Z dala od mainstreamowych dyskusji politycznych i rywalizacji Patryka Jakiego z Rafałem Trzaskowskim, w prospołecznych wnętrzach „Marzycieli i rzemieślników”, 13. czerwca br. odbyła się dość nietypowa dyskusja: koalicja ruchów miejskich, grupująca 10 organizacji, przeprowadziła debatę prawyborczą, mającą na celu wyłonienie kandydata na Prezydenta Warszawy w nadchodzących wyborach samorządowych.
Troje pretendentów (dr Justyna Glusman – ekonomistka, dr Robert Łuczak – geograf, Aneta Skubida – polityk społeczna i radna) zostało wytypowanych przez warszawskie ruchy miejskie, które następnie będą głosowały na wybraną osobę. Zwycięzca, którego poznamy 20. czerwca, stanie do walki o stołeczny Ratusz.
We wstępnych prezentacjach Robert Łuczak mówił o konieczności posiadania długofalowej wizji miasta oraz jego zrównoważonym rozwoju, uwzględniającym przyszłe pokolenia. Za najważniejsze kwestie uznał planowanie przestrzenne, partycypację obywatelską (deliberację) oraz „miejską akupunkturę” (małe inwestycje). Dla Justyny Glusman kluczem jest miasto przyjazne do życia, wygodne, złożone z „małych wiosek”, ale o tym samym standardzie usług. Zieleń, czyste powietrze i mądre planowanie przestrzenne są równie istotne, jak sprawne i przejrzyste zarządzanie miastem, dające mieszkańcom poczucie wpływu. Aneta Skubida akcentowała działania dwukierunkowe: „zalepianie dotychczasowych dziur” i tworzenie „miasta szczęśliwego”. Jej zdaniem urzędnicy powinni być sprawnymi menadżerami z poczuciem misji, a mur pomiędzy urzędem a mieszkańcami musi runąć. Główne problemy to smog, reprywatyzacja i pomoc społeczna.
Sama debata stanowiła spore zaskoczenie. Dodam od razu, że generalnie in plus. Po pierwsze dlatego, że zamiast wskazywać odgórnie kandydata na Prezydenta, warszawskim ruchom miejskim udało się powołać koalicję i doprowadzić do demokratycznych prawyborów. Wprawdzie bez udziału Jana Śpiewaka z Wolne Miasto Warszawa, z którym porozumienie okazało się niemożliwe, ale za to z szeroką reprezentacją ruchów dzielnicowych (stowarzyszenie Wiatrak, Razem dla Wawra, Ochocianie, Nowy Żoliborz, Wola Mieszkańców, Bemowiacy, Sąsiedzi dla Wesołej, Rembertów Bezpośrednio, Kooperacja Miejska) i ogólnowarszawską organizacją Miasto Jest Nasze.
Po drugie, dyskusja dotyczyła kwestii merytorycznych, bez myślenia w kategoriach politycznych czy szukania punktów spornych. Widać było, że w kwestii wizji miasta kandydatów więcej łączy, niż dzieli, a zarazem każdy z nich ma dość szeroką (miejscami bardziej lokalną, praktyczną, miejscami akademicką czy systemową) wiedzę o funkcjonowaniu JST.
Pytania zadawali przedstawiciele ruchów miejskich, zaproszeni przez nich eksperci i obecna na sali publiczność, co dało dość szerokie spectrum poruszanych zagadnień: od spraw punktowych, typu lotnisko Chopina, kwestie źle parkowanych aut, zieleni czy sens podejmowania niepopularnych decyzji przez włodarzy, poprzez polityki publiczne (głównie mieszkaniowa, oraz „liźnięta” oświatowa, kulturalna, pomocy społecznej), następnie kwestie społeczne (partycypacja mieszkańców, problem bezdomności, praw lokatorskich, roli przedsiębiorców), aż po sprawy systemowe: koncepcje ustroju Warszawy i zagospodarowania przestrzennego.
