____
Stworzyliśmy nasz mit. Mit jest wiarą, pasją.
Nie jest konieczne, aby był rzeczywistością. (…)
I temu mitowi, tej wielkości, (…) podporządkowujemy wszystko
Benito Mussolini, Neapol, rok 1922
W złym tonie było zacząć tekst od cytatu z tego włoskiego zbrodniarza i faszysty. Poprawmy więc czym prędzej wrażenie, równoważąc to cytatem z człowieka na wskroś szlachetnego. Otóż ks. Józef Tischner mawiał: „Są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda.”. Niewątpliwie wspomniane przez duce mity, wiary w te mity i pasje ekscytacji przez wiary wywołane zaliczają się do trzeciej kategorii prawdy według Tischnera.
Gówno, jak to gówno, może być niedużym problemem, jakąś kuriozalną irytacją, która rozsmarowała się nam na podeszwie. Ale to oczywiście kwestia skali… Mussolini był ambitny: mierzył w potoki, w całe oceany gówna, gdy chciał oprzeć swoją władzę na wielkich mitach narodowych. Nie był pierwszym i nie był ostatnim przywódcą, który chcąc zniewolić swoich poddanych, postawił na metodę wciskania im bullshitu w hurtowych ilościach. Mechanizm wiązania rzesz ludzi z ideologią reżimu przy pomocy gówno-prawdy jest przecież dziecinnie prosty – ludzie, uwierzywszy w kłamstwo nazwane mitem narodowym i wykrzyczawszy je setki razy na placach miast (czy też dzisiaj raczej w przestrzeni wirtualnej), mają wewnętrzne opory, aby potem z poparcia reżimu się wycofać. Trudno w końcu przyznać przed samym sobą, a co dopiero przed żoną, dziećmi, szwagrem, zięciem czy nawet kompanem od kieliszka, że było się skończonym idiotą. Gówno-prawda swoją lepkością trzyma ludzi przy przywódcy. Póki trwa On i jego reżim, póty oczywistą hipotezę o własnej głupocie można dość skutecznie odsuwać w zakamarki świadomości. To komfortowe, niezłe warunki Kisielowskiego „urządzania się w dupie”.
Polityka faszystów i ich współczesnych naśladowców, których nie nazywamy „faszystami” raczej nie z politologicznych powodów (bo takich w zasadzie nie ma), a przez opory natury strategicznej, zawsze opierała się i opiera się na gloryfikowaniu i idealizowaniu narodowej przeszłości. Służy to trzem zasadniczym celom. Po pierwsze, wyrzuceniu poza obręb narodowej wspólnoty wszystkich formalnie do niej przynależących ludzi, którzy nie podzielają fascynacji reżimem i nie dają sobie wciskać gówna. Można ich wówczas uznać za zdrajców, ruskich agentów czy wyniosłą elitę, która odmawiając taplania się w szlamie narodowego mitu okazuje swój „klasizm” i pogardę. Po drugie, jest źródłem dobrego samopoczucia i zarzewiem dumy z przynależności do piewców reżimu. Jest ciepełko i można nawet zapomnieć, w czym się tapla, wyobrażając sobie, że to nie gówno, tylko termy, spa czy jacuzzi. W tym kontekście każdy przeciętny naród może zostać wyniesiony do rangi „Chrystusa narodów”. Po trzecie w końcu, jeśli przeszłość narodowa jest mizerna i zawiera ciemne plamy (a przecież musi zawierać), to nawet lepiej, bo można ją zafałszować i oprzeć mit na kłamstwie. Wspólna wiara w kłamstwo to trzon tego mechanizmu, to gęstość i lepkość tego gówna.
Reżim PiS nosi ewidentnie faszystowskie rysy (znów ten asekurantyzm…). Jak przyznaje Beata Szydło, trzecia kadencja uczyni wprowadzone przezeń zmiany „nie do odwrócenia”. Zapewne także dlatego, że wyborów w 2027 r. opozycja już nie będzie mogła wygrać. Ale także dlatego, że gówno zaleje obywateli Polski już po szyje i nawet mozolne brnięcie stanie się niemożliwe.
