Edukacja i ideologia są ze sobą nierozerwalne. Każda szkoła, niezależnie czy jest ona prywatna czy publiczna, transmituje konkretny światopogląd. Szkoła jest miejscem, w którym ideologia jest odtwarzana, utrwalana i przekazywana kolejnym pokoleniom. Zarówno szkoła, jak i sam nauczyciel – poprzez oficjalny i ukryty program nauczania, transmituje pewien światopogląd, który zawiera w sobie pożądany portret obywatela. Zadaniem szkoły, zgodnie z dominującą ideologią, jest „wytworzenie” takich jednostek, które będą spełniać jej kryteria. Wierzy się bowiem, że w ten sposób utrzyma się istniejący w społeczeństwie status quo. Warto zauważyć, że każda ideologia ma charakter normatywny, ponieważ zawiera w sobie pewne dyrektywy, na których oprzeć się mogą twórcy programów politycznych. Państwo stanowi gigantyczną infrastrukturę, której utrzymanie zależy od władzy, ale także podlegającemu jej systemowi oświaty. Ideologia oddziałuje na kształtowanie poczucia wspólnego „My”- ludzi, którzy mają świadomość wspólnej historii. Gerald Gutek stwierdza, że „poglądy danego człowieka, ukształtowane przez ideologię wpływają nie tylko na zewnętrzne relacje pomiędzy nim a systemem społecznym, politycznym i ekonomicznym ale także na jego wewnętrzne poczucie istnienia czy własnej tożsamości”.
Warto postawić pytanie, czy możliwe jest współistnienie wielu ideologii? Jeśli bowiem ideologia ma kształtować poczucie wspólnego „my”, to w jaki sposób funkcjonuje ona w społeczeństwach wielokulturowych? Przykładem państwa wielokulturowego są niewątpliwie Stany Zjednoczone. Tam też w dyskusji nad kształtem edukacji ścierają się dwa podejścia, zwolenników amerykanizacji oraz pluralizmu kulturowego. Ci pierwsi opowiadają się za amerykanizacją przybyszów, która polega m.in. na tym, że dzieci nie znające języka angielskiego muszą się go nauczyć (warto zauważyć, iż we wszystkich krajach, dzieci imigrantów muszą uczyć się w szkole języka uznanego za ojczysty grupy, do której przybyli). Z kolei zwolennicy pluralizmu kulturowego w Stanach Zjednoczonych, dostrzegają różnorodność etniczną, językową i społeczną. Promowanie nauczania dwujęzycznego opiera się na założeniu, że posługiwanie się nie tylko angielskim, ale i językiem własnej grupy etnicznej umożliwi uczniowi dobre funkcjonowanie zarówno w tej grupie jak i szerszym społeczeństwie. Warto przywołać również przykład Katalonii, w której to obecnie naucza się równocześnie języka katalońskiego oraz kastylijskiego. Niektóre kraje nie prowadzą edukacji dwujęzycznej, ale w ramach programu nauczania, wprowadzają możliwość nauki języków ojczystych mniejszości zamieszkujących na ich terenie. Przykładem mogą być Niemcy, gdzie w gimnazjach można uczyć się tureckiego, polskiego, rosyjskiego.
W dalszej części artykułu postaram się omówić główne ideologie edukacyjne, a także pokazać przykłady ich realizacji poprzez system oświatowy – nacjonalizm oraz na dwóch przeciwstawnych ideologiach: konserwatyzm i liberalizm.
