To był symbol wolności. Tę wolność jednak bardzo szybko odebrano. Zrobiono to jednak niepozornie. Na strojach zawodników nie pojawiły się bowiem loga partyjne. Pojawiło się inne logo. Na pozór o wiele bardziej polskie! Prezentujące dumnego orła logo Orlenu.
W PRL funkcję dowodu osobistego spełniały tak naprawdę dwa dokumenty. Prawdziwy dowód i partyjna legitymacja, otwierająca nam wszystkie możliwe drzwi i furtki do dziś już swobodnie otwartych pomieszczeń. To był kraj podwójnych standardów, w którym przynależność partyjna kazała jej posiadaczy traktować jako ludzi lepszej kategorii, którym ze względu na przywiązanie ideologiczne było wolno więcej. Żyli, zaznając wyblakłych barw w szarym świecie. W latach dziewięćdziesiątych, gdy sztandar PZPR już przechodził do historycznych muzeów, do Polski znowu napłynęło wiele żywych barw. Najwięcej było ich widać w sporcie. Stroje zawodników zdobiły kolorowe ornamenty, na stadionach grała głośna i wesoła muzyka, której towarzyszyły okrzyki kibiców. To był symbol wolności. Tę wolność jednak bardzo szybko odebrano. Zrobiono to jednak niepozornie. Na strojach zawodników nie pojawiły się bowiem loga partyjne. Pojawiło się inne logo. Na pozór o wiele bardziej polskie! Prezentujące dumnego orła logo Orlenu.
Stadiony stały się dziś miejscem największych politycznych manifestacji, a kluby sportowe – obiektem kampanii wyborczej wielu polityków i samorządowców. Na globalną skalę jednak sport stał się możliwością realizacji wielkich interesów mocarstw. Putin podjął decyzję o terminie inwazji na Ukrainę po konsultacji z chińskim przywódcą. To igrzyska olimpijskie w Pekinie paradoksalnie uratowały Ukraińców. Żeby nie przerywać olimpiady przynoszącej Chińczykom pieniądze, turystów i sławę, Rosjanie ruszyli na naszych sąsiadów dopiero po jej zakończeniu. Gdyby inwazja zaczęła się tydzień lub dwa wcześniej, to rosyjskie czołgi nie napotkałyby przeciwności w postaci błota itp., wynikłych z przedwiosennej odwilży.
Tak jak kiedyś rywalizacja sportowa między Stanami Zjednoczonymi, czy Związkiem Radzieckim w pewnym bardzo luźno rozumianym sensie była płaszczyzną zimnej wojny, tak teraz symbolem rywalizacji zachodniej cywilizacji z autorytarną Rosją jest zupełne wykluczenie tych drugich ze świata sportu. Czy dążymy w takim razie do momentu, w którym będziemy mieli igrzyska olimpijskie świata demokratycznego, zbojkotowane przez rosyjskich najeźdźców i ich wasali oraz osobno, igrzyska olimpijskie świata autorytarnego, zbojkotowane przez demokracje zachodu? To byłby zupełnie nowy sposób przenoszenia rywalizacji i polityki na sport.
Wobec powyższego ciekawą kwestią pozostaje uczestnictwo Rosjan w polskich zawodach. W większości dyscyplin zakazano im uczestnictwa nawet pod nie narodową, a olimpijską flagą. Kontrowersje wzbudziła jednak sytuacja dwóch Rosjan z polskim obywatelstwem w żużlu. Emil Sajfutdinow i Artem Łaguta w roku 2022 zostali wykluczeni ze wszystkich rozgrywek na znak protestu przeciwko rosyjskiej inwazji. Pojawił się jednak problem – Artem, dla którego ten sezon był niezwykle ważny, bo miał w nim bronić tytułu indywidualnego mistrza świata, zadeklarował zgłoszenie chęci do zdania polskiej licencji „Ż” i występowania pod polską flagą. Jego klub, który w wyniku osłabienia brakiem Łaguty odnosił fatalne wyniki, przystał na propozycję mistrza świata. Okoniem stanął jednak PZM. W świetle prawa to zawodnik miał rację – miał przecież polskie obywatelstwo, a konstytucyjna zasada równości przyznawała i jemu i każdemu innemu Polakowi taką samą możliwość ubiegania się o polską licencję, pod warunkiem spełnienia wszystkich wymaganych przez PZM przesłanek. Jako że wśród nich nie było wymogu niereprezentowania wcześniej żadnego innego kraju w rozgrywkach (w tym zbrodniczego reżimu Putina), to znajdował się w identycznej sytuacji, co każdy inny Polak. Gdyby więc zdecydował się na podjęcie kroków prawnych – mielibyśmy głośną na cały świat sprawę. Moralnie moglibyśmy przecież jasno osądzić tą sprawę – skoro tyle lat mając podwójne obywatelstwo zawodnicy występowali pod rosyjską flagą, to z jakiej racji teraz, gdy państwo, które reprezentowali tyle lat, dopuściło się zbrodni, zmienić nagle kolor flagi? Na szczęście w tej akurat sprawie udało się dojść do kompromisu i Rosjanie z polskim obywatelstwem na rzecz występu w polskiej lidze zrezygnowali z udziału w międzynarodowych turniejach.
