Książka: Jaś Kapela, Polskie mięso. Jak zostałem weganinem i przestałem się bać, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2018
Weganizm Kapeli to swoista filozofia życia. Droga polegająca na podporządkowaniu swojej codzienności – w tym także diety oraz relacji ze środowiskiem – funkcjonowaniu zgodnym z naturą, na tyle na ile będzie to możliwe.
Książka Jasia Kapeli pt. Polskie mięso to nie tylko opowieść o doświadczeniach weganina i drodze życiowej, jaka tego byłego mięsożercę do weganizmu doprowadziła. Polskie mięso Jasia Kapeli to nie tylko książka pisana przez człowieka jednoznacznie sympatyzującego z lewicowymi ideami i wartościami (Ba! jawnie deklarującego się jako ich sympatyk!). Polskie mięso to nie tylko książka o zwierzętach, ich przemysłowej hodowli i uboju czy nawet nie o samych nadużyciach i nieprawidłowościach, jakie mają miejsce w ramach niniejszego procederu. Polskie mięso Jasia Kapeli to zdecydowanie coś więcej. Lektura tej książki niekoniecznie musi diametralnie zmienić postrzeganie przemysłowej hodowli zwierząt na ubój i weganizmu przez czytających ją bądź nawet poszerzyć wiedzę czytelnika o szereg spraw związanych z praktykami polskiego przemysłu mięsnego, jednakże Kapeli skutecznie udało się skłonić mnie – sądzę, że trochę nieświadomie i nieintencjonalnie – postawienia sobie kilku pytań o człowieka i jego wolność w kontekście zagadnień poruszonych przez niego w Polskim mięsie. Część z tych pytań notabene każdy liberał stawia sobie właściwie zawsze, jednakże niewątpliwie nieco rzadziej przy okazji lektury książki wydanej przez „Krytykę Polityczną” czy napisanej przez lewicowego publicystę.
Kapela chciał zaprezentować ścieżkę, która w finale doprowadziła go do weganizmu. Weganizm należy tutaj rzecz jasna rozumieć w perspektywie szerokiej – nie jako po prostu rezygnację ze spożywania produktów mięsnych czy pochodzenia zwierzęcego. Weganizm Kapeli to swoista filozofia życia. Droga polegająca na podporządkowaniu swojej codzienności – w tym także diety oraz relacji ze środowiskiem – funkcjonowaniu zgodnym z naturą, na tyle na ile będzie to możliwe. Kapela zdaje sobie sprawę, że we współczesnym świecie nie jest to najłatwiejsze, ale swoim własnym przykładem pokazuje, że jak najbardziej jest to do zrobienia. Dla liberała droga, którą prezentuje i jednoznacznie promuje Kapela nie musi być ani drogą lepszą, ani drogą gorszą, jednakże jest niewątpliwie jednym ze sposobów życia, które zasługują na równoprawność. Kiedy więc czytamy Polskie mięso przez pryzmat liberalnych (czy po prostu wolnościowych) pojęć i wartości, wówczas otrzymujemy jeden z punktów widzenia i zarazem styl życia dostępny współczesnemu człowiekowi. Tym, co może skusić współczesnego wolnościowca w opowieści i wizji kreowanej przez Kapelę jest przede wszystkim próba wykazania, że człowiek współczesny jest zdolny do racjonalnego i świadomego odcięcia się od dominujących trendów społecznych, zwyczajów żywieniowych i form relacji między człowiekiem a środowiskiem.
Człowiek – jak się namacalnie okazuje – zdolny jest do sprzeciwu wobec atakującego go świata reklamy, wszelakich mód i wielkiego kapitału, który chciałby niejednokrotnie uczynić z niego współczesnego niewolnika. Paradoksalnie więcej w takim myśleniu liberalizmu antropologicznego niż można by się spodziewać.