Nacjonalizm i edukacja
W języku polskim utrwaliło się przekonanie, że słowo nacjonalizm nacechowane jest pejoratywnie. W krajach anglosaskich natomiast, słowo to ma wydźwięk neutralny. Jak pokazują karty historii, mieliśmy lub nadal mamy (w niektórych społeczeństwach) do czynienia z nacjonalizmem agresywnym czy szowinistycznym jednak, co należy podkreślić, nacjonalizm oznacza wszystko to, co łączy się z tematyką narodową. Koncepcja nacjonalizmu jako ideologii, sensu largo, oznacza: utożsamianie się z własnym państwem narodowym i lojalnością wobec niego. Dla Ernesta Gellnera nacjonalizm „jest przede wszystkim zasadą polityczną, która głosi, że jednostki polityczne powinny pokrywać się z jednostkami nacjonalistycznymi”. Bez wątpienia nacjonalizm stanowi ten rodzaj ideologii, który jest zawsze obecny w szkołach. W ten sposób kształtuje się poczucie wspólnego „my”, rozumianego jako „my Polacy”, „my Niemcy”, „my Amerykanie”, „my Australijczycy” czy też „my Katalończycy”. Chodzi zatem o to, aby z osoby (dziecka) narodowo neutralnej uczynić Polaka, Niemca, Amerykanina, Australijczyka, Katalończyka, etc. W oficjalnym programie nauczania kładzie się zatem nacisk na język ojczysty, historię i literaturę. Z kolei poprzez ukryty program zaszczepia się poczucie identyfikacji z bohaterami narodowymi, zwyczaj obchodzenia rocznic państwowych oraz szacunek dla symboli narodowych. Uczy się też pieśni patriotycznych, legend i mitów, nadaje się szkołom patronów, którzy bardzo często są autorytetami i/lub bohaterami narodowymi. Warto odwołać się w tym miejscu do Foucaulta, który utrzymuje, że wiedza i władza łączą się ze sobą. Dlatego też decyzje o tym, kogo uznajemy za bohatera narodowego, są często decyzjami politycznymi i ideologicznymi.
Chociaż epoka postmodernizmu, jak utrzymują niektórzy badacze, przyniosła kryzys państwa narodowego, to i tak w szkole nacjonalizm jest obecny. Otwarte pozostają pytania, jak silny on jest w systemie szkolnym? Czy ma on wymiar agresywny? Szowinistyczny? Czy może banalny? Nacjonalizm banalny – termin zaproponowany przez Michaela Billiga – występuje w krajach rozwiniętych, jest cichy i niezauważalny, aczkolwiek wszechobecny. W praktyce polega on na wywieszaniu flag narodowych na budynkach państwowych i prywatnych, kibicowaniu w czasie imprez sportowych w barwach odnoszących się do symboliki narodowej danego kraju, widoczny jest również w codziennych komunikatach pogodowych, prasie, wypowiedziach polityków, którzy mówią „w naszym kraju”, „na południu kraju” etc. Wydaje się, że obecnie to właśnie nacjonalizm banalny jest promowany w szkołach.
Konserwatyzm a edukacja
Podobnie jak w przypadku nacjonalizmu, konserwatyzm może przyjąć różną intensywność w przestrzeni szkolnej jak i jej programach. Według konserwatystów szkoła powinna promować tradycję, jako czynnik gwarantujący spójność społeczeństwa, hierarchiczną koncepcję porządku społecznego, natomiast normy i wartości winny wynikać z przeszłości. Zwolennicy polityki edukacyjnej opartej na zasadach głoszonych przez Edmunda Burke, będą kładli nacisk na wpajanie uczniowi szacunku wobec instytucji, zwłaszcza państwowych, a także lęku przed nimi. Szkoła zatem jawi się jako miejsce święte, a nauczyciel jako kapłan (a często i Bóg), któremu należy się bezwzględny szacunek i posłuszeństwo. Dlatego zwolennicy konserwatyzmu opowiadają się za dyscypliną i wymierzaniem kar za jej złamanie. Nauczyciel według ideologii konserwatywnej musi dobrze znać i szanować dziedzictwo narodowe, a swoją postawą moralną dawać świadectwo wierności zasadom etycznym. Należy jednak podkreślić, że zasady te muszą być zgodne z poglądami konserwatystów, dlatego osoby, których moralność nie wpisuje się w ten kanon, nie powinny pracować z dziećmi.
