Mam hobby. Owszem, prawie każdy jakieś ma, ale moje jest dość rzadkie. Otóż zbieram informacje o wydawanych w Polsce tablicach rejestracyjnych – jakie numery wydaje się w którym powiecie, jakie otrzymują samochody, a jakie motocykle, przyczepy i motorowery. To tak z grubsza. Dane są udostępnione w specjalnym wortalu internetowym http://www.wptr.pl z podziałem na określone kategorie. Wortal ma około 700 użytkowników, zatem nie jest to zbyt popularne zainteresowanie i każdy z nas ma szanse wnieść dużo wiedzy do jego zbiorów. A wierzcie mi Państwo – jest co zbierać.
Tablice rejestracyjne, które obecnie otrzymują właściciele pojazdów w Polsce, wprowadzono w 2000 roku. Po raz pierwszy po II wojnie światowej pojawiły się u nas tablice białe z czarnymi znakami, przez co dołączyliśmy do europejskich standardów estetyzacji – jedynie Liechtenstein wydaje tablice z czarnym tłem. Natomiast system, według którego dobiera się znaki rejestracji, należy do najbardziej skomplikowanych w Europie.
Najważniejszym z powodów wprowadzenia nowych wzorów tablic rejestracyjnych była – podobnie, jak przy poprzedniej zmianie w 1976 roku – reforma podziału administracyjnego kraju. W pierwotnym zamyśle rejestracja miała wskazywać zarówno na przynależność pojazdu do województwa, jak i powiatu. Tego warunku nie spełniały wzory tablic dotychczas stosowanych. Przy okazji postanowiono dodatkowo podkreślić odrębność powiatów grodzkich i ziemskich, konstruując dla nich odmienne wzorce wyróżnika. Powiaty grodzkie otrzymały wyróżniki dwuliterowe (jak np. Szczecin – ZS czy Bytom – SY), a ziemskie – trzyliterowy (przykładowo powiat wałbrzyski – DBA czy włoszczowski – TLW). Pierwsza litera wyróżnika oznacza województwo, kolejne – określony powiat lub dzielnicę Warszawy. W założeniu skrót literowy powinien budzić łatwe skojarzenie z miejscem wydania tablicy. Niekiedy tak jest (S – śląskie, L – lubelskie, B – jak Białystok – podlaskie), ale nazwy geograficzne nie ułatwiły życia autorom rozporządzenia. Poza województwem lubelskim jest też lubuskie i łódzkie, którym wyróżniki należało rozlosować z puli wolnych liter. W ten sposób Łódź otrzymała wyróżnik EL – identyczny, jak ten, który przed reformą posiadał… Elbląg. Podobnie jest z niektórymi wyróżnikami powiatów: ponieważ w województwie śląskim jest i Bielsko-Biała, i Bytom, wyróżnik SB mogło otrzymać tylko jedno miasto. Do wyróżników dla Warszawy jeszcze powrócę.
Druga część numeru rejestracyjnego to tzw. wyróżnik pojazdu – unikalny w danym powiecie zestaw cyfr i liter. Przezorni urzędnicy przewidzieli (a przynajmniej tak im się wydawało), że system musi być pojemny i wypracowali kilka wzorów wyróżników – dla powiatów grodzkich początkowo pięć, a dla ziemskich dwa. W sumie powstawały kombinacje złożone wraz z wyróżnikiem powiatu z siedmiu znaków. Prędko jednak okazało się, że indywidualnych wyróżników brakuje – zwłaszcza w powiatach ziemskich, natomiast przyjęte wzory IV i V zasobu dla powiatów grodzkich mogą dać identyczne kombinacje jak w przypadku I zasobu ziemskiego lub… starych tablic, sprzed 2000 roku. Opracowano więc dwa nowe wzory dla powiatów grodzkich i cztery dla ziemskich, co i tak nie przeszkodziło starostwu powiatowemu we Wrocławiu wydać kilka tysięcy tablic według unieważnionych wzorów. Podczas kolejnej nowelizacji rozporządzenia dołożono jeszcze trzy zasoby dla powiatów ziemskich, tym razem złożone łącznie z ośmiu znaków na tablicy. Urzędnicy jednak przyrządzili sobie kolejny „pasztet”, nie biorąc pod uwagę tablic dla motocykli, ciągników rolniczych i motorowerów, na których ośmiu znaków zmieścić się nie da. Wynik – kolejne dwa zasoby, wyłącznie dla takich pojazdów. W sumie w użyciu jest obecnie 14 wzorów dla powszechnie używanych pojazdów, 3 dla zabytkowych (bo jednego zaczęło brakować w Piasecznie, ze względu na zbiory muzeum w Otrębusach) i 3 wprowadzone nielegalnie (jeden z powiatów wydał tablice dla przyczep w układzie, którego nie przewiduje żadne rozporządzenie).
