Temat zabijania zwierząt bez ogłuszenia nie ma końca. Panowie z PSL mają gotową nowelizację ustawy, która dopuści taką formę uśmiercania zwierząt. W tej sprawie, jak i wielu innych, problem stanowi dezinformacja, czy wręcz jawne mówienie nieprawdy. Niestety poza politykami, którzy dla swoich interesów kłamią i będą okłamywać społeczeństwa, ludzie okłamują się sami. Bo tak łatwiej żyć.
Podsumujmy główne argumenty, które przemawiają za wprowadzeniem rytualnego zabijania zwierząt:
– „Jeśli zakażemy uboju rytualnego w Polsce, wielu ludzi straci pracę” (Za posłem PSL p. Borkowskim, który podniósł ten argument podczas audycji „Za a nawet przeciw” autorstwa Kuby Strzyczkowskiego.
Niestety wciąż za mało pojawia się odpowiedzi na to paskudne kłamstwo. W POLSCE NIE MA ANI JEDNEJ UBOJNI, KTÓRA WYKONYWAŁABY WYŁĄCZNIE UBÓJ RYTUALNY. Obecnie mamy w naszym kraju całkowity zakaz uboju rytualnego, a jakoś nie słychać o masowych protestach i zwolnieniach rzeźników, którzy do tej pory byli zobligowani do podrzynania zwierzętom gardeł „na żywca”, jak to sam określił poseł Borkowski.
– „Unia Europejska i tak wprowadzi nakaz legalizacji uboju rytualnego, więc nie ma sensu go delegalizować w Polsce” – tak mniej więcej wypowiadał się minister rolnictwa, p. Kalemba podczas innej audycji, w której pełnił rolę „eksperta”.
Unia Europejska zezwala na przyznanie uprawnień przedstawicielom gmin muzułmańskich i żydowskich na dokonywanie takowego uboju, ale tylko na potrzeby własne. Ponadto nie narzuca w żadnym wypadku ustawodawstwa, które miałoby odgórnie legalizować ten proceder.
Panowie z Polskiego Stronnictwa Ludowego argument unijny wykorzystują natomiast do propagowania eksportu wielkich ilości mięsa pochodzącego z takiej rzeźni na rynki innych państw. Wmawiają przy tym ludziom całkowitą nieprawdę jakoby UE nakazywała legalizować ubój rytualny.
– „Musimy być tolerancyjni dla mniejszości religijnych, które mają prawo spożywać mięso pochodzące z uboju rytualnego w Polsce”
Istnieją jednak granice tolerancji, a także standardy i normy humanitaryzmu, które powinny przyświecać ludziom. Nie zalegalizowaliśmy do tej pory kazirodztwa, państwo Polskie nie uznaje wielożeństwa. Mniejszości religijne mogą nabywać mięso koszerne czy „halal” w krajach, w których ten proceder nie budzi wyrzutów sumienia mało świadomych społeczeństw.
Być może posłowie PSL mają inne wyczucie tolerancji,empatii i wrażliwości. W każdym razie granice swojej tolerancji pokazali niedawno wyrzucając projekty związków partnerskich do kosza.
– „Legalizacja uboju rytualnego to kupa szmalu dla państwa”
Legalizacja narkotyków to również kupa szmalu dla państwa. Właściciele dopalaczy uczciwie odprowadzali podatki, ale politykom ten pieniądz śmierdział. Czy pieniądz okupiony straszliwym cierpieniem czujących istot ich nie wzrusza? Tak naprawdę nie są znane
dokładne przychody jakie państwo otrzymywało z takiego eksportu, ale z pewnością nasz kraj jest europejskim ewenementem, który interpretuje przepisy unijne po to, by część rolników (w tym posłów PSL) zbijało kiesę na wykrwawianiu zwierząt.
Nie wszyscy przedstawiciele PSL-u mają takie samo zdanie co wymienieni wcześniej panowie Borkowski i Kalemba. „Jako zootechnik wiem, że zarzynanie krowy bez ogłuszenia to dla niej straszne cierpienie i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej” – mówił Eugeniusz
Kłopotek.
Na czym właściwie polega rytualny ubój? Niektórym zwierzętom, jak baranowi podrzyna się gardło, uprzednio wieszając go głową do góry za nogę. W Polsce popularne są obrotowe klatki, w których podrzyna się gardło krowom, a które później usiłują ratować się ucieczką. Żadnemu ze zwierząt nie przecina się rdzenia kręgowego, więc zestresowane zwierzęta są w pełni świadome okrucieństwa,
którego doświadczają. Czasem trwa to kilka minut.
W dyskusji na antenie 3 Programu Polskiego radia padało sporo ciekawych sugestii. Pozwolę sobie zacytować dwóch słuchaczy, którzy dodzwonili się do radia. „Jestem jak najbardziej za ubojem rytualnym. Każdy myśliwy wie, że mięso ze zwierzęcia, które się nie wykrwawi jest niesmaczne, więc dlaczego nie robić tego w rzeźniach?”.
„Kocham zwierzęta i dlatego kocham je zjadać. One po to są, nie mają żadnej podmiotowości. Tylko człowiek ją ma. Zwierzęta służą do wykorzystywania i jedzenia”.
Komentarz pozostawię czytelnikowi, ale nadmienię, że cytowane przeze mnie głosy, to mężczyźni. Osobiście bardzo sobie cenię kobiecą wrażliwość i myślę, że gdyby kobiecy pierwiastek był w świecie silniejszy, mniej mielibyśmy okrucieństwa, zacietrzewienia,
agresji i klap na oczach.
Ostatnia rzecz to kwestia obeznania się z tematem jedzenia mięsa. Co my tak naprawdę o tym wiemy? Niewielki odsetek społeczeństwa zetknął się, czy styka się z procederami jakie mają miejsce w ubojniach.
„Nie wiem zbyt wiele o uboju rytualnym, ale byłem w kilku ubojniach obecny przy zabijaniu zwierząt, i muszę powiedzieć, że kto tego nie widział nie wie co się tam dzieje. One strasznie cierpią” – to inny głos z audycji.
Przeciętnie wrażliwy zjadacz kotleta nie zastanawia się nad tym, skąd ten kotlet pochodzi, jak zabito zwierzę, co czuło podczas transportu, jakie miało życie, etc. Może powinien? Jestem zdania, że gdyby wszyscy ludzie zobaczyli jak wygląda ostatni dzień
życia barana, krowy czy świni, zobaczyli jak ogromnym cierpieniem jest okupione przyzwyczajenie ludzi do spożywania mięsa, to bardzo duża część by od niego odeszła. Oczywiście empatia nie rozdziela się po równo. Część ludzi tylko umocniłoby to w swoich przekonaniach. Niektórzy odbierają życie wręcz z namiętnością.
Jemy mięso od zawsze, ale my ludzie mordujemy się nawzajem również od początku ludzkości, czy tak powinno pozostać? – pytał nieżyjący, sławny pisarz Isaack Bashevis Singer.
Niestety wielu wrażliwych i inteligentnych ludzi, dyskusję o empatii w stosunku do zwierząt postrzega jako atak na swoje poglądy, styl życia czy sposób odżywiania. Doprowadza to tylko do okopania się we własnych fortyfikacjach myślowych.
Jak rozmawiać, by zamiast mówić sobie „jesteś mordercą, masz w żołądku gnijące trupy”, czy „zwierzęta są po to by dobrze smakować ekonazistko”, wyciągać wnioski, filtrować otrzymany z internetu czy innych źródeł przekaz, otwierać się na drugą istotę, słuchać uszami, a nie umysłem – takich tematów audycji nigdy nie powinno brakować.