Innym zjawiskiem politycznym, które widzimy dzisiaj w sporcie, jest wkupywanie się we względy kibiców. Nie opuszczając żużlowego świata, w polskiej ekstralidze, obiektywnie najlepszej lidze świata ze startujących ośmiu zespołów tylko jeden nie jest finansowany przez spółkę skarbu państwa. Jest to Apator Toruń, a finansowany z takich środków nie jest tylko dlatego, że jego właścicielem jest były senator Platformy Obywatelskiej, Przemysław Termiński, który wykupił klub od radnego sejmiku również z nadania PO, Jacka Gajewskiego. W przypadku pozostałych klubów mamy więc do czynienia z sytuacją, w której prezesi spółek skarbu państwa ładują publiczne pieniądze w swoją własną reklamę. Nie mówimy o sumach małych, tylko potężnych pieniądzach, z którymi nie liczą się prezesi, bo to przecież skarb państwa, nie ich prywatna kieszeń. Inne kluby wobec tego muszą poszukiwać finansowania z innych źródeł, a skoro ich nie znajdują (bo kto da tyle własnych pieniędzy na reklamę?), to uciekają się również do błagania spółek państwowych o wsparcie. W ten sposób wpadamy w błędne koło, a w dobie prawie 20% inflacji nasze publiczne środki idą na nowsze silniki u żużlowców, czy pensje dla piłkarzy.
Absurdalnie niezwykłym jest jednak dzisiejsze sponsoringowe niewolnictwo. Tak, niewolnictwo już dawno zostało zakazane. Wciąż jednak można „kupić” sobie takiego Zmarzlika, czy Kubicę. Indywidualny mistrz świata z 2019, 2020 i 2022 roku jest już od dłuższego czasu sponsorowany przez Orlen. Logo tej gigantycznej spółki zdobi w wielu miejscach każdy jego kevlar, czy motocykl. Patrzysz na Zmarzlika – myślisz Orlen. Najlepszy żużlowiec świata stał się niestety jeżdżącą kampanią wyborczą Daniela Obajtka. Prawdziwą kulminacją tej reklamy był jednak moment transferu Bartka. Wychował się on w Gorzowie i tamtejszą Stal bardzo długo reprezentował i, jak zawsze zaznaczał, był z tego dumny. W zeszłym roku jednak odmówił przedłużenia kontraktu. Tłumaczył się głodem zwycięstw, co było zrozumiałe. Stal zajęła w rozgrywkach ostatecznie drugie miejsce, a po przegranym finale Zmarzlik potwierdził, że przechodzi do Motoru Lublin. Podczas przedstawienia składu na nowy sezon, na początku tego roku Motor przedstawił również nowego sponsora tytularnego. Jest nim wchodząca w skład grupy kapitałowej PKN Orlen spółka Platinum. Zmarzlik Obajtka będzie reklamował nie tylko indywidualnie, ale również drużynowo. Może więc to sam Obajtek przyłożył rękę do transferu?
Nie brak argumentów również z drugiej strony, bowiem przecież Orlen jest spółką publiczną i mimo że w tej chwili należy do pisowskiego nominata, wiernego Kaczyńskiemu Danielowi Obajtkowi, to warto polskie dobra reklamować na jak największą skalę. Czy istnieje lepsza reklama polskiego produktu niż najlepszy żużlowiec świata? Ocenę pozostawiam czytelnikom. Ostatnim wreszcie przejawem upolitycznienia są coraz częściej pojawiające się na piłkarskich stadionach kibicowskie banery. „To nie nasza wojna”, czy „Łapy precz od JP II” zdobiły sektory kibica w polskiej ekstraklasie. Musimy więc uświadomić sobie, jak charakterystyczną grupą są kibole. Nie chciałbym stereotypizować, ale takie hasła przecież jasno pokazują ich poglądy polityczne. Pytanie, na jakie ja w takiej sytuacji szukam odpowiedzi, brzmi: co ma zrobić kibic niepopierający takich haseł? Wyjść ze stadionu? Wtedy odwrócę się od niczemu winnych zawodników, których przyszedłem oglądać. Będzie to stricte polityczna manifestacja. Z drugiej strony mogę też zostać. Zalegalizuję jednak hasło wzywające do odmówienia pomocy tym ludziom, którym sam przecież pomagałem i z tej pomocy jestem dumny.
To pytanie, na które ostatecznie ciężko znaleźć dobrą odpowiedź. W takim czy innym wypadku pozostaję więźniem ludzi, którzy to hasło wywiesili. To może zakażmy politycznych manifestacji na meczach! No nie, po pierwsze to ograniczanie wolności słowa, po drugie – przecież można to bardzo łatwo obchodzić, mówiąc że to nie polityczna, a religijna manifestacja. W końcu Jan Paweł II był kibicem Cracovii. Dojść możemy do jednej, brutalnej odpowiedzi – nie da się już dzisiaj być apolitycznym.
Wyimki:
– To igrzyska olimpijskie w Pekinie paradoksalnie uratowały Ukraińców. Żeby nie przerywać olimpiady przynoszącej Chińczykom pieniądze, turystów i sławę, Rosjanie ruszyli na naszych sąsiadów dopiero po jej zakończeniu.
– Absurdalnie niezwykłym jest jednak dzisiejsze sponsoringowe niewolnictwo. Tak, niewolnictwo już dawno zostało zakazane.