Całkowicie zgadzam się z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w związku ze skargą jednego z rodziców na obecność krzyży w klasach szkół publicznych we Włoszech. Także w Polsce praktyka umieszczania symboliki religijnej jest szeroko stosowana. Warto rozważyć rezygnację z niej.
Obecność symbolu religii wyznawanej przez większość społeczeństwa w przestrzeni publicznej nie jest zgodna z zasadami równości religijnej, neutralności światopoglądowej państwa i rozdziału państwa od kościołów. Obecność krzyża w klasie może (choć oczywiście nie musi, zależy to od indywidualnych odczuć i oceny samych zainteresowanych) godzić w uczucia religijne przedstawicieli wyznań mniejszościowych, a także wywoływać poczucie „bycia gorszym” pośród niewierzących. Ich postulat jest defensywny, czyli chcą oni braku jakichkolwiek deklaracji religijno-światopoglądowych w salach szkół publicznych. Nie proponują umieszczania tam żadnych treści, odpowiadających ich przekonaniom, a przecież można sobie wyobrazić niewierzącego, który oczekuje, dla równowagi, umieszczenia obok krzyża słów „Boga nie ma”. Taki postulat byłby nie do przyjęcia i prowadził do absurdu. Z drugiej strony, postulat zwolenników obecności krzyża w klasach szkolnych jest ofensywny. Oni za dyskryminację katolików skłonni są uważać brak jakichkolwiek symboli religijnych. Tylko obecność ich symbolu jest dla nich zadowalająca. Z tego względu, jeśli przyjęliśmy zasadę neutralności i świeckości państwa, to postulat defensywny powinien mieć pierwszeństwo. Rację ma ta strona, która nie chce się ze swymi wartościami i symbolami narzucać drugiej.
Włoskie sądy i obrońcy obecności krzyża w klasach posunęli się do dość pokrętnej argumentacji, chcąc nie dopuścić do orzeczenia trybunału i z góry wiedząc, jakie orzeczenie jest, jako jedyne, logiczne. Twierdzono, że krzyż jest nie tyle symbolem religii, a kultury, tradycji i historii Włoch. Zgoda, jednak zawsze jest w pierwszej kolejności symbolem religijnym i nadanie mu dodatkowo innych znaczeń nie jest w stanie tego odmienić. Nie sądzę zresztą, że włoscy katolicy zgodziliby się na potraktowanie krzyża jako symbolu wyłącznie świecko-tradycyjnego. Ponadto, historia Włoch, którą symbolizuje, to historia państwa wyznaniowego, w którym jedna religia miała pozycję uprzywilejowaną. Dzisiejsze Włochy mają w tym względzie inne wartości (zaszczepione już przez liberalny ruch zjednoczeniowy Włoch w XIX wieku, a zastopowane głównie w czasach Mussoliniego), obowiązuje formalne równouprawnienie wyznań. Dlatego ten symbol nie jest adekwatny jako symbol kultury czy tradycji, ta bowiem uległa jednoznacznemu przeobrażeniu. Najzupełniej absurdalna jest zaś już wykładnia sądu najwyższego Włoch, zgodnie z którą krzyż w szkole publicznej jest symbolem rozdziału kościoła od państwa. Nie jest logo Coca-Coli symbolem Pepsi, bo nie może nim być.
Krzyż to symbol zasługujący na najwyższy szacunek, także ateistów. W końcu nawet jeśli nie wierzy się w Boga, to uznać należy, że jest to symbol człowieka, który oddał życie za wiarę i swoje przekonania, a także z miłości do drugiego człowieka. Również z tego względu wolałbym, aby był obecny tam, gdzie zostanie uszanowany. Nie na sali obrad parlamentu, gdzie kłamstwo, manipulacja, nienawiść i agresja są na porządku dosłownie dziennym. Także niekoniecznie tam, gdzie młodzi ludzie często klną, ściągają czy zachowują się bezczelnie, czasem wkładając nauczycielom na głowę kubły na śmieci. Nie godzi się tam krzyża wieszać.