Zwolennicy konserwatyzmu opowiadają się również za hierarchicznym porządkiem społecznym. Według tej zasady, uczeń znajduje się na samym dole hierarchii. Ponadto jedna z naczelnych zasad konserwatyzmu głosi, że każdym społeczeństwem powinna rządzić elita. Dlatego też w szkołach od samego początku oddziela się dzieci mniej uzdolnione od uzdolnionych, promując te drugie. Wprowadza się tracking lub streaming, polegające na nauczaniu wybranych przedmiotów kilkutorowo, co umożliwia najzdolniejszym uczniom zdobywanie wiedzy na bardziej zaawansowanym poziomie niż ten obowiązujący ich mniej zdolnych rówieśników.
W tym miejscu warto ponownie przywołać przykład Wielkiej Brytanii. Laburzyści u steru władzy nawołują, aby elitarne uniwersytety takie, jak Oksford czy Cambridge, wprowadzały politykę wyrównującą szanse jednostek pochodzących z niższych warstw społecznych. Na skutek takiej polityki oba uniwersytety musiały zrezygnować z egzaminów wstępnych, opierając rekrutację jedynie na świadectwie maturalnym i rozmowie kwalifikacyjnej. Ta ostatnia również jest solą w oku zwolenników lewicy. Gdy natomiast rządy przejmuje partia konserwatywna, Oxbridge ma większą autonomię w zakresie podejmowania niektórych decyzji, np. odnośnie ustalania górnej granicy czesnego.
Zwolennicy konserwatyzmu przypisują dużą rolę do religii i nauk Kościoła. Triada Kościół-Rodzina-Szkoła wspierana przez państwo, zaznajamiają młodych ludzi z tradycyjnym kanonem wiedzy i wartości, co gwarantuje trwałość społeczeństwa i instytucji.
Edukacja i liberalizm
Od czasów Johna Locka liberalizm łączony jest z wolnością, równością i niezależnością ludzi. Lock twierdził, że nikt nie może pozbawić ich mienia lub podporządkować czyjeś władzy, jeśli nie wyrażą na to zgody. Ponadto podważył doktrynę „boskiego prawa królów”, zgodnie z którą władza przekazywana jest królowi od Boga, a następnie niżej – rodowej arystokracji. Lock opowiadał się również przeciwko temu, by polegać na tradycji i autorytetach oraz wyznaczonych przez nie niezmiennych zasadach. Główne postulaty ideologii liberalizmu zakładają m.in. liberalną koncepcję własności i gospodarki. Przy tworzeniu strategii edukacyjnej, zwolennicy ideologii liberalnej, będą brali pod uwagę ekonomiczne potrzeby społeczeństwa, jego wymagania w zakresie zatrudnienia oraz uznawane przez nie wskaźniki sukcesu ekonomicznego. Liberałowie zakładają, że im bardziej wykształcone społeczeństwo, tym lepsza sytuacja społeczno-ekonomiczna. Przekonanie to doprowadziło jednak do nadprodukcji jednostek z dyplomami szkół wyższych. Liberalizm nie wprowadza jednak ograniczeń w zakresie przyznawanych kredencjałów, wierzy bowiem, że rynek poradzi sobie z tą nadprodukcją.
Liberałowie będą postulować za prywatyzacją szkół, wprowadzając vouchery (bony oświatowe), a także za tworzeniem alternatywnych ośrodków nauczania. Jeśli mowa o prywatyzacji, nie oznacza ona, iż szkolnictwo powszechne winno być płatne (chociaż skrajni liberałowie podpiszą się pod tym postulatem). Chodzi o to, by rodzice, dzięki voucherom mieli większą swobodę w wyborze placówki oświatowej.
Liberałowie są przekonani, że człowiek postępuje racjonalnie i kieruje się własnym interesem. W odróżnieniu od konserwatystów, którzy twierdzą, że człowiek jest ułomny i grzeszny, liberałowie mają optymistyczną wizję natury ludzkiej. Uważają, że należy uwolnić dzieci od arbitralnych ograniczeń nakładanych na nie przez stosujących przymus nauczycieli. Skrajni liberałowie opowiadają się wręcz za likwidacją obowiązkowego systemu szkolnictwa. Jeśli jednostka jest racjonalna, to powinna wiedzieć, że edukacja daje pewien zakres wiedzy i kompetencji, ale nie powinno jej się do uczestnictwa w systemie oświaty przymuszać. Czy istnieje inna opcja? Na pewno są nią szkoły alternatywne, oparte na ideologii liberalnej, w której nie stosuje się przymusu. Jednak praktyka edukacyjna pokazuje, że takie szkoły stanowią raczej wyjątek niż powszechną praktykę. Osobiście stoję na stanowisku, że z obowiązkiem szkolnym (jak i samą szkołą), jest tak, jak z demokracją – nie jest doskonała, ale nie wymyślono niczego lepszego.
