W 1894 polskie uniwersytety zostały otwarte dla kobiet. W 1918 roku Polki uzyskały prawa wyborcze. W tym samym roku pierwsza Polka została powołana na stanowisko ministerialne.
W 1921 roku Polki przestały być prawnie obligowane do posłuszeństwa mężowi.
Od 1946 r. kobieta miała prawo do posiadania odrębnego majątku.
Na mocy ustawy z 1951 roku Polki przestały tracić obywatelstwo, gdy wychodziły za mąż za cudzoziemca.
W 2016 roku pewien poseł stwierdza, że kobiety nie powinny głosować, bo nie interesują się polityką.
W 2017 inny mówi, że ruchy feministyczne kontestują szacunek kobiet do mężczyzny, a sam feminizm kończy się tam, gdy trzeba wnieść lodówkę na czwarte piętro.
W 2018 roku trzeci z nich twierdzi, że jeśli seks bez zgody żony to gwałt, to zakup bez zgody męża to rabunek. Swoją drogą w tym samym roku przeczytałam w podręczniku pewnego profesora, że w przypadku choroby psychicznej kobiety zgoda na stosunek z małżonkiem może być dorozumiana.
W 2019 roku jeden z posłów pytał w Sejmie Przemoc ekonomiczna? Mój Boże, a przemoc kulinarna na przykład? w trakcie debaty o dodania do ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie zapisu, że taka przemoc to także jednorazowa działanie lub zaniechanie.
Protest jest kobietą, bo mimo wszystkiego, co zostało nam prawnie zagwarantowane, codzienność jest walką.
Zdaję sobie sprawę z tego, że protest kojarzy się z jakimś zorganizowanym działaniem, ale kiedy po raz pierwszy użyłam tego wyrażanie myślałam o proteście codziennym.
O tym uczuciu, kiedy wstajemy rano i podejmujemy się jakichś zadań, mimo że wiemy, że spadnie na nas krytyka, tylko z tego powodu, że jesteśmy kobietami. Kiedy pełnimy jakieś funkcje społeczne, świadome tego, że będziemy musiały odpierać zarzuty, tylko dlatego, że identyfikujemy się z tą płcią. Protest to nie tylko czarny piątek i manify. Protest to prezeski, dyrektorki, profesorki i doktorki, protest to kobiety wykonujące swoją pracę i swoje zadania świadome tego, że będzie im trudniej i że wszystkie ich dokonania, będą poddane wątpliwościom. Simone de Beauvoir pisała w „Drugiej płci” o chłopcu, który oznajmił na zajęciach każda studentka, która będzie pracowała jako lekarka czy prawniczka kradnie nam miejsce. Podsumowała to słowami ten student sam nigdy nie kwestionował swojego prawa do tego miejsca.
Jesteśmy bohaterkami z pierwszych stron gazet, adwokatkami roku i matkami, babciami i dziewczynami na egzaminie skręcającymi się z bólu, bo akurat mamy okres, i tymi, które znajdują odwagę, żeby odpowiedzieć seksistowskiemu pracodawcy, wykładowcy, i tymi, które tego nie robią, ale po cichu zajmując swoje miejsce.
Kobieta jest protestem.
Protest jest kobietą.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że równouprawnienie jest intuicyjne. Nad równouprawnieniem nie trzeba się specjalnie zastanawiać. Identyfikacja płciowa, płeć nie powinna być elementem istotnym w znacznej większości aspektów naszego życia. Wszyscy powinni być traktowani tak samo, bez względu na płeć. Kobiety, osoby interpłciowe, mężczyźni, osoby niebinarne. Nad czym się tu zastanawiać? Naprawdę, co jest w tym trudnego do zrozumienia?
Stereotypy i uogólnienia, nawet jeśli prawdziwe, nie mają sensu, bo większość kwestii powinna być rozstrzygana na poziomie indywidualnym.
Idę na rozmowę kwalifikacyjną, liczą się moje kompetencje, ewentualnie doświadczenie. Zajmuję się dzieckiem, bo jestem rodzicem. Ubieram się tak jak mi się podoba. Umawiam się z kimś. Uprawiam seks. Dostaję pensję. Dostaję ocenę z ustnego egzaminu. Wracam wieczorem do domu, idę ciemną ulicą.
