiści i media podejmują temat często i chętnie. Jednorazowe torebki foliowe zagościły między innymi na okładkach czerwcowego numeru „National Geographic” czy reaktywowanego „Przekroju”.
Tegoroczna edycja łódzkiego Fotofestiwalu, z foliówkowymi rybami na plakacie, doskonale wpisuje się zatem w dyskusję nad wpływem człowieka na otaczający nasz świat. Wpływem, który nie zawsze jest tak kolorowy jak wielobarwne sklepowe zrywki.
Często jednak, owa refleksja bywa „z natury” powierzchowna. Fakt, w marketach spotkamy coraz więcej ludzi z płóciennymi torbami na zakupy, a na ulicach naszych miast przechodniów z butelkami na wodę wielokrotnego użytku.
Niemniej jednak jest to wciąż kropla w przysłowiowym morzu potrzeb. Faktycznie problem jest znacznie głębszy i często sięga samego dna oceanów. Jak choćby w postaci mikroplastików, określanych mianem syrenich łez. Fotofestiwal podejmuje zagadnienie kompleksowo, dając odwiedzającym wgląd w całą gamę zagadnień związanych z często (choć nie zawsze) negatywnym wpływem człowieka na środowisko.
Niedoskonałości ludzkiej „natury”
Przyznam się bez bicia, wszystkich wystaw nie udało mi się jeszcze zobaczyć. Miałam natomiast okazję odwiedzić projekty zaprezentowane w ramach cyklu „Ludzka natura” w łódzkim Art Inkubatorze (ul. Tymienieckiego 3) i mogę stwierdzić jedno: robią wrażenie. Poniżej zestawienie wystaw, których nie można przegapić.
Mikroplastikowe love
Plastik jest motywem przewodnim wystawy prac uznanej brytyjskiej fotograficzki Mandy Barker. W cyklu o wdzięcznym tytule „Beyond Drifting: Imperfectly Known Animals, Soup”, autorka łączy swoje dwa projekty. Odwołuje się do badań nad planktonem portu w Cork prowadzonych w XVIII wieku przez Johna Vaughn Thompsona (Imperfectly Known Animal) oraz dokumentuje odpady pochodzące z plaż na całym świecie (Soup).
Prace z pierwszego zbioru to zbiór pozornie urokliwych fotografii, którym towarzyszą informacje na temat zagrożeń dla wód i wybrzeży, jakie niosą ze sobą tony plastiku. Odpady uwiecznione na zdjęciach pochodzą z plaż na całym świecie. Symbolizują skalę zanieczyszczeń mórz i oceanów, do której – w mniejszym lub większym stopniu – mieszkańcy całej planety przyczyniali się przez lata.
Druga część cyklu fotograficznego to odwołanie do zjawisku wchłaniania przez plankton mikroplastików uwalnianych przez odpady z produkcji tworzywa, składowane na dnie morza.
Należy jednak pamiętać, że plastik nie zawsze był uważany za zło wcielone – gdy rozpoczęto pracę nad stworzeniem uniwersalnego sztucznego tworzywa, cel był szczytny: zaprzestanie produkcji wytworów z kości słoniowej i innych zwięrzęcopochodnych materiałów.
Szał na plastiki, które wkroczyły do niemal każdej sfery ludzkiego życia – od sklepowych foliówek, których przeciętną żywotność szacuje się na 15 sekund, po zastosowanie w medycynie – w roku 2018 wreszcie zaczyna być podawany w wątpliwość. I dobrze, bo zawsze można lepiej gospodarować masami śmieci generowanymi przez człowieka. Pamiętajmy jednakże, że nie każdy plastik jest zły. Zła bywa często głównie jego nieudolna utylizacja. Przykładem jest jego obecność w akwenach wodnych na naszej planecie i w cyklu fotografii Barker.
