Kaja Kallas, pierwsza premierka Estonii, stała się jednym z wiodących głosów w Europie przeciwko wojnie Rosji w Ukrainie. Odegrała kluczową rolę w nakłonieniu UE do podjęcia ostrzejszych działań przeciwko Rosji.
Swoje szesnaste Berlin Freedom Speech (berlińskie przemówienie wolnościowe) połączyła z apelem o sformułowanie jeszcze silniejszej europejskiej odpowiedzi na barbarzyńską wojnę Putina. Jej zdaniem, aby zapobiec dalszej agresji, Zachód musi podjąć odpowiednie działania.
Dla Kai Kallas jest to zadanie długofalowe, które musi być zakotwiczone w nowej polityce wobec Rosji. Ona sama nazywa tę politykę „inteligentnym powstrzymywaniem”. Oznacza to dalsze wspieranie walki Ukrainy o wolność, przy jednoczesnym zwiększeniu presji na rosyjskiego agresora, poprzez dalsze sankcje oraz izolację polityczną i gospodarczą. Kaja Kallas wzywa Zachód do wykonania wielkiego skoku naprzód w zakresie własnej obronności.
Drodzy Goście, Drodzy Przyjaciele,
jestem zaszczycona, że mogę tu dziś być. Po raz pierwszy byłam w Berlinie w 1988 r. jako jedenastolatka. Rozpoczęła się pierestrojka i dla mnie to był cud, że mogliśmy pojechać do Niemiec Wschodnich, do obcego kraju. Ojciec zabrał mnie wraz z bratem jak najbliżej Bramy Brandenburskiej, aby przyjrzeć się Murowi. Pamiętam, jak mówił: „Dzieci, oddychajcie głęboko – to jest powietrze wolności, które przychodzi z drugiej strony”.
Wtedy jeszcze nie do końca rozumiałem, o co mu chodzi. Mówi się, że wolność docenia się dopiero wtedy, gdy się ją traci. Ale ja, jako dziecko urodzone pod okupacją sowiecką, nigdy nie doświadczyłem wolności. Wkrótce jednak zaczął wiać wiatr zmian burząc mur w Berlinie i w innych częściach Europy. I mogłam oddychać tym powietrzem wolności w domu.
Kiedy w 1991 roku, 30 lat temu, Estonii udało się wydostać z totalitarnego więzienia, byłam nastolatką. To, co dla was było przełomem, die Wende, dla nas było rewolucją. Po odzyskaniu niepodległości i wolności, Estonia miała trudne zadanie: zbudować wolne i otwarte społeczeństwo, demokrację parlamentarną. Nie było to łatwe zadanie – mimo ulgi, że ludzie wreszcie byli wolni.
Przywrócenie demokratycznych relacji między obywatelem a państwem nie jest czymś, co robi się z dnia na dzień i nie można się tego nauczyć z książek. Na naszej drodze do wolności towarzyszyło nam wielu przyjaciół z wolnego świata, którzy nas wspierali. Niemcy miały tu szczególne przywództwo i wsparcie. Pozwólcie, że przedstawię kilka powiązań w tym względzie. Po upadku Związku Radzieckiego musieliśmy najpierw szybko ustanowić nową umowę społeczną i zakotwiczyć ją w naszej konstytucji.
Podczas opracowywania naszej Konstytucji w 1992 r. Roman Herzog, ówczesny Prezes Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, był ekspertem przygotowującym rozdział o podstawowych wolnościach, prawach i obowiązkach – w istocie proporcje tego rozdziału mówią same za siebie, gdyż stanowi on ponad jedną czwartą całego tekstu. Niemiecki system prawny stworzył podstawy, a jednocześnie na nowo ustanowił centralne części naszego prawa prywatnego, karnego i ogólnego prawa administracyjnego.
Oznacza to również, że całe pokolenie estońskich prawników, w tym ja, studiuje niemiecką praktykę prawną. Co więcej, to właśnie niemiecka Rechtstheorie stanowi podstawę zajęć wprowadzających dla studentów pierwszego roku prawa w Estonii.
