Nigdy w historii III RP układ sił w parlamencie nie sprzyjał bardziej uchwaleniu całkowitego zakazu aborcji. Radykalnie konserwatywna prawica nigdy nie miała samodzielnej większości. Dziś ma. PiS to partia, której czołowi przedstawiciele wielokrotnie w latach przebywania w opozycji deklarowali przychylność wobec idei daleko idącego zaostrzenia obecnej ustawy aborcyjnej, czyli tzw. kompromisu. Sojusz PiS z wierchuszką polskiego Kościoła katolickiego wydawał się dodatkowo zwiększać prawdopodobieństwo przyjęcia skrajnie restrykcyjnej ustawy. W końcu Kościół ostatnio ostatecznie wypowiedział „kompromis” z lat 90-tych, w którego ustanowieniu wtedy brał udział, oficjalnie wzywając do zaostrzenia prawa do poziomu pełnego zakazu aborcji (od projektu Ordo Iuris różniącego się tylko brakiem sankcji karnych dla kobiet).
Nic więc dziwnego, że w sytuacji przejęcia przez PiS samodzielnej większości zarówno w Sejmie, jak i w Senacie, najbardziej fanatyczne środowiska „pro-life” zdecydowały się tej większości powiedzieć „sprawdzam” co do jej wcześniejszych, jeszcze opozycyjnych deklaracji. Te deklaracje PiS okazały się oto puste. Partia władzy sprawdzian oblała z kretesem, a grupy „pro-life” poniosły ultymatywną klęskę.
Jest to klęska ultymatywna dlatego, że jeśli w obecnych warunkach nie udało się uchwalić pełnego zakazu aborcji, obejmującego także sytuacje zagrożenia życia i zdrowia matki oraz ciąże z gwałtu i kazirodztwa, to nie uda się to w Polsce już nigdy. Nigdy nie będzie o to łatwiej niż teraz, a teraz się spektakularnie nie udało. W efekcie dzisiejszy dzień jest punktem zwrotnym w polskiej debacie o aborcji. Od dziś, obecna dotąd w debacie, opcja pełnego zakazu ostatecznie spada ze stołu możliwych rozwiązań. W przyszłości najbardziej konserwatywną z dostępnych realnie opcji będzie „kompromis” uzupełniony o zakaz przerywania ciąż w przypadku zdiagnozowania zespołu Downa (bo w zakaz aborcji płodów bez głowy czy kręgosłupa jednak nie wierzę). Oczywiście opcja liberalizacji aborcji pozostaje na stole, a jej zwolennicy obrotem spraw w ostatnich 2 tygodniach mają prawo czuć się zmobilizowani do działania.
Dzisiejsze głosowanie to kolosalny sukces oddolnej inicjatywy protestu kobiet, znanej jako Czarny Protest. Gratulacje należą się pomysłodawczyniom i uczestniczkom oraz pomysłodawcom i uczestnikom, ludziom z Partii Razem i KOD, a także siłom politycznym, które wsparły protest: .Nowoczesnej, Inicjatywie Polska, a także części PO. PiS całkowicie przed tym protestem skapitulował, i to w sposób przekraczający najśmielsze oczekiwania i nadzieje ludzi pro-choice. Pokazał swoją słabość przed silnym oporem społecznym. Zobaczyliśmy jak jego głuchota na nastroje i oczekiwania ludzi przeradza się w kolosalny, strategiczny fakap w ciągu ledwie 12 dni. PiS wygenerował kryzys własnej władzy, który rozciągnie się na inne dziedziny. Polki i Polacy już wiedzą, że to słaba władza, która robi wrażenie bezwzględnej i surowej, ale boi się własnego cienia.
W końcu, przebieg zdarzeń doda animuszu liberalnemu elektoratowi w Polsce. W końcu także i my będziemy głośno żądać realizacji naszych postulatów. Dotąd nader często głośniejsza była strona prawicowych fanatyków. To właśnie dlatego barbarzyński projekt Ordo Iuris mógł w ogóle stanąć na agendzie.