W opinii Roberta Łuczaka:
- do sprawnego uchwalenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (mpzp) potrzeba więcej ludzi w urzędzie, a przede wszystkim – strategicznego spojrzenia, powołania think tanku w biurze miasta oraz pracy na prototypach rozwiązań. Wysłuchanie publiczne powinno być obowiązkowe, a sam proces – bardziej konsultacyjny;
- przy współdecydowaniu mieszkańców niezbędna będzie poprawa przepływu informacji, ale to JST musi na końcu zaproponować konkretną wizję – na tym polega odpowiedzialność samorządu;
- z problemem bezdomności nie poradziło sobie żadne duże miasto; konieczne są działania dwojakiego rodzaju: pomoc doraźna (noclegownie, łaźnie w każdej dzielnicy) i program powiązany z mieszkaniami komunalnymi;
- w obecnej ustawie warszawskiej z 2002 r. nie należy w tej chwili „grzebać”, gdyż sprawy ustrojowe stają się polityczne. Wiele spraw można uregulować bez jej zmiany, w statucie miasta i regulaminie, posługując się zasadą pomocniczości. Pamiętać jednak należy, że podział kompetencji nie może funkcjonować bez standardów ogólnowarszawskich;
- podejmowanie niepopularnych decyzji przez włodarza to element działania miasta i prezydenta, przed konfliktami się nie ucieknie, trzeba je nazywać wprost, pokazywać racje. To nie kwestia odwagi, tylko odpowiedzialności;
- gospodarka miasta może być wewnętrzna (dostarcza usług tam, gdzie są mieszkańcy i pełni rolę miastotwórczą, ulicotwórczą – preferowanie określonych usług) i zewnętrzna (wygodne miasto);
- zieleń to strategiczny zasób miasta, nie koszt. Można ją finansować także z obligacji wśród mieszkańców. Ale „czym byłaby zieleń bez błękitu”? Chodzi o skorelowanie ograniczenia hałasu, ryzyk powodziowych, czystego powietrza itp. Duże parki powinny być w kompetencji miasta, skwery – dzielnic. Należy określić procent powierzchni biologicznie czynnych na poziomie dzielnic;
- miasto powinno być aktywnym aktorem na rynku mieszkań, nie tracić zasobów, ale zarazem przeznaczać mieszkania tylko dla tych, którzy naprawdę tego potrzebują (sprawdzanie statusu materialnego);
- suburbanizacja jest już faktem; teraz trzeba określić pojemność miasta – granice dostarczania infrastruktury (priorytet dla transportu publicznego);
- inwestycje nie są „katedrami na pustyni”. Powinno dążyć się do powstania przyjaznych miejskich ulic oraz wykorzystania potencjału parków i ukształtowania powierzchni Warszawy – tworzenie zielonych korytarzy, parków linearnych;
- edukacja i służba zdrowia są uzależnione od systemu centralnego. Kultura powinna być traktowana jako inwestycja i dostępna (wraz z edukacją) tam, gdzie są mieszkańcy;
- parkujące w Warszawie auta są nie tylko mieszkańców, ale i przyjezdnych. Należy wykazywać ludziom, że używanie indywidualnych środków transportu jest niekorzystne, inwestować w transport publiczny, powiększać strefy płatnego parkowania, podwyższać koszt abonamentu za drugie auto;
- nie latają lotniska, tylko linie lotnicze. Trzeba racjonalnie zarządzać duoportem Okęcie-Modlin (np. lotnisko Chopina jako biznesowe).
W opinii Justyny Glusman:
- jest kryzys planowania przestrzennego, plany są nieaktualne. Trzeba ustalić priorytety (w pierwszej kolejności tworzyć mpzp tam, gdzie jest presja inwestycyjna), zatrudnić więcej osób w urzędzie i przeprowadzać wysłuchanie publiczne przed przystąpieniem do planu;
- brakuje transparentności, musi być więcej danych na portalu miasta, lepszy BIP. Inwestycje muszą być zaplanowane w szerszej strategii i rzetelnie konsultowane (zwłaszcza duże);
- w Warszawie jest ok. 3 tys. bezdomnych, muszą być działania strategiczne, systemowe (np. mieszkania treningowe, a potem socjalne) oraz bieżąca pomoc. Trzeba dobrze zdiagnozować kwestię bezdomności;
- ustrój Warszawy nigdy nie działał dobrze. Decentralizacja jest potrzebna, ale rodzi problem koordynacji dużych inwestycji infrastrukturalnych pomiędzy dzielnicami. Należy wzmacniać kompetencje dzielnic i kontrolę społeczną poprzez transparentność. Musi być wyraźniejszy podział kompetencji między dzielnicami i miastem;
