Latem bieżącego roku ukazała się nowa książka Stanisława Obirka zatytułowana „Polak-katolik?”. Autor – teolog, historyk, antropolog kultury, były jezuita – znany jest z regularnie pojawiających się w mediach komentarzy na tematy religijno-społeczne, a także jako autor licznych książek m.in. „Uskrzydlonego umysłu”, „Między Wiarą a Kościołem”, czy zapisu rozmów z Zygmuntem Baumanem pt. „O Bogu i człowieku”. Część czytelników Liberte! – w tym niżej podpisany – miała też okazję poznać profesora Obirka jako wykładowcę, najpierw Uniwersytetu Łódzkiego, a obecnie Warszawskiego.
Książka, zgodnie ze swoim tytułem, dotyka zagadnienia katolicyzmu i jego roli w życiu Polski. Jest ona przede wszystkim diagnozą problemów trapiących polski Kościół i apelem o jego reformę. Warto zwrócić uwagę też na szerszy, bardziej uniwersalny, przekaz książki – nie związany już stricte z tematyką religijną. Na przykładzie problemów Kościoła Obirek krytykuje postawy i zachowania, które na dłuższą metę są destruktywne dla każdej organizacji – nie tylko religijnej: wymuszanie jednomyślności, zamknięcie na dialog, brak odwagi w kwestionowaniu autorytetów, antyintelektualizm, idealizację przeszłości i niechęć do zmian, lęk przed światem zewnętrznym.
Jak zwraca uwagę we wstępie sam autor, kluczowym elementem tytułu książki jest właśnie pytajnik. Profesor Obirek próbuje bowiem znaleźć odpowiedź na pytanie, czy zbitka pojęciowa „Polak-katolik” ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, czy katolicyzm jest faktycznie religią chrześcijańską i pyta prowokacyjnie – czy jego polską odmianę można nazwać religią? Praca ta również stara się prześledzić ewolucję religii w naszej części Europy na przestrzeni wieków i określić na ile obecny kształt katolicyzmu jest zgodny z pierwotnymi zasadami tego wyznania. Ilość nawiązań do literatury przedmiotu jest tu niezmiernie bogata, aczkolwiek w przypadku książki będącej w zamierzeniu esejem, nieco zamazuje to klarowność wywodu. Recepcję tekstu chwilami nieco utrudniają też drobne niedociągnięcia edytorskie. Niemniej erudycja autora i jego znajomość tematu są imponujące. Nie brakuje też ciekawych wątków autobiograficznych, w których Profesor opisuje swoją drogę życiową: od wychowania w katolicyzmie, przez nastoletni bunt, ponowną fascynację religią, aż po wstąpienie i wreszcie opuszczenie stanu duchownego.
Pomimo wystąpienia z klasztoru Stanisław Obirek podkreśla, iż nadal jest osobą wierzącą i przyszłość Kościoła nie jest mu obojętna, wręcz przeciwnie, zależy mu na uzdrowieniu tej instytucji. Zdecydowanie opowiada się za wizją religii otwartej na dialog, pluralistycznej i tolerancyjnej. Nie szczędzi krytyki wobec dużej części hierarchii kościelnej, pisząc:
„budzi moje najgłębsze oburzenie, że w Polsce katolicyzm został zawłaszczony przez teologicznych ignorantów i fundamentalistów religijnych, których krzykliwa arogancja w przestrzeni publicznej jest proporcjonalna do ignorancji. Martwi mnie, że polscy hierarchowie katoliccy oddali w jasyr tzw. publicystyki katolickiej najlepsze tradycje katolicyzmu otwartego i współtworzącego pluralistyczne dziedzictwo naszego kraju. Napawa mnie niepokojem instrumentalne wykorzystywanie osoby Jana Pawła II i jego nauczania, które stało się przyczyną kulturowego i religijnego uwiądu polskiego katolicyzmu. Zamiast twórczego i krytycznego wykorzystania mamy do czynienia z bezkrytyczną i bałwochwalczą apologetyką” (s. 13).
Profesor przestrzega, iż łączenie narracji religijnej i nacjonalistycznej – tak kuszące dla wielu polityków prawicy – stanowi mieszankę wybuchową, mogącą rozsadzić fundamenty państwa demokratycznego. Jest to też krytyka spuścizny ideowej Romana Dmowskiego – uważanej przez Obirka za „jedną z najmroczniejszych kart naszej myśli politycznej”1, mającej istotny wpływ na kształt polskiego katolicyzmu w okresie międzywojennym i nadal będącej żywą w umysłach wielu współczesnych polityków i duchownych.
W swej książce Stanisław Obirek próbuje prześledzić, jak to się stało, iż Kościół katolicki z instytucji broniącej ostatnich barykad wolności społeczeństwa w okresie PRL i otwartej na dialog, tonizującej nastroje radykalne, stał się – wg autora – organizacją dążącą do ograniczenia swobodnego dyskursu, wykluczającą osoby inaczej myślące i prowokującą konflikt społeczny. Zdaniem Profesora, w niepodległej Polsce Kościół z przewodnika przemienił się w strażnika – narzucającego swój światopogląd (również osobom niewierzącym) i będącego nadto zainteresowanym sprawami intymnymi obywateli (aborcja, antykoncepcja, in vitro, homoseksualizm, związki partnerskie, rozwody). Obirek nie może się pogodzić z niechęcią tej instytucji do dyskusji, kwestionowaniem zdobyczy współczesnej medycyny, z zamykaniem ust duchownym, którzy choć w niewielkim stopniu kwestionują oficjalną linię nauczania.
