Agnieszka Gozdyra: Po Tusku na razie ta sama Platforma, sterowana przez lojalną Ewę Kopacz, a więc nadal de facto przez Donalda Tuska. Oczywiście, przez jakieś czas – bo nawet najwierniejsi mają swoje ambicje, szczególnie że DT będzie po prostu musiał się skupić na nieco innych sprawach, niż gaszenie lokalnych partyjnych pożarów. Najbliższe kilka miesięcy to czas na oswajanie PO z nową sytuacją, przeprowadzenie jej (w tej sytuacji zapewne zwycięsko) przez wybory samorządowe i tym samym podbudowanie morale przed trudnym rokiem wyborczym 2015. A to już będzie wielki sprawdzian charakteru i zdolności Ewy Kopacz, która moim zdaniem ma spore szanse, by sobie poradzić. Wbrew wielu komentatorom, którzy obstawiają wariant rozpadu PO sądzę, że partia przetrwa – choć będzie to już inna partia, bo zmieni ją inne przywództwo. Czytaj więcej
Maciej Stroiński: Jeśli nowym szefem – nową przewodniczącą PO będzie Ewa Kopacz, to Donald Tusk będzie super – przewodniczącym. A zatem pępowina z partią nie zostanie zerwana, a jego następczyni będzie, de facto, realizatorką strategii przygotowanej przez szefa na emigracji. I to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz. Mało realne wydaje się, że Tusk pozwoli sobie na luksus wypuszczenia z rąk wszystkich partyjnych sznurków. Oddanie przywództwa komuś spoza kręgu najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników, będzie oznaczało postępującą utratę kontroli na PO. W samej Platformie dzis niezwykle popularne jest twierdzenie, że „tata jedzie na delegację, ale w końcu wróci do domu”. A jesli tak to w tym domu zbyt wielu zmian być nie może, bo nowe firanki i może jeszcze nowy obrazek na ścianie są do przyjęcia. Ale już dom przemeblowany, nie daj Boże, z poprzestawianymi ścianami, to zdecydowanie zbyt wiele. Problemem może być jedynie czas oczekiwania na powrót taty, bo tęsknota tęsknotą, ale w końcu uczucie trochę przygasa…
Podsumowując, PO przetrwa jeśli rządzić będzie człowiek Tuska, jeśli nie, możliwe jest że partia będzie rozchodzić się w szwach… Czytaj więcej
Bartłomiej Machnik: Ciekawym wątkiem będzie również sytuacja co „po Tusku” w samej PO. Jak zapowiedział Premier, funkcję przewodniczącego pełnić będzie do 1 grudnia. Statut Partii stanowi, że funkcję przewodniczącego (po jego rezygnacji) przejmuje pierwszy wiceprzewodniczący, czyli… Ewa Kopacz. Co ciekawe, statut zmieniano w 2013 roku, podczas wyborów na nowego przewodniczącego. W tym samym czasie na brukselskich korytarzach już mówiono o wzrastających szansach Tuska na wysokie stanowisko unijne. Tym samym Donald Tusk mógł (jako wytrawny polityk) przewidzieć rozwój sytuacji i „ustawić” PO tak, aby jego wyjazd do Brukseli byłby bez uszczerbku, jeśli chodzi o jego wpływy w partii. Bez wątpienia uaktywnią się „przeciwnicy” Tuska w partii (już nieśmiało robi to Grzegorz Schetyna). Tego wątku nie podnosi się, ale nie można zapominać o tych członkach i posłach PO, głosujących w 2013 roku na Gowina (na pierwszy rzut oka kwestia kompletnie niezwiązana, ale każda okazja jest dobra do „rewolty”). Wydaje się, że próby przewrotu w partii rozpoczną się po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych (które – według sondaży – partia Tuska(?) przegra). Czytaj więcej
Piotr Gursztyn: Rozpad PO – jeśli nastąpi – będzie efektem spektakularnej porażki w wyborach parlamentarnych lub jakiejś gigantycznej afery, której przy braku Tuska nie uda się zneutralizować sprawnym zarządzaniem kryzysowym. Natomiast wyobrażam sobie przyjazną secesję i podział na Platformę bardziej liberalną (w sensie światopoglądowym) i bardziej konserwatywną. Byłoby to podobne do układu z czasów rządu Hanny Suchockiej, którego filarami były UD i ZChN (S.Niesiołowski był wtedy najgorętszym obrońcą takiego zestawienia, dziś też mógłby). Pozwoliłby to na zredukowanie napięć światopoglądowych wewnątrz PO i jednocześnie dawałoby szansę na utrzymanie władzy. Czytaj więcej
Mariusz Gierej: Nic się nie zmieni. Platforma ma fantastyczne spoiwo … wspólne zależności i trudną przeszłość. Donald Tusk wyznaczy następcę i prawdopodobnie przynajmniej do wyborów prezydenckich nic się nie wydarzy, później być może będzie próbował coś robić Bronisław Komorowski, bo już teraz przejawia niezdrową ambicję meblowania gabinetu premiera, kiedy w tym konkretnym przypadku nie ma nic do powiedzenia przy konstruktywnym wotum nieufności. Czytaj dalej
Błażej Poboży: Platforma będzie targana wewnętrznymi konfliktami na dwóch frontach: personalnym i ideologicznym, ale co najmniej do wyborów 2015 roku przetrwa w dotychczasowej formule. Jest bowiem sprawną zaprogramowaną machiną wyborczą, której nikt nie będzie chciał zniszczyć przed podwójną i bardzo trudną kampanią. Władzę w partii utrzyma Donald Tusk, choć nie będzie jej sprawował osobiście z Brukseli. Premier przez lata swoich rządów w PO skutecznie wyeliminował wszystkich konkurentów i wybijających się ponad przeciętną liderów, a w kluczowych miejscach ulokował wiernych i bezgranicznie oddanych „wasali”. Większość z nich, dopiero będzie uczyć się samodzielnego działania, a w swoich decyzjach będzie kierować się zasadą „co w tej sytuacji zrobiłby Kierownik”. Dekompozycję Platformy przyspieszy dopiero wyborcza przegrana. Czytaj dalej
Mariusz Celiński: W cesarskim Rzymie utrwalił się zwyczaj nominowania przez cezara swojego następcy lub współrządzącego częścią imperium. Poddani akceptowali tę nominację, o ile nominowany potrafił poza cesarskim wykazać jeszcze ‘przychylność bogów” – tj. rozprawić się z opozycją lub zewnętrznym zagrożeniem. Ta sama zasada będzie dotyczyła następcy/następczyni Tuska – swoją władzę będzie musiał/a potwierdzić w starciu z opozycją wewnątrzpartyjną.
Donald Tusk swoją nieograniczoną władzę opierał na przekonaniu członków PO, że bez niego nic się nie uda. Jego następca odziedziczy statutowe uprawnienia przewodniczącego PO, ale nie tą głęboką wiarę. Jeśli zechce rządzić na sposób poprzednika – przegra, doprowadzi do szybkiego własnego upadku lub rozpadu partii. Chyba, że następcą będzie ktoś o dosyć wyjątkowych zdolnościach koncyliacyjnych. Ale kogoś takiego dziś nie widać.
Projekt PO jest zagrożony, skłaniał się raczej do postawienia tezy, ze tego wstrząsu nie przeżyje, to oczywiście kwestia jakiegoś czasu „wewnętrznej fermentacji”. Czytaj więcej
