Czym jest klasa społeczna? Klasycy mawiają, że to jednostki usytuowane względnie blisko siebie na drabinie prestiżu, przywilejów i władzy. Roboczo i najprościej jest na to pytanie odpowiedzieć w sposób następujący: klasa społeczna to kasa i określone zachowania uporządkowane w całości wertykalnie.
Klasycznie – jest więc klasa wyższa, klasa średnia i klasa niższa. Główną troską członka każdej z nich jest obawa przed degradacją lub zakwalifikowaniem jej lub jego do klasy niższej niż jej aktualna przynależność. Marzeniem z kolei – aby awansować w sensie społecznym do klasy wyższej niż jej aktualna przynależność. Te marzenia i obawy są mięsem wszystkich społecznych sytuacji jak również prywatnych flirtów z lustrem każdego osobnika, który stojąc przed nim zadaje sobie co rano hamletowskie pytanie: czy wyglądam DOBRZE? (to „dobrze” – to słowo-klucz) lub w skrajnej postaci – trenuje gesty podpatrzone u przedstawicieli klasy wyższej starając się je imitować w sposób swobodny i nonszalancki tak, aby wyglądały na nawyk wyćwiczony przez bonę w kolebce.
Członków klasy niższej mówiąc kolokwialnie wszytko g…. obchodzi: kasy nie mają lub mają na przeżycie i zachowują się jak chcą oprócz oczywiście wokulskich marzycieli.
Klasa średnia w sensie przywilejów ekonomicznych wg ogólnie przyjętych kryteriów w sprawozdawczości statystycznej oraz literaturze to przedział osób zarabiających od 70% do 150% wartości mediany/wartości środkowej/ dochodów po podatku w społeczeństwie. W ten sposób opisywane są klasy wszędzie a zwłaszcza przez ekonomistów.
Lecz szacując ww przedział w pieniądzu łatwo zauważyć, że z jednej strony skutkiem takiej definicji jest fakt, że będzie ona występować w każdym społeczeństwie: We Francji, u Aborygenów w Australii, w Niemczech, u plemion dorzecza Amazonki oraz oczywiście w naszych kraju, a z drugiej – w każdym społeczeństwie ta grupa będzie różna tak, jak różna jest owa mediana. Trzymałoby się to kupy, gdyby społeczeństwa wraz ze swoją klasową strukturą żyły w całkowitej społecznej izolacjipomiędzy sobą: miały własną walutę, własne wzory zachowań i własne wyznaczniki statusu społecznego. Ale tak niestety nie jest.
Marki
Klasa średnia (tak zresztą tak jak wyższa) w sensie wzorów konsumpcji – patrząc na globalizację rynków i marek wraz z ich polityką cenową i światową dystrybucją – to również pewna spójna grupa społeczna posiadająca ponadnarodowe standardy stylu, prestiżu, wizerunku realizowanych przy pomocy konsumowanych i używanych marek. I tak – istnieją markowe ubrania, pióra, gwiazdy Michelin’a, savoir vivre, gosposie i lokaje, niepracujące żony, samochody oraz inne obrandowane dobra o zasięgu międzynarodowym wyznaczające miejsce ich użytkowników na skali wertykalnej.
Marki/brandy pomimo swojego międzynarodowego charakteru – najlepiej czują się na rodzimym rynkach i ich rodzima konsumpcja głównie stanowi o ich sile i stabilnej międzynarodowej pozycji. Jedynym nie podlegającym owej zasadzie produktem są szwajcarskie zegarki 🙂
W sensie semantycznym nazwami marek bardzo często operuje też język aspiracji przedstawicieli klasy niższej mówiących o swoich potrzebach czy marzeniach:
– chcę zarabiać jak w Warszawie – mówi mieszkaniec Ełku
– chcę zarabiać jak w Niemczech – mawia mieszkaniec Polski
– ja tez chcę jeździć Mercedesem,
– chcę, żeby było mnie stać na … jak takiego samego zawodu człowieka mieszkającego w…
– chcę sobie kupić torebkę Prady jak …
– marki, marki marki.
