Maciej Chmielewski: Panie Profesorze, w jaką wizję uniwersytetu pan wierzy? Niezależność uczelni wyższych gwarantuje nam Konstytucja, potrzebę wolności i niezależności ośrodków akademickich dało się w ostatnich latach odczuć. Mam jednak wrażenie, że koncept uniwersytetu jako wspólnoty wykładowców i studentów się rozmywa. W rozmowach słyszę, że z jednej strony wykładowcy nie traktują studentów po partnersku, z drugiej strony podejście studentów wobec uczelni jest coraz bardziej klienckie. Czy ta idea się po prostu nie przeterminowała?
Alojzy Z. Nowak: Mój ideał uniwersytetu, także Uniwersytetu Warszawskiego funkcjonuje wokół dwóch kanonów: po pierwsze, kształcenie akademickie i badania naukowe powinny się łączyć; po drugie, wolność intelektualna i swoboda w badaniach oraz nauczaniu muszą być gwarantowane przez autonomię uniwersytetu. Uniwersytet Warszawski powinien być instytucją wzorcotwórczą i miejscem poszukiwania prawdy. Te zasadnicze kanony od czasu Uniwersytetów Humbolta nie wymagają przedefiniowania. Ważna i wciąż aktualna jest też misja uniwersytetu wobec swojego otoczenia. Badania, rozwój niezależnych dyscyplin z własnymi standardami i priorytetami powinny być w możliwie największym stopniu istotne z ekonomicznego oraz społecznego punktu widzenia. Takie właśnie podejście powinno przyczyniać się do zachowania uniwersytetu jako wspólnoty wykładowców i studentów. Przecież to jedno z pierwszych miejsc, gdzie młodzi ludzie uczą się wolności i odpowiedzialności, a my dajmy im ku temu platformę.
Nowa, uchwalona w tej kadencji strategia UW na lata 2023 – 2032 tworzona była na zasadach partycypacyjnych – w jej tworzeniu brali udział na równych prawach pracownicy naukowi i administracyjni oraz także właśnie studenci i doktoranci. Widzimy oczywiście komercyjne podejście do edukacji wyższej, ale uniwersytet to coś więcej, wspomnianych wcześniej wartości uniwersyteckich nie możemy zatracić. W dydaktyce uniwersyteckiej nie może to być prosta relacja klient, czyli student, a świadczący usługi – uczelnia. Mam nadzieję, że wychodzenie w tej relacji poza dydaktykę, dla przykładu włączanie studentów w badania naukowe czy inne projekty realizowane przez uczelnię, wzmacnia relacje pomiędzy członkami wspólnoty uniwersyteckiej. Nasze obecne działania z jednej strony zmieniają warunki pracy i studiowania na uczelni, a z drugiej pokazują społeczności akademickiej, a jestem przekonany – także pozaakademickiej – korzyści płynące z naszej działalności. Na przykład z ochroną klimatu, wykorzystaniem naturalnych źródeł energii, etc. Analizujemy i wyciągamy wnioski z doświadczeń największych i najbardziej renomowanych uczelni na świecie. Wiele czerpiemy z aktywnego uczestnictwa w Sojuszu 4EU+, konsorcjum europejskich uczelni badawczych. Jednym z moich priorytetów jako rektora Uniwersytetu Warszawskiego był powrót medycyny w struktury uczelni. Ideę tę mocno wspierał Senat i społeczność akademicka UW. Kształtujemy w ten sposób Uniwersytet Warszawski jako instytucję wszechstronną, obejmującą zakresem swoich badań i kształcenia możliwie najszersze spektrum nauki. Wspieranie badań prowadzonych na najwyższym poziomie, zarówno na wydziałach przyrodniczych, ścisłych, społecznych i humanistycznych oraz w jednostkach pozawydziałowych, jak np. Centrum Nowych Technologii, Centrum Optycznych Technologii Kwantowych, czy Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych, to potwierdzenie, że Uniwersytet Warszawski konsekwentnie realizuje swoją misję i przyjętą strategię.
Gdzie dostrzega pan największe wyzwania oraz szanse na przyszłość? Pytam zarówno o Uniwersytet Warszawski, jak i całość polskiej nauki.