- miasto to pole konfliktu, prezydent na końcu musi podjąć decyzję. Ma do tego prawo, jeśli jest ona zgodna z przedstawioną przez niego wizją. Musi też współpracować z radą i edukować mieszkańców. Ludzie są racjonalni, zrozumieją decyzję wpisaną w szeroki horyzont działań. Należy zawsze przestrzegać prymatu interesu publicznego nad prywatnym;
- firmy tworzą miejsca pracy, miasto powinno kreować handel – ulice handlowe, hale, bazary;
- zieleń to jeden z kluczowych tematów miasta; ludzie chcą mieszkać bez zabetonowanych ulic. Trzeba zrobić inwentaryzację zieleni, także przy pomocy sił społecznych (wzorem San Francisco, Krakowa). To pozwala ocenić liczbę i kondycję drzew, które można skategoryzować (vide Londyn), oraz wdrożyć metodologię ich wyceny;
- miasto nie powinno wyzbywać się mieszkań (przez 10 lat straciło 20 proc. zasobu). Standard lokali komunalnych jest bardzo niski, 50 tys. mieszkań nie ma ogrzewania lub są w nich „kopciuchy” czy drogi prąd. Miasto musi remontować pustostany, dbać o wielofunkcyjność i rozproszenie mieszkań oraz potrzeby osób średnio zamożnych;
- potrzebna jest uchwała krajobrazowa, współpraca z PKP. Jeśli na nowych osiedlach będą usługi publiczne, ludzie nie będą musieli jeździć do centrum. Większa ilość środków winna być przekierowana do dzielnic;
- najważniejsza inwestycja to „Wawelska w tunelu”, obwodnica śródmiejska, ring tramwajowy (wzorem Tokio);
- edukacja jest niedofinansowana, JST do niej dopłacają. Warszawa oszczędza na oświacie, prywatyzuje stołówki, skraca godziny działania świetlic, przedszkoli. Reforma edukacji spowodowała dwuzmianowość, odpływ dzieci do szkół prywatnych. Szkoły mają być rejonowe;
- parkowanie drugiego auta w gospodarstwie domowym powinno być opłacane na zasadzie komercyjnej. Trzeba ludzi zachęcać do rezygnacji z samochodów, ale nie zmuszać. Konieczne jest inwestowanie w komunikację zbiorową i parkingi poza miastem;
- lotnisko Chopina to atut Warszawy, ale nie jest w stanie się dalej rozwijać i generuje hałas. Należy realizować duopol Modlin-Chopin. Jeśli powstałby CPK, miasto musiałoby optować za szybkim zbudowaniem tam dojazdu szynowego.
W opinii Anety Skubidy:
- konieczne jest jak najszybsze uchwalenie nowego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy (studium) dla Warszawy, urząd nie powinien wydawać decyzji o warunkach zabudowy (wz). Trzeba założyć uchwalanie np. 20 planów w ciągu każdych 2. lat. Dialog z mieszkańcami musi być przed formalnymi procedurami;
- mieszkańcom brakuje informacji o mieście, konsultacje są fasadowe, a odpowiedzialność za decyzje – rozmywana pomiędzy urzędnikami;
- do bezdomnych należy podchodzić indywidualnie, przy pomocy pracowników socjalnych, streetworkerów czy zatrudniania ich w spółdzielniach socjalnych. Powinna być możliwość przechodzenia z najmu komunalnego na długoterminowy;
- mieszkańcy nie wiedzą, jak jest wybierany burmistrz w dzielnicy. Radni są partyjni, często bez związku ze swoimi dzielnicami, a burmistrzowie czekają na pełnomocnictwa polityczne;
- decyzje podejmowane przez włodarza nie mogą być bardzo niepopularne. Trzeba pracować nad łagodzeniem ich odbioru, np. poprzez odpowiednie kampanie informacyjne. Ważna jest współpraca, dialog, pokazanie argumentów za decyzjami;
- miasto nie może zakłócać wolnej konkurencji, a jedynie wspierać mały handel, rzemiosło, lokalną tożsamość. Trzeba wykorzystać kreatywność Warszawiaków, dawać miejsca dla innowacji, pomagać w rozwoju CSR, mądrze prowadzić PPP, zatrudnić menadżerów ulic;
- „zieleń jest czerwona”, czyli budzi duże emocje. Trzeba dbać o tę zieleń, która jest, również przyuliczną. Obok dużego drzewa powinno posadzić się średnie, a koło niego – małe. Miasto musi zakupić urządzenia do przesadzania drzew, planować żywopłoty zamiast słupków. Wycinki to ostateczność, także na terenach prywatnych;
