Oldze Tokarczuk zarzucono klasizm po jej kontrowersyjnej wypowiedzi podczas spotkania poświęconego niedawnej premierze książki Empuzjon na Festiwalu Góry Literatury. Noblistka stwierdziła, że „czytanie nie jest dla idiotów”, a jej celem nigdy nie było, by jej książki trafiły do powszechnego obiegu, tylko do określonej grupy odbiorców posiadającej odpowiedni kapitał kulturowy. Tylko czy rzeczywiście Olga Tokarczuk chciałaby, żeby czytanie było zajęciem dostępnym wyłącznie dla elit?
Literatura nie rezonuje w ludziach tak, jak nawet najmniejsza sugestia, że ktoś może nie być inteligentny. Błędem Olgi Tokarczuk było użycie słowa „idioci”, które jest niczym pocisk w rosyjskiej ruletce – nikt nie chce, by wypadło na niego. Użycie tego słowa było mocno niefortunne i biorąc pod uwagę psychologiczne wykształcenie noblistki, trudne do zrozumienia. Być może przelała się w niej czara goryczy, wywołana kolejnymi falami hejtu, spadającymi na nią za gorzkie słowa krytyki odnoszące się do obecnej sytuacji w Polsce. Reakcja była jednak łatwa do przewidzenia, ponieważ te słowa miały prawo zabrzmieć źle. Upodobania literackie są bardzo indywidualną sprawą, a odbiór powieści Olgi Tokarczuk nie jest miarą inteligencji. Niemniej, by wyrobić sobie zdanie w tej kwestii, trzeba mieć odpowiedni zasób wiadomości, żeby zobaczyć dzieło w jego pełnej okazałości. I tutaj noblistce ciężko nie przyznać racji.
Recenzje towarzyszące premierze Empuzjonu przypominają apteczne ulotki z zaleceniami, sugerujące w jakich dziełach oraz pojęciach należy być biegłym, by zrozumieć oraz przeżyć powieść noblistki. Zresztą od pierwszych zapowiedzi powieści wiadomo, że ma być odniesieniem, do wydanej w 1924 roku Czarodziejskiej góry Thomasa Manna. Profesor Ryszard Koziołek w swoim tekście na łamach „Książek. Magazynu do Czytania” dodał do tego, że pozycja będzie wielką gratką dla miłośników Sanatorium pod Klepsydrą Bruno Schulza. Powieść otwiera cytat z Fernanda Pessoi, a zamyka nota samej autorki, gdzie wylicza, czyimi wypowiedziami inspirowane były sparafrazowane mizoginistyczne poglądy prezentowane w utworze (na liście znalazł się m.in. Sigmund Freud, Platon, Shakespeare czy Tomasz z Akwinu). Żeby rozszyfrować enigmatyczny tytuł Empuzjon, trzeba wiedzieć, kim są pochodzące z mitologii greckiej empuzy, a także czym jest sympozjon. Niezależnie czy literatura Olgi Tokarczuk trafia w osobiste gusta czy nie, bez znajomości odpowiednich kontekstów stanie się raczej niemożliwe dostrzeżenie tego, co autorka chce przekazać czytelnikowi, a ewentualna ocena nie będzie obiektywna. Czy noblistka powinna zatem zrezygnować z wplatania ważnych dla niej nawiązań, by trafić do większej liczby czytelników? Bezwzględne stosowanie takiego rozwiązania byłoby zabójcze dla literatury, która rozwija się dzięki indywidualnemu wymiarowi kreatywności artystów, nie zaś pisaniu pod odbiorcę. Ta wolność daje też możliwość stawiania intelektualnej poprzeczki coraz wyżej. Słowa noblistki można więc rozumieć dokładnie tak samo, jak adnotację na grze komputerowej informującą, że zadziała tylko gdy sprzęt spełnia określone wymagania techniczne. Jednak w odróżnieniu do wirtualnej rozrywki, narzędzia do obcowania z literaturą są o wiele bardziej dostępne, przynajmniej w teorii.