Porównywanie się jest wszechobecne i obowiązkowe. Klasa średnia zapełnia luksusowe sklepy (Galerie Lafayette, Harrods etc) i pozwala na całym świecie żyć markom w sposób tak bezpieczny jak bezpieczna w sensie ekonomicznym jest pozycja klasy średniej na danym rynku. Czasami samo określenie „luksusowy” jest mylące, mające sugerować przynależność danej marki do świata z najwyższej półki tj LUKSUSU. Nic bardziej mylnego. Jeśli zapytamy przedstawicieli klasy najwyższej jakiej marki nosi koszule czy buty – odpowie, że buty robi jego szewc, zresztą ten sam który robił jego ojcu a koszule szyje krawiec z taka samą historią jak szewc.
Można oczywiście wieść spór czy międzynarodowe marki to świat klasy średniej czy wyższej? Odpowiem krótko – klasa wyższa nie ma marek. Posługuje się dobrami robionymi na zamówienie. Bespoke. Kropka.
Klasa Średnia
Wróćmy do klasy średniej, która jest głównym konsumentem marek luksusowych i która de facto – zbudowała ich potęgę najpierw na rynkach wewnętrznych a następnie na świecie. Klasa średnia w tych społeczeństwach stanowi większość (50%+), będąc głównym nabywcą marek i jednocześnie stabilizatorem społecznym i politycznym w tych krajach. I tak:
- niemiecka klasa średnia szacowana w powyższy sposób to aktualnie ok.58% Niemców
- posiadających dochody po podatku w przedziale €28 000,00 – 60 000,00 na głowę w rodzinie (2+2) rocznie.
- Mediana (wartość środkowa) wynagrodzeń netto w Niemczech – €42 382,00
- Mediana majątku na osobę dorosłą/2014 – USD 211 149,00 (GWDB Credit Swiss 2014)
- szwajcarska klasa średnia to:
- ok. 60% mieszkańców kraju sera i zegarków.
- lokująca swoje dochody w przedziale €21 385 – 50 500 netto per capita w modelu gospodarstwa domowego 2+2,
- Mediana wynagrodzeń brutto – €46 058,00
- Mediana majątku na osobę dorosłą – USD 550 686,00
- włoska klasa średnia to:
- 50,6% wielbicieli pasty i pizzy
- Mediana wynagrodzeń – €30 000,00
- Mediana majątku na osobę dorosłą – USD 255 880,00
Można oczywiście bawić się liczbami, przedziałami, miarami statystycznymi na wysokim poziomie abstrakcji i finezji statystycznej, jednak bez odniesienia jakościowego nigdzie nas to nie zaprowadzi. Takim odniesieniem są właśnie marki, międzynarodowe brandy, ostentacyjna konsumpcja, której celem jest nie tyko podstawowe zaspokojenie potrzeb z piramidy Maslowa ale przede wszystkim zaznaczenie przez sposób, styl oraz konsumowane dobra o miejscu zajmowanym w hierarchii społecznej. Dokładnie tak, jak opisywał to T.Veblen w swojej Teorii Klasy Próżniaczej.
Świat marek został stworzony przez przemysł – kapitalistów dla kapitalistów – dla tej właśnie nowo powstającej i krzepnącej w siłę klasy, żywi się nią na całym świecie, we wszystkich krajach gdzie klasa średnia występuje w wystarczającej ilości i geografii aby można było powiedzieć – ok – tu jest dla nas rynek.
Czym jest wobec tego klasa średnia? Kim są jej członkowie?
