Nasz Wielki Sąsiad od 2008 r realizuje swój strategiczny cel długookresowy. Kiedy określono, że największą katastrofą w historii nowożytnej Rosji, było zlikwidowanie ZSRR, Rosja musiała odpowiedzieć sobie na dwa proste pytania. Jaki obszar nas interesuje i jak ten proces ostatecznie odwrócić.
Każdy inny teren, niż ten na którym zwycięsko kroczyła Armia Czerwona, w najważniejszej wojnie, w której brała udział, byłby przecież ustępstwem, wobec największego wroga, Ameryki. Oczywistym, wobec obecnych i przyszłych, potrzeb gospodarczych Rosji, Niemcy pozostają poza strefą ich zainteresowania militarnego. Nawet jeśli w Dumie, nawołuje się do spalenia Niemiec. Gruzja była ostrzeżeniem, wobec działań amerykańskich i przeciw ich głębokiemu wchodzeniu, w tradycyjną strefę wpływów Rosji. To był pierwszy udany test Putina na Ameryce. Ukraina i Krym, były naturalnym kandydatem, na kolejną destabilizację. Aby zdestabilizować Polskę i państwa bałtyckie (czyli NATO i UE), potrzebne były dwa czynniki.
Po pierwsze, ogarniający cały kontynent europejski kryzys polityczny, z którym już mamy do czynienia, a po drugie abdykacja i izolacja Ameryki. W tej chwili trudno wyrokować o izolacji USA. Kierowanie mocarstwem jest trudniejsze, niż obsługa konta na Twitterze, o czym podczas najbliższych tygodni, przekona się Trump. Jednak współpracownicy których wskazuje Trump, na najważniejsze stanowiska, to ludzie przychylni Rosji. Bezwładność mocarstwa światowego, może utrzymywać Pax Americana, jeszcze wiele lat, po decyzji Trumpa o izolacji, a sojusznicy, mogą mieć wystarczającą ilość czasu aby zmienić plany ewentualnościowe. Mówimy jednak o sojusznikach z „dawnego” NATO, o pewnej atlantyckiej elicie, rodzinie atlantów (jak pisze Dugin), która kulturowo i gospodarczo, jest ze sobą powiązana od ponad wieku. Trudno wyobrazić sobie, amerykańską obojętność, wobec obrazów niszczenia Paryża czy Londynu, zgodnie z teoriami obecności kulturowej prof.Ewy Thompson. O wiele łatwiej, przyjdzie jednak nie tylko Ameryce, ale i naszym najbliższym europejskim partnerom, obojętność wobec Suwałk, jaką dziś prezentują w stosunku do Krymu. Mowa tu, o nowych elitach, finansowanych i organizowanych z funduszy naszego Wielkiego Sąsiada (Front Le Pen, Afd czy skrajna prawica w Europie Wschodniej).
Wspólnota Europejska, okazała się być, nie tylko zbyt potężnym partnerem dla spółek typu Gazprom, co stała się przede wszystkim schronieniem, dla raczkujących demokracji Europy Wschodniej. Rosja podjęła wielowątkową grę na osłabienie i docelowo likwidację, tego klubu liberalnych demokracji. Grecja, Włochy, Francja, brytyjski Brexit i wreszcie docelowo Niemcy, stają się kolejnymi ofiarami punktowego ataku, którego końcem ma być odzyskanie „bliskiej zagranicy”. Głównie Polski.
Być może za przykładem Węgier, scenariusz dla Polski, nie jest tak tragiczny, jak dla Ukrainy, w pierwszej fazie, ale z całą pewnością, jest tragiczny w skutkach. Destabilizacja, przy pomocy zadziwiającej „afery” (taśmowej), bez składników aferalnych. Następnie obalenie atlantyckich elit, utworzyło korytarz historyczny dla, wprawdzie retorycznie antyrosyjskiego, ale w działaniach identycznego ideologicznie, do partii władzy w Rosji – PiS.