Zwolennicy podejścia liberalnego, w odróżnieniu od konserwatystów, opowiadają się za rozdziałem kościoła od państwa. Zatem szkoła, o ile nie jest wyznaniowa, powinna być wolna od wpływów religijnych.
Wolność do nauczania (akademicka), to kolejny postulat ideologii liberalnej, w zakładający autonomię, chroniącą nauczycieli i uczniów przed stosującymi przymus i ucisk reprezentantami jakiejkolwiek władzy (państwowej, kościelnej, grup interesów). Oznacza ona również, jak zauważa Gutek, formę ochrony przed radą szkoły, jej dyrekcją lub innymi podmiotami, które mogą podejmować próby ograniczenia swobody poszukiwań i wypowiedzi. Jednak istnieje tu pewne ograniczenie, nauczyciele mogą swobodnie przekazywać wiedzę z tych dziedzin, w których się specjalizują. Przekroczenie granic kompetencji, zauważa Gutek, prowadzi do pogwałcenia praw innych nauczycieli. Wolność, jako brak instytucjonalnych środków przymusu można określić następująco: „uczniowie mają prawo do nauki. Nauczyciele naruszają je wówczas, gdy nie udaje im się stworzyć w klasie szkolnej (klimatu – D.H.) sprzyjającego zdobywaniu wiedzy. Z kolei uczniowie zakłócający przebieg lekcji łamią prawo nauczycieli do nauczania oraz prawo uczniów do uczenia się”. Wolność ta wyraża się również w swobodzie prowadzenia badań i dociekań. Opiera się ona na założeniu, że „nie obowiązują żadne z góry przyjęte przekonania, których nie można zmienić, ani obszary, których nie można zbadać” (za: Gutek).
Liberałowie utrzymują również, że szkoły nie powinny być upolitycznione. W praktyce oznacza to, że nie mogą być miejscem agitacji politycznych konkretnej partii. W tym przypadku pojawia się jeden z największych paradoksów: skoro szkoła podlega ideologii, w tym także politycznej oraz nacjonalistycznej, trudno jest jej zachować neutralność. Poza tym każdy z nauczycieli posiada światopogląd, którego może nie ujawniać, ale wówczas ogranicza mu się prawo wyrażania własnych poglądów. Trudno też jest przy tym postulacie realizować program wychowania obywatelskiego, który opiera się na wpajaniu pewnych postaw i wartości, mających na celu utrzymanie społecznego ładu. Zwolennicy liberalizmu postulują zatem, żeby wprowadzić demokrację w podejmowaniu wszystkich decyzji w szkole. Sceptycy utrzymują, że „szkoła w liberalnym ustroju demokratycznym znajduje się na usługach dominującej ideologii politycznej” (za: Gutek).