Chcąc odpowiedzieć na tak postawione pytanie, należy zdefiniować te wyzwania i szanse stojące przed szkolnictwem wyższym czy polską nauką, a więc i przed Uniwersytetem Warszawskim. Naukę można definiować na wiele sposobów. Dla mnie wiąże się w pierwszej kolejności z dochodzeniem do prawdy. Bliski jest mi także pogląd, iż nauka to zobiektywizowany (niezależny od postaw i poglądów badawcza) sposób powiększania zasobu dostępnej wiedzy o różnych aspektach otaczającej nas rzeczywistości. Z tego punktu widzenia musi się ona obecnie zmierzyć z próbą opisu, diagnozy i rozwiązywania przede wszystkim wielu problemów globalnych, takich choćby jak zagrożenia klimatyczne, demograficzne, energetyczne, ale także te związane z nierównościami społecznymi, ekonomicznymi, wszelkiego rodzaju próbami wykluczenia społecznego. W wielu miejscach na świecie problemy pojawiają się w związku z polityką migracyjną, azylową, czy szerzej, kwestiami zarządzania granicami w skali globalnej. Osobnym, ale w dużym stopniu integralnym problemem w najbliższych latach jest kwestia wykorzystania sztucznej inteligencji. Już tylko te subiektywnie wyszczególnione wyzwania nakładają na naukę obowiązek ich analitycznego, dogłębnego badania i formułowania teoretycznych i praktycznych rozwiązań oraz zastosowań.
Uniwersytet Warszawski chce odgrywać coraz większą rolę w kształtowaniu i implementacji zdobyczy naukowych w Polsce. Szanse na podniesienie na wyższy poziom jakości badań naukowych dostrzegam między innymi w aktywnym, jak dotychczas, uczestnictwie Uniwersytetu Warszawskiego w Sojuszu 4EU+. Już teraz instytucje uniwersytetów europejskich tworzą coraz liczniejsze obszary współpracy, kooperacji, podejmują inicjatywy związane z innowacjami, transferami najnowocześniejszych technologii. To dzięki tej kooperacji, doświadczeniom z niej wynikającym możemy lepiej, sprawniej zarządzać uniwersytetem, czy tworzyć nową jakość kultury organizacyjnej. We współpracy z uczelniami europejskimi, amerykańskimi czy azjatyckimi nie chodzi jednak tylko o innowacje czy nowoczesne rozwiązania technologiczne, które w realnej gospodarce prowadzą do tworzenia nowoczesnych towarów tudzież usług i które zapewnią firmom zwrot z inwestycji i konkurencję na rynku globalnym. Uniwersytet Warszawski, pełniąc rolę „świątyni wiedzy” w swej misji podkreśla znaczenie realizacji takich wartości jak dobrobyt społeczny, rozwój kulturowy oraz troska o zrównoważony rozwój społeczny. Poprzez współpracę z wieloma uniwersytetami zagranicznymi widzimy też wielką szansę w zapewnianiu i tworzeniu warunków do rozwijania umiejętności i w budowaniu tzw. miękkich kompetencji społecznych. Uniwersytet Warszawski już dziś jest miejscem wolności, tolerancji i niczym nieskrępowanej wymiany poglądów. Tworzy warunki do dialogu dla ludzi różnych przekonań, środowisk, wyznań. Spory i dyskusje są u nas na porządku dziennym, gdyż to one leżą u podstaw rozwoju badań, zwalczania uprzedzeń i nacisków. W tym właśnie widzę szansę dla dalszego pomyślnego rozwoju naszej uczelni.
Podstawowe zagrożenie dla perspektyw rozwoju dla nauki dotyczy dziś stabilności systemu bezpieczeństwa i współpracy międzynarodowej, opartych na Karcie Narodów Zjednoczonych. Reguły ponadnarodowego porządku są dramatycznie naruszane. Jest prawdopodobne, że w ciągu najbliższych dekad rywalizacja o globalne wpływy może osiągnąć najwyższy poziom konfliktów od czasów zimnej wojny. Te możliwe fatalne perspektywy siłą rzeczy mogą także przekładać się na rozwój, stabilność oraz przyszłość całej nauki światowej.
Rozwój nauki musi przebiegać we współpracy z biznesem. W zakresie edukacyjnym wydaje się, że jest nieźle. Uczelnie współpracują z biurami karier korporacji, udało się jako tako dostosować strukturę kierunków do potrzeb rynku pracy. Otwierają się na interesariuszy. Gorzej sytuacja wygląda w czystej nauce. Komercjalizacja wyników badań idzie słabo, co w pana ocenie wymaga największej poprawy?
Jestem zwolennikiem korekty systemu finansowania uniwersytetów, tak by obok grantów i subwencji znaczący udział stanowiły środki zewnętrzne. Ten aspekt, w tym przychody z komercjalizacji wyników badań, jest po prostu niezwykle ważny dla samego funkcjonowania wyższych uczelni. Pytanie o środki pochodzące od zewnętrznych partnerów czy darczyńców w mojej opinii dotyka problemu zacznie szerszego, mianowicie zasadności i potrzeby relacji pomiędzy uczelniami a szeroko rozumianym biznesem. Spotkałem się niedawno z pytaniami, czy nie przespaliśmy w pewnym momencie w Polsce czasu na udział uniwersytetów i politechnik w innowacyjnym świecie technologicznej zmiany. To ważna kwestia. Jestem przekonany, że coraz wyższy poziom rozwoju technologicznego staje się obecnie kluczowy także dla jakości zarządzania uczelnią. Wszechstronne, innowacyjne technologicznie, cyfryzacyjne i merytoryczne kształcenie, oparte na jedności badań naukowych i dydaktyki, a jednocześnie szanujące wolność działalności badawczej to klucz do zrozumienia przemian dokonujących się w europejskich uniwersytetach.
