Marny los czeka każdego, kto w najmniejszym choć stopniu wpłynie negatywnie na szanse Donalda Tuska w wyborach prezydenckich. Wkrótce może się dowiedzieć o tym branża hazardowa, której przedstawiciel, słynny Rychu, wraz z posłem Chlebowskim wywołał aferę, a ta z kolei spowodowała największy kryzys w zaufaniu do PO i rządu Tuska w ich historii. Aktualnie sytuacja się uspokoiła, jednak bomba w postaci prac komisji śledczej jeszcze czeka na rozbrojenie. Różnie może być z przyszłorocznymi wyborami.
W każdym razie branża Rycha ma ponieść konsekwencje narażenia premiera na porażkę w jego batalii życia. Rząd zaproponuje ustawę bardzo restrykcyjnie ograniczającą legalne możliwości zarabiania na hazardzie w Polsce. Politycy PO z Tuskiem na czele szermują przy tym hasłami o moralności i ochronie młodzieży przed nałogiem. Pewne jest jednak to, że gdyby opinia publiczna nie dowiedziała się o cmentarnych dialogach Rycha i Zbycha, to pies z kulawą nogą w PO tematem by się nie zainteresował. Szczególnie że dziś każda złotówka do budżetu jest cenna do tego stopnia, że minister pracy Jolanta Fedak szykuje zalegalizowaną kradzież naszych środków odkładanych na OFE, Michał Boni plądruje Fundusz Rezerwy Demograficznej, a Jacek Rostowski zmusza ZUS do zawierania kredytu komercyjnego, a nas do jego spłaty. Tuzy Platformy zresztą już starają się „ustawić” debatę w sprawie hazardu na sposób podobny do podejścia poprzedniego prezydenta USA do kwestii terroryzmu. Ów kowboj rzekł wtedy, kto nie z nim, ten z terrorystami. Sławomir Nowak sparafrazował to sugerując, że kto nie z Tuskiem, ten lobbysta.
Czyli pewnie i ja, skoro krytykuję ponownie rząd w kontekście afery hazardowej, to znaczy jestem lobbysta. Jednak muszę zawieść mojego gdańskiego rodaka i wyrazić poparcie dla dużej części rządowej inicjatywy w sprawie ograniczenia hazardu. Choć Tusk i Nowak moralny aspekt hazardu traktują tylko jako przydatne hasełko, a ich cynicznym celem jest nie dobro rzesz dzieciaków z polskich miasteczek, dla których te pieprzone automaty stanowią często jedyną rozrywkę, a potrzeba odbudowy wiarygodności własnej i ponownego zwiększenia szans na polityczne zwycięstwo za rok i za dwa lata, to jednak mają rację. Jeśli przy okazji charakterystycznego dla PO odruchu populistycznego zrobią w końcu coś dobrego, to niech jest, że przyjmiemy ten dopust z całym dobrem inwentarza.
Ograniczanie wolności obywatela motywowane państwową troską o jego dobro czy szczególnie rzekomą potrzebą ochrony obywatela przed nim samym, a więc państwowy paternalizm, jest dla liberała nie do przyjęcia. Dlatego rację ma Leszek Balcerowicz, gdy krytykuje zamysł restrykcji dostępu do hazardu. Miałby całkowitą rację, jeśli projekt ustawy rządu w tej sprawie całkowicie hazardu zakazywał. Czy to dobrze, że dorosły człowiek, licząc w ekstremalnej głupocie swojej, że podwoi pensję, w całości przepuszczą ją w kasynie? Nie. Jeszcze gorzej, jeśli przegrawszy zapożyczy się u „ciemnych typków” (którzy w salonach gry są zwykle nieopodal), by się „odkuć” i znów wszystko przegra. Ale czy to jest sprawa państwa i opinii publicznej? Nie.
