Marsz „Obywatele dla Demokracji” zorganizowany przez KOD (brawo za sprawność – skala wydarzenia zdecydowanie przerosła oczekiwania, co przyznał mózg operacji Mateusz Kijowski) pokazał przyjazną, otwartą, zmobilizowaną do działania Polskę. Nie było agresji, żaden dziennikarz „reżimowych” mediów nie musiał obawiać się, że wyrwą mu mikrofon czy kamerę. Stojącemu pod pomnikiem Kopernika faceta z karteczką „KOD to folsdojcze” nikt nie próbował jej wyrywać. Zamiast tego jego nierówna walka z ortografią została uwieczniona i krąży po sieci.
Kaczyński i Duda dokonując jawnej niesprawiedliwości, gwałtu na państwie prawa, upokarzają tych wszystkich, którzy z Polską, polską demokracją i jej sukcesem się utożsamiają. Wywołują strach – że to wszystko tak łatwo można utracić. Kiedy z kamienną twarzą przedstawiciele władzy odmawiają przestrzegania Konstytucji, traktując Trybunał jak „partyjny sąd” (Zbigniew Ziobro), kiedy rząd „wstrzymuje” druk orzeczenia Trybunału w „Monitorze Polskim” („Skutkiem tego działania jest moim zdaniem nieważność wyroku” – Beata Kempa) ludzie czują się bezsilni. I nie godzą się na to.
Dlatego wyszli dziś na ulice Warszawy i innych miast. I będą protestować, bo Kaczyński próbując odebrać im satysfakcję z Polski i jej sukcesu zmusił ich do działania. Do tego, żeby wołali „tu jest Polska”, choć większość była na manifestacji pewnie po raz pierwszy w życiu i wprawy w okrzykach wyraźnie nie mieli. Spontanicznie za to wołali „Andrzej Duda musi odejść”. Widać, że prezydent, który zapowiadał łączenie Polaków jest dziś największym przegranym pierwszych dni rządów swojej formacji.
Kaczyński uczynił klasę średnią świadomymi obywatelami. Przywrócił im polską flagę, przekonał do śpiewania Mazurka Dąbrowskiego. Sprawił, że dziś, po raz pierwszy od dawna ludzie z flagami byli z tej przyjaznej, otwartej Polski. PiS dziś tryumfuje, ale w tym odzyskaniu klasy średniej dla Polski jest zaczyn jego przyszłej porażki.