„Nie mogę oprzeć się wrażaniu, że to się nasili, nasili się znacznie, w miarę, jak będziemy zagłębiać się w XXI wiek. Wyłania się po prostu zbyt wiele problemów, mogących cofnąć ludzkość na drodze jej rozwoju. Przy nieprzewidywanych burzach, powodziach i zmianach temperatury, nękających ogromne połacie świata to, co wydarzyło się w Nowym Orleanie, mogłoby wyglądać na herbatkę u cioci. W jakimś sensie wszystko to zostało sprowokowane przez człowieka. Istnieją jednak jeszcze inne bezpośrednie zagrożenia ludzi przez ludzi. Przypuśćmy, że brudna bomba czy nawet mała bomba jądrowa zostanie zdetonowana przez jakieś terrorystyczne ugrupowanie w większym mieście. Co wtedy?” – Zygmunt Bauman cytuje w Płynnym lęku Timothy’ego Gartona Asha. Cytat niezwykle aktualny, szczególnie w kontekście tragedii na Haiti. Temat zagrożeń naszej cywilizacji porusza również w Biedermannie i podpalaczach, sztuce na podstawie powieści Maxa Frischa, łódzki Teatr Nowy i reżyser Krzysztof Babicki.
Lektura Płynnego lęku oraz tematyka sztuki Frischa skłoniła mnie do refleksji na temat podejścia do zagrożeń cywilizacyjnych przez środowiska liberalne. Czy przypadkiem nie stajemy się właśnie takimi Biedermannami? (Biedermann to główny bohater sztuki Frischa, przykład zamożnego, egoistycznego i krótkowzrocznego filistra). Ludźmi, którzy widzą naokoło niebezpieczeństwa w środkach masowego przekazu, jednocześnie zupełnie oddzielając je od realnej rzeczywistości. Nie dopuszczamy myśli, że to może zdarzyć się właśnie nam. Jesteśmy otoczeni tą skorupką bezpiecznej cywilizacji, widząc w koło ludzi, którzy podzielają nasze przywiązanie do pokojowej koegzystencji. Czerpiąc doświadczenia z najbliższego otaczającego nas świata, przenosimy je na inne obszary, uważając, że są uniwersalne do zastosowania w każdej sytuacji. Oburzamy się, kiedy władze ograniczają naszą wolność, do granic absurdu, jakby mogło się wydawać, obostrzają zasady bezpieczeństwa na lotniskach ingerują w naszą prywatność. Wszyscy, i słusznie, czujemy, że ktoś narusza naszą sferę wolności, kiedy może inwigilować naszą pocztę elektroniczną albo rozmowy telefoniczne. A potem następuje szok, kiedy dowiadujemy się, że jednak znów znalazł się człowiek, który planował wysadzić w świąteczny okres samolot lecący do Detroit. Czy to dociera do naszego realnego świata, czy pozostaje komunikatem identycznym jak obejrzany film przygodowy? Czy kiedy na nasz strych, jak do Biedermanna, przyjdą podpalacze, będziemy w stanie ich rozpoznać? A może jednak racje mają Ci, którzy mówią, że w tym sprawach opresyjne państwo, wyolbrzymiając niebezpieczeństwa, zabiera nam wolność i ułatwia sobie przeistoczenie się w przyszłości w orwellowskiego Wielkiego Brata?
Nie mam na te pytania jednoznacznych odpowiedzi. Pytania te jednak będą stale wracać, ponieważ XXI wiek będzie wiekiem takich zagrożeń. Fundamentalistyczny islam jest realnym, nie tylko filmowym zagrożeniem, niezależnie od naszej idealistycznej wizji świata. Liberałowie muszą się z tym tematem zmierzyć. Będą się musieli również z nim zmierzyć działacze Amnesty International, których niezwykle cenię. Ale oni patrzą na problem terrorystów tylko jednowymiarowo, podkreślając jedynie to, że muszą obejmować ich prawa człowieka. Taka jest piękna misja ich organizacji. Ale myślenie jednowymiarowe to błąd.
Bardzo cieszę się, że Teatr Nowy porusza w swojej sztuce tak ważne pytania. Żałuję jednocześnie, że Biedermann i podpalacze pozostawiają bardzo wiele do życzenia w warstwie aktorskiej, tempa akcji, inscenizacji, dialogów. Można powiedzieć, że sięgnięcie do Frischa (przy okazji polecam też inną książkę Frischa: Stiller): ciekawy pomysł, ale słabe wykonanie. Co więcej, w sztuce drażni mnie zakończenie. Zakończenie korespondujące z takim chrześcijańskim przeświadczeniem, że nasza obecna cywilizacja to cywilizacja bez wartości, w której każdy jest grzesznikiem. Jednocześnie nie ma już kanonu, do którego można się odwołać – i tak wszyscy w zrelatywizowanym świecie „pójdą do nieba”. Nie mogę się zgodzić z tym przesłaniem. Świat, ludzkie postępowanie nie jest i nigdy nie będzie jednoznaczne. Dostrzeganie różnych odcieni szarości to wielkie osiągnięcie naszej cywilizacji, które właśnie odróżnia nas od czarno-białego fundamentalizmu wszelakiej maści. Nie oznacza to jednocześnie, że w naszym świecie nie ma wartości. Wartości istnieją, a liberalizm jest właśnie ideologią wartości, co staramy się konsekwentnie udowadniać na łamach „Liberté!”.
Wartością nadrzędną jest właśnie dla mnie demokracja liberalna, za którą warto naprawdę walczyć.
Zainspirowały mnie:
Bauman Zygmunt, Płynny lęk, Wydawnictwo Literackie 2008.
Biedermann i podpalacze, Teatr Nowy w Łodzi, reż. Krzysztof Babicki, na podstawie powieści Maxa Frischa (http://www.nowy.pl/spektakle/biedermann-i-podpalacze,47/).