Kapela jest przywiązany do aksjologicznego szkieletu współczesnej lewicy, stąd wiele u niego rozważań, refleksji i wniosków dotyczących przede wszystkim praw zwierząt. Weganizm jest przez niego przedstawiany jako między innymi konsekwencja sprzeciwu wobec okrucieństwa względem zwierząt, które we współczesnym świecie nie jest już koniecznością związaną ściśle z potrzebami człowieka i jego troską o własne przeżycie. Wykazuje on, że możliwe jest dziś takie zaplanowanie zrównoważonej diety i ukształtowanie indywidualnych zwyczajów żywieniowych, które tożsame będzie z uniknięciem spożywania produktów mięsnych i towarów pochodzenia zwierzęcego. Sprzeciw wobec okrucieństwa, na jakie narażone są zwierzęta hodowlane, jak najbardziej przemawia także do tych, którym bliskie są wartości liberalne, a hasła humanitarnego traktowania naszych zwierzęcych braci nie będą przez wolnościowców traktowane jako wyłącznie przejaw lewicowego radykalizmu. Kapela wskazuje, że „dziś (…) coraz bardziej zaczynamy zdawać sobie sprawę, że zwierzęta mają nie tylko prawa, ale też osobowość” (s. 7), jednak celem jego książki bynajmniej nie jest ani rozważanie nad osobowościową (personalistyczną?) naturą zwierząt, ani nad kwestią posiadania przez nie (lub nie) jakiejś formy osobowości prawnej. Bardziej dobitnie stara się pokazać, że „konsumpcja mięsa może stwarzać zagrożenie nie tylko dla nich [ludzi – przyp. S.D.] czy naszego zdrowia, ale również dla naszego porządku społecznego” (s. 7-8). Wartości humanizmu i oświecenia są tym, co zdecydowanie łączy liberałów z przedstawicielami doktryn lewicowych.
Kapela stara się również przybliżyć czytelnikowi warunki, w jakich znajdują się zwierzęta hodowlane przebywające w fermach i przygotowywane do uboju – podkreśla, że jego ustalenia mają bardziej charakter reguły, aniżeli wyjątku, choć z oczywistych względów nie ma możliwości, aby poddać szybkiej i gruntownej kontroli wszystkie zakłady, w których hoduje się zwierzęta. Przywołuje przykłady ferm, w których „na jedną kurę przypada powierzchnia mniejsza niż kartka A4, więc ptaki nie mogą nawet rozłożyć skrzydeł. Spędzają całe życie w hałasie, brudzie i smrodzie. Nie widzą światła słonecznego, nie oddychają świeżym powietrzem. Nic dziwnego, że prowadząc tak stresujący tryb życia, okaleczają się nawzajem. Często też chorują, a część z nich umiera” (s. 106). Problem dobrostanu zwierząt hodowlanych – jak podkreśla – stanowi nadal pytanie, które niezwykle rzadko pojawia się w debacie publicznej, a chyba tym rzadziej stawiają sobie je konsumenci czy po prostu wszyscy ci, którzy mięso spożywają. Choć perspektywa liberalna zdecydowanie stawia w centrum człowieka – jednostkę ludzką – to jednak w coraz większym stopniu środowiska liberalne starają się podnosić kwestie wrażliwości społecznej oraz odpowiedzialności, nie tylko względem przyszłych pokoleń, ale również względem środowiska w pełnej jego rozciągłości, czyli również względem świata przyrody.
