Uroczystego otwarcia dokonał Prorektor Uczelni Łazarskiego, Jerzy Stępień. Zasugerował konieczność dokonania oceny wprowadzenia samorządu terytorialnego w 1990 roku, przyjmując jako punkt odniesienia Europejską Kartę Samorządu Lokalnego. Zaraz po nim wystąpił współorganizator Kongresu, Paweł Piwowar ze stowarzyszenia Wolni Wyborcy. Stwierdził, że reforma samorządowa była najlepszą w okresie transformacji, gdyż przybliżyła politykę mieszkańcom i nauczyła obywatelskości. Przy świętowaniu 25-lecia samorządu trzeba jednak pamiętać o odpowiedzialności i perspektywie kolejnego ćwierćwiecza.
Pierwszym Gościem był Prezes NIK, Krzysztof Kwiatkowski. Jego zdaniem, o sukcesie polskiej reformy najlepiej świadczy fakt, że obecnie projektowane na Ukrainie zmiany w samorządach opierają się na polskich doświadczeniach. Samorząd terytorialny to najbardziej udane dziecko polskiej transformacji; działa lepiej i transparentniej niż administracja rządowa. Jest w lepszej sytuacji niż w latach 90.: fundusze europejskie spowodowały, że zmartwieniem samorządowców jest jedynie, jak wydać pieniądze. To wyraz zaufania władzy centralnej, która zdecydowała, że większą część przekaże samorządom. Ale widać słabości w funkcjonowaniu samorządów województw czy małych gmin wiejskich, dysponujących niewielkimi budżetami. Istnieje też nikła chęć JST do współpracy w realizacji zadań. NIK z satysfakcją odnotowuje dobre praktyki (to jedna część raportu), np. fakt, że 90% szkół spełnia wymogi wejścia w życie ustawy o obowiązku szkolnym sześciolatków. Kontrolerom nie zależy, by wskazywać tylko niedogodności, gdyż w NIK ma się tworzyć synteza myśli publicznej. W badaniu, jak nasz kraj jest przygotowany do absorpcji środków UE, najlepsza była Dania i Niemcy i właśnie Polska (aż 101% kontraktacji, choć pewne środki być może trzeba będzie oddać).
Następnie głos zabrał Sekretarz Stanu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji, Stanisław Huskowski. Samorząd był największą przygodą jego życia, gdyż dzieją się tam rzeczy ważne, dające dużo satysfakcji i z widocznymi rezultatami aktywności. Uznał, że poza wielkimi reformami potrzebne są działania mniejsze, polepszające funkcjonowania samorządów. Jest np. inicjatywa prezydencka o współdziałaniu w samorządzie – kontrowersyjna, ale warto nad nią dyskutować. Przygotowany został również projekt rządowy: nie jest przedsięwzięciem rewolucyjnym, ale odpowiada na oczekiwania formułowane przez samorządy. W ramach akcji „Sprawne państwo – sprawny samorząd terytorialny” nadeszło wiele propozycji. Wniosek był taki, że samorządom potrzeba więcej elastyczności w organizacji pracy. W wyniku tych dyskusji powstał projekt, który jest obecnie w Parlamencie i zapewne będzie przyjęty. Wówczas wejdzie w życie od 1 stycznia 2016 roku. Poddano go konsultacji z KWRiST, gdzie większość zapisów przyjęto pozytywnie. Rzeczy ocenione negatywnie nie weszły do ustawy.
Projekt zawiera 6 grup tematycznych: zwiększenie samodzielności i elastyczności wykonywania zadań przez JST, ułatwienie współpracy pomiędzy samorządami, zwiększenie zachęt do dobrowolnego łączenia gmin, zmiany w przepisach podatkowych, odnośnie zadrzewiania i o charakterze deregulacyjnym. Priorytetem jest tworzenie Centrów Usług Wspólnych, tak aby różne jednostki organizacyjne mogły komasować funkcje obsługowe. Powinno też być możliwe tworzenie związków gminno-powiatowych. Warte starań jest łączenie się małych samorządów. Ta możliwość została uatrakcyjniona poprzez zwiększenie odpisu z PIT na najbliższe 5 lat do 10% (z 5%) i zwiększenie na jedną kadencję liczby radnych. Pierwszą jaskółką połączenia gmin stanowi konsolidacja miasta i gminy Zielona Góra. W zakresie spraw podatkowych wprowadza się możliwość fakultatywnego pobierania przez gminę opłat, np. targowej, uzdrowiskowej. Likwiduje się też absurdy, np. gdy kwota opodatkowania jest niższa niż przesyłka listowna oraz zmniejsza kary za wycinkę drzew na swojej posesji – będzie to decyzja samorządu.
