To nawoływanie zewsząd słyszalne było od dawna. Potrzebne nam są rządy silnej ręki! Ktoś wreszcie musi zrobić z tym wszystkim porządek! Nie może tak być dłużej! Rządzący są bezbarwni! Władza musi być zdecydowana. Musi wiedzieć, czego chce!
Nie może tak być, żeby było, jak jest! Trzeba zaprowadzić nowe porządki! Trzeba zbudować wszystko od nowa! Ludzie nie mogą wodzić władzy za nos! Muszą się władzy bać! Kto to widział, żeby każdy ciągnął w swoją stronę! Rząd musi postawić tamę temu warcholstwu!
Konieczna jest odnowa! Oczyszczenie z brudów! Ludzie sami nie wiedzą, czego chcą! Władza im musi nakreślić cel! Tak dłużej się nie da! Ludzie nie widzą przyszłości. Trzeba im pokazać, dokąd to wszystko zmierza. Dać im nadzieję! Odbudować wspólnotę narodową!
Nasze państwo chyli się ku upadkowi. Trzeba zburzyć tego kolosa na glinianych nogach, by na jego gruzach zbudować mozolnie nowe podstawy. Polska w ruinie! Ludzie nie mają nadziei. Tkwią w stagnacji. Lemingi sprzedajne i ślepe! Dziennikarze niepokorni! Żołnierze wyklęci! Elity u żłoba! Dosyć tego! Zmiana warty!
A czy to źle nam było przed Magdalenką? Zdrada Okrągłego Stołu! I komu to przeszkadzało?! Było biednie, ale prosto, jasno i każdemu według potrzeb! Każdemu według zasług! Naród z partią, partia z narodem! Walczymy z partią o lepsze jutro! Zrobiliśmy wiele, zrobimy jeszcze więcej!
Wzmożona kontrola dźwignią społecznego zaufania! Współzawodnictwo pracy wychowuje nowego człowieka! Nasz cel – to socjalizm bez wypaczeń! Towarzysz Gierek to nasz wybitny przywódca! Niech żyje jedność partii! Zaniesiemy za granicę prawdę o Polsce Ludowej! Nie ma miejsca na Uniwersytecie dla wichrzycieli politycznych! Młodzież zawsze z partią!
Od dekad panowała moda na rekonstrukcje. Mamy oto rekonstrukcję naszej młodości. Nieco zmodyfikowaną. Socjalizm w sosie narodowo-katolickim. Bo pamięć prezesa już nie ta i wszystko zlało mu się w jedną całość. A może geniusz jego polega na wyciąganiu nauczek z przeszłości?
„Dawniej jak mi sekretarz KC kazał wyciąć najważniejszą sekwencję z filmu, to wiedziałem, czyje to jest polecenie i mogłem się od niego odwołać. Jak cenzor żądał, że trzeba wyrzucić to czy tamto, to on się pod tym podpisał, a ja mogłem się z nim wadzić i przegrać albo i wygrać, co mi się też zdarzało. Decyzje te nie były anonimowe i miałem możliwość odwoływania się. A dzisiaj do kogo mogę się odwołać w sprawie mojego wilczego biletu?” – żalił się z nostalgią reżyser Bohdan Poręba ze Stowarzyszenia Patriotycznego „Grunwald”.
I dodawał z irytacją: „Dziś Michnik potrafi butnie powiedzieć, że nowej demokracji zagrażało narodowe, katolickie państwo Polaków. Wtedy trud życia jego, rodziny i bliskich mu ideowo trockistów poszedłby na marne. I może pójść na marne, jeśli zdobędziemy się na heroizm odrzucenia złudzeń, którymi się karmimy i dostrzeżemy dramat rzeczywistości. Ich klęskę zapowiada pojawienie się Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony.”
A potem jeszcze ów wieszcz nowych czasów pytał retorycznie: „Ciekaw jestem, czy będzie wysłuchany głos Księdza Prymasa, domagający się żydowskich przeprosin?”
Jarosław Kaczyński jest uczniem Bohdana Poręby. Wieloletnim prymusem. Ignorowaliśmy ten głos jako marginalny i nic nie znaczący głos politycznego trupa. Tolerowaliśmy w imię prymatu wolności słowa. Myliliśmy się. Oto wychowawca współczesnych Polaków – Bohdan Poręba i jego pogrobowiec Kaczyński.
Władza wie, czego ludziom trzeba. perfekcyjnie wykonuje gesty, które budzą podziw i poklask tłumów. Smarcze w palce, szczy na trawnik i beka. Lud wiwatuje. Nasi! Chamy u steru! Wreszcie! Tani teatr dla gawiedzi. Aktorzy, co dłubią w przepastnych nochalach. Pierdzą do mikrofonów. Odbija się im kapusta. Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz!
My tu będziemy gospodarzyć, a nie obcy! Nasze są PGR-y, nasza Huta Katowice, z której wypływa wreszcie nasza polska surówka! Niech kominy dymią, niech chłopi młócą, drwale drwa rąbią, a murarze przekraczają normy! Włókniarki niech haftują, a koła gospodyń wiejskich niechże nam śpiewają ku chwale Pana Boga i jedynie słusznej partii!
Nasi chłopcy nas obronią, uzbrojeni w proce i drony. Nasza dziatwa w komeżkach nas okadzi w kościółku i doniesie władzy, który rodzic działa w KOD-zie! Opozycję się opluje i pozamyka! Niech czują mores! Lud doszedł do władzy, a władza wie, kto knuje przeciwko niej! Won, zdrajcy do ciupy! Udawaliście bohaterów, a nie piliście z nami! Nie ma zaufania!
Oczyścimy z bezeceństwa i plew zdrową tkankę narodu! Kto nie z nami, ten przeciw nam! My się nie wystraszymy waszych pohukiwań! Ludzi wreszcie stać na wódkę! Po naszej stronie racja! Nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne! Jeszcze Polska nie zginęła, póki żyje nasza partia! I nasz wódz ukochany, prezes Kaczyński!
A co to, już wam się w głowach poprzewracało, że nie można powiedzieć, co się myśli?! Co mamy w głowach?! Co w głowie, to na języku! Co nas boli?! Będziemy krzyczeć głośno, a nieprzerwanie, jak nasi dziadowie i ojcowie! Królewski szczep piastowy! Ojczyznę wolną pobłogosław, Jarosławie! Łono, które Cię nosiło! Pije Kuba do Jakuba, tańcowały dwa Michały! Stokrotka rosła polna! Nasze odwieczne dziedzictwo narodowe!
Wyklęty powstań, ludu ziemi! Jak dobrze twym dzieckiem być! O-le, ole, ole! Któryś za nas cierpiał rany! Krew naszą długo leją katy! A potem zawołał: hop sa – sa! Przepijemy naszej babci majty w kratę!