Rada Gospodarcza przy premierze opublikowała swoje uwagi do zmian w systemie OFE. Jako, że podpisali się pod nimi profesorowie nie mamy do czynienia z kolejną hucpą, ale dość sensowną analizą. Problematyczne jest tylko to, że ze słusznie zdiagnozowanych przesłanek profesorowie wyciągają dość zastanawiające wnioski, z którymi trudno się zgodzić.
„W długim okresie kluczowe dla gospodarki jest to, aby system emerytalny był zbilansowany i wiarygodny dla obywateli. Główne problemy systemu emerytalnego wynikają ze zmian demograficznych. Publiczny system emerytalny (pobierający przymusową składkę w wysokości 19,52 proc.) niezależnie od tego, czy składka będzie kierowana w całości do ZUS, czy dzielona między ZUS i OFE, zapewni w przyszłości jedynie niską emeryturę.”
Święta prawda, ale co zatem?
„Kluczowe zatem jest intensywne kształtowanie w społeczeństwie gotowości do samodzielnego odkładania środków na starość w III filarze, który jest jedyną częścią systemu emerytalnego, w którym są realne oszczędności.”
Po pierwsze w OFE tez są realne oszczędności. Nawet jeśli przyjąć błędne założenie, że są one finansowane z długu to ciągle są to oszczędności.
Po drugie powszechne oszczędzanie w III filarze wcale nie poprawi sytuacji emerytów – co najwyżej poprawi sytuację tych, którzy zaoszczędzili więcej kosztem sytuacji tych, którzy zaoszczędzili mniej lub kosztem poziomu życia młodego pokolenia. To kluczowe w rozumieniu sytuacji systemu emerytalnego. Pozwólmy sobie na myślowy eksperyment:
Wyobraźmy sobie, że przeszliśmy na emeryturę. W tym czasie w kraju wyprodukowano 2000 bochenków chleba – przyjmijmy, ze to jedyna produkcja w kraju. Teraz przychodzi podjąć decyzję ile chleba ma przypadać dla pracujących a ile dla niepracujących (emerytów). Jak zatem mogę poprawić swoją osobista sytuację jako emeryt. Mogę za pomocą metod politycznych (np. wymuszając ustawy) optować za tym by jak najwięcej chleba trafiło do emerytów (kosztem młodych pracujących). Kiedy jednak ta proporcja zostanie już ustalona – na przykład 1000 bochenków dla emerytów, moją jedyną możliwością jest próba uzyskania jak największej ilości chleba z emeryckiej puli. Mogę to zrobić na przykład za pomocą majątku zgromadzonego w III filarze, ale tylko pod warunkiem, że inni takich oszczędności nie mają. Jeśli oszczędzanie w III filarze było powszechne wtedy moja siła przetargowa nie jest większa.
To lekcja najważniejsza: zasadniczo ilość i jakość filarów w systemie emerytalnym jest zasadniczo bez znaczenia. Jak długo do podziału miedzy wszystkich jest tylko 2000 bochenków to rodzaj systemu emerytalnego ma zasadniczo wpływ jedynie na siłę przetargową poszczególnych grup (starzy kontra młodzi) i w ramach grupy. Zasadniczo jest to jednak gra o sumie zerowej.
Jedyny sposób by poprawić sytuację to upiec więcej niż 2000 chlebów. Jak to można zrobić:
– zwiększyć liczbę piekarzy – na przykład poprzez podwyższenie wieku emerytalnego
– zwiększyć wydajność gospodarki – likwidując zbędne bariery i obciążenia
– zwiększyć zakumulowany kapitał – poprzez oszczędniejsze życie wcześniej i inwestowanie w realną gospodarkę
Tu mogłoby się zdawać, że OFE i III filar mogą realnie pomóc – dodatkowe oszczędności mogą oznaczać dodatkowe inwestycje. Mogą, ale nie muszą – głównym pochłaniaczem oszczędności jest bowiem nasze państwo, wiecznie nienasycone funduszy, z których większość bynajmniej nie inwestuje tylko przejada. Bez reformy finansów publicznych i ograniczenia konsumpcji państwa nie ma więc szans na zwiększenie emerytur w przyszłości bo nasze oszczędności są programowo przejadane. Inwestorzy wabieni wysokim zwrotem ta nadmierną konsumpcję finansują, ale pewnego dnia obudzą się i przeczytają, że państwo dalej swych zobowiązań spełniać nie jest w stanie. I to będzie koniec tych oszczędności.
