„Gazeta Wyborcza” z 2. marca b.r., opublikowała kolejny akt wiary na polu socjalu, czyli państwa opiekuńczego. Otóż w wywiadzie zatytułowanym „Bez socjalu gospodarka się zwinie” socjolog, prof. Janusz Mucha dokonał takiego właśnie – nie mającego nic wspólnego z nauką – aktu wiary w kolektywistyczne rozwiązania. Nie ma bowiem badań naukowych, które udowodniłyby, że większy socjal (mierzony np. udziałem wydatków publicznych w PKB) powoduje większy PKB, lub że przyrost tegoż socjalu powoduje większy przyrost PKB.
Nie potwierdzają tego ani badania historyczne, ani empiryczne. Te pierwsze zwracają uwagę, że pierwsze silne przyspieszenie gospodarcze miało miejsce w XVIIIw., gdy wydatki publiczne w czasie pokoju wynosiły poniżej 10% PKB, a drugie rozpoczęło się w drugiej połowie XIXw. i trwało do lat 60. XXw., kiedy wydatki publiczne ogółem, czy wydatki na państwo opiekuńcze, dalekie były od późniejszego ich apogeum. Tymczasem od lat 70. XX. obserwujemy w świecie zachodnim, a zwłaszcza w Europie, c o r a z w o l n i e j s z e tempo wzrostu PKB.
Przejdźmy teraz od analizy historycznej do empirycznej. Od połowy lat 90. XXw. obserwuje się rosnącą liczbę badań krajów OECD (w ogromnej większości krajów Zachodu), które w sposób empiryczny wskazują na negatywny związek między tempem wzrostu PKB a wielkością udziału wydatków publicznych, czy bardziej szczegółowo wydatków na państwo opiekuńcze, a tempem wzrostu PKB. Zależność jest przy tym jednoznaczna: im więcej (mierzonego PKB) socjalu, tym wolniej rośnie gospodarka.
Najwcześniej tymi problemami zajął się Vito Tanzi, przez 20 lat szef analiz fiskalnych w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Z kolei na przełomie wieków dwa takie studia porównawcze przeprowadzili w 1999r. dwaj Szwedzi (Foelster i Henrekson) dla 23 krajów OECD (głównie bogatych krajów Zachodu),a w 2001r. Niemiec Heitger dla 21 krajów OECD. Doszli oni do empirycznie udowodnionych tych samych wniosków. Wzrost wydatków publicznych powoduje znaczący statystycznie spadek tempa wzrostu PKB krajów dotkniętych takim wzrostem ciężaru wydatków publicznych.
Ponieważ wnioski są podobne przedstawię Czytelnikom empiryczne rezultaty tylko jednego z badań, mianowicie pracy Bernhardta Heitgera z Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii. Otóż Heitger, badając zachowania obu tych zmiennych (udziału wydatków publicznych w PKB i tempa wzrostu gospodarczego) w czterech kolejnych dekadach (latach 1960-1999) stwierdził, że wzrost udziału wydatków publicznych w jednej dekadzie powoduje spadek tempa wzrostu PKB w dekadzie następnej o 0,6% rocznie. A nie są to bynajmniej spadki najbardziej spektakularne. Dwóch analityków Europejskiego Banku Centralnego, Afonso i Furceri, przeprowadziło w 2004r. podobne, tyle że bardziej szczegółowe badania dla lat 1970-2004 i według ich obliczeń, spadek tempa wzrostu wynosił 1,2% rocznie dla badanych krajów OECD, a 1,3% dla krajów UE. Podobnej skali spadki odnotowali – także dla krajów OECD – Bergh i cytowany już Henrekson w książce z 2010r.
Przypomnę, więc, znaną wypowiedź kanclerz Merkel, że Unia Europejska, to 7-8% ludności świata, 25% światowego PKB i ponad 50% światowych wydatków na państwo opiekuńcze. Dylemat polityków – społeczeństw zachodnich – jest tutaj oczywisty: albo coraz wolniejszy wzrost gospodarczy (a w końcu stagnacja), albo góra socjalu. Ta góra nie musi nawet dalej rosnąć; jest tak wielka, że nawet na obecnym poziomie zdolna jest doprowadzić do stagnacji i regresu. Regresu także, ponieważ w warunkach pogarszającej się demografii status quo jest nie do utrzymania w dłuższym okresie…