Polskie partie polityczne i edukacja
Partie polityczne w Polsce mają bardzo zbieżne stanowiska wobec edukacji. Niemalże wszystkie dostrzegają, że stanowi ona motor rozwoju gospodarczego i społecznego. Większość partii politycznych postuluje budowanie społeczeństwa opartego na wiedzy. Dla niemalże wszystkich z nich, warunkiem rozwoju jest równy dostęp do edukacji. Platforma Obywatelska wykazuje większą orientację liberalną od pozostałych ugrupowań. W dokumencie programowym wskazuje, że „edukacja nadal jest traktowana jako domena nakazowo-rozdzielczego systemu administracyjnego”. Opowiada się za autonomią szkół wyższych, wolnością badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, a także za wolnością nauczania (jednak nie wiemy, czy dotyczy to jedynie szkół wyższych, czy też niższych szczebli systemu edukacyjnego). PO popiera ograniczenie przekazywania „wiedzy encyklopedycznej na rzecz przyswajania przez uczniów najważniejszych umiejętności potrzebnych w dorosłym życiu i na rynku pracy. Szkoła powinna przygotowywać do życia w nowoczesnym społeczeństwie: uczyć odpowiedzialności za siebie, zasad przedsiębiorczości, podstaw prawa i reguł przywództwa”. Drugie zdanie wskazuje na sentymenty liberalne PO. Podobnie jak SLD, opowiada się za wprowadzeniem języka obcego od pierwszej klasy szkoły podstawowej, przy czym PO podkreśla, że nauczanie to winno być obowiązkowe. Oddziaływanie ideologii liberalnej przejawia się również w postulacie „zwiększenia autonomii szkół i kompetencji ich dyrektorów. Należy umożliwić dyrektorom prowadzenie niezależnej i spójnej polityki kadrowej, decydowanie o organizacji pracy szkoły, programach nauczania”. Większość liberalnych partii na świecie opowiada się za wprowadzeniem voucherów do systemu oświaty – podobnie uważa PO: „zmiana sposobu finansowania szkół i placówek oświatowych poprzez wprowadzenie bonu oświatowego jako podstawy tworzenia ich budżetu. Dzięki temu szkoły zyskają większą samodzielność przy podejmowaniu decyzji dotyczących organizacji i nauczania. Zachęci to także rodziców do świadomego wyboru szkoły dla dziecka”. Wyrównywanie szans edukacyjnych dla PO jest możliwe poprzez upowszechnienie edukacji przedszkolnej. Jednocześnie w dokumencie programowym znajdujemy zapis, że „Polska jest jednym z ostatnich krajów Unii Europejskiej, w którym obowiązek szkolny rozpoczyna się w wieku siedmiu lat”, zatem według PO obowiązek szkolny powinien zostać wydłużony. W celu uniknięcia przejawów patologii w szkołach nie można opierać się na „na naiwnej, anachronicznej i niebezpiecznej jednocześnie wierze w skuteczność kontrolowania i karania jako metod wychowywania młodego pokolenia i zmuszania szkoły do stosowania tych metod”. PO odcina się zatem od konserwatywnego podejścia, w którym karanie uczniów jest przejawem troski i metodą wychowawczą. Zarówno PO jak i PiS dostrzegają rolę rodziców i społeczności lokalnej w utrzymywaniu bezpieczeństwa w szkole. Różnica polega na tym, że PO proponuje wsparcie specjalistycznych placówek, takich jak poradnie, świetlice i placówki resocjalizacyjne, z kolei PiS w poprawę bezpieczeństwa pragnie zaangażować również policję. PO opowiada się również za wzmocnieniem pozycji wychowawcy, jednak nie precyzuje, jakie dokładnie prawa i obowiązki oznaczałoby dla uczniów i nauczycieli.
Prawo i Sprawiedliwość wykazuje w swoim programie tendencje bliskie konserwatyzmowi. Już na wstępie części dotyczącej edukacji czytamy, że „patrzymy w przyszłość nie zapominając o naszym dziedzictwie” oraz, że „jednocześnie nie zapominamy o naszych korzeniach. Wiemy, że nasze dziedzictwo kulturalne to największy skarb Polaków” (powinno chyba być dziedzictwo kulturowe). Dziedzictwo narodowe, określane jako skarb, stanowi jeden z postulatów ideologii konserwatywnej. O ile PO postulowała wzrost konkurencyjności polskich uczelni wyższych na arenie międzynarodowej oraz opowiadała się za zwiększeniem liczby zagranicznych studentów w Polsce (program Study in Poland), tak PiS kładzie większy nacisk – chyba jako jedyna partia – na „szersze otwarcie polskich uczelni dla Polonii z różnych stron świata, szczególnie zza wschodniej granicy”. PiS stawia na kontrolę w systemie oświaty. Jeden z postulatów mówi o konieczności wprowadzenie monitoringu do szkół (rozumiem, że chodzi o wprowadzenie kamer, które będą śledzić każdy ruch ucznia). W ten sposób młodzi ludzie będą przygotowywani do życia w społeczeństwie, w którym władza (w postaci dyrektora, wychowawcy, nauczyciela, a przede wszystkim woźny) ma nad nimi nieustanną kontrolę. Co warte podkreślenia, również jako jedyna partia wyraźnie eksponuje wspieranie najzdolniejszych uczniów – jednak nie precyzuje, czy opowiada się za wprowadzeniem np. trackingu lub streamingu. Ważnym aspektem programu PiS w zakresie edukacji, odróżniającym go od pozostałych ugrupowań, jest „atrakcyjne promowanie nowoczesnego patriotyzmu”. Niestety nie wiadomo, co oznacza „atrakcyjne” promowanie, ani co twórcy programu mają na myśli pisząc o „nowoczesnym patriotyzmie”.
