„Żaden przyzwoity wrocławianin nie ma prawa wziąć udziału w marszu organizowanym przez tego człowieka” – to słowa Rafała Dutkiewicza wypowiedziane Pod Białym Bocianem. Trzy dni później o wspomnianej przez prezydenta przyzwoitości postanowiło zapomnieć ponad 9 tys. mieszkańców, a wszystko to by 100-lecie odzyskania niepodległości świętować ramię w ramię z Jackiem Międlarem i Piotrem Rybakiem – ojcami wrocławskiego neofaszyzmu. Cel był jak widać szczytny.
W tym dniu brałem udział w pokojowej kontrmanifestacji, odbywającej się na trasie marszu, której przewodnim hasłem było „nacjonalizm to nie patriotyzm!”. Będąc bogatym w doświadczenia z ubiegłego roku byłem niemal pewny, że nie obędzie się bez kontrowersji i incydentów przemocy. Jednak to czego doświadczyłem zajmowało moją głowę jeszcze przez kilka dni. Nie można zapomnieć o istotnym fakcie, który odróżniać miał lata minione od tegorocznego marszu – prezydent Rafał Dutkiewicz podjął dwukrotnie próbę zablokowania marszu, a po niepowodzeniu w sądzie publicznie zadeklarował, że
„jeśli do marszu dojdzie, przedstawiciele ratusza rozwiążą go natychmiast przy pierwszym naruszeniu prawa”.
Marsz rzeczywiście został oficjalnie rozwiązany, jednak cała operacja została wykonana z rażącym opóźnieniem… nie tylko dla dobrego smaku i przyzwoitości, o której kilka dni wcześniej mówił Rafał Dutkiewicz, ale również dla zdrowia uczestników zgromadzenia, w którym uczestniczyłem. Narodowa wierchuszka niosąca na ustach hasła takie jak „Bóg, Honor, Ojczyzna” bez żadnego oporu ze strony policji oraz reakcji władz ratusza rzucała w naszą stronę szkłem oraz racami. Sam byłem świadkiem sytuacji, w której kilka metrów ode mnie, jeden z uczestników padł na ziemię po ciosie butelką w wyniku czego, jak się później okazało, niemal stracił oko.
Maszerujący pod banderą antysemickich haseł i białej Europy to jedynie pionki o bardzo ograniczonym światopoglądzie oraz szczątkowych formach kultury osobistej i intelektualnej. Niedopuszczalnym jest jednak fakt, że władza samorządowa kolejny rok z rzędu nie potrafi skutecznie poradzić sobie z tym aktem nienawiści, a w przypadku rządu siada do oficjalnych negocjacji z jego autorami! Najlepiej absurd ten obrazuje sytuacja, w której po zadaniu pytania posłowi Protasiewiczowi (również obecnemu na marszu) dlaczego marsz jeszcze w ogóle idzie, usłyszałem
„nie wiem, właśnie do nich dzwonię”…
Późniejsza twitter-owa sprzeczka pomiędzy prezydentem Dutkiewiczem, a dolnośląską policją o to czy zawinili obserwatorzy, czy też faktycznie policja odmówiła im wsparcia zdaje się być doskonałą puentą całej sytuacji.
W mojej ocenie brakuje rzeczywistej woli polityczno-społecznej dla tępienia tego typu, godzących w podstawowe wartości, zachowań.
„Nienawiść nie powinna mieszkać we Wrocławiu”
to ostatni cytat z prezydenta Dutkiewicza. W sytuacji, w której 9 tys. ludzi (przecież nie ideowych faszystów) daje publiczne wsparcie nienawiści prezentowanej przez Międlara i Rybaka, a przedstawiciele rządu wraz z prezydentem Dudą idą w tym samym czasie w jednym szeregu, z przybyłymi na zaproszenie przez środowiska organizatorskie, włoskimi neofaszystami – scenariusz ten wydaje się niemożliwy. Nawet posiadając w swoim mieście tak zdeklarowanego wroga nacjonalizmu jakim jest Rafał Dutkiewicz, bez aktywnego działania aparatu państwa i społecznego potępienia, dumne i podniosłe hasła nie mają szans przeciwko brunatnej fali wylewającej się każdego roku z tego miasta.
Autorem miniaturki jest Patriota Mariusz: https://www.facebook.com/patriotamariusz/