Zasoby oraz dochody klasy średniej na całym świecie są i mają być na takim poziomie, aby umożliwić w miarę spokojnie swoim członkom żyć, inwestować i reprodukować się w ich „naturalnym otoczeniu” czyli w świecie marek (bezpieczeństwo socjalno-ekonomiczne). Można więc śmiało powiedzieć, że warunkiem koniecznym przynależności do klasy średniej pod obojętnie jaką szerokością geograficzną jest stały dostęp do „koszyka minimum klasy średniej” wyznaczonego przez poziom dochodów oraz majątku. Ów dostęp i konsumpcja nie są negocjowalne- albo się jest na zadanym poziomie – albo nie. Imitatorzy są narażeni na społeczny ostracyzm reszty „klanu”. Jeśli jest tak, jak napisałem powyżej, iż marki wyrosły i czerpią swoją siłę z przede wszystkim z rodzimych rynków i rodzimej klasy średniej; ich ceny pod różną szerokością geograficzną nie różnią się drastycznie – to naturalną koleją rzeczy „klasa średnia” gdziekolwiek ona występuje czy też wystąpi, powinna w swoich majątkowych parametrach odpowiadać parametrom klasy średniej „kraju pochodzenia”. Idąc tym tropem – winna być podobna w ww parametrach do parametrów klasy średniej Włoch, Francji, UK, USA, Niemiec czyli Starej Europy – Pramatki Wszystkich Marek, które można opisać w przybliżeniu jako:
- wynagrodzenia – na poziomie min. 28 tys Euro netto rocznie/osoba
- majątek – min. 150 tys USD/osoba lokowany w nieruchomości, giełdę, oszczędności etc w zależności od kraju.
- prestiż, towarzysząca ww parametrom finansowym wiedza o wyznacznikach przynależności klasowej oraz kultura konsumpcji przekazywana w procesie socjalizacji z pokolenia na pokolenie.
- jej udział w społeczeństwie wynosi ca 50%
Ww parametry finansowe pozwalają przedstawicielowi Klasy Średniej w każdym kraju na w miarę swobodne konsumowanie międzynarodowych marek takich jak Prada, Gucci, RL, Armani, poruszanie się średniej klasy nowym BMW lub jego odpowiednikiem innej marki premium, wynajmowanie/posiadanie domu/apartamentu w „dobrym punkcie”, dobry, markowy fryzjer raz na tydzień, dobry gabinet kosmetyczny raz na miesiąc, koncerty, teatr, kino, restauracja/kawiarnia ze znajomymi, prenumerata kilku periodyków i replikowanie zwyczajów oraz nawyków swoich rodziców/ pilnie przestrzeganie kodeksu zachowań właściwego swojej pozycji, co jest w zwyczaju akolitów wszelkiej maści.
Jedna ważna uwaga w tym portrecie: Wymieniane marki ubrań, zegarków, samochodów czy dóbr wszelkiej maści określanych jako „markowe” mają m.in. to do siebie, że są kilka czy kilkadziesiąt razy droższe od swoich funkcjonalnych odpowiedników czy replik kolokwialnie zwanych „podróbkami”. Nie wdając się w różnice pomiędzy jakimś garniturem a garniturem sygnowanym logo Armaniego, jakimś zegarkiem, chińską podróbką Rolexa czy Patek Philippe zauważam i odnoszę się do jednego: członkowie klasy średniej muszą dysponować budżetem umożliwiającym im posiadanie „markowych” przedmiotów i korzystanie z „markowych” usług, które to dobra posiadają identyczną bądź bardzo zbliżoną cenę od Melbourne, Bejing, Tokio poprzez Nowy Jork, Londyn oraz oczywiście Warszawę (o ile są dostępne w Warszawie). Taka jest po prostu polityka cenowa tych marek.
Jak więc na tym tle wygląda Polska Klasa Średnia?
Pewne jest, że klasa średnia w Polsce jest najbardziej nieuchwytnym i najzacieklej poszukiwanym obiektem społecznym przez wszystkich – naukowców, polityków i dziennikarzy z różnych powodów.
Z jednej strony po 25 latach zmian ustrojowych i tęsknotach wszystkich Polaków do „europejskości”, do wolności, do „normalnego świata” – odnaleziona nad Wisłą jak samorodek i zidentyfikowana klasa średnia byłaby potwierdzaniem słuszności obranej przed 25 laty drogi, a z drugiej – jej widoczna obecność w sensie praktycznym – stanowiłaby istotny dowód opłacalności protestanckich cech (pracowitość, oszczędność, rzetelność etc) klasycznie stojących u podłoża prosperity owej klasy oraz ważną społeczną motywację dla praktycznego stosowania tego etosu w życiu codziennym.
