Ale sprawia mi sporą satysfakcję fakt, że moje komentarze w niemałej części sprawdzają się. Nie powiem – przyjemnie się z tym człowiek czuje. Tak jest z tekstem na temat Platformy i tak jest też z coraz bardziej tajemniczym każdego dnia „doktórem” Berczyńskim. Z radością widzę, że sprawa ta nabiera rumieńców, a PiS ma z nią rosnący problem. Opozycjo: walcz!
Tymczasem przedwczoraj wziąłem do ręki Newsweeka, zaciekawiony wywiadem z Ryszardem Petru i przeczytałem go z niejakim zainteresowaniem. Wrodzone zamiłowanie do komentowania polityki nie pozwoliło mi pozostać obojętnym na słowa Przewodniczącego. Głownie dlatego, że należę do niemałego grona wyborców, którzy po wyskokach Platformy, uczynionych z powodu całkowitej utraty samokontroli i zdrowego rozsądku części jej polityków, wręczyli jej uroczyście żółte kartki w postaci zagłosowania na Nowoczesną, tudzież Kukiza. Pamiętam jakie rozgoryczenie dopadło mnie i moich bliskich po ujawnieniu taśm z Sowy i Przyjaciół. Nie powiem, zabolało to bardzo. Lemingi, do których należę, mają jednak tę cechę, że posiadają wolny rozum, który charakteryzuje się swobodą myślenia i krytycznej oceny poczynań polityków, na których głosują. Nie inaczej było i tym razem. Pojawienie się Nowoczesnej było w tamtym czasie powiewem świeżości – lider, który reprezentował silną progospodarczą logikę, a do tego mówił prosto i zwięźle, wyróżniał się znacznie na tle tracących wtedy siłę polityków Platformy, którzy na dodatek całkowicie nie mogli znaleźć antidotum na problemy, zgotowane przez siebie. Jest oczywiste ponad wszelką wątpliwość, że dojście PiS do władzy, to efekt bezrozumnego odpłynięcia niektórych polityków PO w kosmos.
I pojawił się wtedy Ryszard Petru. Pamiętam te spotkania z nim, byłem świadkiem takiego w Poznaniu i pamiętam tę euforię, z jaką był witany. Te kartki wieszane na ścianie pomysłów, gdzie każdy mógł podejść i napisać, co go boli i co trzeba zmienić. A potem przyszedł czas wyborów i bardzo dobry wynik Nowoczesnej, przy bardzo słabym wyniku Platformy. Dawało to jakąś nadzieję w sytuacji beznadziejnego poczucia strachu o Polskę pod rządami PiS. Każdy kto przeżył ich rządy lat 2005-2007, wiedział doskonale, co może się stać. Nawet jednak najczarniejsze sny okazały się niczym przy tym, co PiS zaczął wyprawiać, ogarnięty amokiem większości parlamentarnej. Cała nadzieja była wtedy w zjednoczeniu opozycji.
I przyszedł czas bożonarodzeniowego bojkotu Sejmu przez Platformę i Nowoczesną. Ludzi ten bojkot porwał – mimo mrozu zaczęli przychodzić pod Sejm wspierać opozycję. I nagle, ni z gruchy, ni z pietruchy, Petru zaczął tracić zdrowy rozsądek. To wtedy pojawiło się jego słynne światełko w tunelu wobec poczynań Kaczyńskiego i naiwna wiara w to, że można dogadać się z kimś, komu umysł pracuje tylko w jednym kierunku. Schetyna wiedział doskonale, że jakiekolwiek rozmowy z Kaczyńskim to strata czasu i nie na miejscu są, ale Petru – nazwany przez siebie wtedy liderem opozycji (to pierwszy przejaw odlotu) – uwierzył w sprawczą moc swojego uroku. Okazało się jednak, że nawet jego sympatyczne mruganie powiekami nie wzruszyło szeregowego posła, który rozegrał Petru, niczym małego chłopca w piaskownicy. Ok, błędy popełnia każdy, wiadomo, można wybaczyć. Ale wtedy Ryszard odpłynął jeszcze bardziej. Zauroczony urodą posłanki Schmidt, wyruszył był na podbój pięknej wysepki, zwanej Maderą. Do tego jeszcze dał sobie zrobić zdjęcie w samolocie, na którym posłanka Schmidt w rozmarzonej pozie wpatruje się w towarzysza podróży. Uniesienie musiało być tak wielkie, że nawet demonstrujący pod Sejmem ludzie, stojący na mrozie, nie zdołali zapalić owej parze lampek ostrzegawczych – a może to, do cholery, nie wypada!?
Tak zaczął się zjazd poparcia dla Nowoczesnej. Żeby była sprawa jasna – życie prywatne pana posła i pani posłanki mnie w ogóle nie interesuje, także to, że każde z nich miało drugą rodzinę – kłopoty w małżeństwach się zdarzają i rozwody nie są niczym szczególnym. Ale polityka rządzi się innymi prawami – chcesz być politykiem musisz codziennie pamiętać o tym, że jesteś na językach. Słusznie zresztą, bo bycie posłem, senatorem, czy kimkolwiek innym, jest przywilejem, a wyborcy mają pełne prawo wiedzieć, co robisz. Nikt nikogo nie zmusza do zabawy w politykę. I żeby jeszcze pan Petru zachował się normalnie, jak na normalnego faceta przystało – wyszedł i powiedział jak jest, a przede wszystkim od razu przeprosił, to pewnie zatrzymałby całą tę falę krytyki. Ale polscy politycy mają taką dziwną przypadłość, że słowo „przepraszam” przechodzi im przez gardła jak połykanie aspiryny bez wody. Próbowaliście kiedyś?