Funkcjonariuszom pisowskiego reżimu tzw. agressiva włącza się często, ale największe fajerwerki widać wtedy, gdy ktoś piłuje u fundamentów gówno-prawdziwego mitu narodowego, który PiS ustanowił. W ostatnich kilku miesiącach histeryczna obrona narodowego mitu włączała się, gdy dziennikarze śledczy odkryli machlojki tzw. podkomisji Macierewicza, która ukrywała dowody dyskredytujące jej tezy o „zamachu w Smoleńsku”. Krzyk podnosił się, gdy publikowano dowody na brak właściwych reakcji ówczesnego kard. Karola Wojtyły na przypadki pedofilii wśród polskich księży. Istna furia rozeszła się falami po całym obozie piewców reżimu, gdy prof. Barbara Enkelking pozwoliła sobie na kilka słów prawdy w sprawie postaw Polaków wobec ukrywających się Żydów podczas niemieckiej hitlerowskiej okupacji.
Nasza narodowa gówno-prawda składa się oczywiście z mnogości kłamstw i mitów na temat naszej historii i współczesności (ich kalejdoskopiczny przegląd codziennie serwuje TVP Info). Jednak te trzy wydają się w tym roku wyborczym stanowić fundament pisowskiego faszyzmu, wyrażającego się tutaj co najmniej w podążaniu ścieżką wyznaczoną słowami Mussoliniego o micie. W 2010 roku polski samolot z prezydentem RP na pokładzie został strącony wskutek zaplanowanego zamachu, a wszyscy pasażerowie i załoga zostali zamordowani. Odpowiedzialne jest co prawda głównie obce i wrogie nam mocarstwo, lecz antypisowska opozycja ponosi współodpowiedzialność co najmniej przez zaniechania, a może i przez udział w spisku. To raz. Jan Paweł II jest świętym, a za życia był człowiekiem bez skazy, który podejmował wyłącznie dobre decyzje, kierował Kościołem w sposób idealny i niedający żadnych podstaw do krytyki. Każde słowo na jego temat, które nie nosi znamion panegiryku, jest wykluczone. To dwa. Polacy w swojej masie byli aktywnie zaangażowani w dzieło ratowania życia Żydów przed niemieckimi nazistowskimi zbrodniarzami w okresie II wojny światowej, ryzykowali własnym życiem, nie robili tego dla osobistego zysku, a tylko z poczucia obowiązku i miłości bliźniego. Żaden naród Europy nie może się pod tym względem z nami równać. Przysłowiowa rodzina Ulmów mieszkała w co czwartym, a może co trzecim, może nawet w co drugim polskim domu tamtych czasów. Odszczepieńcy byli nieliczni, zwykle przymuszeni lub zmanipulowani przez okupanta. No i, Polacy pomagali Żydom pomimo całego zła, które ci w Polsce wyrządzili przed 1939 r. To trzy.
Kto ośmieli się wyrazić publicznie inne zdanie, będzie miał kłopoty. Z każdą kolejną kadencją PiS niewątpliwie coraz większe. W pierwszej kadencji PiS ustawa o IPN, zakazująca mówienia o polskiej winie w kontekście Zagłady, się nie ostała. W drugiej kadencji jednak minister edukacji i nauki skutecznie pozbawił instytut, na którym bada się i pisze o tych sprawach, środków finansowych na działalność. Kto zagwarantuje, że w trzeciej kadencji nie będzie kar pozbawienia wolności?
Za cztery miesiące wybory. Mit podtrzymujący reżim PiS jest potężny. Politycy opozycji to wiedzą i wolą walczyć z nim poprzez uniki. Mało który lider partii antypisowskich podnosi problem rosyjskich, agenturalnych powiązań autora mitu o „zamachu smoleńskim”. Nikt z nich nie stanął do boju z fałszowaniem dziejów relacji polsko-żydowskich z czasu najwyższej próby. Tym bardziej nikt nie domagał się wyjęcia postaci Wojtyły spod klosza obłudy i zamazywania faktów.
Znają wyniki badań opinii publicznej i wiedzą, że tak nie wygrają tych wyborów. Trudno mieć im to za złe. Ich misją jest wyrwać władzę reżimowi i dać nam choć promyk nadziei na przyszłość. Muszą jednak pamiętać, że pisowski mit przetrwa porażkę reżimu przy wyborczej urnie. Gówno-prawda spłynie z naszych ulic do kanałów, lecz w każdej chwili będzie w stanie ponownie wybić. Dopóki tam będzie, każda wygrana z faszystowskim reżimem będzie przejściowa i pozbawiona podłoża długotrwałości. Dlatego czeka nas dekonstrukcja tych mitów. Będzie bolesna, ale konieczna. Inaczej możliwe zwycięstwo demokratów w 2023 r. będzie pyrrusowe.
___
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2023 „Punkt zwrotny”! 15-17.09.2023, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: https://igrzyskawolnosci.pl/