Obowiązujące i poprawne politycznie basso continuo wg żurnalistów i laudatorów brzmi: Polska Klasa Średnia okres połogu ma już za sobą, wychynęła zza winkla historii, mnoży się w naszym kraju jak króliki w Australii. Rodzime panegiryki na ten temat często mieszają ze sobą pojęcia, fakty i obszary mącąc ludziom i tak zamącony rozum. Nawet szacowna Polityka nie ustrzegła się bełkotania na ten temat bardziej obraz zaciemniając niż wyjaśniając. Większość z nich nic nie wnosi do wiedzy na tematy społeczne i ma charakter powierzchowny lub wręcz kuriozalny.
Czy pokazanie Polakom – masz! przeczytaj! – czym jest klasa średnia jest aż tak trudne? A może niebezpieczne? I dlatego trzeba bardziej zaciemniać jej obraz niż rozjaśniać?
No to wypuśćmy trochę światła w ten temat.
Statystyczna ekwilibrystyka abstrahująca od jakościowych atrybutów oraz stylu życia klasy średniej a posługująca się tylko miarami statystycznymi oświadcza, że Polska Klasa Średnia wraz z jego bratem – Luksusem ma się dobrze! Według oficjalnych enuncjacji – od opracowań biznesowych po PR-owe materiały rządowe parka ta rozwija się! Na poparcie tej tezy KPMG – tuz w talii najlepszych firm konsultingowych na świecie – ogłasza przy pomocy cyklicznych raportów, że niedługo dogonimy resztę świata:
„W 2013 roku w Polsce mieszkało 786 tys. osób zamożnych i bogatych,tzn. o dochodach rocznych brutto przekraczających 85 tys. złotych. (…) Według raportu Global Wealth Databook 2013 wydanego przez Credit Suisse w 2013 roku w Polsce mieszkało blisko 45 tys. osób, które można zaliczyć do segmentu HNWI (High Net Worth Individuals).”
Przytaczając dolną granicę dochodów klasy średniej w Starej Europie w wysokości €28 tys netto rocznie (117 tys pln) i pamiętając, że od tej granicy można zacząć obcować z markami (nie wszystkimi oczywiście), należy zadać sobie pytanie, w świecie jakich marek pozwalają żyć dochody owych prawie 800 tys Polaków, których dolna granica jest DWUKROTNIE niższa niż dolna granica tzw normalnej klasy średniej?
Osób w Polsce lokujących swoje zarobki powyżej dolnej granicy zarobków klasy średniej w Starej Europie (€28 tys netto) jest ok. 1% pracujących czyli ca 150 000 osób.
Drugim wymiarem identyfikującym klasę średnią jest bogactwo. Wg Credit Swiss ok. 1,1 mln dorosłych Polaków posiada majątek wart 0,1-1 mln USD netto, co w jakiś sposób „koresponduje” w przywołaną powyżej grupą dochodową. Kiedy jednak zestawia się te grupy ze sobą – przychodzi mi natychmiast na myśl szeroko omawiany swojego czasu temat „szwajcarskich” pożyczek udzielonych w Polsce ok. 700 tys osób. Jeśli więc te grupy w sporej części pokrywają się, to dość precyzyjnie zidentyfikowalibyśmy grupę osób spełniających kryteria majątkowe klasy średniej sfinansowane głównie kredytem i posiadającej ok. dwukrotnie niższe dochody niż ww klasa.
Przy braku dostępnych danych – GUS nie nadąża lub nie chce podejmować wrażliwych społecznie wymiarów – szacunkowo można przyjąć, że
Polska Klasa Średnia wg finansowych kryteriów Starej Europy (majątek, dochody), obcująca na codzień z markowymi produktami, to grupa licząca nie więcej niż 100 000 osób,co stanowi 0,26% całej populacji. Włączając w tą grupę elitę – owe 50 000 osób w Polsce mogących sobie pozwolić na beztroski, luksusowy żywot – otrzymujemy ca 150 tys osób żyjących w Polsce w sposób właściwy klasie średniej i wyższej wg standardów europejskich. Na dodatek rozproszonych geograficznie. Razem – to 0,39% populacji Polski. Dalej – 700 000 wiąże koniec z końcem i kredytem demonstrując ze wszystkich sił swą odmienność i wyższość klasową w stosunku do pozostałych 98% nie mających zdolności kredytowej społeczeństwa. Dla znaczącej części Polskiej Klasy Średniej oraz Elity historia ich majętności i dochodów nie przekracza jednego pokolenia, a więc ich zachowania często przypominają tandetne imitacje kopiowane z „lepszego świata”. Całość jest grubiańsko demonstracyjna będąc podszyta strachem o utratę świeżo pozyskanego statusu. Ilustracją liczebności klasy średniej w Polsce jest ilość kupujących w Witkacu w Warszawie w porównaniu z La Fayette w Paryżu czy Harrods’ie w Londynie lub nakład sprzedany bodaj najpopularniejszego tygodnika opinii nad Wisłą (Polityka 100-120 tys) w porównaniu z Der Spiegel (1 mln).
