Era cyfrowa przyniosła wciąż niedoceniane zagrożenie dla prywatności obywateli na całym świecie, jak również dla stanu i przyszłości demokracji. Globalne koncerny informatyczne na podstawie cyfrowych danych jakie pozostawiamy w sieci, jako użytkownicy portali społecznościowych lub wyszukiwarek internetowych, zyskały nieprawdopodobną władzę umożliwiającą manipulowanie naszymi wyborami. Mogą czynić to same, ale przede wszystkim robią dla swoich klientów, którzy dzięki tej ogromnej wiedzy mogą sprzedać nam coraz łatwiej swoje produkty lub swoje idee.
Dobitnie wskazuje na to ujawniona niedawno afera z wykorzystywaniem danych użytkowników Facebooka przez Cambridge Analytica. Według Polskiego Radia: „Cambridge Analytica jest oskarżana m.in. o pozyskanie i wykorzystanie w celach komercyjnych danych 50 milionów osób zarejestrowanych na Facebooku (ok. 1/3 wszystkich użytkowników w Ameryce Północnej), które były następnie użyte w celu przewidywania ich decyzji wyborczych i wpływania na nie w kampanii prezydenckiej w USA w 2016 roku”. Nawet Mark Zuckerberg zadeklarował po niej, że: „naszym obowiązkiem jest ochrona twoich danych. Jeżeli nie możemy, nie zasługujemy na to”. Trudno jednak uwierzyć, że dobrowolnie usunie ze swojego portalu wszystkie mechanizmy wykorzystywania naszych danych, które są przecież podstawą prowadzonego dziś przez niego biznesu i przewagi konkurencyjnej na rynku reklam.
Uważam, że potrzebny jest nowy globalny ruch obywatelski, który będzie domagał się prawnego zakazu możliwości profilowania reklam i ogłoszeń przez globalne koncerny informatyczne na podstawie cyfrowych danych jakie pozostawiamy w sieci, jako użytkownicy portali społecznościowych lub wyszukiwarek internetowych. Dane obywateli pozostawiane przez nas w sieci www powinny pozostać ich prywatną własnością, a wykorzystywanie dokładnej wiedzy o naszych preferencjach, zainteresowaniach czy sytuacjach życiowych, prowadzi do manipulowania naszymi wyborami: czy to konsumenckimi, czy politycznymi. Daje prywatnym podmiotom nieproporcjonalnie wielką władzę nad różnorodnymi procesami. Wykorzystywanie dokładnych danych na temat użytkowników portali społecznościowych przy organizowaniu kampanii wyborczych, jest jednym z największych problemów współczesnej demokracji, w których politycy wykorzystując wiedzę o naszych preferencjach, są w stanie manipulować naszymi wyborami politycznymi. Wiedza o naszym prywatnym życiu wraz z możliwościami mikrotargetowania pozwala na konstruowanie niezwykle skutecznych reklam oddziałujących na nasze nieświadome wybory. A więc młode matki do głosowania na danego kandydata będzie przekonywać reklama odwołująca się do wartości macierzyńskich statystycznie aktualnie im najbliższych, a np. kobiety aktywne sportowo – odwołująca się ich pasji. Takich narzędzi nie miał nikt w przeszłości. Polecam przy okazji świetną książkę na temat siły nieświadomych wyborów i iluzji samodzielnego podejmowania przez nas decyzji autorstwa Jonaha Bergera: „Nieświadome wybory”.
Akceptowanie regulaminów poszczególnych portali czy narzędzi internetowych nie jest żadnym rozwiązaniem tego problemu. Owszem, obywatele z własnej woli je akceptują, zwykle po prostu ich nie czytając, chcąc korzystać z wygodnych, często niezbędnych w dzisiejszym świecie narzędzi, ale konsekwencje tego kroku szczególnie w masowej skali doprowadzają do niebezpiecznych skutków dla stabilności całego systemu demokratycznego.
Nie powinien to być ruch przeciw reklamie, która jest naturalnym narzędziem promocji produktów, idei czy też partii politycznych. Powinniśmy sprzeciwiać się masowemu handlowaniu danymi obywateli, dzięki czemu reklamy mogą być tak konstruowane aby skutecznie manipulować naszym wyborami. Tylko profilowana reklama w Internecie oferuje takie możliwości. Powinniśmy żądać, aby wyświetlanie reklamy w sieci www, nie mogło różnić się od zasad wyświetlania reklamy w stacjach telewizyjnych. Trochę inny będzie materiał przeznaczony dla National Geographic, a trochę dla TVP Seriale. Ale nadal będzie to reklama uniwersalna. Producent reklamy nie może być wyposażony we wrażliwe dane dotyczące naszego życia prywatnego i na tej podstawie wysyłać nam mikrotargetowaną reklamę. W realnym życiu nie godzimy się na to aby stale podążała za nami kamera, nagrywająca wszystkie nasze zachowania, odkładająca te dane po to, by sprzedać nam określony produkt czy idee. Nie powinno być również takiej prawnej możliwości w sieci www.
Co więcej, pomimo dostępu do coraz szerzej wiedzy, stajemy się coraz bardziej zamknięci w swoich bańkach informacyjnych, które radykalizują nasze poglądy. Facebook i inne portale utwierdzają nas w fałszywym przeświadczeniu, że świat naszych poglądów i naszych przekonań jest powszechnie podzielany. Mechanizmy polecania podobnych produktów zamiast otwierać nas na nowości powodują, że stajemy się coraz bardziej konserwatywnie utwierdzeni w swoim wyborze; wie to każdy kto zaczął np. słuchać swojego ulubionego gatunku muzyki na Youtube czy Spotify – system będzie polecał mu utwory podobne. Nie będzie otwierał nas na nowości, będzie tworzył z nas konserwatystów.
Powinniśmy budować globalną społeczność, świadomych obywateli, którzy zaczną wywierać skuteczny nacisk na rządy swoich krajów w celu wprowadzenia takich regulacji, które wprowadzą rewolucyjny nowy ład w świecie cyfrowym. Aby to osiągnąć trzeba byłoby przekonać rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki czy Komisję Europejską. Nie możemy pozwolić, aby wybrane prywatne firmy posiadały taką siłę manipulacji wyborami miliardów ludzi na świecie i używały tej wiedzy w tak nieodpowiedzialny sposób, jak miało to miejsce chociażby w przypadku kampanii na rzecz Brexitu czy wyboru Donalda Trumpa. Stop profilowaniu!