Trudno jest analizować „na zimno” postać Bronisława Geremka.
Od Redakcji: artykuł jest słowem wstępnym do książki „Bronisław Geremek. Ojciec polskiego liberalizmu”, red. Paweł Luty, Liberté!, Łódź 2010.
Każdą próbę zmierzenia się z jego polityczną biografią, przynajmniej ze strony tych, którzy utożsamiają się z jego formacją i poglądami, nie mówiąc już o współpracownikach, muszą siłą rzeczy poprzedzać zapewnienia o głębokim szacunku, podkreślanie historycznej roli. Jak mantra powracają jego doskonale znane zasługi, a także osobiste przymioty: intelektu, osobistego uroku i tym podobne. Także i ta książka nie jest wolna od tych elementów i może nie powinna być, zważywszy na fakt, że hołdy te nie wynikają wyłącznie z szacunku należnego w polskiej kulturze zmarłym, ale mówią bardzo wiele o samym bohaterze i relacji, w jakiej pozostają z nim opisujący go autorzy.Z
Żeromszczyk
Z racji historycznych zasług i osobistego autorytetu Geremek stał się postacią symbolem, „Profesorem”, naturalnym autorytetem dla całej formacji polskiej postępowej inteligencji. Bronisław Geremek najlepiej ze wszystkich uosabiał jej pozytywistyczny etos – „Żeromszczyznę”, zdolności intelektualne, erudycję i szerokie horyzonty, osobistą kulturę, „kindersztubę”, pewną salonową elegancję i nieco staroświecki wdzięk. Był wyrazicielem aspiracji tej formacji: do opartego na wartościach zaangażowania pro publico bono, po stronie wartości demokratycznych – dawania świadectwa, kiedy wiąże się to z osobistą odpowiedzialnością, wykazywania odwagi, kiedy nie jest ona tania i wiąże się z bolesnymi represjami.
Last but not least, polski inteligent roi sobie, że może mieć wpływ na bieg dziejów, na losy tej tak często poniewieranej ojczyzny, że oprócz nieustających, powracających do tych samych wątków rozmów dana będzie mu szansa poprowadzenia „ludu na barykady”, że nie jest skazany na bycie pionkiem na szachownicy dziejów, ale że to on rozgrywać będzie partię, z przedmiotu historii awansując do roli jej podmiotowego twórcy. Geremek taką szansę od umiłowanej Klio dostał i bardzo skutecznie wykorzystał.
Bezkrytyczny podziw?
Jakże w takim razie postać tak zasłużoną można oceniać w zaledwie dwa lata po jej tragicznej śmierci? [publikacja została wydana w roku 2010 – przyp. red.] Skoro oczywistym jest, że złego o Geremku nic nie da się powiedzieć, a gdyby się dało, to nie wypada, bo jego format nawet dla przeciwników nie ulega wątpliwości?
Otóż można, a nawet trzeba. Bo w Polsce Geremek jest w formacji polskiej inteligencji bezkrytycznie podziwiany, ale zupełnie nieprzemyślany. Bo choć sam pewnie nie życzyłby sobie „odbrązawiania”, do czego zresztą ta książka nie aspiruje (pozostawiając to jego politycznym przeciwnikom), to sam jako zawodowy naukowiec zawsze kierował się zasadą krytycznego myślenia, nie zadowalając się płytką afirmacją. Najlepszym możliwym hołdem złożonym Geremkowi jest nie padanie przed nim na twarz, ale refleksja nad jego działalnością polityczną i wyciągnięcie z niej wniosków.
Pragmatyczny idealizm
Geremek w działalności politycznej był pragmatycznym idealistą. To nie sprzeczność. Działalność polityczna Geremka była głęboko zakorzeniona w wartościach, sam fakt zajęcia się przez niego polityką wynikał z tego, że zaangażowanie rozumiał jako powinność intelektualisty, wtedy kiedy trzeba upominać się o prawdę. W czasach PRL-u walczył o demokratyczną Polskę, w wolnej Polsce o zakorzenienie jej w Europie i o podźwignięcie państwa z zapaści, w którą wpędził je komunizm.