Oczywistym już dziś jest, że nastąpi destabilizacja sytuacji ekonomicznej, osłabienie złotówki, spadek inwestycji zarówno wewnętrznych jak i zagranicznych i docelowo wzrost inflacji i kryzys. Mówią o tym, zarówno byli ministrowie finansów, jak i profesorowie ekonomii. Nie nastąpi żadne polityczne zjednoczenie państw środkowej europy. Samozwańcza rola lidera grupy, która politycznie nie istnieje, jest nie tylko śmieszna, ale głównie niebezpieczna. Kto miałby zresztą, taką grupę budować i o nią zabiegać? Nie umiejący rozmawiać z nikim poza zależnymi klakierami, nie znoszący podróży, przywódca partii, czy może historyczne pośmiewisko polskiej dyplomacji, który jednocześnie jest katastrofą dla znaczenia Polski na świecie?
Procesy destabilizacyjne Europy i spodziewane kryzysy finansowe (o kryzysach pisze prof.Bieć), oraz kłopoty Euro (choćby bankructwo Włoch) , zlikwidują polityki spójności i solidarność europejską. To w konsekwencji wymusi rozpad UE, bo może decydować się, w okresie referendum we Francji, po spodziewanym zwycięstwie Le Pen. Kaczyński jako taktyk, doskonale zdaje sobie sprawę, że budowanie państwa na wzór faszystowskich Włoch z lat 20tych, z domieszką komunizmu (prof. Kuźniar), musi spowodować polityczną reakcję Europy. Jeśli spotka się ona w ostatecznej rozgrywce z asertywną odpowiedzią Kaczyńskiego, Polska nie zostanie zaproszona do mniejszej UE. Ostrzeżenie, dostaliśmy już podczas pożegnalnej wizyty Obamy w Europie. Polska w tym pożegnaniu nie uczestniczyła. Ważne decyzje, nie zapadają już w wypracowanym przez Sikorskiego formacie B6 – czyli 6 największych państw UE. Polski prezydent, był w czwartej dziesiątce rozmówców amerykańskiego prezydenta elekta. Po Caracalach, nie będziemy już uczestniczyć w kolejnym kręgu atlantów, czyli w grupie Airbus. W tej chwili, trwa izolowanie Polski a jej konsekwencją, będzie dojście do wniosku, że zarówno poszerzenie UE jak i NATO było strategicznym błędem Zachodu. Pierwsze takie głosy są już słyszalne. Np dziś ukazał artykuł, o udawanej od zawsze, demokracji w Polsce, w prestiżowym Foreign Policy.
PiS robi i czynił będzie wszystko, aby te wnioski były nie tylko szybsze, ale i łatwiejsze. Rozmontowanie struktur państwa liberalnego, ale nie tylko. Wskazywanie sojuszy strategicznych, bez wiedzy drugiej strony jak Londyn tuż przed Brexitem, czy spektakularna, wg naszej prorządowej telewizji, wizyta ekipy Szydło w Londynie, która nie znalazła właściwej wagi, ani po stronie rządu Królestwa, ani po stronie tamtejszych mediów, żeby o społeczeństwie nie pisać.
Pozbawiona atrybutów liberalnej demokracji takich jak trójpodział władzy i niezależne sądownictwo, ze zmienioną aby Kaczyński mógł wygrywać ordynacją; pozbawiona zapewne wkrótce wolnych mediów Polska, nie tylko nie będzie już pasowała do porządku atlantyckiego. Możemy być pewni, że Polska nigdy już do klubu atlantów dopuszczona nie będzie. Bo wszystko wskazuje na to, że to będzie coraz mniejszy klub i położony coraz dalej od Polski.
Zmiana w Polsce, jest bardzo na rękę odwiecznym wrogom Polski, a strategiczna ślepota przywódcy PiS i marność intelektualna jego ewentualnych następców, skazują Polskę, na powrót do „bliskiej zagranicy”. Albo społeczeństwo i opozycja wspólnie z UE, powstrzyma to szaleństwo, albo utracimy Polskę. Trudno ocenić, na jak długo i czy nie na zawsze. Najbliższe lata będzie atlantom kształtował Kissinger, a nie Brzeziński. Jeśli nie pomożemy sobie sami, Polska jest stracona.