Wbrew krytyce wielu ludzi, nie wystarczy, żeby książka trafiła pod strzechy, by była przeczytana. Biblia stoi na półce w większości polskich domów, ale nie przekłada się to na jej powszechną znajomość. Nawyki czytelnicze nie wyrabiają się same z siebie, ale nie w każdej rodzinie są warunki, żeby o to zadbać. Między innymi w tym celu stworzono system powszechnej oświaty, dzięki której każde dziecko, niezależnie od pochodzenia, miało mieć dostęp do wiedzy oraz kultury. Jedną z ważnych ról, jaką ma spełniać szkoła jest właśnie nauka obcowania z językiem, nie tylko tym użytkowym, ale również ze słowem pisanym. Jednakże to, co brzmi dobrze w teorii, nie musi wcale pokrywać się z praktyką, dlatego warto zamiast nad Olgą Tokarczuk, pochylić się nad stanem oświaty, a zwłaszcza nauczania języka polskiego. Również z założenia, podsumowująca okres edukacji matura ma być sprawdzianem praktycznych umiejętności wymaganych nie tylko do podjęcia studiów, ale też bardzo przydatnych w życiu. Biorąc pod uwagę, że większość uczniów zdaje w dzisiejszych czasach maturę, można śmiało założyć, że powinni je posiadać. Niestety matura z języka polskiego, zwłaszcza ta rozszerzona, jest egzaminem absurdalnym i już od dawna nie sprawdza żadnych umiejętności praktycznych. Wbrew temu, co przewiduje program nauczania, nie trzeba dobrze opanować polszczyzny, ba, można nawet nie przeczytać wymaganych lektur, ponieważ dobry wynik zależy od umiejętności „wstrzelenia się” w klucz. Choć w założeniu uczeń ma za zadanie przeanalizować teksty, wykorzystując wiedzę z języka oraz znajomość kontekstów, w rzeczywistości musi ściśle napisać to, czego oczekuje od niego egzaminator. Nikt nie sprawdza umiejętności myślenia. Biegła znajomość gramatyki to ułamek punktacji, a z lektur się właściwie nie korzysta (poza skrótowym opanowaniem tych ważniejszych, mających w zwyczaju się pojawiać). Liczy się przede wszystkim porządne wyuczenie powtarzających się w arkuszach modeli. Helena Łygas w swoim komentarzu na temat kontrowersji wokół wypowiedzi Olgi Tokarczuk przywołała badania OECD z 2016, według których jedynie 0,7 procent Polaków posiada najwyższy, piąty poziom umiejętności czytania obejmujący takie kompetencje, jak wyszukiwanie kontekstów, zauważanie chwytów retorycznych czy ocenę argumentów i wiarygodności informacji. Czwarty poziom to czytanie tekstu ze zrozumieniem obejmujące umiejętność połączenia wiadomości zawartych w tekście oraz dostrzeżenia związków przyczynowo-skutkowych. Według badania, ten pułap osiągnęło zaledwie 9% Polaków. Poziom drugi jest najliczniejszy, reprezentowany przez niemal 36% społeczeństwa, zaś pierwszy i zerowy to ok. 20%. Oznacza to, że w kraju, gdzie niemal każdy ma maturę, połowa ogółu posiada umiejętność czytania poniżej przeciętnej. Trudno jednak się dziwić, skoro polskiego uczy się „pod egzamin”. Nie wiadomo nawet, jak w tej sytuacji oceniać nauczycieli, skoro polonista z ambicją nauczenia swoich uczniów poprawnej polszczyzny oraz zachęcenia ich do czytania, nie przygotuje ich dobrze do matury, która polega zupełnie na czym innym. W tej sytuacji próżno też oczekiwać, że uczeń przygotowany do poruszania się po bardzo ograniczonym obszarze literatury, nie za pomocą samodzielnego myślenia, ale egzaminacyjnego klucza, zrozumie powieści Olgi Tokarczuk, stawiające o wiele wyższe wymagania intelektualne. Nagroda, jaką jest wysoka liczba punktów z matury, dodatkowo utwierdza te postawy. Uczniowie porównujący wyniki mogą dojść do wniosku, że czytanie lektur nie ma żadnego wpływu na uzyskany rezultat i jest właściwie stratą czasu (jeśli w ogóle nie frajerstwem), a znajomość pojęć takich jak imiesłów czy zdanie podrzędnie złożone nie jest do niczego potrzebne. Dopiero później, gdy przy nauce języków obcych pojawiają się trudności z opanowaniem gramatyki, przełożony wścieka się za niechlujnie napisany mail, a ktoś stwierdza fakt braku posiadania wystarczających kompetencji do przetworzenia dzieł kultury, doświadczają brutalnego zderzenia z rzeczywistością. Okazuje się, że wyuczona pod wytyczne analiza porównawcza powtarzającego się zestawienia tak naprawdę była potrzebna tylko przez 90 minut trwania egzaminu maturalnego.
