Antysemityzm. Będę o nim mówił, choćbyście mieli moich dywagacji po dziurki w nosie. Antysemityzm w Polsce jest pierwowzorem wszelkich innych uprzedzeń. Rasizmu, kseno- i homofobii, etc. Są dwa sposoby na pozbycie się antysemityzmu: udawać, że go nie ma lub piętnować każdy jego przejaw. Wybieram ten drugi sposób, stąd tak często się u mnie pojawia.
Obecnie antysemityzm, czyli nienawiść, wrogość do Żydów i pogarda dla nich, lęk przed nimi i chęć pozbycia się ich, wypędzenia lub zniszczenia, przyjmuje dwojaką formę. Pierwsza już jest w nacjonalistycznym mainstreamie – to postać delikatna.
Druga forma jest dosłowna i łopatologiczna: oto reprodukuję zdjęcie, które wykonał poseł Michał Kamiński. To zdjęcie witryny sejmowego kiosku z okładką żydożerczej gadzinówki.
Antysemityzmu w Polsce nie trzeba definiować. Jest tu jak powietrze. Dzieci w przedszkolach opowiadają sobie żarty holokaustowe o ucieczce Żydów kominem, a przy świątecznym stole ojcowie rodzin żydłaczą, by przestrzec wszystkich przed ogólnoświatowym spiskiem żydowskim.
Delikatna mainstreamowa postać antysemityzmu jest najgroźniejsza, bo nigdy przedtem nie padała z ust rządzących, ze szczytów władzy. Obecnie rządzący, czyli partia PiS w cichych konszachtach z faszystami, nie krępują się własnego antysemityzmu, lecz otwarcie go prezentują i zachęcają obywateli do jego ekspresji.
Mówimy, że zarzucili poprawność polityczną jako obcą swojej naturze. Że są pozbawieni wstydu i próbują go pozbawić także społeczeństwo. Wczoraj, przy innej okazji, wskazał i napiętnował ów gorszący kierunek prof. Marcin Matczak:
„W ogóle w naszej przestrzeni publicznej ta formacja polityczna, która nami rządzi nagle wszystkich zachęca do otwartości i szczerości. Nie lubisz kogoś, kto jest obcej narodowości? Powiedz to! Nie lubisz kogoś, kto jest innej orientacji seksualnej? Powiedz to, nie kryj się! Bądź sobą!
Nagle okazało się, że powiedzenie tego, co ja myślę, staje się absolutnie podstawową kwestią. Czy my tak żyjemy? Czy my w naszych relacjach, zbudowanych na naszej kulturze i cywilizacji, mówimy wszystko, co sobie myślimy?!”
W podobnym tonie wypowiada się Mateusz Kijowski, przewodniczący Stowarzyszenia WRD:
„To jest szczucie: wyszukiwanie słabszej grupy i pokazywanie, że jest wrogiem całego społeczeństwa. To próba wskazania wroga po to, żeby zjednoczyć się w walce z nim. Tak się zaczynały wszystkie systemy faszystowskie, tak się zaczynają wszelkie ksenofobiczne nagonki.
Nie dajmy się wciągnąć w takie zabawy. Niestety, tutaj prezes Kaczyński i jego świta wpisują się w narrację, którą wcześniej prowadzili koledzy i przyjaciele Adolfa Hitlera. Podobne nagonki zdarzały się również w czasach komunizmu. Pamiętamy wszyscy rok 68. Nie idźmy tą drogą!”
Przywołajmy w tym kontekście esej prof. Jana Błońskiego „Biedni Polacy patrzą na getto”, opublikowany 32 lata temu, lecz całkowicie zapomniany, a w nim drobny fragment:
„Każdy chyba, kto był za granicą, powiedzmy, na zachodzie Europy, usłyszał pytanie, czy Polacy są antysemitami? Albo wyraźniej: dlaczego Polacy są antysemitami? Ja sam słyszałem to pytanie tyle razy, i tyle razy wdawałem się w wyjaśnienia, że mógłbym chyba ze dwadzieścia takich rozmów schematycznie streścić. Czy Polacy są antysemitami?”
