Slam złamał monopol na poezję profesorów akademickich i hermetycznych kółek pisarskich, tworzących w romantycznym, oswojonym już duchu. Zmienił liryczną, wysoką sztukę w brutalną rozrywkę.
Zjawisko poezji slamowej pojawiło się na świecie w drugiej połowie lat 80. Przenosi rywalizację sportową do konkurencji, jaką jest poezja. Autorzy czytają lub recytują swoje prace, a publiczność ocenia, kto jest najlepszy. Zjawisko to wywodzi się z kultury streetartu, i przywodzi na myśl pojedynki hip-hopowych freestylerów. Łączy w sobie popisy średniowiecznych minstreli (ze względu na bezpośredniość obcowania twórcy z odbiorcą, spontaniczność oraz powrót kultury wysokiej do rzeczywistości knajpianej), z emocjami obecnymi na bokserskich ringach.
Ten sposób upowszechniania poezji to coś nowego – wychodzi ona ze szkół i uniwersytetów, uwalniając się od restrykcyjnych zasad podręcznikowej interpretacji. Kończy się analiza tekstu, a rozpoczyna ocena według kryteriów, jakie sami ustalimy: estetyka, osobowość sceniczna autora, przełamywanie granic, rytmika… W slamie to publiczność najczęściej ocenia poetów, posługując się skalą od 1 do 6, choć może się to zmieniać, w zależności od ustaleń organizatorów. Najczęściej wybiera się pięć osób przy różnych stolikach, które będą przedstawiały opinię swoich znajomych. Oceny skrajne są odrzucane na wzór łyżwiarstwa figurowego. W finale dochodzi do głosowania całej publiczności i wygrywa osoba z największą liczbą głosów.
Właśnie z powodu braku profesjonalizmu u jury, krytycy tej formy rozrywki odmawiają slamowi uznania go za sztukę. Ale wśród fundamentalnych idei slamu amerykańskiego leżało wyzwolenie poezji z kajdan tradycyjnych schematów interpretacyjnych oraz akademickiej analizy. Poezja slamowa istnieje po to, by bawić publiczność. Widzowie mają święte prawo zachowywać się niestosownie – buczeć, zagłuszać występujących, a w przypływie wielkiej łaski klaskać. Pewien dysonans wywołuje sprowadzenie wielkiej sztuki, jaką jest poezja, do prostej barowej rozrywki, wyzwalającej przyziemne emocje wśród słuchaczy.
Dziś slamowa poezja przyciąga publiczność już nie tylko w wielkich, amerykańskich ośrodkach miejskich. Stała się popularna na całym świecie, zarówno w dużych miastach, jak i wioskach. Stany Zjednoczone i Kanada raz w roku organizują wspólne slamowe mistrzostwa – NPS (National Poetry Slam), na których występują w czteroosobowych zespołach zwycięzcy lokalnych konkursów. Nagrody przyznawane są zespołom oraz indywidualnym uczestnikom. Niesamowity wzrost popularności NPS widać w liczbach: w roku 1990 wystartowały dwie drużyny, a jedna osoba wygrała nagrodę indywidualną, w 2004 drużyn było już 70, a indywidualne nagrody trafiły do 14 slamerów.
Konkursy slamowe mogą być urozmaicane na różne sposoby. Warszawski klub Plan B. wprowadza na swoich imprezach zakaz czytania z kartki oraz obowiązkowy freestyle w drugiej i trzeciej rundzie. Krakowski Magazyn Kultury, organizując w styczniu tego roku slam w Dzień Domeny Publicznej, wprowadził zasadę, aby każdy z występujących poetów przedstawił w swoim repertuarze utwór dostępny w zasobach domeny publicznej. Praski klub Sen Pszczoły zorganizował slam w 90. rocznicę urodzin Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, podczas którego uczestnicy musieli zmagać się z utworami poety. Wrocławskie slamy z Nietoty wprowadziły nagrodę slamerów – istniejącą obok głównej, co jest rodzajem odwrócenia nagrody publiczności, która w przypadku tej formy sztuki zajmuje tak szacowne miejsce.
Koniec marca to slamy jubileuszowe – w tym roku 9. rocznica zorganizowania pierwszej takiej imprezy w Polsce. Z tej okazji, 29 marca odbyło się świętowanie w warszawskim klubie Powiększenie, a 30 marca w krakowskim Magazynie Kultury. Na urodzinowych slamach twórcy byli zachęcani do przedstawiania swoich najlepszych dzieł, także poziom był wysoki. Dodatkowo, Powiększenie wraz z Folia Soundstudio, przygotowało słowną składankę swoich najlepszych slamerów. Wystąpili oni na after party, tworząc z Elektroliryką seta spod znaku deep/tech. Z okazji rocznicy, slam w Powiększeniu odwiedziła Indigo Williams – londyńska sława poezji spoken word, dawniej należąca do Rubix, znanego też jako The Roundhouse poetry Collective.
Wśród polskich twórców możemy już wyróżnić kilka gwiazd scen lokalnych, a nawet sceny krajowej. Pochodzący z Krakowa Jaś Kapela zwyciężył pierwszy polski slam, zorganizowany w Warszawie w 2003 roku. Sam siebie nazywa „zbawcą polskiej poezji”, „pragnącym szorować ludzkie mózgi, lirycznym terrorystą”. Warto też wspomnieć o Macieju Kaczce, slamerze-performerze, założycielu najmłodszego krakowskiego kabaretu muzycznego w stylu vintage.
Rosnąca popularność slamu prowokuje do zastanowienia się, jak to się stało, że ten kierunek w kulturze słowa mówionego dokonał przewrotu w dotychczasowym postrzeganiu i rozumieniu poezji? Pomimo, że organizowane bywają odczyty lub wieczorki autorskie młodych poetów, w slamie sens leży gdzie indziej. Złamał on monopol na poezję profesorów akademickich i hermetycznych kółek pisarskich, tworzących w romantycznym, oswojonym już duchu. Zmienił liryczną, wysoką sztukę w brutalną rozrywkę. Publiczność bowiem ma dla twórców jeszcze mniej litości niż niektórzy krytycy. Slam odkrył także dla sztuki poetyckiej improwizację. Literatura to nie muzyka, w występach na żywo najczęściej liczy się sens i dobra historia. Dlatego na slamerów nadają się ludzie spostrzegawczy, o bogatym doświadczeniu, (lub chociaż bogatym zbiorze anegdot), które potem prezentują publiczności. W slamie istnieje specyficzna relacja pomiędzy mową a pismem. Nawet największy kunszt i literacka swoboda nie wygrają z osobowością sceniczną, która nawet proste słowa będzie w stanie wykrzyczeć, rozdzierając serca publiczności.
Niskie, mruczące barytony, sceniczne szepty. Napięcie pomiędzy widzami a artystą można przyrównać do tego, jak celebryci zdobywają uznanie fanów. Albo do gry, jaką para prowadzi między sobą na pierwszej randce. Ktoś na scenie opowiada byle jakie historie, może to robić nieskładnie, ale jeśli mówi w sposób, od którego miękną nam kolana i nagłe ciepło zalewa dolną część brzucha, jest zwycięzcą tego wieczoru, bo wygrał najważniejsze – oczarował publiczność.
Slam sprowadza się do wspólnego obcowania poety z publicznością. Zamiana pisma na mowę, kontaktu z tomikiem na kontakt z rozemocjonowanym człowiekiem, suchej analizy w klasie na show z podtekstem erotycznym. To właśnie nowe oblicze współczesnej poezji.