Jednym z problemów Trzeciej Rzeczpospolitej jest ułożenie relacji pomiędzy państwem a Kościołem katolickim. Z jednej strony z katolicyzmem jest związana znaczna część polskiego społeczeństwa, choć większość polskich katolików nie praktykuje. Większość z nich to nieświadomi heretycy, którzy nie znają zasad wiary swojej religii, a moralność katolicką traktują wybiórczo. Z drugiej strony Kościół katolicki zajmuje w Polsce specjalną pozycję i cieszy się wieloma przywilejami, w tym fiskalnymi. Kościół katolicki próbuje także wpływać na rządzących. Czasami odbywa się to finezyjnie, ale często agitacja polityczna jest prowadzona wprost z kościelnych ambon.
Symbolem upolitycznienia Kościoła katolickiego w Trzeciej Rzeczpospolitej jest toruńska radiostacja redemptorystów kierowana przez Tadeusza Rydzyka. W Drugiej Rzeczpospolitej można było zaobserwować podobne zjawisko, z tym że pozycja Kościoła była jeszcze mocniejsza, a jego upolitycznienie jeszcze większe. Odpowiednikiem Tadeusza Rydzyka w Drugiej Rzeczpospolitej był Maksymilian Maria Kolbe. Mimo że w Drugiej Rzeczpospolitej wychodziło około dwustu katolickich periodyków, to imperium medialne Kolbego miało duży wpływ na wiernych.
Maksymilian Kolbe urodził się w 1894 roku w Zduńskiej Woli. W roku 1910 rozpoczął nowicjat w zakonie franciszkanów, studiował w Krakowie, a potem w Rzymie. W 1914 roku złożył śluby zakonne. Trzy lata później był jednym z założycieli Rycerstwa Niepokalanej. W roku 1919 wrócił do Polski, by w 1922 założyć tygodnik „Rycerz Niepokalanej”, a w 1927 blisko Warszawy, na gruntach podarowanych przez księdza Druckiego-Lubeckiego, klasztor Niepokalanów. W latach 1930–1936 Kolbe przebywał jako misjonarz w Japonii. W tym czasie zakonnicy z Niepokalanowa zaczęli wydawać „Mały Dziennik”. Po powrocie z Japonii Kolbe przejął nadzór także nad tym pismem. Próbował również stworzyć radio katolickie, ale na przeszkodzie stanęło prawo. Obchodząc przepisy, Kolbe został krótkofalowcem i jako taki nadawał na cały kraj. O skali imperium medialnego Kolbego świadczy fakt, że w Niepokalanowie w 1938 roku przebywało prawie 800 zakonników, oficyna zatrudniała 577 pracowników, wydawała 11 periodyków, a ich nakłady dochodziły do 800 tys. („Rycerz Niepokalanej”) i 300 tys. („Mały Dziennik”).
Obok wyraźnie widocznych podobieństw między Kolbem a Rydzykiem istnieją także spore różnice. Dotyczą one nie tylko poglądów obu księży (Rydzyk przy Kolbem jest prawie liberałem). O ile Rydzyk ma ambicje wpływać na życie polityczne w Polsce i jest wyraźnie kojarzony z jedną opcją polityczną, to Kolbe nigdy nie uzyskał takiej pozycji. W jego korespondencji odnajdujemy raptem kilka serwilistycznych listów adresowanych do najwyższych władz (do Józefa Piłsudskiego czy Ignacego Mościckiego) z życzeniami imieninowymi lub przekazujących skromne dary na uzbrojenie Wojska Polskiego na ręce Rydza-Śmigłego. Kolbe krytykował Piłsudskiego za jego kontakty z masonerią, ale po przewrocie majowym starał się o dobre relacje z reżimem piłsudczyków. Mimo zbieżności poglądów z programem endecji, Kolbe nie utrzymywał kontaktów z działaczami Narodowej Demokracji ani chadecji. Elita polityczna Drugiej Rzeczpospolitej też zbytnio nie liczyła się z twórcą Niepokalanowa. Za partnera do rozmów miała raczej przedstawicieli episkopatu, a nie wydawcę prasy katolickiej. Kolbe realizował się więc, budując swoją pozycję w ramach duchowieństwa, wśród adresatów jego listów byli najważniejsi hierarchowie ówczesnego Kościoła katolickiego w Polsce. Mimo że Kolbe nie spotykał się z posłami jak Rydzyk, to jego marzenia były szersze niż plany redemptorysty z Torunia. Kolbe pragnął mianowicie nawrócić na katolicyzm nie tylko Polskę, lecz także cały świat, o czym świadczy jego misja w Japonii i prywatna korespondencja, w której pisał, że celem jego działania jest: starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków itd., a najbardziej masonów. Jego kult Marii i „cudownego medalika” był tyle gorliwy, ile zabobonny.
