W pierwszej części tekstu diagnozowaliśmy obecny stan tworzenia się polskiej polityki imigracyjnej. Teraz pora na zarysowanie propozycji rozwiązań.
1. PROMOCJA POLSKI
Nie pojawiła się dotychczas żadna zbiorcza forma promocji Polski zagranicą jako miejsca do osiedlenia się. Informacja dostępna w językach obcych de facto nie istnieje. Wprawdzie kilka NGO’sów (m.in. Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Autokreacja, „Pro Humanum”, Polska Akcja Humanitarna, Instytut Spraw Publicznych) prowadzi poradnictwo i dostarcza wiedzy na własną rękę, ale być może potrzebne jest skoordynowanie działań w celu zbudowania jednego portalu informacyjnego. Traktowałby o osiedlaniu się w Polsce, wymogach formalnych, korzyściach, jakie imigranci otrzymują z zalegalizowania pobytu, a być może także podawał „element odstraszający” – ilu imigrantów nielegalnych nasz kraj wydalił. Przekaz, jaki kieruje Polska, powinien być klarowny: jest miejscem życia, tworzenia własnej przestrzeni. Powinno dodać się również wiadomość o systematycznej zmianie postaw społeczeństwa polskiego dotyczącej postrzegania obcokrajowców, aby przełamać opinię kraju nietolerancyjnego.
Należy też zachęcać obcokrajowców do zatrudniania się w Polsce. Wartościowe byłoby opracowanie krótkiego poradnika z różnych przydatnych sfer zawodowych – takich, gdzie cudzoziemcy są najbardziej pożądani. Całościowa wymowa przekazu zamieszczonego na stronach internetowych powinna unikać koncentrowania się na systemie zabezpieczenia społecznego, eksponując pracę, zamieszkanie i naukę, czyli nasze najsilniejsze atuty.
To, czego brakuje imigrantom, to przede wszystkim wiedza – i to zarówno przed przyjazdem, jak już w samej Polsce (adresy i godziny pracy urzędów, tłumaczenia formularzy, ośrodki oferujące kursy językowe itp.). Jako przykład dobrej jej dystrybucji niech posłuży strona fińskich służb imigracyjnych, która dostępna jest w 8 językach: http://www.migri.fi/netcomm/default.asp?language=EN. Znajduje się na niej również ustawa o obcokrajowcach i obywatelstwie.
Warto pomyśleć nad włączeniem w promowanie Polski zagranicą i wśród potencjalnych imigrantów konkretnych uniwersytetów, firm, instytucji czy nawet samorządów – mniejszym podmiotom prościej jest „przebić się” na obcym terenie niż dość powolnej machinie państwowej (robią tak już np. niektóre placówki służby zdrowia poszukujące pielęgniarek czy lekarzy na Ukrainie).
2. POLACY A IMIGRANCI
Jednym z najważniejszych punktów polityki imigracyjnej musi być praca nad odrzuceniem w samej Polsce mitu, że cudzoziemcy zabierają pracę lub są niebezpieczni. Przy modelu aktywnej polityki imigracyjnej istotne byłoby stworzenie takich zachęt do osiedlania się cudzoziemców, które nie wywołają w Polakach poczucia niesprawiedliwości. Inaczej może ujawnić się lub pojawić resentyment do imigrantów. Do tego jednak potrzebna jest ścisła współpraca z samymi obcokrajowcami – nie da się nic zrobić bez ich udziału, bo to oni świadczą na swoją rzecz najlepiej. Należy iść w kierunku jak największej integracji (sama asymilacja może nie wystarczyć) przedstawicieli przybyszów z polskim społeczeństwem, np. poprzez wykorzystanie skandynawskiego pomysłu o bezpłatnej nauce języka polskiego (mogłyby to robić NGO’sy) czy skłonienie cudzoziemców do uczenia Polaków ich własnych języków. W kraju musi być widać choćby drobne korzyści płynące z przyjmowania imigrantów.
3. STOSUNEK DO DIASPOR
Być może w tym celu należałoby zinstytucjonalizować współpracę z diasporami: na początek wietnamską lub innymi, dobrze zorganizowanymi. Jeżeli „władza” diaspory kieruje życiem jej społeczności, również łatwiej byłoby przeprowadzać różne pomysły poprzez reprezentację imigrantów. Ale w tym miejscu rodzi się pytanie, do których cudzoziemców kierować przekaz bezpośredni, a do których – za pośrednictwem organizacji. Wchodzi więc w grę jeszcze swego rodzaju rekonesans kulturowy, którego można uczyć się np. od Fundacji Inna Przestrzeń. Kolejnym zagadnieniem jest polityka wobec diaspory – czy pozwalamy jej żyć swoim życiem, czy integrujemy ze społeczeństwem poszczególne jednostki. Nie jest łatwo to „zadekretować”, nawet jeżeli skłaniać się można ku tej drugiej wersji, bo dużo zależy od sposobu funkcjonowania danej grupy – np. Wietnamczycy będą się szybciej asymilować z powodu „integracyjnego” stylu wychowywania dzieci, a Ukraińcy ze względu na język i uwarunkowania mentalnościowe.
4. ROLA DUŻYCH MIAST
Naturalnym celem imigrantów są największe ośrodki, a szczególnie Warszawa, w której mieszka zdecydowana większość, ok. 80%, cudzoziemców (wyłączając mniejszość niemiecką). Oferują one wyższą jakość usług komunalnych, szkolnictwa wyższego, szersze możliwości prowadzenia działalności gospodarczej czy chociażby większą wolność, otwartość, tolerancję. Powstaje pytanie, czy w tej sytuacji dużym miastom w ogóle nie powinny zostać przyznane szczególne uprawnienia w zakresie realizowania zadań ze sfery polityki imigracyjnej, a w szczególności wpisanie tych zadań na listę priorytetów działań. Biorą one bowiem na siebie gros ciężaru spraw imigracyjnych. Obecnie przy Urzędzie Miasta Stołecznego funkcjonuje Komisja Dialogu Społecznego ds. Cudzoziemców i Zespół ds. Cudzoziemców, wypracowujący lokalną politykę imigracyjną. Jednym z jego celów jest doprowadzenie do powstania centrum wielokulturowego, skupionego na działaniach z dziedziny historii, edukacji, badań, informacji (dwukierunkowej: dla Warszawiaków i imigrantów), kultury oraz aktywizacji. Problem w tym, że narzędzia, jakimi dysponuje władza lokalna, także finansowe, są niewspółmiernie małe w porównaniu do potrzeb.
5. KOORDYNACJA POLITYKI IMIGRACYJNEJ
Kreującym i odpowiedzialnym za politykę w tej sferze powinien być Rząd. Zadania przekazywane samorządom miejskim mogłyby być zadaniami z zakresu administracji rządowej realizowanymi na podstawie porozumienia. Oznacza to, że zadania w tej sferze nie byłyby permanentnymi zadaniami wszystkich samorządów szczebla gminnego lub powiatowego, ale poszczególne projekty musiałyby się wpisywać w ogólne założenia polityki imigracyjnej, ustalone przez władzę centralną.
W kontaktach ze strukturami państwa polskiego nowoprzybyli nie powinni mieć poczucia niższości, a więc w grę wchodzi również odpowiedni dobór i przygotowanie kadr.
Sprawy imigracyjne znajdują się aktualnie w gestii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Nasuwa się tu wątpliwość, czy nie powinna to być domena Ministra Pracy i Polityki Społecznej lub… w ogóle KPRM-u. Chodzi bowiem nie tyle o kwestie czysto administracyjne, ale integrację ze społeczeństwem.