Trudno się nie zgodzić z autorem, gdy pisze, iż chwalebna karta polskiego Kościoła zapisana w czasach rozbiorów, okupacji i PRL nie może być argumentem zamykającym dyskusję na temat dzisiejszej działalności tej instytucji. Szczególny protest wzbudza angażowanie się wielu hierarchów kościelnych w politykę. Religia gubi swą pierwotną otwartość. Już nie łączy a dzieli. Staje się sposobem identyfikacji grupy poprzez odróżnienie się od reszty społeczeństwa i pretekstem do zwalczania osób o innych poglądach. Towarzyszy temu wyraźne określenie przeciwnika i nadanie mu odpowiednio czarnych barw. W takiej sytuacji nie jest możliwy dialog, lecz permanentny konflikt. W efekcie nadmierne zaangażowanie Kościoła w życie polityczne może wywołać kontr-reakcję w postaci przyśpieszonej laicyzacji społeczeństwa – a przynajmniej jego dużej części. Tym niemniej, jak dowodzi Obirek, pokusa brnięcia tą drogą jest duża. Wielu polityków koniunkturalnie i nachalnie demonstruje swoją religijność celem zyskania poparcia biskupów, a w ślad za tym wyborców (obserwacje Profesora potwierdziła choćby ostatnia kampania prezydencka). W zamian za poparcie hierarchowie oczekują ze strony władzy obrony swojego stanu posiadania i tworzenia prawodawstwa zgodnego z wytycznymi Kościoła.
Proces któremu w ostatnich latach podlega polski katolicyzm prof. Obirek nazywa „odreligijnieniem”. Ten neologizm autor stosuje celem odróżnienia zjawiska występującego nad Wisłą od sekularyzacji typowej dla wielu państw Zachodniej Europy. Główną różnicą jest zbliżenie religii do polityki, często o zabarwieniu nacjonalistycznym. Zatraceniu ulega element metafizyczny, a celem staje się „utrzymanie dominacji w sferze symbolicznej oraz przekonania, że tylko Kościół katolicki ma moralne prawo reprezentowania polskości w przestrzeni publicznej” (s. 238). Fenomen ten przybrał na sile w ostatnich latach poprzez zaangażowanie Kościoła w bieżącą politykę i otwarte opowiedzenie się wielu hierarchów po stronie konkretnych ugrupowań politycznych. Diagnoza Obirka jest jednoznaczna: „w moim przekonaniu mamy obecnie w Polsce do czynienia ze zjawiskiem religijnego fundamentalizmu i z objawami religijnego fanatyzmu. Podstawową cechą takiej postawy jest dążenie do całościowego ujęcia rzeczywistości w perspektywie własnej ideologii religijnej, czyli, mówiąc w skrócie, do teokratyzacji państwa” (s.239). W oczywisty sposób nasuwają się skojarzenia z Bliskim Wschodem. Swoje rozważania Profesor traktuje jako ostrzeżenie przed takim obrotem spraw. Opisując tą postępującą ideologizację Kościoła, Obirek wątpi czy słowo „religia” ma tu jeszcze zastosowanie.
Jako winnych obecnego stanu rzeczy, Stanisław Obirek – prócz samych hierarchów i polityków – wymienia media, niespecjalnie zainteresowane pogłębioną krytyczną analizą rzeczywistości i zadawaniem trudnych pytań. Ofiarą tabloidyzacji środków masowego przekazu jest też poniekąd sam autor książki, pełniący funkcję dyżurnego krytyka pontyfikatu Jana Pawła II. Tymczasem stosunek Obirka do polskiego papieża jest bardziej skomplikowany – łączy on szacunek dla Jana Pawła II za m.in. dążenie do pojednania z innymi religiami i walkę z antysemityzmem, ze świadomością zaniedbań w innych sferach.
Obraz polskiego katolicyzmu, jaki wyłania się z tej książki jest dość ponury, a opisana choroba, trawiąca – według autora – Kościół grozi przerzutami na inne sfery życia społecznego. Wydaje się, że rację ma Jan Woleński – piszący w posłowiu, iż wskazane zagrożenia ze strony wpływu hierarchii na obywateli są nieco wyolbrzymione. Polacy bowiem, mimo iż w większości deklarują się jako katolicy, nauczanie Kościoła traktują dość wybiórczo i w znacznym procencie nie podzielają poglądów duchowieństwa w zakresie m.in. antykoncepcji, rozwodów czy in vitro. Tym niemniej, faktem jest niezdrowe zaangażowanie części kapłanów w politykę, łamiące zasadę rozdziału Kościoła od państwa.
Niewątpliwie książka Obirka jest wartościowym – może nie tyle głosem, co wezwaniem do dyskusji nad kondycją polskiego katolicyzmu. Obecnie wydaje się bowiem, że niestety niewiele osób jest zainteresowanych tak dogłębnym dyskursem.
1 „Gazeta Wyborcza”, 18 lipca 2015.