Geremek był pryncypialny, w dobrym tego słowa znaczeniu. Jego zaangażowanie w opozycję demokratyczną wzięło się właśnie z tej cechy – która nie pozwalała mu stać z boku, kiedy na jego oczach działa się niesprawiedliwość. Można domniemywać z napomknień jakie czynił, że jego wcześniejsze zaangażowanie w system komunistyczny było jednym z motywów jego tak zdecydowanego akcesu do Solidarności, mimo narażenia kariery naukowej, którą następnie musiał zawiesić, czego chyba do końca nigdy nie przestał żałować.
Osiąganie celów
Geremek w przeciwieństwie do większości kolegów z opozycji rozumiał jednak, że polityka to sztuka osiągania celów. Kiedy negocjował przy Okrągłym Stole czy wcześniej, kiedy przekonywał czołówkę Solidarności do próby sformułowania programu, który miałby doprowadzić ją do rozmów ze znienawidzoną władzą, wykazywał się daleko idącym pragmatyzmem, rozumiejąc, że w ostatecznym rozrachunku liczy się efekt, a nie frazesy, że wszelkie deklaracje są elementem negocjacji.
Geremek na długo przed tym, jak został ministrem spraw zagranicznych był już klasycznym dyplomatą, doceniając niuanse sformułowań, które stanowiły sygnały, gdzie znajduje się granica ustępstw, której przekroczenie nie będzie możliwe.
Analiza i intuicja
Geremek nie był politykiem frontowym, dobrze czuł się w zaciszu gabinetów jako doradca, strateg. Z relacji czołowych polityków opozycji demokratycznej z końcówki lat osiemdziesiątych wyłania się obraz Geremka-analityka, który swoją zdolnością do trafnego opisu sytuacji przekonuje otoczenie, że z marazmu lat osiemdziesiątych, słabnącej w oczach podziemnej Solidarności jest wyjście i że jest nim próba porozumienia z władzą.
Wielu przypisywało mu niebywałą intuicję polityczną; był to raczej wybitnie rozwinięty dar obserwacji i analizy, a następnie syntezy i opisu stanowisk poszczególnych grup, wpływów, kluczowych czynników, abstrahowania od prostych personaliów rozumianych jako rozgrywek w łonie partii czy samej Solidarności. Geremek patrzył na politykę jak na dynamiczne procesy społeczne, jak na history in the making – tworzącą się na naszych oczach historię, i jak wielu historyków, nie pozostał obojętny na czar bycia nie tylko kronikarzem i obserwatorem, ale także jej uczestnikiem.
Twardy negocjator
To nie znaczy, że Geremek był politykiem wyłącznie kuluarowym. To prawda, że jako twardy negocjator z dala od światła jupiterów radził sobie najlepiej. Był elastyczny, potrafił błyskawicznie dostosowywać drugorzędne elementy w zależności od bieżącej sytuacji, podtrzymując rozmowy, dążąc do porozumienia.
Geremek był politykiem kompromisu. Nastawiony był na szukanie tego, co łączy, nie znosił tych, którzy z konfliktu robią narzędzie polityki. Nie negował i nie zacierał różnic, ale uważał, że nie mogą one stanowić powodu dla porzucenia dialogu. Wierzył w nadrzędność polskiej racji stanu, dla której nie można uchylać się od odpowiedzialności.
Geremek ze swoją elokwencją łatwo mógł grać polityka „nieprzejednanego”, który dla zachowania pryncypiów gotów jest poświęcić wszelkie porozumienia tylko po to, żeby samemu pozostać nieskalanym. Taki był w PRL-u, kiedy często działalność polityczna, szczególnie po stanie wojennym, sprowadzała się do dawania świadectwa. Takie stanowisko było jednak nie do przyjęcia w wolnej i demokratycznej Polsce. Mimo swojego powierzchownego anachronizmu Geremek wykazywał tu wszystkie cechy nowoczesnego polityka.
Propaństwowiec
Problem z Geremkiem jako politykiem polegał na tym, że zupełnie nie nadawał się na trybuna ludowego, polityka frontowego, który operuje słowami tylko dla efektu. Nie znaczy to bynajmniej, że Geremek był złym mówcą czy źle wypadał w wystąpieniach publicznych, przeciwnie. Bardzo często występował w sprawach najwyższej wagi, dając wyraz swoim przekonaniom, często z dużą pasją, czy to kiedy mówił o polskiej konstytucji, czy o zasadach życia politycznego, czy wartościach europejskich.