Kolejnym kamieniem milowym na naszej drodze do wolności była reforma monetarna przeprowadzona przez mojego ojca, Siima Kallasa. Wolna Estonia musiała mieć swój własny pieniądz. W 1992 r. ponownie wprowadzono koronę estońską. Z błogosławieństwem Bundesbanku powiązaliśmy koronę estońską z marką niemiecką – najbardziej odpowiednią walutą kotwiczną, która stanowiła dodatkową gwarancję stabilności naszej własnej waluty. Ta reforma walutowa jest uważana przez MFW za jedną z najbardziej udanych w jego historii.
Panie i Panowie, rosyjska agresja w Ukrainie zmusiła nas do zastanowienia się nad tym, czym dla każdego z nas jest wolność. I jak krucha może być. I co trzeba zrobić, by ją chronić. W tej mrocznej godzinie dla Europy bardziej niż kiedykolwiek ważne jest, byśmy dbali o porządek w naszym własnym demokratycznym domu. Musimy dbać o demokratyczne relacje między obywatelem a państwem.
Dbałość o demokrację jest indywidualnym obowiązkiem każdego obywatela, ale to przywódcy są odpowiedzialni za utrzymanie praw jednostki i rządów prawa w centrum sprawowania władzy.
Przywódcy muszą także zapewnić silne instytucje wspierające demokrację. Często nie jest to oczywiste. Ataki na instytucje demokratyczne są coraz częstsze – zarówno wewnątrz naszych własnych demokracji, jak i poza nimi. Rechtsstaat z silnymi instytucjami jest ważny, ale niewystarczający, by ochronić wolność przed jawnym agresorem.
Mówię do Was tutaj, w Berlinie, kiedy reżim na Kremlu niszczy swojego sąsiada, Ukrainę, i próbuje podbić drugi co do wielkości kraj w Europie. Zaledwie 1400 km stąd Rosja ostrzeliwuje europejską stolicę.
Kiedy w 1988 roku wdychałam powietrze wolności, zarówno Estończycy, jak i Ukraińcy byli po nieodpowiedniej (złej) stronie muru. Dziś Kreml próbuje zbudować kolejny mur dzielący Europę i tym razem Estonia ma szczęście, że jest po wolnej stronie. Tego samego nie można powiedzieć o Ukrainie. Czasy takie jak te skłaniają nas do spojrzenia wstecz na odważne decyzje z naszej przeszłości. Chwalę odwagę decyzyjną naszych przywódców i przywódców wolnego świata, którzy umożliwili tak wielu krajom Europy Środkowej i Wschodniej szybką reintegrację z Europą.
Marszałek naszego dawnego parlamentu, Rady Najwyższej Estonii, Ülo Nugis, już w 1991 roku powiedział: „Jak pokazało doświadczenie polityczne i historyczne, neutralność nie gwarantowała nam bezpieczeństwa. Może ona nie gwarantować bezpieczeństwa nawet dzisiaj, zwłaszcza w obliczu możliwych procesów w Związku Radzieckim.”
Powiedział to w nawiązaniu do lat 30. XX wieku, kiedy to młoda republika estońska próbowała balansować między dwoma złymi imperiami i machinami wojennymi. Skończyło się to utratą państwowości na 50 lat. Dlatego też było rzeczą naturalną, że w latach 90. nasza polityka zagraniczna i bezpieczeństwa skupiła się na przystąpieniu do UE i NATO. Chcieliśmy już nigdy nie być sami.
Wolny świat, w tym Niemcy, odegrał kluczową rolę w odbudowie naszego kraju i miejsca na mapie świata. Nie jest tajemnicą, że dla wielu waga i śmiałość tamtych decyzji stała się widoczna dopiero teraz, gdy jesteśmy świadkami rosyjskiej agresji na Ukrainę. Obecne niebezpieczne i tragiczne czasy pokazują również, jak ważna jest demokracja. I jak ważne są wolności i swobody.
Dlaczego Rosja prowadzi wojnę w Ukrainie? Zaczęło się, gdy Ukraina wybrała demokratyczną drogę. Rosja nie chce, aby zwyciężyła wolność i demokracja. Jest to bezpośrednie zagrożenie dla dyktatury, ponieważ w demokracji 1) rządy popełniają błędy i są z nich rozliczane podczas wyborów; 2) państwo powinno działać dla ludzi, a nie dla dyktatora lub jego kolegów.