Tu nie ma miejsca na płeć. Płeć nie ma znaczenia.
Tylko że rzeczywistość wygląda inaczej. Dlaczego? Wydaje mi się, że to kwestia systemowa.
To już nie jest friedanowski problem bez nazwy. Doskonale wiemy, co jest nie tak.
Popełniliśmy błąd jako społeczeństwo. Nie potrafimy mu zapobiec i nie potrafimy sobie z nim radzić.
Nie potrafimy mu zapobiec, bo edukacja nadal nie jest równościowa, a sposób w jaki wychowujemy dzieci, nie przełamuje schematu. Dzieci powielają wpajane im wzorce. Od skrajnych przypadków, takich jak byciem świadkiem przemocy domowej, której mężczyzna dopuszcza się wobec kobiety, przez internalizowanie poglądu, że kobiety nadają się tylko do pewnej, ograniczonej liczby zajęć, aż po mówienie dziewczynkom, że mają się ładnie ubrać albo nie zachowywać w określony sposób, bo nie znajdą meża, co niesie ze sobą przekaz, że to co jest najważniejsze, to żeby się podobały i były w, swoją drogą dwupłciowym, związku. Dziewczynki mają być dziewczęce, a chłopcy męscy, cokolwiek to znaczy.
A nie potrafimy sobie z tym problemem poradzić bo… Czy kiedykolwiek zdażyło wam się zwrócić komuś uwagę na jego nieodpowiednie zachowanie i usłyszeć w odpowiedzi „przepraszam”? Reakcja na dyskryminację spotyka się zazwyczaj z jeszcze większą dyskryminacją, próba zatrzymania agresji z jeszcze większą agresją. Zgłosisz molestowanie przez szefa, pewnie dostanie awans. Odrzucisz nieprzyzwoite propozycje egzaminatora, oblejesz. Już nie mówiąc o sytuacjach stricte towarzyskich, gdzie pewnie usłyszysz, żebyś nabrała dystansu, a tak w ogóle to jesteś brzydka.
Stać nas na więcej. Naprawdę.
Oczywiście, społeczeństwo bez jakiejkolwiek dyskryminacji to utopia chyba nie do spełnienia. Ale jeżeli będziemy uczyć dzieci wrażliwości, tolerancji i zrozumienia, to będą chciały się poprawić, jeśli zwróci im się uwagę na nieodpowiednie zachowanie. Także kiedy dorosną. Największą sztuką nie jest niepopełnianie błędów, tylko umiejętność uczenia się na nich.
Marzy mi się społeczeństwo, w którym równouprawnienie jest tak oczywiste, jak w teorii.
Chciałabym żyć w świecie, w którym żadna partia nie będzie musiała się chwalić tym, że 40% osób startujących z list, to kobiety. Chciałabym, żeby nikt nie zapowiadał Prezeski Gabinetu Cieni „nie wiem, dlaczego wcześniej na to nie wpadliśmy. Przecież to takie oczywiste.”
Zejdę z tej sceny i będę się zastanawiała, czy te słowa były zbyt mocne, bo takie są konsekwencje słuchania przez lata, że kobietom nie wypada mówić niektórych rzeczy.
A i tak mam szczęście. Mam łatwe, dobre życie i zachowania dyskryminacyjne, których doświadczyłam nie są drastyczne i w mojej świadomości udało mi się zepchnąć je na margines, zauważać je kątem oka. Ale nie powinny mieć miejsca. Nie powinny mieć miejsca, a przyzwolenie na nie może łatwo przerodzić się w przyzwolenie na postawy bardziej przemocowe i dyskryminujące.
Ponadto widzę, co spotyka moje koleżanki, przyjaciółki. Co się dzieje na uczelni, w miejscach publicznych, w Internecie, w mediach.
Więc będę o takich zachowaniach mowić i je wytykać w życiu codziennym i podczas takich wydarzeń jak Igrzyska Wolności, bo największą porażkę ponieślibyśmy, gdyby osoby, które mają możliwość i sposobność aby mówić, milczały na temat tego, że połowa naszego społeczeństwa doświadcza codziennie systemowej dyskryminacji.
Tekst stanowi zapis przemówienia Zuzanny Nowickiej, wygłoszonego podczas Igrzysk Wolności 2019.