Kolbe prezentował katolicyzm wojujący, tradycyjny i konserwatywny. Był wrogi wszystkiemu, co niekatolickie. Za antyreligijne uważał: socjalizm, bolszewizm, masonerię, protestantyzm. Jak widać, wśród wrogich poglądów w jednym szeregu stawiał Kolbe zarówno niekatolickie odłamy chrześcijaństwa, jak i ideologie niechętne religii. Swoich przeciwników ideologicznych nazywał sługami antychrysta. Nie wahał się krytykować bliskich ideologicznie posłów, jeśli nie zgadzał się z ich postępowaniem, na przykład na łamach „Rycerza Niepokalanej” krytykował posłów chadeckich za spożywanie mięsa w piątek. Bardzo ostro występował przeciw laicyzacji, liberalizmowi, demokracji i masonerii, utożsamiając je z sobą. Największym wrogiem była dla niego masoneria, miał na jej punkcie prawdziwą obsesję. Jesteśmy świadkami gorączkowej akcji zwróconej przeciw Kościołowi Bożemu i to, niestety, niebezowocnej. Apostołów bez liku. W rejestrze Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zapisano aż 15 ich grup: badacze Pisma św., baptyści, zwolennicy nauki pierwszych chrześcijan, adwentyści, adwentyści siódmego dnia, joannici, metodyści, Kościół Boży, Wolny Kościół ewangelicki, ewangeliczni chrześcijanie, sztundyści karaimi, duchobórcy, mesjaniści, staroobrzędowcy (starowiercy-starokatolicy) i czesko-bracki Kościół. Nie ograniczają się oni do głoszenia fałszu słowem, ale też, i to bardzo obficie, zasypują nasze miasta i wioski najróżnorodniejszymi drukami w postaci czasopism, broszur, kartek ulotnych, a nawet książek. Różne „Ameryka-Echo”, „Strażnice”, „Nowe Drogi”, „Ewangelie Myśli”, „Zwiastuny Ewangeliczne”, „Polski Odrodzone” […]. Cała ta robota jednak to tylko wstęp. Za tymi strażami przednimi idzie dopiero gros armii nieprzyjaciela. Kto nim jest? Może na pierwszy rzut oka zda się przesadzone, jeżeli powiem, że pierwszorzędnym, największym i najpotężniejszym wrogiem Kościoła […] [jest] – masoneria. Kolbe widział w niej główną siłę prowadzącą do laicyzacji. Pisał w prywatnym liście: Niepokalana, o której powiedziano: „Ona zetrze głowę twoją” [Rdz 3, 15], tj. Węża piekielnego, zetrze i tę głowę masonerii, która kieruje całym ruchem antyreligijnym i niemoralnym i grube pieniądze sypie na tworzenie nowych sekt. Na łamach pism wydawanych przez Kolbego kojarzono masonerię z Żydami, oskarżając żywioły obce i przesiąknięte wpływami obcymi o dechrystianizację Polski. Według Kolbego idee masońskie najbardziej szerzyła żydowska inteligencja. O ile Komintern zakazał komunistom przynależeć do masonerii, to w prasie Niepokalanowa za pewnik traktowano zmowę pomiędzy masonerią a komunistami. Czytelnik periodyków wydawanych przez Kolbego mógł żyć w przeświadczeniu, że masoneria odpowiada za całe zło na świecie. Masonów obwiniano o osłabianie katolickich państw podczas konferencji w Wersalu oraz o spowodowanie wzrostu niemieckiego nacjonalizmu przez upokorzenie Niemiec (nie dodając już, że Niemcy czuli się upokorzeni przede wszystkim zmianą swojej wschodniej granicy) albo o laicyzację społeczeństwa francuskiego. Oprócz standardowych zarzutów o zdradę i wysługiwanie się obcym Niepokalanów oskarżał masonów o