Historię o 30 srebrnikach i Judaszu wszyscy znamy od dzieciństwa. Ile to było? Źródła nie są zgodne – kilka średnich pensji czy tylko para sandałów? Dwa tysiące lat później księgowość jest królową nauk nie tylko ekonomicznych, ale i teologicznych. Współcześni nam następcy apostołów za swe usługi dla PiS-u wystawili Polakom słony rachunek.
Sojusz tronu z ołtarzem ma dużo dłuższą historię niż kilka kadencji – jest nawet starszy niż polska państwowość. Czym jest religia dla władzy, doskonale rozumiał Konstantyn I Wielki, gdy w 325 roku stworzył współczesne chrześcijaństwo – po co walczyć z czymś, z czego można korzystać? Przez wieki czerpały z tego zyski kolejne pokolenia polityków – duchowni z ambony tłumaczyli wiernym, że Bóg chce dokładnie tego, czego akurat potrzebują ówcześnie rządzący. Ci odwdzięczali się hojnymi darami i kolejnymi przywilejami. Kościół przez wieki z tych niezwykle doczesnych łask korzystał, konsekwentnie budując swój aparat organizacyjny. Sieć kościołów, majątków ziemskich, ulg, przywilejów i prawdziwie korporacyjnych struktur. Przez wieki dorobił się własnego państwa, a historia polityczna średniowiecznej Europy to walka papiestwa z cesarstwem o supremację władzy. Gdzie się podział Jezus mówiący, że jego królestwo jest nie z tego świata? Ten artykuł nie jest bowiem o żadnej religii. Jest o cynicznym jej wypaczeniu, zamienieniu Boga w produkt działalności gospodarczej, na której można zbijać kapitał zarówno polityczny, jak i dosłownie finansowy. Niestety obok wiary w Boga, której nikomu nie odbieram, kolejne instytucje religijne zamieniły się w bezwzględne imperia finansowe. Tworząca je religia przestała być ich treścią, a stała się narzędziem. Kościół katolicki nie różni się w tej materii od innych związków wyznaniowych.
Równie dobrze, co poprzednicy sprzed lat rozumieją to nasi politycy, kupując za nasze pieniądze przychylność religijnej tuby propagandowej. Tuby propagandowej, bowiem z samą religią te tzw. kazania społeczne nie mają większego związku. Ani te o Unii Europejskiej za rządów SLD, ani te obecne o aborcji, imigrantach czy definiowaniu, czym jest polskość. Oczywiście Kościół ma prawo mieć swoje zdanie na temat aborcji czy innych tematów, nie ma jednak żadnego prawa do uczestnictwa w debacie publiczno-politycznej świeckiego państwa. Takim przynajmniej formalnie wciąż jest Polska. Przecież nawet pełna legalizacja aborcji na żądanie w żaden sposób nie narusza praw katoliczek do urodzenia dziecka z dowolną wadą genetyczną płodu. Kościół jest od decydowania, co stanowi grzech. Określanie, co jest przestępstwem, to zadanie świeckich władz państwowych. Skąd więc to obustronne tolerowanie, a zarazem wspieranie naruszania granic swoich kompetencji? Nie tylko przez Kościół katolicki – świadomie popełniłem tu ten sam błąd, jaki większość z nas popełnia, na co dzień mówiąc o religii w Polsce. Choć w naszym kraju zarejestrowanych mamy niemal 200 oficjalnych związków wyznaniowych, to „kościół” w domyśle oznacza ten katolicki. Narracja polityczno-religijna lat 90. to pomieszanie wyznania katolickiego z tożsamością narodową. Zwalczona antyreligijna komuna, papież Polak, a wyborów nikt nie wygra bez błogosławieństwa prymasa na plakacie. Jak tu masz się nie czuć przedstawicielem nowego Narodu Wybranego? Kościół katolicki wszedł w III RP w warunkach lepszych niż mógłby