Z moich licznych doświadczeń z funkcjonowania uniwersytetów amerykańskich próbuję także wyciągać jeszcze inne wnioski. W USA narodził się typ uniwersytetu przedsiębiorczego. Dziś, w szczególności takie uczelnie jak Harvard, Berkeley, MIT, Yale, Princeton, mogą stanowić uosobienie z jednej strony akademickiego prestiżu i bardzo wysokiego poziomu badań naukowych i nauczania, a z drugiej owego związku z wykuwaniem innowacji, nowoczesności i przedsiębiorczości. Oczywiście na rolę i znaczenie uczelni wyższych należy spojrzeć z punktu widzenia całego systemu edukacji, regulacji prawnych i – co niemniej ważne – narodowych uwarunkowań i tradycji.
Podstawą amerykańskiej filozofii zarządzania uczelniami wyższymi jest imperatyw konkurencyjności. W warunkach amerykańskich podstawowym ogniwem łączącym aktywność przedsiębiorczą na uczelniach z gospodarką opartą na wiedzy jest głównie rynek oraz zamówienia instytucji prywatnych. Jeśli wprowadzane przez uczelnie innowacje i podejmowane ryzyko pomagają przyspieszyć tworzenie wiedzy i jej transfer do praktyki społecznej i gospodarczej, to wtedy polepszają one swoją reputację i zwiększają znaczenie, a w konsekwencji zwiększają swoje budżety. Związek amerykańskich uczelni z biznesem, pozyskiwaniem grantów jest kluczem do ich funkcjonowania.
Naturalnie, nie da się wszystkiego importować czy pozyskiwać tylko z doświadczeń amerykańskich. W Europie szkolnictwo wyższe jest bardziej regulowane oraz finansowane w dużej mierze z środków publicznych. Tym niemniej, od kilkudziesięciu lat w Europie regulacje dotyczące misji wyższych uczelni, głównie publicznych, stają się też coraz częściej nastawione w dużym stopniu na większą autonomię w zakresie działania oraz na większą niezależność źródeł finansowania. Faktem jest też, że europejska kultura akademicka ceniła zawsze bardziej tradycyjne i sprawdzone nurty nauczania i badań naukowych, ale to się szybko zmienia. Jeśli chodzi o związki szkół wyższych z biznesem, to także moje dotychczasowe doświadczenie krajowe prowadzi do oczywistej konkluzji. Uniwersytet Warszawski w jeszcze większym stopniu kształci również przyszłych przedsiębiorców, innowatorów i kreatorów rynku. Dla sukcesu modernizacyjnego Polski będzie miało przedsiębiorcze i proinnowacyjne nastawienie firm publicznych i prywatnych, pracowników i konsumentów. W tej sytuacji istnieje absolutna potrzeba nowej i przyspieszonej adaptacji nauki i gospodarki do nowych wyzwań, związanych m.in. z tzw. Gospodarką 4.0 – a więc gospodarki zorientowanej w coraz większym stopniu na nowoczesne technologie, innowacje, sztuczną inteligencję, szeroko rozumianą przedsiębiorczość. Często o tym mówię – nauka musi zatem szybko podążać, a nawet wyprzedzać potrzeby nowoczesnej gospodarki. To nie może być tylko myślenie życzeniowe. Do tego potrzebne jest zrozumienie nie tylko konieczności konkretnych działań, ale także same praktyczne działania. To już się dzieje na Uniwersytecie Warszawskim. Uważam, że wybitni przedstawiciele biznesu powinni częściej znajdować miejsce w uczelniach, czy to w postaci ciał doradczych czy w pomocy w prowadzeniu działalności badawczej i dydaktycznej, a przedstawiciele uczelni powinni zasiadać w radach nadzorczych firm czy też w radach dyrektorów. W rezultacie wzajemnego poznania się, współpracy oraz niejednokrotnie i wspólnych celów, część badań naukowych mogłaby być i już jest finansowana ze środków zewnętrznych, a studenci i absolwenci mogliby zdobywać doświadczenie i umiejętności w dobrze prowadzonych firmach. To w przyszłości zwiększałoby ich atrakcyjność na rynku pracy.