Stosowne rozporządzenie stanowi, iż zasoby wyróżników pojazdów mają określoną kolejność wprowadzania. Mało który samorząd jednak się tym przejmuje. W wielu słabo zaludnionych powiatach ziemskich, po wyczerpaniu I zasobu „litera + 3 cyfry” zaczęto wydawać od razu zasób VII, w którym po wyróżniku powiatu następuje pięć cyfr. Sposobów wydawania zasobów III (cyfra + litera + 2 cyfry) oraz IV (2 cyfry + litera + cyfra) występuje co najmniej kilka. Niektóre powiaty przeskakują wdzięcznie pomiędzy najróżniejszymi zasobami: nie skończywszy jednego, rozpoczynają inny. Na szczyty radosnego rozgardiaszu wspiął się powiat kołobrzeski, w którym ni stąd, ni zowąd zaczęto wydawać ostatni zasób IX, złożony z trzech cyfr i dwóch liter, przy czym litery przydzielano – jak udało nam się zidentyfikować w gronie wortalowiczów – według inicjałów pracowników kołobrzeskiego wydziału komunikacji… Parę miesięcy temu urzędnicy nieco się jednak uspokoili i numery idą po kolei – obecnie wydawanym jest tytułowy dla notki ZKL 509KC.
Warszawa rządzi się swoimi prawami i każda jej dzielnica w systemie oznaczania pojazdów powinna być potraktowana jak oddzielny powiat ziemski. W większości przypadków tak jest, jednakże podczas przydzielania wyróżników urzędnikom – co tu dużo mówić – zabrakło literek. WC nie przydzielono nikomu (skądinąd to zrozumiałe), pominięto WV (gen. Jaruzelski powiadał, że w polskim alfabecie nie ma litery V, aczkolwiek jednak w wyróżnikach pojazdów się ona pojawia), słowem Rembertów, Włochy i Wilanów musiały się podzielić wyróżnikiem WW, dla którego w ogóle nie wydaje się I zasobu (prawie 100 tysięcy zmarnowanych numerów), natomiast Wesoła „pożyczyła” od Żoliborza litery WX i wprowadziła od razu III zasób, wydając go w kolejności wspak… W ramach odrębnych stołecznych ciekawostek – z puli II zasobu dla Woli wydaje się, także literami wstecz, tablice dla zamieszkałych w W-wie cudzoziemców (czemu tylko stołecznych?! A co to, w Ełku innostraniec ma być incognito?), pojazdy zabytkowe mają zupełnie inne wyróżniki dla dzielnic niż współczesne, podobnie motocykle i motorowery. Mamy zatem na wortalu z Warszawą pyszną zabawę.
Poza numerami przydzielanymi według zasobów można również od 2000 roku uzyskać, wpłaciwszy 1000 zł, tablicę z wyróżnikiem indywidualnym. Kosztuje to dość słono, a w dodatku wyposażywszy autko w spersonalizowane tablice, należy złożyć stosowne modły w intencji tegoż, aby nie być zmuszonym do jego wyrejestrowania (sprzedaż, szkoda całkowita po zdarzeniu drogowym). Otóż wyróżnik indywidualny – jak i każdy inny – jest przypisany do pojazdu, a nie do właściciela. Zatem w przypadku nabycia drugiego pojazdu musimy ponownie wystarać się o ewentualne indywidualne tablice. Mało tego – raz użyte numery przepadają na wieczność. Oficjalnie nie wydaje się powtórnie raz wyrejestrowanych tablic. W rzeczywistości bywa inaczej i przy odpowiednim zachęceniu urzędnika można uzyskać numery raz już użyte – zapraszamy do sprawdzenia w bazie wortalu informacji o niektórych tablicach, które nazywamy „złotymi”, czyli z numerem złożonym z jednej cyfry.
Dość o wyróżnikach, czas na same tablice. Przyjrzyjcie się Państwo w wolnej chwili wybranym autom na dowolnym parkingu. Tak, tak, wzrok Was nie myli: litery na przodzie i na końcu tablicy, nawet te same, nie są takie same! Prawodawca tak rozrysował proporcje poszczególnych znaków i przerw między nimi, że w wyróżniku pojazdu litery muszą być węższe niż w oznaczeniu województwa i powiatu! Ale, ale… są jeszcze ośmioznakowe zasoby w powiatach ziemskich. Tam, z braku miejsca, także litery wyróżnika miejsca są wąskie. Ponadto w 2002 roku naszła ministerialnych specjalistów estetyczna refleksja na temat kształtu liter M i W. Zaiste, zwłaszcza starsze W było nieco niewydarzone. Nowe rozporządzenie i mamy nowy kształt obu liter. Wliczając tablice dla małych pojazdów, funkcjonuje w użyciu po 6 wzorów dla tych literek, plus ich warianty dla wciąż ważnych czarnych tablic (inne znaki dla obu typów tablic są wspólne).
