Kreatywne interpretacje konstytucji, czy pisane na kolanie ustawy w niektórych momentach wręcz sprzeczne z ustawą zasadniczą pomogły w osiągnięciu sukcesu. W ten sposób Ziobro zabezpieczył się na wypadek utraty władzy. Wciąż bowiem będzie dysponował całym aparatem ludzi, których sobie systematycznie ustawiał w systemie sprawiedliwości.
Gdy w 2015 roku zmieniała się w Polsce władza, ważnym tematem była reforma sprawiedliwości. Będąca przed wyborami jeszcze w opozycji prawica obiecywała, że położą kres sędziowskiej kaście, której wszystko wolno, wypowiedzą wojnę pedofilom i skrócą postępowania. Dziś, osiem lat po przejęciu przez Zbigniewa Ziobro ministerstwa sprawiedliwości, postępowania jeszcze bardziej się wydłużyły, pedofile są ukrywani już systemowo, a sędziom władza systematycznie odbiera godność na kolejnej płaszczyźnie.
Zbigniew Ziobro osiągnął swój prawdziwy cel. Nie jest nim jednak bynajmniej naprawa systemu sprawiedliwości. Cel był o wiele bardziej polityczny, pewnie tak jak w przypadku każdego poprzedniego i każdego następnego ministra. U Ziobry Było nim przejęcie kontroli nad całym systemem. Stworzenie podporządkowanej jemu samemu sieci wiernych aparatczyków, odzianych dla zmylenia społeczeństwa w prokuratorskie togi. Lider Suwerennej Polski szybko mianował się prokuratorem generalnym i zaczął proces obsadzania najważniejszych sędziowskich stanowisk w kraju. Nie zawsze było łatwo wstawić do Trybunału na przykład osoby, które pozostaną mu wierne. Kreatywne interpretacje konstytucji, czy pisane na kolanie ustawy w niektórych momentach wręcz sprzeczne z ustawą zasadniczą pomogły jednak w osiągnięciu sukcesu. W ten sposób Ziobro zabezpieczył się na wypadek utraty władzy. Wciąż bowiem będzie dysponował całym aparatem ludzi, których sobie systematycznie ustawiał w systemie sprawiedliwości.
Pseudoprawo
Wprowadzane tylko do osiągnięcia do swoich partykularnych celów pseudoustawy wywołały w prawniczym środowisku oczywiste oburzenie. Zbiorowe protesty przed sądami odbywały się prawie codziennie. Jeden z moich wykładowców każde zajęcia zaczynał dziesięciominutowym opisem łamania prawa przez kolejną „pseudoinstytucję sądową” (pseudo-TK, pseudo-KRS). To wprowadziło wielki chaos. Zaogniły się relacje w społeczności prawniczej. Sędziowie zaczęli dzielić się na „naszych”, inaczej zwanych ,,neosędziami”, powołanych w wadliwy sposób, służących Ministrowi Sprawiedliwości i Prokuratowi Generalnemu w jednej osobie i ,,waszych”. Wydawało się , że w państwie demokratycznym gorzej już być nie może.
Suwerenna Polska – ogon merdający psem
Okazało się jednak, że to nie koniec. Ziobro, próbując ugrać dla siebie jak najwięcej, popadł w konflikt z premierem Morawieckim. Efektem tego były między innymi riposty, jakimi politycy się obrzucali na konferencjach prasowych. Gdyby na nich się skończyło, nie byłoby jednak jeszcze tak źle. Podział nastąpił wśród sędziów Trybunału Konstytucyjnego. „Nasi” podzielili się na ,,bardziej naszych” – tych od Ziobry, a także na ,,mniej naszych” – tych wiernych bardziej prezesowi Kaczyńskiemu i PiS-owi.
Dwie prędkości
Te wszystkie podziały, nieprzyjmowanie przez prezydenta ślubowań, ustawy pisane na kolanie i inne polityczne zagrywki doprowadziły nas do rozdwojenia prawniczej jaźni. Polski system sprawiedliwości funkcjonuje w dwóch zupełnie różnych prawnych rzeczywistościach. Czy zaufanie do sędziów wzrosło dzięki temu? Wręcz przeciwnie. Wynik rozprawy w dużej mierze zależy od tego, kto będzie ją sędziował. Prezydent Duda wyszedł z kompromisowym rozwiązaniem, które postulowało możliwość przeprowadzenia kontroli sędziego – badania sprawdzającego, czy został powołany w sposób zgodny z prawem. To jednak wydłużałoby i tak już wybitnie przeciągnięty czas postępowań sądowych o kolejne miesiące. Utknęliśmy w martwym punkcie, a problemy tylko się mnożą. W wielu sądach zmiana prezesa oznacza zupełne przestawienie trybu pracy. Każdą osobę związaną z wymiarem sprawiedliwości prześwietla się najpierw pod kątem poglądów politycznych. To staje się ważniejsze od imienia i nakierunkowuje nasze relacje od razu na odpowiednie tory.
Monstra w czarnych sukniach
Nie po raz pierwszy wymieniam w tym serwisie grzechy Zbigniewa Ziobro. Mam 22 lata i wciąż jeszcze w pewnych aspektach jestem idealistą. Rekrutowałem się na studia prawnicze, chcąc być obrońcą wszystkich ciemiężonych przez życie. Bardziej jednak niż życie, niszczy ich system prawny. Szczególnie bolesne jest to w przypadku kościoła. Instytucja, która miała być azylem dla najmłodszych, stała się ich horrorem. Sutanna miała chronić najsłabszych przed niesprawiedliwością, a dzisiaj chroni potwory nazywające się wysłannikami Chrystusa przed odpowiedzialnością karną. Ziobrowski system karny ich broni. Prokuratorzy przymykają oczy na polecenie Ministra, żeby sojusz tronu z ołtarzem wciąż trwał. Toga i sutanna stają się symbolem zła, a tyle przecież jest dobrych prawników i księży niosących codziennie dobro. Oni też na tym tracą. Moralnie.
Jakie jest lekarstwo?
Nasz wymiar sprawiedliwości stał się organizmem przeżartym przez okropny ziobrowski nowotwór, oplatający kolejne organy. Pomysłów na uzdrowienie tego systemu jest wiele. Ciężko jednak debatować nad każdym z nich, bo do wyborów jeszcze cztery miesiące i niedługo możemy być świadkami ataku choroby na kolejny organ. Musimy przede wszystkim odebrać skrajnie prawicowym populistom władzę w październiku. Potem będziemy mogli rozważać kolejne kroki. Wtedy będziemy musieli myśleć i działać szybko. Oprócz problemów z obsadzaniem sędziów mamy w końcu inne dylematy do rozwiązania.
—
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2023 „Punkt zwrotny”! 15-17.09.2023, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: https://igrzyskawolnosci.pl/