Zapraszam do Flow Art House na wystawę malarstwa i fotografii zatytułowaną „Ukryte działania”. Prezentuję oniryczne, zmysłowe fotografie Olgi Urbanek w towarzystwie abstrakcyjnych obrazów autorstwa: Jósefiny Alanko, Aleksandy Batury, Dashy Buben, Katarzyny Feiglewicz-Peszat, Katarzyny Jarząb, Tomasza Prymona oraz Jakuba Słomkowskiego – artystów, na co dzień związanych z galerią. Łączy je świadomość twórcza, minimalizm w obranych środkach, uproszczona kompozycja, a także światło, wewnętrzny ruch i rytm. Oddziałują subtelnością barw oraz wyszukanymi akcentami kolorów. Wprowadzają w przyjemny trans.
Marta Krajenta: Dlaczego wybrałaś akurat fotografię, jako medium do pracy?
Olga Urbanek: Od najmłodszych lat czułam w sobie silną potrzebę twórczego wyrażania się, jednak przez długi czas nie mogłam znaleźć swojego medium. Nigdy nie byłam dobra w wyrażaniu swoich emocji w słowach, więc pisanie odpadało. Próbowałam też swoich sił w rysunku, ale nie miałam cierpliwości… Później odkryłam fotografię. Mam ogromną potrzebę kontroli nad tym, co znajduje się na moich zdjęciach. Dla mnie każdy gest ma znaczenie, dlatego czasem fotografuję ten sam obiekt lub pozę wielokrotnie, aby mieć pewność, że wyczerpałam wszystkie możliwości. Obecnie korzystam głównie z aparatu cyfrowego, ale powoli zaczynam odczuwać pragnienie eksperymentowania z innymi technikami.
Uczyłaś się gdzieś, u kogoś?
Jako nastolatka wielokrotnie pozowałam swoim przyjaciołom fotografom, co pomogło mi wcześnie oswoić się z tą dziedziną, ale sama przez długi czas nie odważyłam się złapać za aparat. Nie posiadam formalnego wykształcenia w dziedzinie fotografii, ale ukończone studia z historii sztuki nauczyły mnie wrażliwości na kompozycję i kolorystykę.
W jakich okolicznościach zajęłaś się profesjonalnym robieniem zdjęć?
Wszystko zaczęło się po moim wyjeździe na Islandię. Bardzo szybko otrzymałam propozycję opublikowania serii zdjęć w renomowanym magazynie online, co skłoniło mnie do zastanowienia się nad przekształceniem mojego weekendowego hobby w pracę zawodową.
Co jest twoim zdaniem najważniejsze w dobrym zdjęciu? Jak byś to ujęła?
Zawsze fascynowało mnie to, że dzięki fotografii mogę kreować świat, który nie istnieje. Chciałam być fotografem wyobraźni. Njbardziej sobie cenię fotografię, w której widzę ogrom pracy włożonej w opracowanie pomysłu, na który nikt inny dotąd nie wpadł. Ważna jest też dla również mnie swoboda tworzenia i podążanie za instynktem.
Twoje zdjęcia są bardzo zmysłowe, zamyślone. Widać, że ciało jest dla ciebie materiałem, z którym lubisz pracować.
Lubię nadawać ciału geometryczne formy. Lubię, kiedy wtapia się tło w nieco nieoczywisty sposób.
A najczęściej jest to ciało kobiece.
Z kobietami pracuje się łatwiej, nie mają problemu, żeby uruchomić tę zmysłową komórkę w swoim ciele. Nawet, jeśli dopiero co poznałyśmy się na sesji. Mam wrażenie, że aby mężczyzna dał mi się sfotografować w momencie, w którym czuje się zmysłowo, musimy znać się znacznie lepiej i dłużej.
Co ciekawe, dosyć często pozujesz sobie sama, nawet, jeśli trudno cię rozpoznać. Zastanawiam się, czy wynika to z wygody, spontaniczności czy słabości do autoportretu?
Wiele moich zdjęć powstaje podczas podróży, również tych, które odbywam solo. Czasami moje pozowanie wynika z pragmatycznego wyboru, ale częściej jest to intencjonalne działanie. Znam swoje ciało, wiem, czego potrzebuję do zdjęcia i jak z nim pracować. Ponadto, pozwala mi na eksplorację bardziej ryzykownych sytuacji, z nadzieją na uzyskanie lepszego kadru. Prawdopodobnie nie poprosiłabym modelki o to samo.