Geremek jednak miał w sobie głęboko zakorzeniony etos propaństwowca, nie akceptował zachowania, które mogło mu się kojarzyć z najgorszymi tradycjami u schyłku I Rzeczpospolitej – partykularyzmów, przedkładania własnych grupowych interesów ponad dobro całej wspólnoty, szarpania sukna ojczyzny w swoją stronę.
Przekreślało go to jako nowoczesnego przywódcę partyjnego, który musi oglądać się na własny elektorat, „obsługiwać” go. Geremek, będąc pod tym względem wiernym synem inteligenckiej formacji, nie myślał zniżać się do takiego poziomu uważając, że przede wszystkim należy głosić rozwiązania, które uznawał za słuszne, służące Polsce i jej interesowi i do nich przekonywać elektorat.
Daleko od skrajności
Stąd właśnie biorą się cechy Geremka-polityka określane przez wielu jako źle pojęty elitaryzm i brak zdecydowania czy też wyrazistości. Krytycy mają rację, że zachowanie takie, charakterystyczne dla Unii Wolności, zdecydowało o jej zgubie, która po zakończeniu transformacji, wymagającej nadzwyczajnych metod, stała się partią anachroniczną i musiała zejść ze sceny.
W polityce rozumianej jako zdolność obejmowania władzy takie zachowanie jest pozbawione sensu. Kiedy jednak nie własne profity jako jednostki czy partii ma się na celu, wówczas niezdecydowanie staje się umiarkowaniem – które Unia Demokratyczna, potem Unia Wolności, wykazywała zawsze, czy to u władzy, czy w opozycji.
Geremek skrajności nie lubił organicznie, słusznie uważając, że w tak młodej jak polska demokracji może przynieść ona niebezpieczne skutki i że w kraju samoograniczającej się rewolucji Solidarności tylko takie podejście może uchronić nas przed niebezpieczeństwem polityki ulicznej, której Geremek, świadek dwóch totalitaryzmów, musiał się słusznie obawiać.
Umiarkowanie u Geremka urastało do rangi wartości podtrzymującej demokrację, rezygnował z niego tylko wtedy, kiedy upominał się o nią właśnie, nawołując do przestrzegania wartości tam, gdzie były one, jak na Białorusi, nagminnie łamane, kiedy występował jako obrońca praw człowieka.
Paternalizm
Zarzucano Geremkowi, że czuł się lepszy, że gardził „ludem”; przypomina się jego wypowiedź po przegranych przez Tadeusza Mazowieckiego – z Wałęsą i co najgorsze z Tymińskim wyborach prezydenckich, że „Polacy nie dorośli do demokracji”. Wydaje się to niesprawiedliwe. Geremek blisko współpracował z robotnikami w Solidarności, miał autentyczny szacunek dla Lecha Wałęsy, z którym idealnie się dopełniali, stanowiąc nieprawdopodobnie groźny tandem – mózg i instynkt, racjonalność i nieokiełznaną żywotność. Stałym wyrzutem sumienia dla Geremka byli wykluczeni, którym poświęcał nie tylko działalność polityczną, ale i naukową.
Można uznać, że mimo pewnego paternalizmu, jaki nieuchronnie łączy się z podejściem pozytywistycznym (niesienia kaganka oświaty pod strzechy), Geremek wręcz przeceniał Polaków, czy raczej ich zdolność do rozpoznania i zrozumienia interesów Polski i poparcia tych, którzy najlepiej je wyrażają i realizują oraz, co najistotniejsze, do przedłożenia ich ponad własne.
Arogancja?
Tu Geremek zdecydowanie się przeliczył. Być może ponad jego siły była konstatacja, że jego rodacy, którym postanowił poświęcić działalność swojego życia, wprawdzie chętnie ojczyzną wycierają sobie gębę, ale ani myślą się nią przejmować, nie mówiąc o jakichkolwiek poświęceniach.