propagowanie pornografii, sportu, który odciągał młodzież od religii, i swobody obyczajowej. Jak pisał Kolbe: dążenie do tego celu widzimy na każdym kroku. Sztuka, literatura i prasa periodyczna, teatry, kina, wychowanie młodzieży i ustawodawstwo szybkim krokiem zdążają do usunięcia świata nadnaturalnego i dogodzenia ciału. Nic dziwnego, bo też i masoneria rozgałęziła się bardzo. Oczywiście prasa Kolbego z uznaniem przyjęła likwidację masonerii w Polsce w 1938 roku. Stosunek do masonerii nie różnił Kolbego od ówczesnego katolickiego mainstreamu, który również cierpiał na antymasońską fobię. Podobne stwierdzenia można było odnaleźć w innych publikacjach katolickich i oczywiście w nauczaniu papieskim.
Kolbe krytykował i prawa kobiet, i koedukację oraz pomysł wyprowadzenia religii ze szkół. W „Rycerzu Niepokalanej” zwracał się do przeciwników religii w szkole: Panowie Senatorzy i Posłowie, którzy kruszycie kopie o bezwyznaniową szkołę, pamiętajcie, że tysiące niewinnych dzieci do was słusznie będzie czuło żal, że „pierwej” o Bogu nie wiedziały i wy jesteście najokrutniejszymi wrogami młodzieży i narodu godnymi surowej kary po śmierci i na tym jeszcze świecie. To samo tyczy się wszystkich Obywateli i Obywatelek, którzy i które odważają się głosować na takich karygodnych kandydatów, popierać ich słowem, piórem albo prenumerowaniem lub szerzeniem „bezwyznaniowych” piśmideł. „Mały Dziennik” prowadził kampanię medialną przeciw szkołom mieszanym i wspólnym obozom dla dzieci polskich i żydowskich. Tak jak dziś prawica nie lubi Jurka Owsiaka za Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, tak dla pism Niepokalanowa wrogiem był Korczak, którego „Mały Dziennik” krytykował za ateizm i wolnomyślicielstwo, nazywał wrogiem katolicyzmu i ubolewał, że Korczak otworzył sierociniec dla dzieci katolickich, obawiając się przy tej okazji pozostawienia dzieci pod opieką wrogów katolicyzmu.
Kolejnym ideologicznym wrogiem Kolbego był liberalizm. Przy czym dla dzienników wydawanych w Niepokalanowie liberalizm, lewicowość i komunizm były z sobą ściśle związane. Według Kolbego: Prasa przewrotna żydowsko-masońska, prasa liberalno-socjalistyczna, prasa heretycka godzi w fundament Kościoła. Media Kolbego oskarżały liberałów i lewicowców o podstępne zamiary. Pod pretekstem walki z biedą mieli oni psuć ludzkie dusze i spiskować przeciw państwu polskiemu w celu przyłączenia go do ZSRR. A skoro liberalizm miał być bliski lewicowości, to oczywiście franciszkanom z Niepokalanowa kojarzył się z masonerią i Żydami. „Mały Dziennik” dostrzegał żydowsko-masońskie wpływy w liberalnych „Wiadomościach Literackich”. Ubolewano, że pismo kształtuje młodych polskich literatów i potrafi budować literacką reputację. Czasami polscy liberałowie czy wolnomyśliciele byli w „Małym Dzienniku” nazywani zżydziałymi aryjczykami. Dla „Małego Dziennika” liberałowie byli kosmopolitami, kwestionowano ich patriotyzm. I znów takie postrzeganie liberalizmu nie różniło Kolbego ani Niepokalanowa od twardogłowej i konserwatywnej reszty polskiego katolicyzmu. Fobie Kolbego dla ówczesnego polskiego katolicyzmu były niestety normą.