sobie wymarzyć. Ponad 90% obywateli deklarujących się jako katolicy, wizerunek ostoi polskości po komunie i zaborach, Polak na Watykanie. Do tego poduszka finansowa wybudowana na zachodnim wsparciu w PRL-u. Biskupi korzystali, a w tych warunkach społecznych politycy nie bardzo mieli alternatywę dla układów z purpuratami. Choć treść zawartego konkordatu aż prosi się o zarzuty karne zdrady stanu, to można wątpić, czy w tamtych warunkach mógł on być inny. W tej atmosferze Kościołowi zwracane są zabrane za komuny nieruchomości, powstaje Radio Maryja, a biskupi dyktują polskiemu Sejmowi kolejne ustawy obyczajowe. To w tym klimacie w 1997 roku Andrzej Zoll zapomina, że przewodzi Trybunałowi Konstytucyjnemu, a nie Świętej Inkwizycji i wydaje wyrok o niezgodności aborcji z konstytucją. Argumentacja tamtego orzeczenia wprost uwłacza inteligencji. Parę lat później wywodzący się przecież z PZPR Aleksander Kwaśniewski będzie błogosławił wyborców z papamobile, a Donald Tusk zaprosi do kancelarii premiera biskupa warszawskiego Kazimierza Nycza. Oczywiście, by ten oznajmił demokratycznie wybranemu premierowi RP, co mu wolno robić, by nie podpaść biskupom. Surrealistyczne? Nie, to się naprawdę stało.
W imię Boga, a jak trzeba i bez Boga!
Sojusz PiS-u z kościołem katolickim w Polsce nie pojawił się znikąd – jest skutkiem dziesięcioleci, a szerzej – stuleci tego mariażu szkodzącego obu stronom. Państwu szkodzi, hamując jego postęp, Kościołowi odbiera tożsamość – przestaje być instytucją religijną, a staje się korporacją biznesową. Wsparcie Kościoła Katolickiego dla PiS jest oczywiste dla wszystkich. Raz po raz słyszymy skandaliczne kazania biskupów czy znanych księży, jednakże to co ważniejsze, dzieje się na dole, w małych prowincjonalnych parafiach. Politykom PiS-u oddaje się ambony, by nabożeństwa zamienić w wiec wyborczy, na plebaniach tworzy się biura wyborcze posłów PiS. Pewien ksiądz na ambonie dywagował, dlaczego w Smoleńsku nie zginął ktoś z Platformy. Zresztą czym, jak nie zbezczeszczeniem Wawelu był pochówek Lecha Kaczyńskiego w jego kryptach? Narracja i klimat są oczywiste – Polak to katolik, a jak katolik, to oczywiste, że PiS. Partia polityczna stała się religią, a religia programem wyborczym. PiS swoje długi spłaca – naszymi pieniędzmi i naszym życiem. Czasem dosłownie. Choć z racji uczestnictwa w składzie orzekającym sędziów dublerów wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej należy uznać za nieistniejący w systemie prawnym, to kosztował życie co najmniej 2 kobiety – zastraszeni średniowiecznym prawem lekarze odmówili im aborcji w sytuacji zagrożenia życia. PiS-owskie prawo i sprawiedliwość to także równi i równiejsi. Choć restrykcji covidowych nie da się obronić ani na gruncie prawnym, ani merytorycznym, to może chociaż wprowadzano je tak, że dotknęły wszystkich po równo? Czym w swej budowie kościoły różnią się od kin czy teatrów? Co do zasady układ budynku jest ten sam – duża kubatura, wydzielona scena/prezbiterium, widownia/ławki dla wiernych. Ale gdy teatry z kinami zamykano lub ograniczano ich pojemność – kościoły objęto jedynie limitami miejsc. Limitami, których często i tak nie przestrzegano. Przecież o ile w teatrach widownia jest numerowana i można jakkolwiek zapanować nad rozsadzeniem publiczności, o tyle w kościele nie ma nad tym żadnej kontroli. Przypadek?