Udział firm w sponsorowaniu badań wciąż jest niewielki. W biznesie często słychać: chcielibyśmy, ale uczelnie chcą badać, a nie zbadać. Biznes oczekuje, że badania będą prowadziły w kierunku efektów, a inwestycja przyniesie zwrot. Jak to zjawisko wygląda z perspektywy Uniwersytetu? Co może zrobić rektor, by poprawić współpracę nauki z biznesem, szczególnie wydziałów technicznych i przyrodniczych?
Jak wspomniałem wcześniej, rozumiem, że szeroko rozumiany biznes i jego otoczenie słusznie oczekują, że badania naukowe będą w większym stopniu prowadziły do konkretnych efektów. Będąc zwolennikami znacznie większego zaangażowania nauki na rzecz bardziej ścisłej i efektywnej z nim współpracy, musimy zdać sobie sprawę, że bez wyników badań podstawowych nie będzie badań stosowanych. Błędy strategii badawczo-rozwojowych wielu krajów pokazały, jakie są niedobre skutki braku zrównoważenia w badaniach. Nie we wszystkich dyscyplinach zwrot z nakładów na badania będzie tak samo widoczny i mierzalny. Duża część pracy uczelni przynosi efekty nie tyle trudno mierzalne, co wręcz niemierzalne. Nie powinniśmy bać się oceny działania uczelni, powinniśmy jej podlegać, ale nie może ona być jedno- lub kilkuwymiarowa i ograniczać się do efektywności czy określonej wydajności. Uczelnia nie może przypominać nawet sprawnie funkcjonującego przedsiębiorstwa. Takie podejście technokratyczne stanowi zagrożenie dla humboldtowskiego kanonu. Uniwersytet był i jest nadal postrzegany jako „świątynia wiedzy”.
Obecnie polska nauka w dużej mierze jest zależna od czynników zewnętrznych. Praktycznie nie ma polskich czasopism naukowych o odpowiedniej renomie, a chcąc zaistnieć, polscy akademicy zmuszeni są publikować w czasopismach zagranicznych, często płacąc za publikację, co niekoniecznie wiąże się z jej faktyczną jakością czy późniejszymi cytowaniami. Rocznie wypływa nam z tego powodu z Polski ponad 120 mln złotych. Czy nie lepiej byłoby te pieniądze zainwestować w rozwój polskich czasopism, tak, by za kilka lat samemu odgrywać istotną rolę w światowej nauce?
Potencjał naukowy i organizacyjny Uniwersytetu Warszawskiego pozwala myśleć nie tylko o konkurowaniu z zagranicznymi uczelniami w tych zakresach, ale także o odgrywaniu ważnej praktycznej roli w promocji naszych osiągnięć naukowych na akademickiej arenie międzynarodowej. Uniwersytet Warszawski potwierdził, iż zajmuje czołowe miejsce w krajowej lidze uniwersytetów badawczych. Ewaluowaliśmy 24 dyscypliny i 8 z nich otrzymało kategorię A+, 12 – A, a 4 – B+. Oczywiście, gdybyśmy mieli same A+, bylibyśmy jeszcze bardziej zadowoleni. W ostatnich trzech latach wzmocniliśmy znacząco pozycję w nauce europejskiej i światowej. Od 2020 roku nasi pracownicy uzyskali 12 grantów ERC. Uczestniczymy w licznych konsorcjach europejskich. Rośnie, choć jeszcze nie w stopniu przez nas pożądanym, odsetek prac publikowanych w najbardziej prestiżowych czasopismach i wydawnictwach. Jesteśmy członkiem grupy CE7 – najlepszych uniwersytetów badawczych z Europy Środkowo-Wschodniej. Osobiście uważam, że rzeczywiście istnieje problem niskiej kompatybilności działalności naukowej i wysiłku naukowego na Uniwersytecie Warszawskim z ocenami międzynarodowymi w tych zakresach.
Wysokie oceny tych działalności w kraju nie przekładają się na pozycje w rankingach zagranicznych. Wpływ na to ma między innymi niska cytowalność powstających w Polsce prac naukowych, w szczególności takich, które mają walor implementacji do żywotnych dziedzin życia społecznego i gospodarczego w kraju, ale i potencjalnie ich implementacji za granicą. Dylemat jak zwiększyć widoczność dorobku naukowego polskich uniwersytetów jest niezmiernie ważny i aktualny. Uniwersytet Warszawski, Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego (ICM) organizuje bezpłatne spotkania i szkolenia poświęcone Platformie Polskich Publikacji Naukowych, udostępnianiu treści w otwartym dostępie i licencjom Creative Commons. Szkolenia te organizowane są na terenie całego kraju. Ale zgadzam się z opiniami, że duże znaczenie dla polskich uczelni wyższych mogą mieć również przemyślane inwestycje w rozwój i doskonalenie, także nowych polskich czasopism, również w językach obcych. Podniesienie ich jakości i widoczności to jeden z warunków koniecznych dla obecności w stosownych bazach czy uzyskania przez nie Impact Factor. Program wsparcia organizacyjnego czy finansowego najlepszych polskich wydawnictw i czasopism naukowych byłby bardzo pożądany.