Zatem kluczem do poprawy sytuacji oprócz niepopularnych reform wydłużających czas naszej pracy oraz deregulacji jest zreformowanie finansów publicznych. OFE same z siebie nie dadzą nam zauważalnie wyższych emerytur i to nie jest główny powód by je bronić. Głównym powodem obrony OFE powinno być to, że wypływ pieniędzy z budżetu zmusi polityków do szybszych reform. To klucz do wyższych emerytur, a nie zachęcanie do oszczędzania w III filarze.
Zatem kolejny wniosek: „- Proponowane przez rząd zmiany zmniejszą deficyt FUS oraz poprawią sytuację finansów publicznych.” – to nie zaleta proponowanych rozwiązań, ale ich główna wada!
„ Z perspektywy obciążeń międzypokoleniowych reforma emerytalna z 1999 roku w wariancie finansowania jej podatkami była korzystna dla przyszłych pokoleń (będą płacić niższe podatki), równocześnie niekorzystna dla obecnych pokoleń (składkują na swoje emerytury oraz płacą podatki finansujące świadczenia obecnych emerytów). Finansowanie kosztów reformy długiem pozwala przenieść część kosztów na przyszłe pokolenia. „
To tylko poł prawdy. Po pierwsze mamy doskonały powód by rozwiązanie było korzystne dla przyszłych pokoleń – przecież to nie jest tak, że przyszłe pokolenia będą się miały świetnie, a my jeszcze im pomagamy. Przyszłe pokolenia będą się miały tragicznie – kiedy ja przejdę na emeryturę (co mało prawdopodobne) na jednego emeryta płacić składkę będzie mniej niż jeden pracujący. Dziś mamy sytuacje czterokrotnie lepszą. Zatem po prostu znając tragiczną sytuację przyszłych pokoleń i widząc w jakiej komfortowej sytuacji sami się znajdujemy staramy się im troszkę pomóc akumulując kapitał. Jak profesorowie sami zauważają większość tego wysiłku jest niweczona ze względu na to, ze oszczędności nie są inwestowane w realną gospodarkę tylko pochłaniane przez budżet.
„W świetle tych wyników finansowanie reformy przez prywatyzację byłoby racjonalne, gdyby istniały sposoby na zagwarantowanie takiego sposobu finansowania.”
Byłoby i oczywiście jest racjonalne – pytanie tylko dlaczego nie ma „sposobów zagwarantowania takiego sposobu finansowania”. Politycznie niemożliwe bo nie byłoby gdzie obsadzać kolegów posłów i za co kupować poparcia na konwentach. Po co nam te państwowe firmy? O jakich strategicznych branżach mówimy? Bo wygląda na to, ze strategiczne branże to te, które albo przynoszą straty (PKP, Poczta Polska, LOT, kopalnie), albo takie gdzie można mieć wpływ na duże pieniądze (Orlen, KGHM). Osobiście nie widzę powodu dlaczego kopanie w ziemi, latanie samolotem, jeżdżenie lokomotywą itd. miało być tak wielce strategiczne. Dlaczego nie użyć tych środków i nie uwolnić marnowanego kapitału z korzyścią dla rozwoju kraju?
„Wszelkie używane w obecnym sporze argumenty sugerujące, że istnienie OFE gwarantuje wyższą emeryturę niż ZUS nie mają podstaw merytorycznych, podobnie jak reklamy sugerujące „emerytury na Karaibach” dzięki OFE.”
Nieładne zagranie pod publiczkę, zwłaszcza jak na profesorów. Jakoś nie widzę reklam „emerytur na Karaibach” w obecnym sporze. Co do pierwszej części zgoda. Projekcje na 30 lat w przód są mało wiarygodne. Ale prosimy o uczciwość w drugą stronę i potwierdzenie, że „wszelkie używane w obecnym sporze argumenty sugerujące, że nieistnienie OFE gwarantuje wyższą emeryturę” – bo i takie się pojawiły.
„Z ekonomicznego punktu widzenia cała składka trafiająca do publicznego systemu emerytalnego (dziś 19,52 proc.) stanowi i zawsze stanowiła rodzaj podatku.(i dalej)”
Szczerze powiedziawszy nie widzę, żadnego ekonomicznego punktu widzenia, który by to uzasadniał. Można sobie zupełnie spokojnie wyobrazić z ekonomicznego punktu widzenia sytuację zupełnie inną, a to jak jest w Polsce zależy od uwarunkowań prawnych. Niewątpliwie taka była intencja, ale nasze orły i sokoły legislacyjne nie potrafią napisać porządnie prostej ustawy więc niewątpliwie i tutaj wątpliwości jest sporo. Szczegóły rozstrzygnie zapewne Trybunał Konstytucyjny, a nie Komitet. To prosta próba przemycenia opinii prawnej po pozorem opinii ekonomicznej. Panowie profesorowie proszę się trzymać linii.
