Katecheza oznacza dla nas wykluczenie dla innowierców i niewierzących, szczególnie widoczne w małych środowiskach
Katecheza oznacza dla nas zatrudnianie 30 tys. nauczycieli z tzw. misją – to jest w praktyce wyłączonych spod nadzoru kuratoryjnego, realizujących programy, które nie są zatwierdzane ani też kontrolowane przez finansujące całe przedsięwzięcie państwo polskie.
Katecheza oznacza dla nas parcie hierarchii kościelnej do podnoszenia rangi tych zajęć – np. poprzez stopień z religii na świadectwach.
Katecheza to dodanie 2 godzin tygodniowo dla ucznia – wierzącego lekcyjnych, innowiercy i niewierzącego – w szatni czy korytarzu.
Katecheza to jątrzenie, to dzielenie Polaków na lepszych i gorszych według archaicznych zasad.
Do pięciu wyżej wymienionych powodów, dla których należy lekcje religii wprowadzić ze szkół, trzeba dodać kolejne miliard trzysta sześćdziesiąt cztery miliony. Złotych rocznie. Tyle my, podatnicy wydajemy na te lekcje.
Każdy kiedyś zastanawiał się zapewne, co by zrobił, na co by wydał 10 mln wygranej w Totolotka. Proponuję zabawę w rozważania, na co można by wydać miliard trzysta sześćdziesiąt cztery miliony.
Zwolennik silnej armii pewnie wydałby na broń. Mógłby kupić np. 200 czołgów Leopard, dziesięć samolotów F-16, dwadzieścia śmigłowców bojowych.
Socjalista znalazłby możliwość rozdania zasiłków dla 272 tys. najbiedniejszych po 5000 zł
PiS mógłby wybudować ze 20 tys. pomników średnich i kilkanaście wielkich.
PO mogłaby zwiększyć zatrudnienie w administracji o jakieś 25 tys. etatów.
PSL zwiększyłby dopłaty, albo sfinansował odstrzał wszystkiego co żywe i zamiast stać w oborze czy chlewni, biega bezczelnie po naszym pięknym, bo rolniczym kraju.
Ja pozostanę w sferze edukacji.
Kupiłbym może 300 tys. laptopów i zezłomował muzealne egzemplarze Optimusów stojące w salach, z nieznanych od dawna przyczyn nazywanych pracowniami komputerowymi.
Opłaciłbym zajęcia wyrównawcze dla mniej zdolnych, a dodatkowe dla zdolnych ponad przeciętną.
Rezygnował z kredy i tablicy na rzecz sal multimedialnych z projektorami – tych sal by mi wyszło ze 200 tys.
Dał nauczycielom możliwość dokształcania – ot choćby opłaciłbym chętnym studia podyplomowe – wystarczyłoby na np. 100 tysięcy…
Wyremontowałbym mnóstwo szkół, które od lat swoim stanem błagają o interwencję budowlaną.
Jest tyle pomysłów, na przeznaczenie miliarda złotych rocznie na cele służące wspólnemu dobru wszystkich Polaków. Jest tyle powodów, natury etycznej i moralnej, by religia była dla naprawdę chcących w niej uczestniczyć, w godnych warunkach, a nie w przymusie środowiskowej i szkolnej opresji. Czas zrezygnować z tych „lekcji”, które nas dzielą, a wydać zaoszczędzone środki na to, co nas łączy.