Zresztą nie tylko z nauczaniem języka polskiego jest źle. System edukacji kuleje już od dawna, a PiS wbija do jego trumny ostatnie gwoździe. Źle opłacani nauczyciele masowo odchodzą z zawodu, albo przenoszą się do placówek prywatnych. Oprócz niskich zarobków przeszkadza im coraz bardziej nieprzyjemna atmosfera w szkole, gdzie swobodę w prowadzeniu zajęć wypiera atmosfera cenzury i donosów. Za jakiś czas zabraknie nauczycieli. To nieuniknione, gdy kolejne odchodzące na emeryturę roczniki nie są zastępowane nowymi. Oznacza to, że niedługo jakościowa edukacja będzie dostępna tylko dla tych, których stać na prywatne szkoły, albo wręcz wysłanie dziecka za granicę, jeśli długie ręce PiS-u dotrą również tam. Zapewne przełoży się to też na stan i wyposażenie bibliotek, służących szerszemu udostępnianiu literatury. Nie każdego stać na kupowanie książek za 30-50 złotych, a dla czytelników z małych ośrodków może to być jedyne dostępne źródło dotarcia do poszukiwanych tytułów. Ta postępująca prywatyzacja oświaty najboleśniej uderzy w tych nieuprzywilejowanych, którzy nie będą w stanie opłacić sobie edukacji oraz innych możliwości rozwoju. Logiczną konsekwencją aktualnej polityki oświatowej będzie rozwarstwienie młodego pokolenia na tych, co mają realne szanse na solidne wykształcenie i tych, co są jej pozbawieni. W tej sytuacji zastanawia, dlaczego ci wszyscy przejęci słowami Olgi Tokarczuk nie walczą z taką samą zaciekłością o przyszłość powszechnego szkolnictwa, dającego każdemu możliwość dostępu do wiedzy i kultury. Książek nie będzie pod strzechami, jeśli nie będzie odpowiedniej edukacji.
W całym zamieszaniu najciekawsze jest to, jak wielu krytyków automatycznie odniosło słowa noblistki do gorzej sytuowanych osób z małych miejscowości, choć ona nigdzie w swojej wypowiedzi nie powiedziała ani słowa, że jej książki mogą być rozumiane jedynie przez elity z tzw. dobrych domów. Z pewnością nie jest to warunek odbioru literatury pięknej. Mówiła o pisaniu dla ludzi o wysokim poziomie wiedzy i wrażliwości. Chyba, że w ogóle uznamy słowo „inteligentny” i ocenę literatury względem stopnia jej trudności (także wszystkie nagrody jak Nobel czy Nike) za klasistowskie, żeby nikt nie poczuł się urażony. Założenie jakoby miały to być osoby o określonym, mniej uprzywilejowanym statusie dopowiedzieli sobie już krytycy. Ich obrona stała się de facto protekcjonalnym upupieniem, sugerującym jakoby w małych ośrodkach czy mniej zamożnych rodzinach nie mogło być ludzi inteligentnych, wykształconych i oczytanych. Olga Tokarczuk niechcący uderzyła w stół, odezwało się Wesele Wyspiańskiego w wersji współczesnej.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: www.igrzyskawolnosci.pl