Idąc tym tropem – pojęcie „rynku dóbr luksusowych” w Polsce nie istnieje. Jest natomiast śladowa konsumpcja dóbr luksusowych. I tego autorzy propagandowych opracowań nt luksusu w Polsce powinni się trzymać. Marki luksusowe wszędzie tam, gdzie występują w oficjalnej sprzedaży mają taką samą bądź zbliżoną cenę bez względu na walutę w której przyjdzie nam za nie płacić. I tak jest z Bulgarim, Armanim, Patek, Philippe, BMW, Jaguarem etc od Torono, poprzez Melbourne, Tokio, Londyn, Berlin oraz Warszawę. Chcesz przynależeć do kgrupy dumnych konsumentów? Płać. I demonstruj swoją przynależność klasową.
Czym innym są natomiast opinie Polaków nt dóbr luksusowych. Ale to, co myślą Polacy, zasługuje na oddzielną refleksję.
Skąd idziemy, gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy?
Zamożności bogatych krajów na świecie czy dokładniej – zamożności społeczeństw w tych krajach nie zbudowała demokracja lecz kapitalizm. Chronologicznie – co odnotował już Alexander de Tocqueville (nb liberał) – to rewolucja przemysłowa oraz skromny naówczas rozmiar państwa wraz z jego archaicznym i odstającym od nowych czasów aparatem podatkowym pozwoliły zbudować klasę średnią. Ona zaś – w konsekwencji – zaakceptowała i wprowadziła liberalną demokrację jako ustrój polityczny.
Innymi słowy – zadaniem i skutkiem kapitalizmu było wzbogacenie się szerokich (w porównaniu z poprzednimi epokami) grup społecznych, dalej – legitymizacja dominującej pozycji klasy średniej, natomiast zadaniem demokratycznego państwa w sensie społecznym – miało być przede wszystkim zapobieganie skrajnej biedzie. Mówiąc inaczej – państwo demokratyczne we współczesnym wydaniu konkuruje poprzez system podatkowy z przedsiębiorcami o efekty ich przedsiębiorczości – zysk – opodatkowując wszystkie środki produkcji w tym pracę.
Gdyby – tak sądzę – takie państwo wraz ze swoim aparatem fiskalnym oraz taka kwotą wolną od podatku, wysokością podatków istniało przed rewolucją przemysłową ipodług dzisiejszej praktyki opodatkowywałoby świeżo upieczonych przedsiębiorców, klasa średnia nie miałaby szans na powstanie w żadnym kraju. Współczesne „cuda” gospodarcze jak na przykład Korea Południowa pod wodzą gen. Parka nie zawracają sobie głowy wolnościami gospodarczymi i otwieraniem granic dla kapitału obcego, zajmują się natomiast protekcjonizmem budującym silne rodzime marki. Po 40 latach marki koreańskie przestały być rodzime, nie są nawet regionalne. Są światowe. Jak Apple.
Polskę rewolucja przemysłowa ominęła szerokim łukiem pozostawiając jej rolę europejskiego zaplecza surowcowego w tym głównie żywości, czego pokłosiem była elita o korzeniach arystokratyczno-ziemiańskich.
Jej oraz mieszczaństwa, czyli naturalnego rezerwuaru społecznego klasy średniej w Starej Europie – żywot oraz replikację pokoleniową, skutecznie ograniczył kontekst polityczny czyli XVIII wojny, powstania, wojny światowe oraz komunizm w Polsce, których celem stała się eksterminacja tych grup społecznych. Nota bene – osiągnięty.