Niechęć Niepokalanowa do komunizmu, liberalizmu i masonerii była bardzo silnie związana z antysemityzmem. Wszystkie te ruchy miały być według Kolbego kontrolowane przez Żydów. O socjalizmie pisał: Niechaj też dopomoże naszej Ojczyźnie do poznania i obrzydzenia sobie, a przez to do zwyciężenia przewrotności socjalizmu, będącego również fabrykatem żydostwa i masonerii. To połączenie masonerii z Żydami było istotne dla fanatycznej myśli Kolbego. Według niego: Wszyscy ci należą wprawdzie do masonerii i dużo szkodzą, ale nie są częścią jej prawdziwej głowy. Są to tzw. masoni niebiescy, podczas gdy tzw. czerwona masoneria zacieśnia się do niewielkiej liczby osób, przeważnie Żydów, którzy w pełni świadomi swych celów kierują całą liczną rzeszą mniej więcej „oświeconych” w sprawach organizacji masonów. Głowa ta jest nieznana i działa zawsze w ukryciu, by uniemożliwić przeciwdziałanie. Oni to układają plany roboty. Z ich warsztatu wyszła rewolucja francuska, szereg rewolucji od 1789 do 1815 roku, a także… wojna światowa. Wedle ich wskazania pracował Voltaire, d’Alembert, Rousseau, Diderot, Choiseul, Pombal, Aranda, Tanucci, Hangwitz, Byron, Mazzini, Palmerston, Garibaldi i inni. Nazwisk obecnych członków nie znamy, ale na pewno do masonerii należy u nas Piłsudski. Oto dowód: na dziesięć dni przed obaleniem gabinetu Ponikowskiego rozeszła się po Rzymie pogłoska, że ten gabinet upadnie, bo tak masoneria rozkazała Piłsudskiemu. Dla Kolbego całe zło na świecie wynikało z działalności Żydów. Według franciszkanina: Widzimy, jak bolszewicy tępią religię. Słyszeliśmy nauki materialistów, pragnących ścieśnić wszechświat do tego tylko, co bezpośrednio zmysłami poznajemy i tak wmówić w siebie i w drugich, że nie ma Boga ani duszy. Teozofia wszczepia obojętność religijną, a badacze Pisma św. i inni protestanci grubymi dolarami jednają sobie wyznawców. Wszystkie te obozy tworzą zgodną linię bojową przeciw Kościołowi. Co ich łączy? Że socjalizmem kierują Żydzi i że oni rządzą obecnie w Bolszewii, wszystkim aż nadto wiadomo. Nie brak ich też w szeregach materialistów. Badacze zaś Pisma św. są […] niczym innym jak tylko zamaskowanym bolszewizmem ze wszystkimi obietnicami talmudystycznymi. Piśmiennictwo franciszkanów powielało prawicowe stereotypy dotyczące komunizmu i roli, jaką odegrali w nim Żydzi. ZSRR opisywano jako kraj rządzony przez Żydów, przy czym nienawiść do Żydów przeważała nad niechęcią do komunistów. Kiedy podczas wielkiej czystki dochodziło do mordów na radzieckich Żydach, „Mały Dziennik” je usprawiedliwiał. Na jego łamach twierdzono, że komunizm powstał z umysłowości szatańskiej czy żydowsko-talmudycznej. Tej oceny nie zmienił fakt, że zdecydowana większość ludności żydowskiej w Polsce głosowała na partie ortodoksyjne i syjonistyczne, które wcale nie sympatyzowały z komunizmem. Dla katolickich ultrasów było to bez znaczenia. W „Rycerzu Niepokalanej” Kolbe cytował „Protokoły mędrców Syjonu”, mimo że kilka lat wcześniej udowodniono ich fałszywość. W prasie Niepokalanowa antysemityzm przejawiał się na