Jednak rząd nie postuluje całkowitego zakazu hazardu, chce tylko ograniczyć dostęp do niego. Szczególnie chodzi o owe oszukańcze automaty, w których wygrana zależy bynajmniej nie od przypadku. Dostęp do nich dla ludzi niedojrzałych emocjonalnie, a więc niepełnoletnich lub ledwie co pełnoletnich, jest zbyt prosty. Wyeliminowanie ich z miejsc, w których przebywa młodzież (centra handlowe, okolice dworców, knajpy) to pomysł godny całkowitego poparcia. Warto także przemyśleć podniesienie granicy wiekowej użytkowania tych automatów z 18 do 21, a może nawet 24 lat. Uzasadniłbym to tym, że w przypadku hazardu, do dorosłego, w pełni świadomego korzystania zeń konieczna jest pełna dojrzałość psychiczna i emocjonalna. Dojrzałość fizyczna nie ma tu nic do rzeczy, inaczej niż w przypadku seksu, palenia papierosów czy picia wódki. Mężczyźni zaś (a to oni najczęściej z automatów korzystają) nie osiągają tej dojrzałości wraz z ukończeniem 18-tego roku życia. Z tego względu popieram eliminację automatów z miejsc łatwo dostępnych, do których zaliczam także knajpy. Wolność uprawiania tego typu hazardu można realizować w kasynach. Ewentualnie można rozważyć dopuszczenie większej ich liczby poprzez zmiany w zasadach koncesjonowania. I tak byłoby ich dużo mniej niż dziś „salonów” gier, a już przy wejściu dokonywano by kontroli wieku. Warto ponadto rozważyć oddzielenie gry hazardowej od typowo pubowej rozrywki. Wielu gra przy okazji spotkania na piwku. W kasynach alkohol powinien więc być zupełnie nieobecny, albo bardzo drogi, tak aby najmłodsi nie widzieli frajdy w długotrwałym przebywaniu (i przegrywaniu) w kasynie.
W zasadzie podobnie oceniam pomysł zakazu internetowego hazardu. Skoro są kasyna i kolektury bukmacherskie w polskich miastach, to nie ma powodu, aby dopuszczać zakłady przez internet. Argument możliwości uzyskania doń dostępu przez niepełnoletnich to jedno. Druga sprawa to większy potencjał podejmowania pochopnych i nieprzemyślanych decyzji o zakładach w formule internetowej niż w kolekturze, do której trzeba się wybrać i zawrzeć zakład przed meczem. Jest czas, aby to przemyśleć. W internecie można obstawiać mecz na bieżąco, live. Zbyt często decyduje impuls, spontan. Obniża to barierę psychologiczną i powoduje utratę kontroli nad wydatkami.
Jednak pomysł aby polscy providerzy internetowi blokowali te strony trąci nadmierną cenzurą. Lepiej tego nie robić, a fiskus niech próbuje kontrolować te transakcje. Ciekawym pomysłem byłoby obłożenie wygranych z zakładów sportowych przez internet wyraźnie wyższym podatkiem niż identycznych zakładów zawartych fizycznie w kolekturach.
Blokowanie stron internetowych, które są dostępne w innych krajach, trąci Chinami lub Kubą. Dziś zakażmy dostępu do internetowego hazardu, który budzi u wielu z nas niechęć. Wkrótce odkryjemy naszą niechęć do innych rzeczy dostępnych w internecie. Już w poprzedniej kadencji pojawił się pomysł delegalizacji pornografii i blokowania dostępu do takich stron. Do tego mogą szybko dojść inne pomysły: a to strony satanistyczne, a to o marihuanie, a to gejowskie, a to „fałszujące historię” i „obrażające naród polski”, a to w końcu blog ekstremalnie krytyczny wobec rządu, dajmy na to liberalnydemokrata.blox.pl. To niebezpieczna droga.
Podsumowując, popieram rząd Donalda Tuska w zakresie walki z oddziaływaniem hazardu na młodych Polaków. Sugeruję odstąpienie od zupełnego zakazu hazardu internetowego i zróżnicowanie wysokości opodatkowania pomiędzy nim a zakładami sportowymi w realu, podniesienie wieku granicznego dla hazardu do lat 21 oraz przestrzenne oddzielenie gier i alkoholu jako dwóch osobnych rodzajów rozrywki.