40 lat komunizmu oprócz wytworzenia warstwy nomenklaturowo – urzędniczej oraz potężnej migracji ze wsi do miast nie przysporzyło ani bogactwa ani szczególnych zmian w stratyfikacji społecznej. Polska Bieda znalazła tylko nową, ideologiczną legitymizację dla swojego istnienia.
Z takim bagażem Polska i Polacy przywitali nowy ustrój w 1989 roku i na ten fakt nie można się obrażać ani wstydzić. Byliśmy i jesteśmy krajem ludzi biednych, nieźle wykształconych i ambitnych. Krajem leżącym w Europie, czego nie da się nie widzieć. Krajem ludzi o ogromnych aspiracjach i potencjale asymilacyjnym. Dowodów przez 25 lat zebrało się aż za wiele począwszy od zaborów właśnie poprzez wojny – skończywszy na aktualnej emigracji, gdzie Polacy stając wobec „obcych” radzą sobie wyjątkowo dobrze.
Po chwilowej euforii politycznej i ekonomicznej (reforma Wilczka i początek lat 90-tych), nowe elity polityczne z właściwą sobie werwą wzięły się za rozbudowę administracji publicznej oraz ściąganie kapitału do Polski (biedni jesteśmy, biedni…), nęcąc go podatkowymi ułatwieniami, bliskością rynków zbytu oraz ilością polskich konsumentów, a przede wszystkim tanią, nieźle wykształconą siłą roboczą. Przez 25 lat polscy politycy niczego nowego światowemu kapitałowi nie sprzedają oprócz polskiej nieźle wykształconej biedy. I nic nie pomogą „sprężynki”, „teraz Polska”. „innowacje” czy inne PR-we akcje. To jest ten sam produkt.Nie zrobiły natomiast nic, aby stworzyć klasę średnią i wygląda na to, że tak już zostanie.
Migracja
Dlaczego Polacy wyjeżdżają z Polski? Dlaczego saldo migracji jest ujemne? Politycy i związkowcy odpowiadają, że mamy niskie płace pokazując palcem na chciwych przedsiębiorców winnych temu stanowi rzeczy. Proszę więc pokazać mi w statystykach, bazach danych w GUS-ie tą grupę rodzimych bogaczy i wyzyskiwaczy. Ja jej nie widzę. Widzę natomiast tysiące MŚP ledwo wiążących koniec z końcem, którym po zapłaceniu kosztów (w tym płac administracyjnie podnoszonych) czasami coś zostaje a czasami nic, szpiegowanych przez represyjny aparat fiskalny skrzętnie korzystających ze swoich powiększających sie uprawnień kontrolnych, którego działania skutkiem jest uniemożliwienie powstania klasy średniej w Polsce. Motywacji – widać po ilości zakładanych przedsiębiorstw – jest dość, warunków do ich przetrwania i rozwoju nie ma żadnych. Więc wyjeżdżają pracować gdzie indziej, żyć, rodzić dzieci. Nam klasa polityczna serwuje zaklinanie rzeczywistości oraz zastępcze cele.
Post Scriptum
Natomiast wyjątkowo wrednym narzędziem jest płaca minimalna oraz sposób posługiwania się nią przez nasze państwo. Otóż ostatecznym celem Państwa podnoszącego ustawowo płacę minimalną w kraju bynajmniej nie jest troska o los najbiedniejszych. Jest nim zwiększenie swoich dochodów poprzez podniesienie podstawy opodatkowania i oskładkowania pracy. Kto uważa inaczej, niech zwróci na to uwagę ustawodawcy, aby podnosząc ww płacę oddał całość benefitów pracującym zmniejszając jednocześnie stopę opodatkowania i o-ZUS-owania tejże świeżo podniesionej płacy… Proszę – składając taką propozycję – pilnie obserwować wyraz twarzy polityka…
Odpowiadając więc na postawione w tytule pytanie: Gdzie jest polska klasa średnia – odpowiadam: na Powązkach…