kilka sposobów. W „Małym Dzienniku” i „Rycerzu Niepokalanej” kładziono nacisk na względy ekonomiczne. Obwiniano Żydów o polską biedę. Kiedy aresztowano polskich sklepikarzy za zawyżanie cen, „Mały Dziennik” oskarżał żydowskich hurtowników. W drugiej połowie lat 30. występował o bojkot żydowskich sklepów i hurtowni, a ponieważ to hasło się nie przyjmowało, straszył czytelników nieuczciwością żydowskich handlarzy. W piśmie zarzucano im fałszowanie odważników, kłamliwe reklamy, a także oszustwa na promocyjnych cenach. Krytykowano także handlowanie w niedzielę, co zostało w Drugiej Rzeczpospolitej zakazane, przy czym polscy kupcy często ten zakaz naruszali. Na łamach „Małego Dziennika” apelowano o wykluczenie z polskich izb handlowych żydowskich członków, protestowano przeciw wytwarzaniu i sprzedawania przez Żydów katolickich dewocjonaliów oraz przeciw rytualnemu ubojowi. Kiedy rząd w marcu 1936 roku jedynie częściowo zakazał szechity, spotkał się z krytyką ze strony „Małego Dziennika”. Większy sukces „Mały Dziennik” odniósł w sprawie zakazu wytwarzania i rozpowszechniania dewocjonaliów przez innowierców. Sejm w 1938 roku zakazał takich praktyk, dając firmom dwa lata na wyprzedanie zapasów. „Mały Dziennik” agitował za unarodowieniem medycyny, które można by było osiągnąć, gdyby Polacy nie korzystali z usług żydowskich lekarzy i nie kupowali leków w aptekach prowadzonych przez Żydów. Przy tej okazji powtarzano oszczerstwa o truciu chrześcijan przez żydowskich lekarzy czy aptekarzy, co według pisma miało być zgodne z Talmudem. Krytyka Żydów w prasie Niepokalanowa dotyczyła nie tylko sfery gospodarczej, lecz także kultury. Pisarzy żydowskich oskarżano o promowanie pornografii, o maniacki seksualizm i pacyfizm. „Mały Dziennik” postulował zakazanie polskim Żydom pisania książek w języku polskim. Publicyści „Małego Dziennika” negatywnie oceniali posiadanie przez Żydów kin (bo wyświetlają filmy pornograficzne), kręcenie przez nich filmów, w tym ekranizacji dzieł polskiej literatury. Pismo to proponowało zakazanie Żydom reżyserowania skarbów narodowej literatury. „Mały Dziennik” pozytywnie odnosił się do getta ławkowego, a polskich studentów, którzy mu się sprzeciwiali, nazywał socjalistami i radykałami z masońskimi sympatiami. Chciał, aby getto ławkowe rozszerzyć także na gimnazja, głosił potrzebę wprowadzenia numerus nullus na uniwersytetach, pozytywnie odnosił się do postulatów endeckich studentów, którzy domagali się usunięcia Żydów ze stanowisk państwowych, samorządowych, wojska i profesury. Usprawiedliwiał przemoc endecką i ONR-owską wobec Żydów. Postulaty pism franciszkanów szły zresztą dalej. „Mały Dziennik” występował przeciw prawnemu równouprawnieniu Żydów. Na łamach tego pisma w końcu lat 30. XX wieku apelowano o zmuszenie Żydów do emigracji z Polski. Czytelnik „Małego Dziennika” w styczniu 1939 roku mógł przeczytać, że: Żydów trzeba zmusić do emigracji nie metodami hitlerowskimi, lecz drogą odebrania im obywatelstwa i reorganizacji naszego gospodarstwa narodowego w duchu potrzeb narodu