Prof. Witold Orłowski w wywiadzie z nim w ostatnim Newsweeku (34/2017) radzi, byśmy nie używali dumnie i obcobrzmiącego skrótu Polexit i zamiast tego użyli rodzimego „plwyjście”. Bardzo ciekawa propozycja. Przede wszystkim jest to polski odpowiednik obcego wzoru. Jako filolog i kulturoznawca nie mogę nie popierać rodzimych form językowych w jak najszerszym możliwe zakresie. Choć z drugiej strony „plwyjście” jest także kalką językową, nie jest właściwym zasobem słownikowym, jako słowotwór, nie jest poprawny. Taką kalką jest także niby poprawne dopowiadanie: „dokładnie” jako odpowiednik ang. „exactly”. Typową kalką jest „drapacz chmur” jako odpowiednik ang. „sky-scraper”. Angielsko brzmi także, choć się już zadomowiło słowo „ewidentny”.
Ale także inne argumenty wydają mi się za tą proponowaną formą „plwyjście” — purystycznie rzecz biorąc, niepoprawną — przemawiać. Faktycznie Polexit brzmi dumnie i jak wszystkie anglojęzyczne określenia w Polsce mogą nieść ze sobą aurę produktu eksportowego, pożądanego, jakiegoś nie tylko akceptowalnego scenariusza, ale i chcianego przez wielu. Natomiast „plwyjście” ma bardzo interesujące filologiczne skojarzenia: przede wszystkim kojarzy się ze staropolskim, nieco przestarzałym „plwać”, czyli „wyrzucać ślinę z ust”, „pluć” i – przenośnie – „wymyślać komuś”, „znieważać kogoś”. U Norwida np. mamy jeszcze „lekceważyć” („Współcześnie plwany i współcześnie czczony,/ Jak na pal wbity na dumę narodu.”, Quidam). Wśród synonimów można wymienić: „bluzgać”,„lekceważyć”, „obrażać”, „opluwać”, „pluć”, „pogardzać”. W III części Dziadów wieszcza Adama Mickiewicza mamy słynne skrzydlate słowa: „Nasz naród jak lawa/ Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa/ Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi/ Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi…”
No więc, zstąpmy do głębi i zobaczmy twarz, która namawia nas, Polaków, do lekceważenia Unii Europejskiej, która plwa w jej stronę, z czym ona, ta twarz, może przeciętnie się kojarzyć? Z bluzgami, plwociną, zniewagą, pogardą względem wartości, nihilizmem, hołotą i łobuzami. Z gębą. W końcu nie od rzeczy jest, że „plwyjście” jako „wyjście” można przywołać także w kontekście staropolskiego i jeszcze obecnego do niedawna na wsiach polskich „wychodka”. Bo właśnie tam się znajdziemy, kiedy Unię Europejską opuścimy — w wychodku Europy. To nie będzie transatlantycki super-statek, jak Zjednoczone Królestwo — „Brexit”. To będzie wychodek przy Białorusi. To co: „plwychodek”?