Pogłębia się podział narodu polskiego na dwie części, bardziej sobie obce niż kiedyś Chińczycy i Wizygoci. To znaczy, powiększałby się, gdyby decydowały o tym kolejne deklaracje obecnych lub byłych polityków PiS i ich sympatyków. Onegdaj „poeta Rymkiewicz” postanowił wygłosić publicznie naturalistyczną formę krótką i orzekł, że Polaków jest 20%, a reszcie zasugerował seksualne współżycie z najlepszymi przyjaciółmi człowieka. Ostatnio swoje trzy grosze dorzucił w tym guście Ludwik Dorn, który podzielił nas na „naród” i na „ludność tubylczą”. Cechą charakterystyczną „narodu” okazało się traktowanie „dokumentów” Stasi za prawdę objawioną, o ile tylko można za ich pomocą obsmarować pośmiertnie nielubianego polityka. Warto przypomnieć, że robią to ci sami ludzie, którzy świętym oburzeniem reagują na każdą krytykę Lecha Kaczyńskiego, który nie może być źle oceniany, gdyż nie żyje. Niestety, nie każdemu dany pośmiertny immunitet. O ich dystrybucji decyduje niejaki Jan Pospieszalski, autorytet moralny ziejących nienawiścią.
Andrzej Gwiazda, człowiek, który zawsze był przeciw, a nigdy za, w końcu głośno wypowiedział to, co myśli większa część „narodu”. Smutek ogarnia go, gdyż nie może śpiewać „ojczyzną wolną, pobłogosław, Panie”. W grę wchodzi jedynie „ojczyznę wolną, racz nam wrócić, Panie”. Najwyraźniej Gwiazda i „naród” rozumieją wolność tylko podług definicji wolności pozytywnej. W tej formule wolność to posiadanie władzy, a tej PiS, Gwiazda i „naród” nie mają. A chcieliby. Dlatego śpiewają błagalnie, aby ową władzę w kraju, zwaną przez nich „ojczyzną wolną”, raczył im wrócić dobry Bóg. Mają wszelkie prawo ku temu.
Ja, prymitywny tubylec, bałbym się władzy „narodu”. Dlatego nie przyłączę się do tej intencji. Pomimo tego, gdyby Bóg mógłby tym ludziom wrócić elementarną przyzwoitość i choćby minimum rozumu, o umiarze nie wspominając, byłoby świetnie. Dlatego proszę: Racz im wrócić, Panie! Na opamiętanie w końcu nigdy nie jest za późno.