Ustalono ponadto, że pewnych liter można użyć wszędzie, a niektórych nie. W wyróżniku pojazdu nie wolno stosować liter B, D, I , O i Z – w powiatowym i wojewódzkim te litery są dozwolone. Skąd to ograniczenie? Ponoć w przyjętej czcionce za bardzo przypominają one cyfry. Czy zatem planowano wprowadzenie jakiegoś automatycznego systemu detekcji tablic i obawiano się o ewentualne błędy? Nie mam pojęcia. Co ciekawe – przepis o wyłączeniu powyższych liter z wyróżników pojazdów wszedł w życie później niż ustalono wzory tablic dla służb mundurowych i na przykład policja z tych liter w wyróżnikach korzysta. Z tego też powodu nie powiódł się fortel policjantów z powiatu łomżyńskiego, którzy swoje nieoznakowane radiowozy wyposażyli w tablice z „cywilnym” wyróżnikiem BLM, jednakże w kombinacji znaków pojazdu wykorzystali literę I. I przez to I całą tajność diabli wzięli.
Poza rozporządzeniami, wzorami i całym gąszczem przepisów kolejne ogniwo w powstaniu tablicy rejestracyjnej stanowi wytwórca, który nie dość, że musi sprostać wymaganiom dotyczącym materiału i druku, to jeszcze ma przynajmniej w teorii obowiązek przestrzegania reguł wydawania tablic. Przy powyżej opisanej mnogości wzorów wyróżników, komplikacji w stosowaniu (lub nie) określonych liter, tablic z błędami nie brakuje. Pomieszanie szerokich i wąskich liter (w czym do dziś celują powiaty z kujawsko-pomorskiego), stosowanie liter wyłączonych przez przepisy, pomijanie ustalonych proporcji odległości między znakami – to najczęstsze uchybienia. A my to skrzętnie i z lubością wyławiamy do pęczniejącego działu „tablice nielegalne”.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Z chęci podzielenia się ciekawym moim zdaniem sposobem na wolny czas? Nie. Omówione powyżej swoistości polskich tablic rejestracyjnych stanowią kliniczny przykład jakości polskiego prawodawstwa. Rozporządzenie decydujące o sposobie oznaczania pojazdów jest od samego początku wadliwe. W wyróżniku miejsca usiłowano upchnąć tak wiele informacji, że system od zarania został skażony niewydolnością. Fakt równoczesnego stosowania w jednym kraju siedemnastu legalnych wzorów tablic rejestracyjnych dla pojazdów prywatnych jest bez precedensu z pewnością w Europie, a może i na świecie. To, że wprowadzono tak rozliczne wzory i nie przestrzega się kolejności ich wydawania, powoduje dalszą dysfunkcję systemu: nie sposób użyć go chociażby do policzenia pojazdów, na przykład po to, by wiedzieć, jak wielki odsetek właścicieli nie płaci OC. Dziecięce choroby systemu spowodowały jego niepełną zdatność do użycia w Warszawie i wielu innych powiatach. Wreszcie stopień komplikacji powoduje, że liczba pojazdów, które z racji posiadania wadliwych tablic właściwie powinny zostać zarejestrowane na nowo (na koszt właścicieli, oczywiście!), jest wcale niemała i de facto, aby uniknąć zbędnych kosztów, trzeba na błędy w wydawaniu tablic przymknąć oko.
Krótko – skonstruowano bardzo zły akt prawny, który dotyczy ogromnej liczby obywateli Polski, za to którego nie sposób literalnie przestrzegać.
Ile rozporządzeń zawiera podobne wady? Ile jest tworzonych podobnie bez wyobraźni i pojęcia o skutkach? Ile trzeba w nieskończoność nowelizować nie dlatego, że zmieniają się realia, tylko ze względu na ich wadliwość od zarania? Za jakie pieniądze?
Mógłbym rozpisać się obecnie o opracowanych przez uczestników wortalu nowych, lepszych, pojemniejszych i sensowniejszych wzorach tablic. Mógłbym opisać własne pomysły. Wspomnę tylko o tym, do czego podobno trwają przymiarki. System centralny, stosowany już m.in. we Włoszech, Francji, Belgii czy Hiszpanii, ponoć ma zostać wprowadzony i u nas. Ale zastanawiam się, czy konstruowanie nowego systemu, choćby i sprawnego, nie wygeneruje ponownie horrendalnych kosztów, przewyższających o rzędy wielkości wydatki generowane przez obecny system.
Może niech już lepiej zostanie ZKL 509KC i podobne potworki. Przynajmniej my w WPTR mamy z tego odrobinę radości. Zaś w ramach narodowej satysfakcji postawię tezę, że sposób wydawania tablic rejestracyjnych w Polsce zapewne przyprawia obcą agenturę o niezgorszy ból głowy. Może to wszystko w celu wzmocnienia obronności – dla zmylenia przeciwnika?
Sławomir Zamuszko, Forum Od-nowa