Gdy patrzymy na Rosję, widzimy ciemność – strach trzyma jej społeczeństwo w kupie. Widzimy też tysiące ludzi uciekających przed tyranią. Znamy ten strach. Strach przed tajną policją, która porywa ludzi w środku nocy lub aresztuje ich tylko za trzymanie transparentów na placach publicznych, strach przed ciągłą nieufnością, strach przed wyrażaniem własnych opinii, strach przed okrucieństwami, które mogą nastąpić.
Dziesiątki tysięcy Estończyków uciekło z tej samej tyranii po II wojnie światowej. Podczas gdy Ukraińcy bronią wolności, którą zbudowali, rosyjska maszyna do zabijania chce, cytuję: „zmienić krwawą i fałszywą świadomość części dzisiejszych Ukraińców”. Są to słowa Dmitrija Miedwiediewa.
Kreml i Putin w swoich wypowiedziach jasno dali do zrozumienia, że ich celem jest wymazanie Ukrainy z mapy świata. „Denazyfikacja” to oficjalna rosyjska nazwa tej polityki niszczenia państwa ukraińskiego i jego narodu. Do uzasadnienia agresji oraz ludobójczej i faszystowskiej polityki używa się słowa „nazistowska”.
Jak to jest możliwe? Uważam, że historia ma znaczenie. Chociaż Związek Radziecki upadł, jego imperialistyczna ideologia nigdy nie upadła. Podczas gdy nasze podręczniki do historii zostały napisane na nowo po upadku Związku Radzieckiego, w Rosji tak się nie stało. Podczas gdy zbrodnie nazizmu zostały jednoznacznie potępione, nie zrobiono tego w przypadku zbrodni komunizmu.
Zamiast tego Putin zbudował silną reaktywację stalinizmu, w wyniku czego badania opinii publicznej sugerują, że 70 procent Rosjan aprobuje Stalina i jego politykę. Jeśli ludzie podziwiają dyktatorów, nie ma żadnych przeszkód moralnych, aby się nimi stać lub im podporządkować.
Znaki ostrzegawcze już istniały: imperialna nostalgia, Rosja zachowała hymn Związku Radzieckiego, narracja o rosyjskiej ofiarności połączona z silną antyzachodnią propagandą przy jednoczesnym zamknięciu wolnych mediów. Byliśmy świadkami wojen prowadzonych przez Putina w Czeczenii, Gruzji, Donbasie i na Krymie. Patrząc wstecz na minione znaki, powrót do wojny i agresji wydaje się nieunikniony. W rosyjskiej drodze do totalitaryzmu istnieje wyraźny wzór.
Tę drogę do tyranii w symboliczny sposób przedstawia człowiek, który został niedawno aresztowany w Moskwie za to, że stał na ulicy, trzymając w ręku książkę Tołstoja „Wojna i pokój”. Poprzednie wojny Putina pokazują, dlaczego nie może on wygrać tej i dlaczego nie można pozwolić Moskwie na udawanie, że cokolwiek zyskała w tym procesie.
Już kilkakrotnie pozwoliliśmy, by agresja uszła Putinowi na sucho. Nie możemy pozwolić, aby teraz znowu mu się to udało. Jeśli tak by się stało, jego apetyt tylko by wzrósł, a w ślad za tym poszłyby kolejne okrucieństwa i ludzkie cierpienia.
Strategiczne cele Putina nie zmieniły się. Cierpienia i zniszczenia w Ukrainie są dalekie od zakończenia. Premier Ukrainy Denis Szmyhal mówi: „Jeśli Rosja przestanie walczyć, będzie pokój. Jeśli Ukraina przestanie walczyć, nie będzie Ukrainy. Dotarliśmy do momentu, w którym powinniśmy mieć odwagę powiedzieć: Ukraina musi wygrać tę wojnę. I musimy działać zgodnie z tym. Wolność musi być uzbrojona lepiej niż tyrania.”