PiS-owska wdzięczność ma też swój bardzo finansowy wymiar. Choć Fundusz Kościelny powinien zostać dawno zlikwidowany, to pęcznieje z roku na rok. Większość z tego funduszu siłą rzeczy trafia do Kościoła Katolickiego. Rok 2023 to już rekordowe 200 milionów złotych. Fundusz ten stworzono jeszcze za Bolesława Bieruta – miał być formą rekompensaty dla kościołów za majątki skonfiskowane przez komunistyczne władze. W ramach normalizacji stosunków z duchowieństwem przyjęto, że PRL zatrzyma majątki, ale będzie płacił za to swoisty czynsz. Mimo, że w latach 90. majątki oddano, a według niektórych źródeł nawet więcej niż zabrano, fundusz pozostał. Rosnący fundusz to jednak wręcz gorsze w porównaniu do reszty wydatków. Koszt nauczania religii w szkołach to ponad miliard złotych rocznie. Choć prawo do istnienia lekcji religii w szkole wprost zapisano w Konstytucji, to trudno znaleźć jakikolwiek argument, by państwo finansowało coś, co jest po pierwsze misją, a po drugie interesem konkretnego związku wyznaniowego. Dziś nie dość, że pozwalamy księżom (lub świeckim katechetom) uczyć w szkole ich wyznania na równi z innymi przedmiotami, to jeszcze im za to płacimy pensje. Ten problem pomału sam się rozwiązuje – dziś na religie uczęszcza przeciętnie połowa uczniów, z tendencją spadkową. Rekord pobił Wrocław – w 2022 roku na religie uczęszczało zaledwie 18,5% uczniów w szkołach ponadpodstawowych. Jeszcze kilka lat i nie będzie dla kogo przeprowadzać lekcji.
Organizacja Światowych Dni Młodzieży w Krakowie kosztowała polskich podatników pół miliarda złotych. Urzędy i państwowe spółki hojnie złożyły się, by Andrzej Duda mógł potańczyć bączka i ucałować papieża w pierścień. Publiczne pieniądze wyprowadzane do Kościoła katolickiego są także w zupełnie niewinny sposób. Ministerstwo Kultury co roku przyznaje dotacje na remonty zabytków – teoretycznie każdy właściciel budynku wpisanego na listę zabytków może taką dostać. Mogą ją dostać także kościoły, i nie ma w tym nic złego. Wiele z nich to obiekty dziedzictwa, piękne zabytki. Często wręcz niemożliwym jest, by mała wiejska parafia sama utrzymała budynek w odpowiedniej kondycji. Tyle że w ostatnim naborze na 534 wybrane projekty 430 to z nich dotyczyły Kościoła katolickiego. Na 7 dotowanych remontów we Wrocławiu 7 to budynki instytucji kościelnych.
Największy bank rozbił Tadeusz Rydzyk, rozwijając swe toruńskie imperium. Zbliżając się do miasta w słoneczny dzień można zostać oślepionym. Dosłownie. Pokryta złotem kopuła nowo wybudowanej bazyliki to klejnot w koronie, a zarazem serce Rydzyklandu. PiS hojnie wspiera dzieło życia swego politycznego sojusznika – w latach 2015-2020 do podmiotów związanych z Tadeuszem Rydzykiem popłynęło ponad 325 mln złotych z szeroko rozumianych funduszy państwowych. Zimne wody termalne? Dziś do takich kwot Rydzyk dotacje zaokrągla. Połowa z tej kwoty wpłynęła z Ministerstwa Kultury na przedstawienie rydzykowej wizji historii Polski. Takiej prawilnej, prawdziwie polskiej. Takiej, by prawdziwy Polak mógł zobaczyć, kim ma być. Ale Rydzyk to też telewizja, to też wyższa szkoła medialna. To tam Ministerstwo Sprawiedliwości zleca kursy dla sędziów, a MON kampanie reklamowe, by do WOT rekrutować tylko odpowiednio ugruntowany element społeczny.