Kolorowy świat toksycznego Monsanto
Mathieu Asselin, francusko-wenezuelski fotograf specjalizujący się w fotografii reportażowej zabiera nas w podróż po świecie kontrowersyjnego międzynarodowego koncernu specjalizującego się w biotechnologii w wystawie pt. „Monsanto®: A Photographic Investigation”. W toku śledztwa, Asselin zgromadził imponujący materiał dowodowy. Złożyły się nań setki wygrzebanych z czeluści archiwów i uważnie przestudiowanych dokumentów (wycinki z gazet, wyroki sądów, filmy czy zeznania świadków), obnażające fakty i daty potwierdzające spustoszenie, jakie siało przedsiębiorstwo na drodze do globalnej ekspansji.
Zdjęcia przedstawiające zdeformowane ciała osób zamieszkujących obszary działalności Monsanto to jeden z mocniejszych punktów wystawy. W pamięć zapada szczególnie jedna z bohaterek reportażu, urodzona bez kilku palców i jednej nogi, która pozuje przed obiektywem w dumnej pozie, niczym superbohaterka, której brakuje jedynie peleryny. Na wystawie możemy zobaczyć również między innymi niepokojący, futurystyczny filmik stworzony na zlecenie koncernu przez Walta Disneya (więcej nie powiem, żeby nie psuć zabawy) albo archiwalną reklamę stworzoną na rynek indyjski.
Z podnośnikiem przez Europę
Zapadające w pamięć zdjęcia wykonane aparatem wielkoformatowym z podnośnika z serii „State of Nature” autorstwa niemieckiego fotografa i badacza Claudiusa Schulzego podejmują temat stopnia, w jakim inwestycje, których celem jest zapobieganie klęskom żywiołowym, kształtują naturalny krajobraz Europy.
Schulze nie obnaża jednak przepaści dzielącej tego, co „naturalne” od tego, co „sztuczne”. Wręcz przeciwnie, jego fotografie stanowią dowód na to, że elementy ochronne współtworzą krajobraz – a fotograf zabiera nas w nastrojową podróż śladami ingerencji człowieka w otaczający nas świat.
Nie ma świąt na Wyspie Bożego Narodzenia
Negatywny wpływ zmiany klimatu na Wyspę Bożego Narodzenia to motyw przewodni cyklu prac pochodzącego z Singapuru Roberta Zhao Renhui’ego, artysty fotografika i twórcy Instytutu Zoologii Krytycznej (ICZ).
Seria „Christmas Island, Naturally” to zestawienie niezwykłych fotografii (ogromne wrażenie robią skupiska ogniście czerwonych krabów) i bogatej dokumentacji. Artykuły naukowe, luźne notatki i kilka próbek jasno wytyczają obszar, w którym rozprzestrzeniają się i zanikają określone gatunki flory i fauny. Podkreślają napiętą relację między ich integracją i odseparowaniem.
FOTOFESTIWAL przygnębia? Nie. Nadzieja umiera ostatnia
Tytułowa „ludzka natura” wyłaniająca się z tych kilku wystaw nie napawa optymizmem. Pokazuje człowieka, który natury nie szanuje. Bierze z niej to, czego akurat w danym momencie potrzebuje. Pozytywnym akcentem w tym oceanie smutku jest zatem projekt amerykańskiej fotograficzki Dornith Doherty, która w ramach „Archiving Eden” zabiera nas na spacer śladami wysiłków człowieka, aby naturę jednak zabezpieczyć na wypadek katastrofy – klimatycznej, bądź powstałej w wyniku niestabilnej sytuacji politycznej.
Przez dziesięć lat Doherty kompletowała materiały fotograficzne bazujące na światowych zasobach banków nasion oraz dane dotyczące metod ich przechowywania. Artystka zajmuje się wykonywaniem zdjęć rentgenowskich ziaren i fragmentów tkanek, zdeponowanych w ośrodkach, używając tamtejszej aparatury służącej do prześwietlania próbek w celu dokonania oceny ich przydatności. Następnie układa z tych zdjęć kolaże. Możliwości najnowszych technologii pozwalają jej na ujrzenie tego, co niewidzialne dla ludzkiego oka, nadając powiększonym zdjęciom RTG niewiarygodną moc.
Wystawy w ramach Fotofestiwalu, Międzynarodowego Festiwalu Fotografii w Łodzi, można oglądać do 1. lipca 2018 roku. Dobrze wam radzę, nie zwlekajcie. Naturalnie, warto.
Dołącz do wydarzenia na Facebooku