Z kolei SLD wykazuje typowe dla partii lewicowych dążenie do wyrównywania szans w edukacji dla osób najbiedniejszych. Już na wstępie deklaracji programowej czytamy, że „równość szans życiowych zaczyna się od zasobności rodziców”. Zasoby finansowe są ważnym czynnikiem pomagającym jednostce kształcić się jednak, jak pokazuje wiele badań, nie najważniejszym. Wielokrotnie w moich artykułach wskazywałam, że to brak wiedzy i niski kapitał społeczno-kulturowy są tymi determinantami, które wykluczają jednostki z uczestnictwa z edukacji – zwłaszcza uniwersyteckiej. Odwołując się ponownie do teorii reprodukcji kulturowej: dzieci najczęściej reprodukują status społeczny swoich rodziców. Jednak SLD opowiada się za wprowadzeniem stypendiów socjalnych i naukowych dla studentów szkół wyższych. Popiera również wprowadzenie ulg podatkowych do systemu edukacji. Ugrupowanie to podobnie jak Platforma i PiS popiera upowszechnienie edukacji przedszkolnej.
Polskie Stronnictwo Ludowe – analogicznie do programów innych partii politycznych – stawia nacisk na zwiększenie dostępu do Internetu oraz podnoszenie kompetencji w zakresie używania nowoczesnych technologii. Nic więcej na temat edukacji nie znalazłam w ich programie. Słabo wypada również Ruch Poparcia Palikota, ograniczając swój program edukacyjny do postulatu likwidacji religii w szkołach.
Podsumowanie
Szkoła nie jest i nigdy nie będzie wolna od ideologii, także tej politycznej. Polskie partie polityczne, zwłaszcza PO i PiS poświęcają w swych programach dużo uwagi kwestiom edukacji. Propozycje PO wpisują się w nurt liberalny, z kolei PiS w konserwatywny. Warto wiedzieć, że program polityczny partii opiera się na dyrektywach ideologii, która wpływa bezpośrednio na kształt programów edukacyjnych. To jaką formę ostatecznie przybiorą zależy od władzy, którą wybierają obywatele. Świadomość relacji między ideologią a partią polityczną i edukacją, pozwala na zrozumienie decyzji podejmowanych przez rządzące ugrupowania. Zadaniem systemu oświatowego jest utrzymywanie istniejącego status quo. Warto o tym pamiętać, kiedy idziemy do urn wyborczych. Miejmy również na uwadze, że ideologie nie muszą mieć charakteru negatywnego. To, co może zagrażać społeczeństwu, to umacnianie w środowisku szkolnym takiego światopoglądu, który wpaja jednostkom irracjonalne postawy i motywuje do irracjonalnych zachowań.
Literatura:
M. Budyta-Budzyńska, Socjologia narodu i konfliktów etnicznych, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010.
E. Gellner, Narody i nacjonalizm, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1991.
G. L. Gutek, Filozofia dla pedagogów, GWP 2007.
Z. Melosik, Teoria i praktyka edukacji wielokulturowej, Impuls, Kraków 2007.
?
