Od zarania parlamentaryzmu III RP w każdym polskim Sejmie znalazł się ktoś, kto ochoczo skupiał się na upolitycznianiu swojej wiary religijnej i punktowaniu u biskupów. W obecnej kadencji punktować planuje poseł Jacek Żalek z kryptopisowskiej frakcji w PO. Jego obecnym pomysłem przewodnim, dzięki któremu trafia na łamy prasy a wkrótce zapewne do serc purpuratów, jest idea wprowadzenia „klauzuli sumienia” dla farmaceutów, tak aby mogli odmówić wydawania różnego rodzaju tabletek antykoncepcyjnych pacjentkom, którym preparaty te przepisał lekarz.
To lekarz, wypisując receptę, podejmuje decyzję o wyborze legalnie dopuszczonych w Polsce leków i środków, to on decyduje o udostępnieniu ich pacjentowi, to na nim spoczywa odpowiedzialność etyczna i merytoryczna za te decyzje. Rola farmaceuty jest techniczna, on tylko wydaje ten lek, nie podejmuje decyzji co do zasadności terapii i nie jest jego zadaniem ją oceniać. Dlatego lekarz jest uprawniony w cywilizowanym świecie do klauzul sumienia (nie tylko religijnych, także np. w odniesieniu do kontrowersyjnych, nowych terapii, które wywołują skutki uboczne i do których dany lekarz, odwołując się do swojej wiedzy, ustosunkowuje się krytycznie), zaś farmaceuta nie. Stwierdzenie posła Żalka, że „farmaceuta jest dyskryminowany w stosunku do lekarza” jest absurdalne, ponieważ z natury ich pozycja jest nierówna, nierówne są kompetencje, uprawnienia, wiedza. Dlatego posiadanie przez jednego klauzuli sumienia i nieposiadanie jej przez drugiego nie jest dyskryminacją, tylko pokłosiem różnych ról społecznych i zawodowych, różnych typów kompetencji i stopni odpowiedzialności. Nie jest bowiem dyskryminacją to, że CEO firmy ma inne uprawnienia niż jej przedstawiciel handlowy. Nie znajduję żadnego uzasadnienia więc dla idei, zgodnie z którą osoba wykonująca w gruncie rzeczy techniczną funkcję szczególnego rodzaju magazyniera mogła swobodnie prowadzić dywersję i sabotaż w odniesieniu do wskazań i decyzji najwyższego lekarskiego managementu.
Wywodzący się z wielkomiejskiej PO poseł Żalek promieniuje ponadto naiwnością, obłudą i lekceważeniem względem uboższej części polskiego społeczeństwa, mieszkającego w ośrodkach prowincjonalnych, zwłaszcza charakteryzujących się dużą intensywnością praktyk religijnych (czytaj: znacznym poziomem religijnego fanatyzmu). Powiada, iż wprowadzenie klauzuli sumienia dla aptekarzy nie będzie problemem, ponieważ na tej samej ulicy kilkaset metrów dalej pacjentka znajdzie aptekę, która sprzeda jej preparat, jeśli pierwsza odmówi. Zapewne w Warszawie, Gdańsku czy rodzinnym Białymstoku posła tak właśnie będzie (inna sprawa: czy pod „ateistycznymi aptekami” lokalny proboszcz lub Rodzina Radia Maryja nie będzie organizować w ciągu dnia modłów różańcowych, a nocą wybijać szyb lub smarować na murach nienawistne hasła). Jednak w małych wioskach, gdzie jest jedna apteka, a proboszcz cieszy się pozycją w stylu „dziel i rządź”, już klauzula sumienia uczyni antykoncepcję niedostępną. Dla niektórych osób zaś podróż PKS do miasta powiatowego jest poważnym wydatkiem w budżecie. Poseł z PO pewnie tego nie rozumie, bo z tego rodzaju problemami finansowymi nie zwykł się borykać.
Postawa posła Żalka w sumie zawodzi. Zawodzi mnie, liberała, z oczywistych względów. Zawsze przykro usłyszeć, że w szeregach PO znajdują się nadal ludzie skłonni w imię własnych wyobrażeń religijnych kreować prawo państwa religijnie neutralnego i utrudniać w ten sposób życie obywatelom, którzy nie chcą żyć w zgodzie ze społeczną nauką kościoła. Ten problem z czasem sam się rozwiąże, ponieważ grupa ludzi chcących zawsze i wszędzie żyć w zgodzie z tą nauką topnieje niczym śniegowy bałwanek w maju. Większy zawód rachitycznymi działaniami poseł Żalek czyni jednak rasowym konserwatystom. Powinien pójść na całość! Dlaczego klauzulę sumienia mają mieć aptekarze, a nie np. sprzedawcy w spożywczakach? Przecież religia katolicka penalizuje obżarstwo i pijaństwo. Czy spożywczaki nie powinny mieć prawa odmówić sprzedaży wysokokalorycznych produktów otyłym? Albo chociaż je racjonować: 1 tabliczka gorzkiej czekolady: ok, więcej: klauzula; albo drób zamiast wołowiny. Alkohol tylko po przedstawieniu lekarskich badań stanu wątroby. A kioskarze? Dlaczego muszą w swoim czynie misjonarskim uciekać się do przekłuwania prezerwatyw szpilką? Czy nie mogą godnie odmówić ich sprzedaży? W końcu: co z „Gazetą Wyborczą”?! Ona jest gorsza od całej antykoncepcji, pornografii i alkoholu razem wziętych, a tymczasem w Polsce pracownicy punktów handlowych różnego typu są zmuszeni do jej sprzedaży i niszczenia wiary oraz likwidowania narodu polskiego!
Panie pośle Żalek! Pan nie grzmi???!!!