Dziś, gdy okazało się, że tak łatwo wzniecić w Polsce żydożercze nastroje, to pytanie staje się pytaniem retorycznym. Owszem, Kaczyński szczuje przeciw uchodźcom, przeciw środowiskom LGBT, przeciw liberałom, lecz pod tym wszystkim kryje się myśl pierworodna, fundament spuścizny Dmowskiego, ale i kościoła przedsoborowego, który święci w Polsce triumfy: antysemityzm.
Za tydzień obchodzić będziemy żydowski karnawał, święto Purim. Wesołe święto. Od wielu lat głośno opowiadam Państwu o tego typu okazjach, zachęcając Państwa nie tyle nawet do wspólnego świętowania, ile do pamiętania o nich.
Widzę w tym wiele pożytku. Z jednej strony zachowujemy pamięć o żydowskich sąsiadach, obywatelach RP, którzy przed wojną stanowili w Polsce pokaźną mniejszość narodową.
Z drugiej, owo wspomnienie w do bólu homogenicznym społeczeństwie katolickim stanowi wyzwanie mentalne i dogodny asumpt do uświadomienia sobie, ile straciliśmy przez te wszystkie lata żyjąc w monoetnicznym społeczeństwie.
Purim jest świętem wesołym. Tradycją jest, by każdy bogobojny Żyd upił się w to święto. Oczywiście, to zaledwie jeden z licznych obyczajów żydowskiego karnawału, pełnego symboliki i znaczeń. Poczytam sobie za sukces, jeśli Szanowny (-a) Czytelniku (-czko) wpiszesz sobie do przeglądarki Google hasło „Purim”, do czego gorąco zachęcam.
Nie będzie nam wesoło. Jeśli miałbym się upić, to raczej na smutno, albo w ogóle. Nie ten czas i nie to miejsce. Załamuję ręce i jestem bezradny.
Post scriptum
poseł Michał Kamiński inkryminowaną gadzinówkę żydożerczą niejakiego Leszka Bubla znalazł w kiosku sejmowym. O to właśnie wybuchła awantura, że natknął się na nią w sejmowym kiosku. W sejmowym!
Tymczasem przypomniałem sobie, że pięć lat temu na to samo natknąłem się w kiosku na lotnisku w Modlinie. Nie w sejmie, jako że za wysokie dla mnie progi, lecz w Modlinie, czyli miejscu ogólnodostępnym. Rozpisuję się o tym dlatego, żeby Państwu uświadomić pewien problem, o czym za chwilę.
Udokumentowałem ten fakt natknięcia się na to-to w identyczny sposób, co teraz poseł, czyli nakręciłem stosowne video:
Antysemickie gadzinówki na lotnisku w Modlinie
W jedynym kiosku na lotnisku w Modlinie można nabyć cały szereg ultraprawicowych gazet, od antysemityzmu których wywracają się bebechy. Zwykłej prasy brak…Oczywiście, nikt przy zdrowych zmysłach po takową "prasę" nie sięga. Stanowi ona jedynie wyraz śmiałych "poglądów" właściciela kiosku i demonstrację ideologii, zdefiniowanej w art. 256 i 257 kodeksu karnego.Otóż, dawno minęły czasy, gdy Polacy krępowali się swojego antysemityzmu. Dziś antysemici chełpią się swoim światopogladem i do nich należy właściciel kiosku na lotnisku w Modlinie. Dzięki tej wizytówce Polska zyskuje taką a nie inną opinię w oczach zagranicznych turystów: jako kraj jadowicie i demonstracyjnie nienawistny wobec Żydów, wręcz żydożerczy.
Gepostet von Facejew am Freitag, 20. Juni 2014
Nikt się tym nie zainteresował, choć przecież kioski na lotnisku są częściej odwiedzane i liczniej, niż sejmowy kiosk. Państwo rozumieją, do czego zmierzam?
Problem nie w tym, moim zdaniem, że ta prasa została wystawiona w kiosku sejmowym, ale że w ogóle bywa w kioskach na równi z prasą normalną. Może jestem zbyt egalitarny i za mało elitarny, żeby zrozumieć, dlaczego podkreśla się fakt wystawienia tej gadzinówki w sejmowym kiosku, a przemilcza fakt, że jest szeroko w całej Polsce kolportowana…