Polacy nie lubią tych, którzy uświadamiają im ich własną małość, dlatego też tak często powtarzane tezy o arogancji Geremka, który faktycznie był trudnym współpracownikiem, prywatnie będąc znacznie twardszym niż świadczył o tym jego publiczny wizerunek, ale który nigdy nie okazywał pogardy tak zwanym „zwykłym ludziom”. To ci, którzy sądzili, że Polacy dadzą się złapać na proste sztuczki, populistyczne hasła i prosty antyelitaryzm, mieli go w pogardzie. Co najsmutniejsze, można uznać, że to oni, a nie Geremek właściwie ocenili kompetencje moralne i intelektualne własnego narodu.
„Różowy”
Geremka oskarżano o to, że szukał porozumienia z postkomunistami, że jako dawny partyjny zachował takie właśnie sympatie, że choć może nie był „czerwony”, to na pewno „różowy”. O ile prawdą jest, że w konkretnych sprawach, zwłaszcza tak istotnych jak na przykład konstytucja z 1997 roku, Geremek nie miał oporów przed współpracą z SLD, to nie godził się na tworzenie z nimi wspólnej formacji, przekraczającej podziały historyczne, nie ufał im, widząc fałsz propaństwowych frazesów partii, w której zza pleców kilku sensownych liderów wyłaniał się „towarzysz Szmaciak”. Do LiD-u długo nie był przekonany, choć kiedy już się zgodził go wspierać, nie unikał trudnych rozmów, w których starał się do takiej decyzji przekonywać doły partyjne będących w zaniku Demokratów.pl.
Europejski wizjoner
Banałem jest stwierdzenie, że Geremek był poważany w Europie i na świecie. Co najważniejsze, cieszył się on nie tylko szacunkiem, ale w przeciwieństwie do choćby Lecha Wałęsy, miał także kompetencje do tego, by ten szacunek przekuwać w realne polityczne działanie. Geremek jako polityk w wolnej już Polsce nie rysował wielkich całościowych wizji polityki gospodarczej, społecznej, reform administracji i tym podobnych. Miał oczywiście na te tematy poglądy, ale trudno było go nazwać wizjonerem.
Inaczej rzecz się miała z Europą. Geremek miał jej wizję, ona go naprawdę napędzała, kiedy mówił o jedności wschodniej i zachodniej Europy, o tym co nas łączy, o powinnościach, jakie spoczywają na nas, mieszkańcach tego kontynentu, który przyniósł światu oświecenie i komunizm, gdzie gotyckie katedry sąsiadują z obozami koncentracyjnymi. Kiedy mówił o zjednoczonej Europie, mówił z pasją historyka, który widzi, jak na jego oczach kształtuje się historia, i który nie chce pozwolić, by współcześni zmarnowali to, co pokolenie Schumana, Moneta, Adenauera i De Gasperiego było w stanie stworzyć dla zachowania pokoju.
Poniżej możliwości
Tym większa szkoda, że nie mógł on na szczeblu unijnym sprawować godnej siebie funkcji. Był wprawdzie wpływowym posłem we wpływowej liberalnej frakcji w Parlamencie Europejskim, była to jednak rola zdecydowanie poniżej jego możliwości.
Geremek oczekiwał, że Polska zajmie godne jej miejsce w europejskiej rodzinie, od której tyle lat była odseparowana. Jak nikt potrafił udowodnić, że miejsce w niej nam się należy, że do Europy nie mogliśmy „wrócić”, ponieważ nigdy tak naprawdę jej nie opuściliśmy. Wymagało to jednak od Polaków umiejętności spojrzenia na siebie przez pryzmat całego kontynentu, w szerszym kontekście, w perspektywie historycznych wyzwań globalizacji, na co niestety nie byliśmy i do dziś nie jesteśmy gotowi.
Geremek był Europejczykiem, który bez kompleksów głosił polskie, środkowoeuropejskie przesłanie w Europie. Polakiem, który myślał w kategoriach europejskiej racji stanu i miał odwagę wytykać rodakom ich małość. Pomnik, jakiego zapewne by sobie życzył Bronisław Geremek, to pojętni uczniowie, którzy będą dalej nieść jego myśl o otwartej Polsce w silnej Europie. Europie żyjącej w harmonii i pokoju, które historia w jej dziejach rozdawała tak oszczędnie.
Od Redakcji: zapraszamy do zakupu książki „Bronisław Geremek. Ojciec polskiego liberalizmu”, red. Paweł Luty, Liberté!, Łódź 2010.