„Bezpieczeństwo zobowiązań państwa zarówno w ZUS, jak w OFE, zależy od ogólnego stanu finansów publicznych, dlatego szczególnie ważna jest ich dobra kondycja w długim okresie.”
To tak zwana półprawda. To znaczy w obecnej sytuacji rzeczywiście tak jest. Wystarczy jednak wprowadzić proste rozwiązania prawne – na przykład w postaci limitu na inwestycje OFE w Polsce, a w szczególności w papiery skarbowe by emerytura z OFE przestała być zależna od ogólnego stanu finansów publicznych. Innymi słowy mamy do czynienia z pewnego rodzaju wada systemu OFE – dość prosta do naprawy.
„Zarówno środki zgromadzone w OFE, jak w ZUS mają zabezpieczenie. W OFE są to zgromadzone aktywa finansowe, a w ZUS zabezpieczeniem kapitału jest cały strumień przyszłych wpłat składek od pracujących. Wprowadzenie zasady, że indeksacja środków zgromadzonych w I filarze nie może być niższa od inflacji oraz indeksacja nowo utworzonych subkont nominalnym PKB, utrudnia jednak bilansowanie się przyszłych wpłat i przyszłych zobowiązań w ZUS.”
Tu mamy prosty przykład zaprzeczeniu samemu sobie i to już na przykładzie zdania 1 i 3. W pierwszym doradcy stwierdzają, że ZUS posiada zabezpieczenie. W trzecim już przyznają, że jest to zabezpieczenie niepełne także dla tego, że reforma została popsuta (indeksacja a także dziedziczenie składek). Wedle obecnych wyliczeń różnica miedzy wypłatami emerytur, a wpływami z nowych składek dochodzi do 100% PKB. Czyli zabezpieczenie w ZUS jakieś jest, ale bardzo niepełne o czym Panowie półgębkiem wspominają. Za to zabezpieczenie w OFE jest do pełnej wartości zgromadzonych aktywów – różnica drastyczna.
„Odprowadzanie części składki do OFE oznacza decyzję, że zobowiązanie państwa wobec emeryta w zakresie tej części zależy od rzeczywistych zysków, jakie przynosi zainwestowanie tych środków w gospodarce. Środki te mogą, przy dobrym inwestowaniu, przynieść dochód wyższy od tego, który wyliczany jest na podstawie indeksacji środków na koncie i subkoncie w ZUS. Jednak takie inwestowanie wiąże się również z ryzykiem straty. Logika mówi, że przekazanie środków do OFE powinno być dobrowolną decyzją tych obywateli, którzy uważają, że chcą ponieść takie ryzyko, mając nadzieję na wyższe zyski.”
Tu odnieśmy się do empirii ekonomii – w długim okresie rynek akcji przynosił zawsze zwroty lepsze niż obligacje (już od horyzontu 8 letniego) i to biorąc pod uwagę wszelkie załamania łącznie z ostatnim kryzysem finansowym. Jednak oczywiście ryzyko istnieje. Profesorowie jednak cicho zakładają, że środki w ZUS ryzyka są pozbawione. Kilka państw w niedalekiej przeszłości już się przekonało, że to gruba nieprawda. Także w Polsce mieliśmy do czynienia z przypadkiem kiedy zobowiązania ZUS zostały niedotrzymane – kiedy doszło do waloryzacji kwotowej. Jeśli już mam mieć wybór to proszę go rozszerzyć również na środki w ZUS, które uważam za dużo bardziej narażone na niebezpieczeństwo niż środki w OFE (w części akcyjnej). Niestety nie ma aktywów wolnych od ryzyka, a przemilczanie tych ryzyk tego nie zmieni.
„Dobrowolność będzie dotyczyła tylko niewielkiej części całości składki tzn. przyszła emerytura w stosunkowo niewielkiej części będzie wystawiona na to ryzyko. Ale jednocześnie warto podkreślić, że skala uzależnienia przyszłej emerytury od części kapitałowej (dla tych którzy wybiorą OFE) będzie dokładnie taka sama jak przy wprowadzaniu systemu. “
Oczywiście pod warunkiem, że ZUS wywiąże się w pełni ze swoich zobowiązań co jest mało prawdopodobne. Dużo lepiej byłoby chyba jednak zdywersyfikować ryzyko i naprawić jedną z wad II filara czyli zmuszanie go do inwestowania tak znaczącej części środków w obligacje skarbowe.
