Niedziela z reguły jest dniem raczej spokojnym, służącym rodzinnym obiadom i spacerom (robić zakupów wszak już nie można), politykom zaś na podsumowanie minionego tygodnia i zaplanowanie następnego. Dzisiejszy poranek okazał się być pod tym względem nieco bardziej niekonwencjonalny.
Chodzi oczywiście o koronny przykład prowadzonego przez Michała Rachonia programu „Woronicza 17” w TVP Info. Politycy PSL, PO i Nowoczesnej wbrew zapowiedzi nie stawili się w studiu, lecz na konferencji prasowej. Pod adresem TVP i Rachonia padły zarzuty stronniczości, niedopuszczania niewygodnych tematów i ataków na polityków opozycji.
Na tyle, na ile oglądam fragmenty programów publicystycznych publicznej telewizji, o wieczornym serwisie informacyjnych i legendarnych paskach nie wspominając, trudno nie przyznać powyższym zarzutom choć częściowej racji. No dobrze, ale skoro nie obecny kształt mediów publicznych to co w zamian?
Słyszymy oczywiście zapewnienia, że to wina obecnego kierownictwa TVP, że gdyby dopuścić lepszych to byłoby BBC i w ogóle cały świat by się wzorował. A co gdyby mediów publicznych nie było?
W rankingu World Press Freedom Reporterów bez Granic Polska mieści się na 58 miejscu, daleko od europejskiej średniej. Klikając w dokładne uzasadnienie za główną przyczynę tak niskiej pozycji podawana jest sytuacja w mediach publicznych1. I tak, wedle obiektywnych mierników, jak chociażby ww ranking obecny poziom TVP jest skutkiem działań rządu PiS. Tak, gdyby władzę w mediach przejęły bardziej przywiązane do zasad etyki dziennikarskiej osoby, zapewne wyglądałoby to znacznie lepiej. Jednak jeżeli wyciągnęliśmy jakiekolwiek wnioski z roku 2015, powinniśmy wiedzieć, że nie wystarczy ufać w ludzką dobrą wolę.
Nawet zakładając scenariusz, w którym jakaś forma „zjednoczonej opozycji”, czy „koalicji obywatelskiej” wygrywa wybory w 2019 r. i odpolitycznia media publiczne, doprowadzając je do poziomu znośnego dziennikarstwa skąd możemy mieć pewność, że w kolejnej kadencji nie pojawi się jakiś inny PiS, który z państwowej telewizji i radia ponownie uczyni tubę propagandową? Podobnie jak w przypadku Spółek Skarbu Państwa okazuje się, że duży zakres własności państwowej to problem, który należy rozważać nie tylko z perspektywy zarządzania i gospodarczej efektywności, ale i z perspektywy ustroju politycznego, jako istotny czynnik wpływu polityków na rzeczywistość.
Propozycja prywatyzacji mediów publicznych z pewnością spotka się z zarzutem porzucenia „misji publicznej”, definiowanej przez ustawodawcę jako oferowanie „zróżnicowanych programów i innych usług w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujących się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu „2. Należy jednak zadać pytanie, na ile misja ta jest aktualna w dobie powszechnego dostępu do internetu, dzięki któremu nawet samotny pasjonat ma dostęp do platform crowdfundingowych, wysokiej jakości dokumentów i materiałów naukowych we wszystkich językach świata.
Nie mamy państwowych portali społecznościowych, ani państwowych gazet. Co gdyby nie było również państwowych mediów? Śmiem twierdzić, że świat by się nie zawalił, choć Polska z pewnością byłaby jednym ze światowych pionierów.
Koniec końców, jeżeli oferta TVP okazałaby się dla widzów atrakcyjna, medium to zapewne nie zmieniłoby swojej formuły po wykupieniu przez prywatny biznes. Choć patrząc na spadki oglądalności publicznej telewizji w przeciągu ostatnich kilku lat raczej się na to nie zanosi.
Postulat prywatyzacji mediów publicznych zapewne szybko nie stanie się legislacyjną praktyką. Najpewniej nie wejdzie też w skład programu żadnej większej partii politycznej. Warto jednak, by taki pomysł w debacie publicznej się pojawił i przynajmniej został otwarcie przedyskutowany.
1https://rsf.org/en/poland
2 Dz.U.2017.0.1414 t.j. – Ustawa z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji, art. 21