Co cię inspiruje i pobudza do zrobienia zdjęcia? Jak opisałabyś ten impuls?
Ostatnio moje zainteresowanie skupia się na tworzeniu fotografii, które wychodzą poza utarte ramy. Chciałabym, aby każda z nich była dla widza czymś innym, aby odkrywał w niej szczegóły, których ja sama nie dostrzegłam. Zawsze fascynowało mnie nieoczywiste podejście do tematu. Im bardziej nietypowo, tym lepiej. Ponadto, staram się unikać już impulsywnego fotografowania. Każde zdjęcie jest dla mnie procesem. Przykładam dużą wagę do rekwizytów, lokacji i castingu. Cenię sobie projekty autorskie. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż swoboda twórcza. Uważam, że wtedy powstają moje najlepsze prace.
O czym opowiadają zdjęcia prezentowane na wystawie „Ukryte pragnienia”? Zdradź, proszę, kulisy kilku kadrów.
Jest to trochę opowieść o kobiecości i seksualności, a trochę o samotności, izolacji i wstydzie. Część z nich to autoportrety, które powstały podczas moich podróży.
Jak wybierasz ten „jedyny” kadr?
Proces wyboru tego „jedynego” kadru nie jest łatwy do opisania technicznie. Zazwyczaj dokonuję szybkiej selekcji, opierając się na intuicji i emocjach. Zdjęcie albo do mnie trafia, albo nie. Choć przy wyborze warto również zwracać uwagę na obecne trendy w fotografii i eksperymentować z konwencjami i kadrami.
Wystawa we Flow Art House to twoja pierwsza wystawa w Polsce. Na koncie masz już prezentacje w Londynie, Los Angeles, a ostatnio w Berlinie, gdzie wszystkie prace sprzedały się niemal od ręki. Wyobrażam sobie, że satysfakcja jest ogromna.
Absolutnie nie spodziewałam się takiej sytuacji. Myślę, że energia wydarzenia i możliwości zobaczenia zdjęcia w wydruku i ramie sprawiły, że stały się obiektem pożądania wśród kupujących. Każdą fotografię traktuję bardzo osobiście, więc gdy ktoś widzi w niej wartość nie tylko finansową, ale i emocjonalną, to sprawia mi to ogromną satysfakcję.
Mieszkasz poza Polską, najpierw przez pięć lat na Islandii, a ostatnio w Berlinie. Dlaczego właśnie te miejsca? Czy wybierasz je ze względu na ich fotogeniczność?
Kiedy wyjeżdżałam do Islandii, nie wiedziałam jeszcze, że będę zajmować się fotografią profesjonalnie. Wyjazd był raczej częścią procesu usamodzielniania się w dorosłym życiu, niż artystycznym wyborem. Teraz, gdy myślę o Islandii, uświadamiam sobie, że prawdopodobnie nigdy nie zostałabym fotografką, gdyby nie on. Po pewnym czasie jednak moje ambicje przerosły granice tej wyspy i poczułam potrzebę zmiany. Na razie Berlin łączy w sobie to, czego obecnie potrzebuję: bliskość Polski, swobodną i kreatywną atmosferę oraz ciągłą stymulację do działania. Berlin jest wyzwalający i szalony. Zaczęłam chłonąć jego atmosferę i uznawać rytm, w którym funkcjonuję za nową normalność.
Artystyczny dzień w Berlinie – jaki byłby? Gdzie pójść, co zobaczyć, co zjeść?
Jeśli chodzi o jedzenie to: eklerki w Canal, lunch w Sorrel, Bar Normal lub pizzeria Gazzo, na naturalne wino polecam Le Balto lub Motif Wein. Sztuka to Gropius Bau, KW Instytut Sztuki Współczesnej i całą Linienstrasse z masą małych prywatnych galerii.
Jaką wystawę fotografii czy galerię/muzeum fotografii polecasz?
Niezmiennie najciekawszą galerią fotograficzną jest dla mnie C/O Berlin.
Zdjęcia Olgi Urbanek z limitowanej edycji kolekcjonerskiej dostępne są pod linkiem: https://flowarthouse.com/?s=olga+urbanek.
Na wystawę „Ukryte działania” zapraszamy do połowy lipca.
—
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2023 „Punkt zwrotny”! 15-17.09.2023, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: https://igrzyskawolnosci.pl/