Dzisiaj, 18 lipca 2013, roku Aleksiej Nawalny, prawnik, opozycjonista, przedsiębiorca, blogger, i działacz społeczny, został skazany na 5 lat więzienia za rzekome machinacje z jedną z firm w obwodzie Kirowskim.
Dla tych, którzy nie wiedzą, kim jest Aleksiej Nawalny, krótka historia moskiewskiego działacza liberalnej opozycji.
W 2006 roku po raz pierwszy widziałem go na żywo – wtedy organizował „Da Debaty”, najbardziej otwarty i wpływowy panel dyskusyjny w całym kraju. Kiedy telewizja była całkiem kontrolowana, cotygodniowe debaty pozwalały aktywistom różnych nurtów – od ultraortodoksów do nacjonalistów do komunistów wypowiadać się na te tematy, które były od dawna tabu w rosyjskim dyskursie publicznym. Czułem wtedy, że została jeszcze furtka dla prawdziwej debaty.
Później pracował w Kirowie u Nikity Biełycha, byłego przewodniczącego demokratyczno-liberalnego Sojuszu Sił Prawicowych. Znali się z Nikitą od czasów pracy w Moskwie. Biełych chciał zreformować Obwód Kirowski (odległy region nad rzeką Wiatką, gdzie kiedyś za czasów carskich wysiedlano staroobrzędowców i buntowników), dlatego zaprosił najbardziej skutecznych i nowoczesnych przedsiębiorców.
Dla Biełycha chodziło o współpracę i możliwość pokazania, że jednak reformy da się zrobić w regionie, nawet bardzo zacofanym. Kiedy Nawalny (już w zupełnie innym okresie życiowym) zaczął być groźny dla władzy autorytarnej Putina, Komitet Śledczy zaczął szukać czegokolwiek, co można byłoby zinterpretować jako aferę lub co wystarczałoby na uwięzienie Nawalnego. Prawo (bardziej precyzyjnie należałoby powiedzieć „prawo”) rosyjskie, niestety na to pozwala – „dajcie mi człowieka, a artykuł się znajdzie.” I tak faktycznie się stało, nie wspominając o procesach przeciwko bratu Nawalnego i jego rodzicom.

Dlaczego Komitet Śledczy (i, możliwe, że sam Putin) aż tak obawia się Nawalnego? Jest kilka przyczyn.
Bo walczy z korupcją.
W 2010 roku założył fundację, która za pomocą systemu elektronicznej ewidencji przetargów i wykorzystując inne możliwości potrafiła odnaleźć i wyświetlić przekręty na ogromną skalę.
Bo jest dobrym organizatorem.
Kiedy zakładał fundację przeciw korupcji, zebrał w przeliczeniu 700 tys. złotych, co do dziś pozostaje największą kampanią crowdfundingową (zbieranie pieniędzy przez Internet) w historii Rosji. Po wyborach 2011 roku był jednym z organizatorów żywiołowych masowych demonstracji przeciw fałszerstwom wyborczym. W 2012 założył Radę Koordynacyjną ruchu opozycyjnego – najbardziej skuteczną inicjatywę zjednoczenia bardzo zróżnicowanej opozycji rosyjskiej – organizacji, choć bardzo krytykowanej, ale która zjednoczyła prawie całe spektrum ugrupowań politycznych. Na początku lat 2000. kiedy jeszcze istnieli pseudo-niezależne partie polityczne nikt nie potrafił tego dokonać. Mało tego, Rada Koordynacyjna została wybrana przez prawie 100 tys. wyborców! Nie jest to dużo w skali całego kraju, ale w porównaniu ze wszystkimi inicjatywami opozycyjnymi – absolutnie nowy poziom dyskusji, biorąc pod uwagę, że Putin i jego post-KGB arystokracja zniszczyła jakiekolwiek ośrodki opozycyjnego działania i myślenia publicznego.
Bo zyskuje na popularności.
Pamiętam sondaże, które mówiły o tym, że o Nawalnym wie 6% społeczeństwa. To było chyba na początku 2010. Rok później Nawalnego być może znało trochę więcej ludzi, ale wymyślone przez niego hasło „Jedna Rosja – partia żulików i złodziei” znała już prawie jedna trzecia społeczeństwa.
Organizuje, walczy z korupcją, jednoczy, jest popularny. Czyli spełnia wszystkie wymagania, żeby być wrogiem publicznym numer 1 władzy autorytarnej.
Co Polska i Unia Europejska mogą zrobić w reakcji na skazanie Nawalnego?
- Najpierw, po prostu przestać używać słowa „demokracja” razem ze słowem „Rosja” (jeśli w ogóle, ktoś jeszcze ktoś to robił po procesie Chodorkowskiego).
- Przyznać, że Nawalny jest więźniem politycznym i żądać jego uwolnienia. Jeśli w procesie Chodorkowskiego, którego też uznaję za więźnia politycznego, były jakieś haczyki prawne, żeby usprawiedliwić proces, to proces Nawalnego – jest czymś zupełnie innym. Kraje, ceniące wolność i demokrację muszą stawiać kwestię jego uwolnienia, jako jedną z kluczowych kwestii w negocjacjach z Moskwą. Nie mówiąc oczywiście o tych „zwykłych” obywatelach „6 maja” (uwięzionych po protestach w 2012), których jest już prawie 30, a w Polsce o nich prawie się nie mówi.
- Popierać opozycję i programy opozycyjne, przyznając, że obecne rządy w Rosji nie przestrzegają ani zasad rządów prawa ani praw człowieka.
- Przewidując kolejne procesy polityczne, ułatwić procesy związane z udzieleniem azylu politycznego dla działaczy z Rosji. Rosja znajduje się obecnie w tej samej grupie państw co Białoruś.