Może Ministerstwo powinno się skłonić ku pilotażowemu programowi, w którym podnieślibyśmy jakość polskich czasopism? Profesjonalizacja, partnerstwo w know-how, wsparcie w tworzeniu czasopisma i profesjonalnych naukowych redakcji, podniesienie roli recenzentów wraz z dialogiem recenzenckim. Wymaga to pewnej pracy, ale wydaje się, że w perspektywie kilku lat może przynieść same korzyści.
Przede wszystkim podniesienie jakości polskich czasopism – cel jak najbardziej pożądany – w pierwszej kolejności zależy od autorów publikacji, poziomu ich badań naukowych, wyboru tematów badawczych, które możliwie najczęściej powinny wykraczać poza jednostkowy czy lokalny charakter, a ich celem powinna być maksymalizacja naukowego efektu publikacyjnego. Na przykład takiego, jak wniesienie oryginalnego wkładu do badanej dziedziny czy danej wiedzy. Osiąganie takiego efektu jest też zależne (o czym zbyt mało się dyskutuje) od właściwej komunikacji i współpracy autora z wybraną redakcją lub wydawnictwem. Tymczasem właśnie jakość takiej współpracy na ogół szwankuje. Wymagania instytucjonalne polskich wydawców są co prawda co do takiej kooperacji zróżnicowane, ale raczej niewymagające w odróżnieniu od wydawców zagranicznych. Zdecydowanie lepiej w polskich warunkach funkcjonują w tej materii wydawnictwa prywatne.
Istotną kwestią wydaje się przemyślenie sprawy zdecydowanie silniejszego powiązania kariery naukowej nie tyle z ilością, ale i jakością dorobku publikacyjnego. W szczególności dorobku w językach obcych (na czele w angielskim), pogłębionego współpracą z liczącymi się zagranicznymi ośrodkami badawczymi, a przede wszystkim współpracą podkreśloną obecnością w czasopismach indeksowanych w głównych bazach publikacyjnych.
Czy ministerstwo może pomóc podnieść jakość polskich czasopism naukowych? Na przykład poprzez wsparcie w tworzeniu czasopisma i profesjonalnych naukowych redakcji, podniesienie roli recenzentów wraz z dialogiem recenzenckim. Może, ale pod warunkiem, że będzie to robić najpierw w konsultacji ze środowiskami naukowymi. Być może w ich rezultacie powinien powstać algorytm dotyczący finansowego wsparcia na rzecz podniesienia jakości czasopism. Warunkiem koniecznym jest też separacja polityki od często dyskusyjnej oceny jakości danego czasopisma. Stąd takie znaczenie może mieć powstanie wspomnianego wcześniej algorytmu. Widzę też bardziej szczegółowe powiązanie grantów z wynikami badań, które zostaną potwierdzone w publikacjach. W tej perspektywie warto stworzyć system pozyskania czy nawet przeniesienia pewnych rozwiązań z krajów o większym doświadczeniu, głównych wydawnictw światowych, które obsługują kluczowe czasopisma naukowe (tj. Wiley&Sons, Routledge czy europejski Springer), organizacji oferujących rozwiązania wspierające rozwój wydawnictw i inne formy promocji wyników badań (np. Index Copernicus Intl.) oraz innych funkcjonujących w otoczeniu publikacji naukowych, które pozwoliłyby przenieść na polski grunt projakościowe i profesjonalne rozwiązania w tym zakresie. Wsparcie rządu dla podniesienia jakości, widoczności i pozycji międzynarodowej polskich czasopism poprzez długoterminowy program, poprzedzony choćby działaniami pilotażowymi, uważam za bardzo potrzebne. Jest to szansa na zwiększenie tak istotnej cytowalności międzynarodowej wyników badań powstających na polskich uczelniach, a w konsekwencji również poprawienie ich pozycji międzynarodowej.
Jak zarządzać takimi procesami z perspektywy rektora, współpracy z ministerstwem, współpracy z resztą środowiska naukowego, a może właśnie z ekspertami zewnętrznymi?
Oczywiście dostrzegam potrzebę takiej współpracy. Największą nadzieję pokładam w szerokich konsultacjach środowisk naukowych, w tym oczywiście i rektorów uczelni na rzecz zobiektywizowanego i powszechnie akceptowanego modelu wsparcia ministerstwa na rzecz podniesienia jakości przede wszystkim polskich czasopism naukowych. Także w większym zaangażowaniu ministerstwa, niekoniecznie bezpośrednio, w promocji czy wsparciu na rzecz tak zwanej widoczności polskiego dorobku naukowego za granicą. W tym także we wspomnianych wcześniej programach wsparcia i promocji czasopism naukowych, z wykorzystaniem doświadczeń np. z pilotaży czy o ile to będzie możliwe, wspomnianych wcześniej partnerów międzynarodowych.