polskiego. Jak widać, niechęć do Żydów u Kolbego i autorów piszących w „Małym Dzienniku” i „Rycerzu Niepokalanej” nie miała podtekstu rasistowskiego, lecz wymiar religijny i ekonomiczny. To w żaden sposób nie usprawiedliwia antysemityzmu Niepokalanowa. Gdyby ich postulaty weszły w życie, doprowadziłoby to do wywłaszczania Żydów i pozbawiania ich praw obywatelskich. Dziś wiele osób broni Kolbego od zarzutu antysemityzmu, ale jest to nieuzasadnione. Przedwojenna publicystyka Niepokalanowa ostro występowała przeciw prawom osób o żydowskim pochodzeniu. Kampanie medialne jego prasy były wymierzone w polskich Żydów i dążyły do ograniczenia ich znaczenia, nie traktowały ich jako pełnoprawnych obywateli. Dążyły do separowania społeczności polskiej i żydowskiej. Jeśli się pamięta o wpływie, jaki na polskich katolików miała prasa Niepokalanowa, to Kolbe i jego współpracownicy ponoszą część winy za siłę przedwojennego i wojennego polskiego antysemityzmu. Także jednak w tym względzie Kolbe pozostawał dzieckiem ówczesnych wyobrażeń kościoła i katolików, dla których jawny antysemityzm był czymś jak najbardziej naturalnym. Oczywiście, wśród ówczesnych katolików istniały grupy wolne od antysemityzmu, ale były one w zdecydowanej mniejszości.
Pisma Kolbego popierały działania partii prawicowych, szczególnie kiedy występowały one przeciw masonom albo Żydom. Chwaliły reżim Mussoliniego, jego postępowanie względem liberalnej czy lewicowej opozycji. Usprawiedliwiały antyżydowskie prawa. W wojnie domowej w Hiszpanii zdecydowanie kibicowały frankistom, dostrzegając w republikanach bolszewików, masonów i oczywiście Żydów. Dla prawicowej publicystyki pewnym problemem był fakt, że Żydzi stanowili jedynie 0,018 proc. ludności Hiszpanii. „Mały Dziennik” uznał po prostu, że najwidoczniej Żydzi kierują republikanami. W prasie związanej z Niepokalanowem nie prezentowano jednolitej wizji opisu reżimu nazistowskiego. Obawiano się Niemiec, krytykowano Trzecią Rzeszę za konflikt z Kościołem katolickim, ale inne przejawy tworzenia totalitarnego państwa nie spotykały się już z takim sprzeciwem. „Mały Dziennik” bez krytycyzmu opisywał ustawy norymberskie, postrzegając je jako słuszne dążenie Niemiec do zniwelowania pozycji mniejszości żydowskiej w Niemczech. Broniono polityki Hitlera względem Żydów, pokazując, że czerpał on wzorce postępowania z wielkich papieży, którzy także zwalczali Żydów.
Z tego zestawienia widać, że poglądy Kolbego i prezentowane w jego dziennikach z naszej perspektywy są kompletnie nie do przyjęcia i budzą niesmak. Pisma Niepokalanowa promowały antysemityzm, nacjonalizm, występowały przeciw liberalizmowi, były ogarnięte antymasońską obsesją. Dziś Kolbe znajdowałby się na kompletnym marginesie życia intelektualnego. W ówczesnych czasach jego poglądy były jednak bliskie mainstreamowi kościelnemu, w pismach innych katolickich środowisk można było odnaleźć tezy nawet bardziej radykalne niż prezentowane przez ośrodek w Niepokalanowie. To pokazuje, jak mocno Kościół katolicki zmienił się po Soborze Watykańskim II.