Drodzy słuchacze, jesteśmy w tym na dłużej i musimy wpisać te poważne zmiany w długoterminową nową politykę wobec Rosji. Określiłem ją mianem polityki inteligentnego powstrzymywania. Oznacza to, że musimy nadal wspierać walkę Ukrainy o wolność, jednocześnie zwiększając presję na agresora poprzez dalsze sankcje oraz izolację polityczną i gospodarczą.
Oznacza to również, że musimy dokonać ogromnego skoku naprzód, jeśli chodzi o naszą własną obronę. Obrona NATO w regionie Morza Bałtyckiego wymaga zasadniczej zmiany. Potrzebujemy znacznie więcej gotowych do walki oddziałów stacjonujących w krajach bałtyckich, więcej samolotów bojowych na naszym niebie i okrętów na Morzu Bałtyckim.
Musimy także zrozumieć, że Putin i wszyscy ci, którzy popełnili zbrodnie wojenne, muszą wiedzieć, że nadejdzie ich dzień sądu. Jest oczywiste, że po tych wszystkich okrucieństwach nie może być mowy o powrocie do normalności w putinowskiej Rosji.
W rzeczywistości nie powinno być mowy o żadnym biznesie. Rosja nie powinna zasiadać przy stole organizacji i organów międzynarodowych, które opierają się na poszanowaniu prawa międzynarodowego. Najwyższy czas, aby wszyscy użyli swojego kompasu moralnego. Kreml musi poczuć, że jest izolowany.
Wolny świat powinien kierować się mottem: „Gdy zmieniają się fakty, ja zmieniam zdanie”. Byliśmy świadkami wielkich i historycznych zwrotów. Także tutaj, w Niemczech. Dopóki jednak ta agresja nie zostanie powstrzymana, nie zrobiliśmy wystarczająco dużo. Jednym z naszych głównych celów powinno być doprowadzenie do wyczerpania machiny wojennej Kremla – w jej centrum znajdują się dochody z węglowodorów.
Rozumiem przed jakimi trudnymi wyborami stoją dziś przywódcy państw demokratycznych. Rozumiem, że rosnąca inflacja – a w szczególności wzrost kosztów energii – może oznaczać, że trudności gospodarcze w kraju przesłonią cierpienia Ukraińców. Gaz może być drogi, ale wolność jest bezcenna. Każdy rząd decyduje o tym, jak duży ciężar gotowi są wziąć na siebie jego obywatele.
Ale równie ważne jest, abyśmy przekazali naszym obywatelom wiadomość, że to, co dziś jest problemem naszego sąsiada, jutro będzie naszym problemem. Gdy płonie dom naszego sąsiada, my również jesteśmy w niebezpieczeństwie.
Pozwolę sobie zakończyć słowami ostrzeżenia rosyjskiego dysydenta i szachowego mistrza świata Garry’ego Kasparowa. Cytuję: „Cena powstrzymania dyktatora zawsze wzrasta z każdą zwłoką i każdym wahaniem. Spotkanie ze złem w połowie drogi jest nadal zwycięstwem zła”. Koniec cytatu.
Zrozumiałe jest, że znalezienie właściwej równowagi w polityce jest jednym z największych wyzwań dla demokracji i dla naszej wolności w dzisiejszych czasach. Gdyby ta wojna miała być przegrana, nie przegrałaby jej Ukraina, ale my.
Wiemy, że dobro zawsze zwycięża nad złem. Takie jest też moje doświadczenie życiowe. Stojąc tu teraz i głęboko oddychając czuję, że jest to ta sama wolność, którą oddychałam tutaj jako jedenastolatka w 1988 roku. I jeśli zrobimy wszystko, by pomóc Ukrainie, nie będzie już takich jedenastolatków, dla których powiew wolności jest czymś, czego doświadczają tylko z daleka.
Opracowała Fundacja Friedricha Naumanna na rzecz Wolności – fundacja działająca w zakresie polityki liberalnej w Republice Federalnej Niemiec
Artykuł ukazał się pierwotnie na: https://4liberty.eu/16th-berlin-freedom-speech-freedom-must-be-better-armed-than-tyranny/
Z angielskiego przełożyła Natalia Banaś