„Każdy ubezpieczony powinien otrzymywać informację na temat swojej przyszłej emerytury nie oddzielnie z ZUS i OFE, ale łączne podsumowanie wynikające z trzech czynników – I filar ZUS, subkonto ZUS i OFE”
Panowie, a jakiej jest uzasadnienie takiego rozwiązania? Po co zamazywać informację – ja wole wiedzieć kto jak wydajnie na mnie pracuje. A może chodzi o to by w przypadku niskich cyfr było kogo obwiniać? Pierwszy raz słyszę poważnych ekonomistów nawołujących do udzielania ludziom mniejszej ilości informacji.
„W ramach reformy emerytalnej państwo zobowiązało się uzupełnić w kasie ZUS tę kwotę, która zostanie przekazana do zainwestowania przez OFE. W tym celu zaciąga dług, sprzedając na rynku obligacje. Zakup przez OFE tych samych obligacji na rynku jest rozwiązaniem mało sensownym, (kosztownym dla państwa – OFE jako pośrednik w błędnym kole, a z punktu widzenia portfela emeryta nic się nie zmienia), bo nie tworzy nadziei na dodatkowe zyski dla emeryta z tytułu zainwestowania jego pieniędzy w gospodarce.”
Brawo Panowie! Jaki z tego jedyny słuszny wniosek? Niech OFE zaprzestaną kupowania obligacji państwowych tylko niech inwestują w realną gospodarkę. To pozwoli jej się lepiej rozwijać i może w przyszłości uda się upiec 2500 bochenków chleba zamiast 2000. Prawda?
A jednak chyba nie bo dalej Panowie profesorowie się rozwodzą na temat wpływu umorzenia obligacji i przeniesienia zobowiązań do ZUS. Wiec nie chodzi o większe inwestycje w gospodarkę tylko o pieniądze dla budżetu! Zamiast uwolnić pieniądze zamrożone w obligacjach po prostu je bezpowrotnie zatrzymamy w formie zobowiązań ZUS. Jedyny pozaksięgowy efekt, o którym Panowie profesorowie wspominają to zmniejszenie potrzeb pożyczkowych państwa oraz kosztów obsługi długu. Bardzo chętnie zobaczyłbym wyliczenia – w szczególności czy obejmują one koszty obsługi zobowiązań przeniesionych do ZUS w tym waloryzacji. Wcale nie byłbym pewny wyniku takich obliczeń.
Dalej profesorowie zauważają przytomnie:
„Warto też dodać, że wprowadzając reformę w postaci z roku 1999 i kontynuując ją w kolejnych latach, popełniono liczne błędy, do których należy zaliczyć wysokie opłaty przekazywane do firm zarządzających OFE, brak rozwiązań zmuszających OFE do większej efektywności, wprowadzenie dodatkowych przywilejów emerytalnych zwiększających deficyt ZUS. Wszystkie te błędy przyczyniły się do ogromnego wzrostu kosztów funkcjonowania systemu, przy wysoce niezadowalających z punktu widzenia emeryta wynikach działania.”
Brawo – bardzo słusznie. Tylko Rada dopiero się dziś zorientowała? Z tego co pamiętam była o tym już mowa przy okazji obniżenia składki płynącej do OFE na rzecz ZUS i zastrzeżenia te były artykułowane nawet przez ministra Boniego – było nie było członka rządu. Jak rozumiem ten paragraf to element samokrytyki Rady i rządu – bo do nikogo innego o ten stan rzeczy nie można mieć pretensji.
Na koniec zaś wszystkiemu są winne media:
„Cytowane często publikacje w prasie zagranicznej, które negatywnie oceniają proponowane zmiany, nie przedstawiają przekonujących argumentów ekonomicznych potwierdzających te oskarżenia. „
Przekonywujących w czyich oczach? Jak rozumiem Rady? Dziękujemy za informację, postaramy przekonać się sami.
Trzeba przyznać, że wypowiedź Rady to znaczący krok na przód w debacie. Po wystąpieniach ekspertów takich jak Pani Leokadia Oręziak pełnych oczywistych błędów merytorycznych mamy wypowiedź, która jest tylko wprowadzająca w błąd za pomocą licznych niedopowiedzeń, przemilczeń i sugestii. Powiedzmy sobie szczerze – przyszedł rachunek za ciepłą wodę w kranie i to bardzo słony, a to dlatego, że cała piwnica zalana. Lokatorzy niechętnie patrzą na remont więc dla świętego spokoju sięgamy po świnkę skarbonkę i udajemy, że wszystko gra. Tyle tylko że niebawem przyjdzie kolejny rachunek, a w śwince zobaczymy dno. No ale to już będzie problem następnego zarządcy budynku. Panie Tusk – czas się zabrać za remont. Wyrwanie zęba dzisiaj będzie bolało, ale jego niewyrwanie będzie bolało dużo bardziej za kilka lat.