Pokładam też nadzieję w funkcjonowaniu Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie Warszawskim, ale także w związku z tym z instytucjonalną współpracą z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym oraz Wojskowym Instytutem Medycznym. Wydział Lekarski przyczynia się już teraz do coraz lepszego wykorzystania zaplecza nie tylko nauk przyrodniczych, ale także społecznych i humanistycznych. Oczekujemy zwiększenia ilości publikacji i cytowalności wyników badań w najlepszych czasopismach naukowych. Chcę także zauważyć, iż Uniwersytet Warszawski przywiązuje dużą wagę do grantów na rozwój, dostosowanie i umiędzynarodowienie periodyków wydawanych na naszej uczelni.
Działania na rzecz zwiększenia międzynarodowego zasięgu periodyków wydawanych na UW, a co za tym idzie – potencjalnego wpływu ukazujących się w nich tekstów na naukę światową legły u podstaw projektu w ramach Działania I.2.1. Projekt zakłada rozwój wszystkich czasopism naukowych UW poprzez dostosowanie ich do standardów międzynarodowych (COPE, etyka, polityka wydawnicza, umiędzynarodowienie itp.), by zwiększyć ich szanse na dostanie się do międzynarodowych baz indeksujących, a co za tym idzie, zwiększyć wydolność publikacyjną pracowników uniwersytetu poprzez dostarczenie wysokiej jakości źródła do publikacji. Przeprowadzamy szkolenie przeznaczone dla redaktorów oraz pracowników redakcji czasopism, wydawnictw UW oraz wszystkich osób zainteresowanych promocją dorobku naukowego w mediach społecznościowych z poziomu autora, czasopisma, jak i wydawnictwa. Partnerstwo z ministerstwem w zakresie programu czy choćby pilotażu takiego programu byłoby dla UW i jego wydawnictwa bardzo interesujące.
Rozmawiając o jakości polskiej nauki, nie uciekniemy od trawiących ją patologii. W zasadzie przyzwyczailiśmy się już do rozsianych po całej Polsce wyższych szkół tego i owego oferujących stopień licencjata, rzadziej magistra we wszelkich specjalizacjach. Płacisz czesne – zdajesz, płacisz w terminie – zdajesz na pięć. Jak się niedawno dowiedzieliśmy, ta patologia osiągnęła kolejny szczyt w postaci niesławnego Collegium Humanum, wcześniej mające status instytucji państwowej Akademie Kopernikańskie. Jak przeciwdziałać istnieniu takich tworów?
W ostatnich latach doświadczyliśmy reformy nauki i szkolnictwa wyższego, kojarzonej przede wszystkim z Jarosławem Gowinem. Efekty tej reformy spotkały się z różnym przyjęciem przez pracowników nauki. Zasadne jednak wydaje się pytanie, czy potrzebna nam jest kolejna reforma nauki i szkolnictwa wyższego. Nauce raczej szkodzą niż pomagają częste i nagłe zmiany. Jak niejednokrotnie dawałem temu wyraz przed wprowadzeniem w życie tzw. reformy Gowina, wiele jej elementów nie sprawdziło się w rzeczywistości. Należy je zatem skorygować. Proces ten mógłby być przeprowadzony po podjęciu odpowiedniej, środowiskowej debaty, podczas której ustalono by, co jest niezbędne do stworzenia wszelkich warunków, aby badania naukowe w Polsce weszły na poziom najlepszych uniwersytetów europejskich. Warunkiem podstawowym powodzenia takiego przedsięwzięcia jest ograniczenie do maksimum wszelkiej ingerencji politycznej, w szczególności w tematykę i sposób prowadzenia badań naukowych.
Jeśli chodzi o patologię Collegium Humanum, to co dziś z pewnością można stwierdzić, iż jest ona niestety faktem. Właścicielem Collegium Humanum – Szkoły Głównej Menedżerskiej – jest spółka z o.o. o nazwie Instytut Studiów Międzynarodowych i Edukacji Humanum z Warszawy, która została założona w 2011 r. z kapitałem zakładowym zaledwie 5 tys. zł. Uczelnia ta przejdzie zapewne do historii jako drukarnia dyplomów. Na konkretne przesądzające ustalenia jest jeszcze za wcześnie. Ważne jest jednak konsekwentne stosowanie prawa przy zakładaniu i kontrolowaniu funkcjonowania szkół wyższych oraz by przyjmować i stosować powszechnie obowiązujące międzynarodowe standardy edukacyjne, w tym w zakresie np. dyplomów MBA, a także zwiększyć zachęty do uzyskiwania przez polskie uczelnie powszechnie uznawanych akredytacji międzynarodowych.