- polityka mieszkaniowa jest do poprawy. Lokatorzy popadają w spiralę zadłużenia, potrzeba indywidualnego podejścia. Zasoby komunalne nie są wykorzystywane – ludzie mogliby sami je remontować, by przyspieszyć procesy;
- miasto ma aktywnie kształtować ład przestrzenny. Jeśli byłoby studium, nie ma potrzeby wydawania wz-tek. Na nowo planowanych osiedlach trzeba przewidzieć infrastrukturę. Warszawa powinna mieć centra lokalne, a nie jedno główne;
- inwestycje powinny być w ludzi, nie infrastrukturalne, np. w poprawianie relacji urzędów z mieszkańcami. Hasło to „każda dzielnica z dostępem do Wisły”, czyli z takim miejscem, do którego ciążą ludzie (woonerfy, deptaki, skwery);
- w polityce społecznej brakuje prawidłowego adresowania pomocy, nie dociera się do starszych, chorujących osób, a przyznawanie zasiłków jest „z automatu”. Trzeba pokazywać mieszkańcom, że nie ma niczego za darmo, każdy powinien dokładać swoją cegiełkę. Dawajmy wędki, nie ryby;
- należy kreować pozytywny przekaz o komunikacji zbiorowej; ten system musi być niezawodny. Przydałyby się kampanie informacyjne z VIP-ami, zachęcające do korzystania z transportu publicznego. Można też pokazywać minusy używania aut dla środowiska naturalnego, rozwijać system płatnego parkowania i aplikacji parkingowych;
- lotnisko Chopina jest blisko centrum, ale uciążliwe (hałas). Decyzje z poziomu centralnego muszą wyważać interesy Warszawiaków i przyjezdnych.
Oczywiście, debata miała też swoje minusy. Najpoważniejszy z nich to ogólnikowość odpowiedzi: na każde pytanie przeznaczono zaledwie po dwie minuty, więc odpowiadający ślizgali się po powierzchni zjawisk. Z pewnością lepszym pomysłem mogło stać się zredukowanie liczby wątków do kilku kluczowych i danie po 5 minut na wystąpienia. Może wtedy nie umknąłby np. temat finansowania miasta, e-administracja czy inne kwestie zarządcze…
Mankamentem wydarzenia był też fakt zbytniej zgodności poglądów kandydatów, co sprawiało, że miejscami formuła spotkania była dość nużąca. Osoba mówiąca jako ostatnia najczęściej powtarzała tylko argumenty poprzedników, dorzucając drobne uzupełnienia.
Sporo do życzenia pozostawiała też frekwencja na debacie oraz niemal zupełny brak mediów.
I wreszcie, zupełnie nie miało się wrażenia rywalizacji czy gry o jakąś wielką stawkę. Mogło to wynikać – oczywiście – z faktu, że wszyscy kandydaci się znają, wspólnie działają na rzecz jednakowych celów. Ale trudno też uciec od świadomości, że obojętnie, kto zostanie wybrany jako kandydat ruchów, nie będzie w stanie podjąć równorzędnej walki z nominatami partyjnymi (Rafał Trzaskowski, Patryk Jaki) czy nawet Jackiem Wojciechowiczem i Janem Śpiewakiem. Może to trochę szkoda, bo organizacje miejskie po latach nieco okrzepły, nauczyły się działać na poziomie dzielnic, potrafią w demokratyczny sposób podejmować decyzje personalne we własnym gronie oraz wypracowują spójny, choć nadal wąski (skoncentrowany na paru sprawach) „miastopogląd”. A na wiele pytań z debaty mógłby nie znać odpowiedzi ani kandydat PO, ani PiS-u…
W podsumowaniu debaty Aneta Skubida podkreśliła, że najważniejsze jest poczucie sprawstwa wśród mieszkańców. Władze powinny słuchać zarówno ich, jak i ekspertów, a konflikty muszą być wyjaśniane i łagodzone. Trzeba postawić na studium, opanować chaos przestrzenny oraz rozwijać centra lokalne. Robert Łuczak nawoływał do zastopowania „amerykanizacji przestrzeni Warszawy”, proponując w zamian jej „europeizację”. Dla miasta istotny jest także kapitał finansowy i społeczny, przestrzeń wspólna i prywatna, a środowisko to zasób, nie koszt. „Jeśli poradzimy sobie z miastem, to i z całym światem”. Justyna Glusman skonstatowała, że Warszawa dobrze rozwija się ekonomicznie, ale władze są w kryzysie etycznym. Ruchy miejskie to recepta na duopol PiS-PO. Miasto powinno składać się z wielu wiosek, być zielone, dobrze zarządzane, z większym wpływem mieszkańców, transparentnością oraz zrównoważonym i planowym rozwojem.
Agata Dąmbska dla Forum Od-nowa
