Moderatorem była dr Justyna Glusman z Forum Od-nowa, a w debacie wzięli udział przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli (prof. Wojciech Misiąg), Ministerstwa Finansów (Dyrektor Generalna Mirosława Boryczka), biznesu (członek Zarządu Deloitte, Rafał Antczak), samorządów (Kazimierz Barczyk z Sejmiku Województwa Małopolskiego) i organizacji pozarządowych (Agata Dąmbska, Forum Od-nowa).
Dyskusję otworzył prof. Wojciech Misiąg, podnosząc cztery kwestie systemowe wymagające szybkich działań: odbudowa etosu pracowników sektora publicznego, podwyższenie jakości debaty o finansach publicznych, zwiększenie odpowiedzialności urzędników oraz jawności i przejrzystości finansów publicznych. Następnie Kazimierz Barczyk podniósł temat służby cywilnej w kontekście samorządów, zastanawiając się, czy powinny być nią objęte. Dodał też, że legislacja musi stać na wysokim poziomie i w zgodzie z prawem UE. Obaj paneliści opowiedzieli się raczej za usprawnianiem administracji, a nie robieniem rewolucji.
Inaczej do tematu podszedł Rafał Antczak. Skonstatował on, że problem polskiej gospodarki nie leży w sposobie funkcjonowania sektora prywatnego, tylko publicznego. Na świecie mamy obecnie do czynienia z rosnącą konkurencją systemową pomiędzy krajami, a w Polsce nakłada się na to pułapka średniego dochodu, co sprawia, że finanse publiczne są w coraz gorszej sytuacji (także z powodu problemów demograficznych i mniejszego wzrostu PKB). W całym sektorze rządowym istnieje szkodliwy „wertykal”: administracja centralna oddziałuje na samorządy. Trzeba go odciąć, zwiększając transparentność JST i zaczynając reformy od Ministerstwa Finansów.
Wywołana w ten sposób do odpowiedzi Mirosława Boryczka zaproponowała rozróżnienie pojęć używanych w debacie na „mechanizmy administracji” albo „sposób rządzenia”. Jeśli chcemy mówić o administracji rządowej, to – zdaniem Dyrektor Generalnej – urzędnicy są skuteczni, zaangażowani w wykonywane zadania i osiągają dobre efekty pomimo kłód rzucanych im pod nogi. W systemie istnieje już wiele narzędzi, ale są one niewykorzystywane, gdyż szwankuje zarządzanie. Dzieje się tak ze względu na brak przywództwa politycznego. W dodatku, od 10 lat postępuje proces deprecjacji służby cywilnej – pracownicy słyszą, że są źli i się do niczego nie nadają. W rezultacie administracją zarządzają kontrolerzy, a ludziom odmawia się prawa do błędu. Dla nadzorców ważniejsza jest litera prawa niż zdrowy rozsądek.
Wypowiadająca się następnie Agata Dąmbska podkreślała, że dotychczas nie przeprowadzono całościowej zmiany w administracji centralnej rozumianej jako sektor rządowy, a nie samorządy. Obecny system jest niesterowny, a decydenci nie mają wpływu na postępowanie urzędników w ministerstwach. Administrację cechuje silosowość, hierarchiczność, wieloszczeblowość i zatomizowanie, czego przykładem jest istnienie 2400 pracowników Ministerstwa Finansów czy 77 tys. instytucji o dużej autonomii oraz fikcja budżetu zadaniowego. Dlatego należy dążyć do odciążenia ministerstw z funkcji wykonawczych, pozostawiając im jedynie – w myśl skandynawskiej koncepcji „małych ministerstw” – funkcję policy making. Poza tym trzeba tworzyć ramowe prawo (zamiast dotychczas obowiązującego w Polsce kazuistycznego modelu niemiecko-francuskiego), zlikwidować niedziałającą służbę cywilną oraz powołać określoną liczbę agencji wykonawczych.
W ten sposób dyskutanci z rozważań diagnostycznych przeszli do fazy proponowania rozwiązań. Mirosława Boryczka zwróciła uwagę, że w wielu instytucjach istnieje już tzw. „zadaniowanie” pracy (służba celna, ZUS). Powinien to robić dobry lider – jednak w tym miejscu dr Justyna Glusman zaoponowała, że muszą powstać mechanizmy systemowe, a nie uzależnienie od uznaniowości czy osobowości lidera. Rafał Antczak zaś nawoływał do wprowadzenia rotacyjności na wyższych stanowiskach kierowniczych, argumentując, że administracja jest monopolem, który trzeba zmuszać do konkurencji.
Idąc dalej tym tropem, prof. Wojciech Misiąg trafnie zauważył, że wśród panelistów nie ma sprzeczności co do celów działania administracji. Należy wprowadzić zarządzanie zmianą, a nie zaorać to, co jest – musi być bowiem utrzymana ciągłość pracy urzędów. Małe ministerstwa ocenił pozytywnie, ale pod warunkiem zwrócenia uwagi, aby przy okazji nie powiększyć w dwójnasób zatrudnienia w agencjach. Zdaniem doradcy Prezesa NIK etos pracowników sektora publicznego musi się wznieść ponad bodźce zewnętrzne. Nie można też dopuścić do wojny kontrolerów z administracją, ale trzeba odchodzić od kontroli sprowadzanej wyłącznie do sprawdzania stopnia przestrzegania prawa.
Na zakończenie panelu Mirosława Boryczka przypomniała, że idea „małych ministerstw” była brana pod uwagę już w 1996 roku i opowiedziała się za profesjonalnym korpusem pracowników publicznych. Optował za tym również Kazimierz Barczyk, ale główny nacisk położył w swej wypowiedzi na konieczność zapobieżenia inflacji prawodawstwa i wprowadzenie modelu kanclerskiego.