Z nauką oraz Uniwersytetem jest pan związany całe życie zawodowe. Dziekan wydziału, prorektor, w końcu rektor. Jak się zarządza tak wielkim organizmem, jakim przecież jest Uniwersytet Warszawski? Jak pogodzić różne, a często sprzeczne interesy wydziałów, ich różne potrzeby oraz kierunki rozwoju?
Uniwersytet Warszawski to złożony organizm o dużej skali działania. Jego rozwój w dynamicznym świecie wymaga wizji uniwersytetu innowacyjnego, ambitnego, otwartego na dialog i zmiany. Bycie uczelnią promującą postawy społecznej odpowiedzialności i działalności na rzecz zrównoważonego rozwoju wymaga dużej wiedzy i umiejętności menedżerskich. W swojej obecnej działalności rektorskiej, ale i wcześniej prodziekana i dziekana Wydziału Zarządzania staram się opierać zarządzanie instytucją na wyznaczeniu jej konkretnych celów, a następnie realizacji strategii, która pozwoli na ich osiągnięcie. Jestem jednak głęboko przekonany, że wyznaczanie i osiąganie celów, w szczególności celów strategicznych, takich właśnie jak wspomniana wcześniej „Strategia na Uniwersytecie Warszawskim na lata 2023 – 2032”, jest możliwe tylko poprzez zaangażowanie i lojalną współpracę z całym środowiskiem uniwersyteckim – w tym naturalnie ze środowiskiem studenckim. Posiadanie przez rektora wizji uczelni nie jest automatyczną gwarancją jej powodzenia, jednak stwarza taką szansę. Oczywiście, nie bez znaczenia jest też wiedza merytoryczna, umiejętność pracy zespołowej, zdolność przekonywania do swoich racji oraz akceptacja poglądów i zdania innych osób. Tylko poprzez dialog, współpracę i dobrą wolę można z sukcesem pogodzić różne, a niekiedy i sprzeczne interesy wydziałów, ich zróżnicowane potrzeby oraz kierunki rozwoju. Tym bardziej, że na Uniwersytecie Warszawskim pozostawiliśmy maksymalny dopuszczony tzw. reformą Gowina zakres niezależności jednostek organizacyjnych, której to szerokiej niezależności środowisk naukowych skupionych wokół tradycyjnych wydziałów i instytutów byłem i jestem zwolennikiem. Od początku swojej kadencji stawiałem na uniwersytet demokratyczny, zdecentralizowany, solidarny i badawczy. Dzisiaj mogę powiedzieć, że daje to pozytywne skutki w rozwoju naszej Alma Mater.
Zarządzanie uniwersytetem to sprawy znane i długofalowe, ale też nagłe i niespodziewane. Co z perspektywy czasu wskazałby pan jako największe wyzwanie w obecnej kadencji rektorskiej?
Obecnie nie tylko uniwersytety, ale różne inne ośrodki naukowe na całym świecie stoją przed wyzwaniami badawczymi i edukacyjnymi o charakterze globalnym. Jeśli spoglądamy tylko z europejskiego punktu widzenia, to już od początku Procesu Bolońskiego z 19 czerwca 1999 roku postępuje wiele przemian w sposobie funkcjonowania szkolnictwa wyższego w krajach europejskich. Uniwersytet Warszawski uczestniczy w umiędzynarodowieniu procesu tych zmian. Jest on korzystny dla naszej uczelni, bowiem europejskie ośrodki akademickie mają do spełnienia między innymi zadanie w procesie kreowania rozwiązań opartych na wiedzy dla dobra gospodarki, społeczeństwa. Na naszej uczelni aktualne wzywania nie są rozbieżne z tymi dylematami czy pytaniami, przed którymi stoi teraz gospodarka światowa, w tym również polska.
Są też wyzwania o wyjątkowym charakterze, pojawiające się często w sposób nieprzewidziany i od razu stają się problemem nie tylko dla uniwersytetów, ale i dla rządów czy całych państw. Wspomnę tylko o pandemii COVID-19. „Czarny łabędź” pandemii, a także konsekwencje inflacji i kryzysu energetycznego w sposób istotny wpłynęły na funkcjonowanie największej polskiej uczelni, jaką jest Uniwersytet Warszawski. Pandemia nauczyła nas solidarności, racjonalności, opiekuńczości i większej empatii. Jednocześnie kluczem do efektywnego zarządzania stały się w coraz większym stopniu kompetencje związane z posługiwaniem się i korzystaniem z nowoczesnych rodzajów dydaktyki, komunikacji, sztucznej inteligencji. Kryzys energetyczny spowodował szybsze wdrażanie Programu Inteligentnego Zielonego Uniwersytetu, a inflacja spowodowała zwiększenie liczby powrotów młodzieży studenckiej do akademików, co z kolei wskazało na potrzeby remontu istniejących już domów studenckich i budowy nowych.