Występujący po Ministrze Dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, Jan Pastwa, zwrócił uwagę na konieczność inwestowania w kapitał ludzki w urzędach, organizacjach i instytucjach samorządu. Nie chcąc bagatelizować układów, nepotyzmu, partyjniactwa, mitręgi biurokratycznej czy braku szacunku dla obywatela, wskazywał zarazem, że wiele badań pokazuje dramatyczny rozdźwięk między powszechną opinią o administracji a doświadczeniem indywidualnym. Osławione narzekanie na zwiększenie administracji samorządowej to pewnego rodzaju zabobon – pomnożenie zasobów w JST spowodowało, że pracownicy są bardziej kompetentni i mają czas na załatwianie spraw. Cytował Prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, który twierdzi, że „administracja może być nośnikiem świeżości i innowacyjności”. Dlatego trzeba budować jej potencjał i inwestować w kapitał ludzki. Zasoby się wyczerpują, a kapitał przynosi zwrot z inwestycji. Samorząd może już sobie pozwolić na szkolenia, motywację pozafinansową, budowanie przekonania o sensowności pracy nastawionej na rezultat. Może też zachęcać i prezentować własne przywództwo. To kierunek, o którym JST powinny myśleć.
Ostatnim występującym był Marszałek Województwa Mazowieckiego, Adam Struzik. Określił siebie jako samorządowca, choć piastował także wysokie funkcje w Senacie. Omawiał dynamiczną sytuację z janosikowym. Idea wzięła się stąd, że w 2003 podjęto decyzję, by samorządy uzyskały udział w PIT i CIT. Pomyślano wtedy, że mogą się pojawić różnice dochodowe i stworzono mechanizm wyrównywania poziomego (pionowe to subwencja wyrównawcza). W 2010 r. doszło do kryzysu w Polsce i pojawił się problem Mazowsza. Ponieważ wpłata na janosikowe jest liczona na podstawie dochodu sprzed 2 lat, województwo musiało zapłacić 940 mln zł, czyli 68% dochodów. Zaciągnęło pożyczkę na 260 mln, ale w tym czasie dochody spadły. Po zapłaceniu daniny okazało się, że o ile na początku Mazowsze było na I miejscu pod względem dochodowym, tak finalnie zajęło przedostatnie miejsce. To oznacza, że nie jest to system wyrównawczy, tylko zakłócający rzeczywisty poziom dochodów. Wówczas został skierowany wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Na rozstrzygnięcie przyszło czekać 4 lata. W 2013 załamały się dochody z CIT – było ich o 300 mln mniej, a janosikowe wyliczono na 661 mln (48% dochodów Mazowsza). Trzeba też było równolegle wypełniać zadania województwa. Wyrok TK był ratunkiem, gdyż dotychczasowe prośby Mazowsza napotykały na niezrozumienie. TK stwierdził, że artykuły wyliczające wpłaty są niezgodne z Konstytucją, bo nie pozostawiają środków wystarczających na realizację zadań i uchylił decyzję MF, nakazującą zapłacić zaległe janosikowe.
Te samorządy, które są biorcami janosikowego, nie sprzyjają zmianom. W Sejmie jest tylko 63 posłów z Mazowsza, a przekonanie reszty parlamentarzystów o konieczności ulgi było niemożliwe. Jako, ze rząd przysłał propozycję epizodyczną na lata 2015-2016, Marszałek opracował nowy projekt. Jest w nim zawarta propozycja autentycznego mechanizmu wyrównawczego, czyli spłaszczenia dochodów, a nie wynaturzenia systemu. Czas gonił, bo trzeba było skierować projekt budżetu. Odbyło się posiedzenie Komisji Nadzwyczajnej, na którym doszło do porozumienia politycznego. Na początek przeprowadzi się zmianę na rok: zmieniono wskaźniki i Mazowsze zapłaci o ok. 240 mln zł mniej, a pozostałe województwa dostaną wyrównanie w postaci dotacji na inwestycje i utrzymanie dróg. To proteza, aby uzyskać czas na wypracowanie docelowego rozwiązania. Problem narasta też na poziomie powiatów. W Legionowie janosikowe to 95% wypracowanych ponad średnią dochodów. Po zapłaceniu powiat ten spada na 300. miejsce. Trzeba więc ten system zmienić, uwzględniając różnice dochodowe i mechanizmy solidarnościowe, tak aby nie naruszyć funkcjonowania tych jednostek, które są płatnikami. Przez najbliższe miesiące będzie trwała dyskusja i może uda się zbudować uczciwszy, sprawiedliwszy system. Trzeba brać też pod uwagę pieniądze unijne. Musimy ciągle doskonalić prawo samorządowe, opierając to na zdrowym rozsądku.