A potem już poszło… Z górki. Co gorsza, co jakiś czas pojawiały się idiotyczne komentarze w różnych sprawach nie tylko posła Petru, ale także niektórych posłanek, jak chociażby ten posłanki Lubnauer, że wyjście ludzi na przywitanie Tuska, to przejaw kultu jednostki. Wyraźnie Nowoczesna nie ma na siebie pomysłu i nie potrafi radzić sobie z trudnymi sprawami, które ją po prostu zaskakują. Gdzie ta euforia sprzed wyborów, pytam się? Gdzie się podziała, proszę szanownych państwa z .N?
„Problemem jest to, że Nowoczesna przestała się kojarzyć z jakimś konkretnym programem, nasza tożsamość się rozmyła. Moim błędem przez ostatnie kilkanaście miesięcy było wejście w nurt skrajnego antypisu. I to jest główna przyczyna naszych zjazdów sondażowych” – mówi Petru w Newsweeku. Jak ma to rozumieć wyborca Nowoczesnej, jak ma to rozumieć sympatyk opozycji? Czym ma być teraz Nowoczesna? Bardziej koncyliacyjna? Bardziej łagodna w stosunku do PiS? Chce pan Petru zacząć znowu rozmawiać z panem Kaczyńskim? Znowu szukać będzie kolejnego światełka w tunelu? A co z łamaniem Konstytucji przez PiS? Przecież warunkiem sine qua non jakichkolwiek rozmów z PiS jest uznanie przez tę partię, że bez pardonu łamie Ustawę Zasadniczą. Jest zgoda na wydrukowanie wyroków TK, jest zgoda na wycofanie bezprawnie powołanych sędziów do TK, jest zgoda na wycofanie wszystkich ustaw i projektów ustaw łamiących Konstytucję? Czym ma więc być teraz Nowoczesna? „Głównym powodem spadku naszego poparcia jest to, że się zlaliśmy z innymi partiami. Chociaż jesteśmy partią rozsądku gospodarczego i walki z populizmem, to nikt o tym nie pamięta” – mówi dalej Petru. Naprawdę? Doprawdy – wyjątkowa konstatacja Przewodniczącego. A co jest tego powodem, może pan poseł się zastanowi?
W polityce najważniejsza jest wiarygodność, to podstawa pozytywnych ocen wystawianych przez wyborców. A pan Petru i Nowoczesna traci wiarygodność z każdym dniem. Zupełnie tak samo, jak Palikot, który brakiem wiarygodności rozmył cały swój kapitał polityczny. Bo nie może być wiarygodnym polityk, który swój majątek finansowy zbudował jako przedsiębiorca, a w politykę poszedł jako lewicowiec, będąc do tego najpierw konserwatystą. Fałszem wieje na odległość, gdy przedsiębiorca jest socjalistą. To tak sztuczne jak bycie katolikiem, co tydzień modlącym się w kościele, a w tygodniu bijącym żonę, nieważne czy ręką, czy ręcznikiem.
Nie idź tą drogą, Ryszardzie Petru. Słusznie zauważasz, że Nowoczesna może być partią liberalną, a Platforma partią liberalno-centrową z domieszką konserwatyzmu. Pisałem w swoim poprzednim tekście, że powinniście się podzielić zadaniami. Niech każda z was weźmie na swoje barki to w czym czuje się najmocniejsza, przy czym współdziałanie w każdej dziedzinie musi być warunkiem nadrzędnym! To dobrze będzie, gdy Platforma kojarzyć się będzie z prawicowo-konserwatywnym nurtem polityki, a Nowoczesna z liberalnym. Będzie to idealne połączenie, na które, mam wrażenie, wielu wyborców czeka. Ale na Boga, nie idź, Ryszardzie Petru w stronę jakichkolwiek rozmów z PiS. Stare porzekadło mówi, że z terrorystami się nie rozmawia i ma to swój uzasadniony sens. Nawet jeśli uznamy, że PiS to nie terroryści, chociaż w pewnym sensie nie jest to tak dalekie od prawdy.
Niewiele już wam zostało czasu, Nowoczesna. Sondaże są nieubłagane i jeśli nie chcecie skończyć jak Ruch Palikota, czy inne podobne partie, to obudźcie się. Polska potrzebuje koalicji liberalno-konserwatywno-liberalnej, jaką moglibyście stać się na lata wzorem CDU/CSU/FDP. Polska potrzebuje silnego bloku politycznego, zdolnego najpierw odsunąć od władzy szkodliwy i fatalny dla Polski rząd PiS, potem go rozliczyć przed Trybunałem Stanu, a następnie odbudować kraj z pisowskiej ruiny i nadać mu silnego prorozwojowego impulsu, o czym pisałem w tekście dotyczącym Platformy.
Tylko w taki sposób możliwe jest zbudowanie nowoczesnej Polski. A co do żółtej kartki dla Platformy, to uważam, że spełniła swoją rolę, więc mojego głosu już mieć nie będziesz, Nowoczesna, ale masz jeszcze szansę na głosy tych, dla których głosowanie na PO nadal nie będzie możliwe. Jeśli jednak szybko się nie obudzisz, Ryszardzie Petru, głosy te odejdą do PiS i do muzyka, o którym wiemy tyle, że jest w opozycji, ale jakoby go tam nie było.
Chyba tego nie chcesz, prawda?