Co uważa pan za swój największy sukces w zarządzaniu Uniwersytetem?
Wszystkie działania, z których jestem dumny zostały zrealizowane z członkami wspólnoty Uniwersytetu i dla nich. Bez moich współpracowników z zespołu rektorskiego, zespołu kanclerskiego, członków Senatu, dziekanów i kierowników jednostek, Samorządu Studentów i Doktorantów i wielu innych osób nie byłyby one możliwe. Najważniejszym jest chyba utworzenie Wydziału Medycznego we współpracy z Wojskowym Instytutem Medycznym. Powstanie wydziału daje szanse na jeszcze większą integrację istniejących w ramach dotychczasowych wydziałów zespołów badawczych dla prowadzenia badań medycznych. Daje jednocześnie możliwości lepszego wykorzystania potencjału naukowego UW i WIM oraz umożliwia stworzenie tzw. hubu dla potrzeb prowadzenia badań medycznych. Umożliwi to z jednej strony wejście lekarzy z międzynarodowymi osiągnięciami w zakresie badań klinicznych w międzynarodowe sieci badawcze, a z drugiej publikacje w czasopismach o uznanej renomie światowej. Studentom Wydziału Medycznego zapewniliśmy też dzięki umowie z WIM oraz Szpitalem Południowym miejsce do odbywania zajęć praktycznych. Pośrednio z medycyną wiąże się sposób przeprowadzenia uniwersytetu przez kryzys covidowy. Udało się uporządkować zajęcia zdalne, co pokazało potencjał Uniwersytetu, ale też zorganizować niezależne punkty dobrowolnych szczepień dla pracowników i studentów, co wraz z akcją promocyjną przełożyło się na duży udział osób zaszczepionych. Dużym wyzwaniem była odpowiedź na kryzys związany z wojną w Ukrainie. Przygotowaliśmy pakiet finansowo-adaptacyjno-organizacyjny dla uchodźców z Ukrainy. Zabezpieczyliśmy na UW miejsca dla ok. 2000 studentów ukraińskich na uczelni i w akademikach, przeszkoliliśmy kilka tysięcy Ukraińców – ucząc ich języka polskiego, angielskiego, chińskiego oraz wiedzy na temat Polski i Unii Europejskiej. Stworzyliśmy centra pomocy psychologicznej i prawnej. Wysyłaliśmy i wysyłamy na Ukrainę pomoc humanitarną. Bez perturbacji finansowych i organizacyjnych przeżyliśmy kryzys energetyczny. Nie ograniczaliśmy ani zajęć dla studentów, ani pracy laboratoriów, ani wykładów czy innych aktywności pracowników, studentów oraz doktorantów. W rezultacie ewaluacji poszczególnych dyscyplin naukowych uzyskaliśmy na UW liczne oceny A+, co pokazuje siłę merytoryczną UW i daje szanse na podwyższenie pozycji w rankingach międzynarodowych. Ustabilizowaliśmy oraz poprawiliśmy sytuację finansową uczelni. Daje to szanse na dalszy rozwój naukowy i dydaktyczny UW, a także na poprawę warunków materialnych pracy i studiów. Terminowo prowadziliśmy na Uniwersytecie inwestycje, zarówno badawcze, jak i dydaktyczne czy socjalne, jak nowy akademik na Służewie, co w okresie pandemii, kryzysu energetycznego i wojny w Ukrainie nie było sprawą prostą. Jak już wcześniej wspominałem, opracowaliśmy na zasadzie partycypacyjnej i przyjęliśmy Strategię Rozwoju UW na najbliższe 10 lat. Bardzo ważne było też opracowanie i przyjęcie w ostatnich dniach nowych rozwiązań i regulacji zapobiegających wszelkiej dyskryminacji oraz mobbingowi na UW. To tylko wybrane działania, których było znacznie więcej, jak choćby pozyskanie dodatkowych środków finansowych na rozwój naszej Uczelni, podpisanie wielu umów z podmiotami krajowymi i zagranicznymi w tym z firmami i uczelniami wspierającymi rozwój badań na UW i oferującymi staże czy praktyki dla naszych studiujących.
––––––-
Prof. dr hab. Alojzy Z. Nowak – Rektor Uniwersytetu Warszawskiego, ekonomista, ekspert w zakresie finansów i ubezpieczeń. Znawca międzynarodowych stosunków gospodarczych. Laureat wielu nagród i wyróżnień. Członek licznych rad programowych czasopism (w tym międzynarodowych) rad nadzorczych i naukowych. Członek Rady Naukowej Instytutu Nowej Ekonomii Strukturalnej w Pekinie.