Spodziewam się, iż nadchodzące wybory skutkować będą jeszcze większą agresją z ambony, rozstawieniem lokali wyborczych pod wyjściami z kościołów i rozdawaniem ulotek w kruchtach kościelnych. Te wybory dla obecnego episkopatu będą także walką o przetrwanie – społeczeństwo się zmieniło, a jedyną walutą, jaką duchowni mogą zaoferować politykom, jest wpływ na elektorat. Bez tego staną się im niepotrzebni. Niedawno episkopat wygłosił odezwę, przypominając o wzajemnej autonomii państwa i Kościoła oraz potrzebie jej poszanowania i apolityczności. Piękne słowa, papier przyjmie wszystko. Ciekawe, czy tym apelem podpisał się też abp Jędraszewski, w każdym razie niedługo później wygłosił z ambony swoiste zdanie odrębne. Przy okazji Bożego Ciała przypomniał, że jest tylko jedna właściwa partia polityczna, a opozycja jest jak Żydzi zabijający Jezusa lub w najlepszym przypadku Piłat, co umywa ręce. Ileż w tym wiary, nadziei, miłości. A przede wszystkim neutralności Kościoła wobec polityki. Tysiąc lat temu z Zachodu szło chrześcijaństwo, ewangelizowano mieczem i ogniem, a Polska w końcu przyjęła chrzest. Dziś, o ironio, sytuacja się odwróciła – Putin przedstawia Moskwę jako ostatni bastion prawdziwego chrześcijaństwa, a Kaczyński straszy degeneracją moralną Zachodu. Paradoksalnie swym mariażem z Kościołem PiS uczynił więcej niż ktokolwiek przed nimi dla laicyzacji Polski. Nachalna próba zmuszenia ludzi do religii kończy się reakcją dokładnie przeciwną do założeń – tak, jak komuniści swą walką z Kościołem ten Kościół wzmocnili, tak PiS-owcy Polakom Kościół katolicki obrzydzili. Przypisywanie wszystkich zasług skandalom pedofilskim i ogólnie społecznej rewolucji obyczajowej to kolejna próba mydlenia własnych oczu i zaspokajania sumień.
Świadomość nieuchronnej przyszłości dociera do kleru – coraz głośniej słychać propozycje podatku kościelnego na wzór niemiecki. Skoro nie chcecie nam dać po dobroci, to złupimy was przymusem. Poziom przemyśleń i refleksji u kościelnych decydentów powoduje konieczność zebrania szczęki z podłogi.
Jaki jest obraz Kościoła Katolickiego w Polsce 2023? Pustoszejące kościoły, zamykane seminaria, dzieci masowo wypisywane z religii, powszechny brak zaufania i jakiejkolwiek wiarygodności. O ile kilka lat temu większość Polaków z grubsza popierała kompromis aborcyjny, o tyle dziś większość chce aborcji na żądanie. Zresztą wysiłki na rzecz zakazu aborcji, eutanazji itp. to żywy dowód przyznania się biskupów do porażki. Skoro muszą tego zakazywać prawnie, to znaczy, że ich naukami nikt już się nie przejmuje. Laicyzacja polskiego społeczeństwa już nie postępuje, a galopuje. Polskim biskupom do spółki z PiS trzeba uczciwie pogratulować – udało im się to, czego nie dali rady dokonać komuniści. Pół wieku temu reformacja obok schizmy i wojen religijnych wywołała też refleksję w samym Kościele. Pozostaje mieć nadzieję, że spadek wpływów politycznych i finansowych skutkować będzie odpływem z Kościoła karierowiczów, którzy pomylili noszenie sutanny z karierą biznesowo-polityczną. Pozostawią wolne miejsce prawdziwym duchownym, którzy chcą mówić o Bogu, a nie o tym, ile pieniędzy on kosztuje. Cieszyć to musi także od strony czysto świeckiej – wreszcie ten czy inny Kościół zajmie się tym, do czego został powołany – religią, nie polityką. Wiara przestanie być sprawą publiczną, a stanie się prywatną, która nikogo nie obchodzi. Chcesz – wierzysz, nie chcesz, to nie. Twoja sprawa. Połączenie tronu i ołtarza od zawsze szkodziło jednemu i drugiemu. Najwyższa pora się od tego uwolnić.
Bóg zapłać? Nie! Bóg zapłacz!
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2023 „Punkt zwrotny”! 15-17.09.2023, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: https://igrzyskawolnosci.pl/
