Od początku kryzysu greckiego, który ujawnił się w 2010r, zwracam uwagę na specyficzny kontekst tego kryzysu, jakim jest wiarygodność strefy euro jako instytucji. Podkreślam w artykułach naukowych, raportach i publicznych wystąpieniach, że wiarygodność ta maleje od połowy ubiegłej dekady i kolejne decyzje (lub brak właściwych decyzji) ów poziom wiarygodności dalej obniżają. Zwracam też uwagę, że w warunkach pieniądza opartego na zaufaniu utrzymywanie tejże wiarygodności jest ważniejsze, ale też i trudniejsze niż w przypadku waluty złotej.
Miernikiem wiarygodności instytucji strefy euro jest bowiem w pierwszej kolejności przestrzeganie własnych regulacji. Zniknął bowiem jasny i prosty miernik, jakim była w przeszłości wartość kruszcu, a zastąpiło go zaufanie do partnerów w unii walutowej, że zachowywać się będą zgodnie z przyjętymi regułami.
W powyżej naszkicowanych ramach, wiarygodność strefy euro wygląda gorzej niż kiepsko. Po pierwsze, stworzony przed jej powstaniem Pakt Stabilizacji i Wzrostu (PSW) został „rozmiękczony” w połowie poprzedniej dekady i to przez głównych rozgrywających: Francję i Niemcy. Nie chcąc zredukować swoich deficytów budżetowych rzędu 4-5% PKB, relatywnie niewiele przekraczających dopuszczalny pułap 3% PKB, oba te kraje zdecydowały sie na rozmiękczenie reguł paktu. Do Francji i Niemiec dołączyły Włochy i zmiany takie wprowadzono. Dla pozostałych członków strefy euro, był to sygnał: „Hulaj dusza, piekła nie ma”! I zaczęło się wielkie pożyczanie. W ostatnich kilku latach przed kryzysem Grecja np. pożyczała na rynkach finansowych pieniądze m.in. po to, aby … wypłacać emerytury.
Przyszedł kryzys, który niewątpliwie nadwyrężył wiarygodność strefy euro. Bowiem okazało się, że w wyniku braku dyscypliny – efektu rozluźnionych reguł w tym zakresie w latach 2003-05 – wiele krajów znalazło się w sytuacji, w której wymagały one pomocy zewnętrznej (pomijam tu kwestię sprawności samych programów naprawczych).
Wydawałoby się, że kraje członkowskie strefy euro powinny wyciągnąć wnioski z tak negatywnych skutków rozmiękczenia reguł PSW i prowadzenia polityki fiskalnej niezgodnej ze wspólną polityka monetarną. Politycy Niemiec i innych krajów złożyli szereg stanowczych deklaracji, w tym także w kwestii konieczności powrotu do oryginalnych reguł, a nawet zaostrzenia tychże reguł. reguły zostały nieco zaostrzone, pozostawiając jednakże liczne „furtki”.
Ale zaostrzone reguły sobie, a praktyka politycznego oportunizmu sobie. Widać wyraźnie, że Francja niewiele sobie robi z formalnie zaostrzonych reguł dyscypliny fiskalnej. Włochy nie robią na razie nic, a ich dług publiczny przekroczył już 130% PKB. Hiszpania trochę reformuje gospodarkę, jej eksport w wyniku tychże reform szybko rośnie, ale dyscyplina budżetowa daleka jest od reguł PSW: deficyt budżetowy wprawdzie spadł o połowę, ale nadal jest prawie dwa razy wyższy od dopuszczalnego pułapu 3% PKB. A średni poziom długu publicznego – który nie powinien wedle reguł PSW przekraczać 60% PKB – wynosi średnio około 90% PKB. Nawet Niemcy, choć już nie powiększają długu od tego roku, to dług publiczny mają na poziomie ponad 80% PKB.
Wiarygodność strefy euro jest, więc, niska i coraz niższa. Widać wyraźnie, że nie ma woli politycznej wśród zadłużonych krajów tej strefy do powzięcia jedynych skutecznych kroków, czyli zredukowania i zreformowania wydatków publicznych. A rynki finansowe wiedzą, że inne kroki nie są w obecnych warunkach możliwe; mam na myśli „ucieczkę z zadłużenia” przez wyższy wzrost gospodarczy w wyniku silnej stymulacji fiskalnej, albo wywołanie inflacji, powodującej spadek realnej wartości długu publicznego. Tak więc, wzrost gospodarczy w ramach strefy będzie nadal bardzo niski a równie niska wiarygodność będzie trwałym czynnikiem kryzysogennym.
W tych warunkach zapowiedzi przywódcy zwycięskich lewackich radykałów w Grecji o konieczności renegocjacji (wcześniej nawet o wypowiedzeniu porozumień z MFW, UE i EBC) będzie kolejnym testem na wiarygodność nie tylko – i nie tyle nawet – Grecji, ile samej strefy euro. Jeżeli wcześniejsze deklaracje staną się programem nowego rządu, przedstawionym następnie powyższej „trójce”, to jedynym wzmacniającym słabą i słabnącą wiarygodność strefy euro krokiem powinno być odrzucenie tych postulatów i zmuszenie Grecji do wyjścia ze strefy euro. Nie można jej zwyczajnie wyrzucić (jak zrobiono to w czasach łacińskiej unii monetarnej), bo … w regułach strefy zabrakło przepisu o wykluczeniu kraju członkowskiego!
Ale z wypowiedzi przedwyborczych przywódców politycznych innych krajów, a także z pierwszych reakcji po wyborach wiele wskazuje, iż klajstrować się będzie kolejny zgniły kompromis w imię politycznie poprawnego hasła o „jedności Europy”. Tyle, że jedność bez wiarygodności powodować będzie stan kryzysu w permanencji.