Lektura książki Kapeli stanowić musi wreszcie pod wieloma względami dla każdego miłośnika wolności dzieło zatrważające. Na niektórych stronach Polskiego mięsa dowiadujemy się, że nasza rzekoma wolność, z której korzystamy spacerując po sklepie spożywczym i dokonując wyboru produktów pochodzenia mięsnego, to jedynie ułuda. A nawet jeśli wolność taka nie jest zupełnie złudzeniem, to jednak istnieje dość wysokie ryzyko, że może tak być. Ryzyko to wynika z kompletnej niewiedzy przeciętnego konsumenta, jeśli chodzi o proces produkcji towarów pochodzenia mięsnego, które może nabyć i które finalnie będzie spożywał. Rozbudowane etykiety na współczesnych produktach, zawierające ich skład chemiczny, stanowią jedynie złudzenie wiedzy. Kapela opisuje nie tylko przykłady patologii, które były wielokrotnie relacjonowane na pierwszych stronach gazet czy pokazywane w telewizyjnych magazynach śledczych, ale zwyczajną i codzienną praktykę działalności zakładów zajmujących się ubojem zwierząt. Sam zresztą zatrudniał się w takich zakładach i trzeba przyznać, że jego doświadczenia dość skutecznie obrzydzają mięsożerstwo najbardziej nawet zadeklarowanym mięsożercom. W swojej książce podkreśla, że „nadużywanie antybiotyków przez przemysł mięsny to nie jedyne zagrożenie z nim związane. Innym są hektolitry odchodów powstające na fermach przemysłowych. Przez wieki gnojowica była stosowana jako doskonały nawóz, ale wraz ze zwiększeniem się konsumpcji mięsa nie ma jak zagospodarować ton świńskich i krowich fekaliów” (s. 61). Czy każdy potencjalny konsument wyrobów mięsnych ma tego świadomość? Czy smakosze niedzielnych maminych schabików zdają sobie sprawę, że istnieją udokumentowane przypadki niekontrolowanego i zarazem zagrażającego zdrowiu ekosystemu pozbywania się zwierzęcych odchodów poprzez wylewanie ich do gleby bądź wód śródlądowych?
Prawdziwy wolny wybór musi bowiem zakładać dostęp do wiedzy na temat potencjalnych opcji, spomiędzy których możemy wybierać.
W interesie konsumentów jest więc ujawnianie i nagłaśnianie praktyk stosowanych w przemysłowym uboju zwierząt czy też szeroko rozumianym przemyśle mięsnym. Wolność musi opierać się na wiedzy. Niewiedza czyni z nas faktycznych niewolników wielkiego przemysłu, którego celem bynajmniej nie jest nasze dobro, ale dobro tegoż przemysłu właśnie.
Kapela proponuje również, aby w kontekście przemysłu mięsnego przyglądać się nie tylko losom zwierząt hodowlanych, ale także zwrócić uwagę na osoby pracujące w tych zakładach. W Polskim mięsie autor przywołuje szereg przykładów łamania bądź obchodzenia praw pracowniczych, a także dość brutalne obchodzenie się przez niektórych pracowników ze zwierzętami. Kapela dzieli się swoimi prywatnymi doświadczeniami, kiedy to podjął się pracy w tego typu zakładach. Wspomina, że w „kurniku było wszystko to, czego się spodziewałem, o czym czytałem i co oglądałem na filmikach w internecie. Atmosfera jak w obozie pracy. Wymierzane kurom kopniaki. Chłopaki rzucający w siebie żywymi ptakami” (s. 247). Przekonuje, że starał się „być możliwie delikatny, choć porzy takim tempie pracy nie dało się uniknąć brutalności. Od czasu do czasu ktoś się potknął o nie do końca martwą kurę, których kilkadziesiąt leżało w różnych częściach kurnika. Później, gdy zaczęliśmy wozić kury taczkami, wjechałem na taką biedaczkę. Po prostu jej nie zauważyłem. Innym razem źle oceniłem odległość i znowu przejechałem kurę. Mam nadzieję, że wtedy już nie żyła” (s. 249). Paradoksalnie również prawdziwy liberał musi zgodzić się, że w tym zakresie to właśnie państwo i jego instytucje powinny być sojusznikiem człowieka i stawać powinny w obronie jego wolności. Wolność działalności gospodarczej musi koniecznie iść w parze z wolnością konsumenta. Czy jednak inspekcja weterynaryjna i inspekcja pracy wywiązują się ze swoich zadań i obowiązków? Czy państwo zdaje egzamin z ochrony obywatela przed przejawami łamania prawa i obchodzenia procedur w przemyśle mięsnym? Kapela nie tylko werbalizuje swoje wątpliwości, ale expressis verbis przekonuje, że w tym zakresie państwo polskie nie zdaje egzaminu. To kolejny wątek, który każdego liberała powinien zainteresować. To również kolejna okazja, aby zadać sobie pytanie, czy wolimy państwo minimalne czy raczej państwo skuteczne?
Ilustracje: Dawid Czajkowski