Czasy odpowiedzialnych mężów stanu minęły dawno temu. Dzisiejszym politykom nie zależy na niczym poza władzą dla władzy i wygraniu wyborów. W jakimś stopniu można ich zrozumieć – sprzedają nam to, co chcemy kupić.
Mam jedno małe polityczne marzenie – choć raz w życiu w wyborach oddać głos za kimś, nie tylko przeciwko komuś. Wiem dziś, że to marzenie nie spełni się w najbliższym październiku, znów wybiorę mniejsze zło. Zło ogromne, nieszczęście dla mojego kraju. Niestety wszystkie pozostałe są jeszcze gorsze – mimo 30 lat demokracji wciąż do wyboru mamy tylko socjalistów. Niestety, wszystkie partie między którymi realnie możemy wybierać, w swoich poczynaniach prezentują mniejszy lub większy socjalizm.
Czemu to robią? Niestety tego właśnie chcemy. Bilans 8 lat rządów PiS jest katastrofą – polityka zagraniczna ocierająca się o zdradę stanu, wystrzał zadłużenia zagranicznego, zwiększenie progresji podatkowej, inflacja czy rozdawnictwo socjalne na każdym kroku. Choć przez te 8 lat gospodarka obiektywnie się rozwinęła, to nasi rządzący pomijają bardzo istotny fakt – rozwinęło się to, na co nie mieli wpływu, natomiast swoimi działaniami ten rozwój przyhamowali. Ale fakty są takie, że 1/3 społeczeństwa PiS popiera. Tak samo jak popiera babciowe, wcześniejsze emerytury, 500+ czy cała resztę rzeczy, od których ekonomistom włos się na głowie jeży.
Nasze społeczeństwo dało się uwieść mitowi Świętego Mikołaja, co to wszystko za nich załatwi. Czy to brak poczucia sprawczości, własnej wartości czy zwyczajnej chęci – fakty są takie, że wielu z nas lubi, jak państwo się nim opiekuje. „Państwo powinno dać czy pomóc”. Równocześnie po drugiej stronie tej monety kompletnie brak jest świadomości, że to nie państwo daje, tylko podatnik – my wszyscy. Każdy z nas oddaje część swoich dochodów, by państwowe usługi mogły funkcjonować. Funkcjonować, pozbawiając nas szansy ich kupienia lub zrobienia z tymi pieniędzmi czegokolwiek innego. Swoimi własnymi przecież pieniędzmi. Razem z tym brakiem świadomości podąża frustracja niespełnionych obietnic, legendarnego niedasizmu, nerwy na rosnące ceny, kolejki do lekarza czy narzekanie na pracowników z łapanki w sklepach. Wszystko ma swoje konsekwencje, a niektórych rzeczy zwyczajnie nie da się mieć wszystkich na raz – albo mamy niskie podatki i niskie wydatki publiczne, albo dokładnie na odwrót. Albo państwo zajmuje się wybranymi sprawami, ale robi to dobrze, albo zajmuje się wszystkim, tylko niczym jak należy. Albo chcemy być reżyserami swojego życia i nie chcemy w nim zbyt dużo państwa, albo godzimy się na los ofiar systemu socjalistycznego.
Przez 8 lat Polska zdecydowanie oddaliła się od wszystkich zachodnich wzorców. Opuściliśmy amerykański kapitalizm, wprowadzając kolejne państwowe interwencjonizmy. Niczym za komuny to państwo jest dziś odpowiedzialne za cały sektor energetyczny, obronny czy wydobywczy. Francuskim wzorem planujemy zniszczyć lotnictwo pasażerskie makabrą infrastrukturalną o nazwie CPK. Jak nad Sekwaną – nie będzie prężnych lotnisk regionalnych – będzie sieć nierentownych kolei, a do LOT-u podatnik będzie co roku dopłacał jak do Air France. Z Francji udało nam się jeszcze skopiować bandytyzm policji wobec demonstrantów. Ktoś powie, że chociaż zbliżyliśmy się do Skandynawii. Gdyby jeszcze chodziło o etykę rządu i instytucji, można by się ucieszyć. Niestety ta od 8 lat kroczy kierunkiem moskiewskim. My ze Skandynawii przenieśliśmy to, co tam najgorsze – rozdawnictwo socjalne.
Skutki 8 lat tej polityki widzimy we wskaźnikach gospodarczych. Niskie bezrobocie, rozdawnictwo pieniędzy oraz wypchnięcie wielu kobiet z rynku pracy dzięki 500+. Kilkuletnie podnoszenie płacy minimalnej powyżej wydajności gospodarki, skrócenie wieku emerytalnego. Wpompowanie miliardów pomocy covidowej przy równoczesnym zamknięciu rozrywki i zerwaniu łańcuchów dostaw musiało skutkować inflacją. Adam Glapiński swymi banerami na budynku NBP może nie udawać, za jak wielkich idiotów ma Polaków. Fakty są jednak takie, że niezależnie od otoczenia zewnętrznego dziś przychodzi nam płacić rachunek za indolencję twardogłowych socjalistów, jakimi jest PiS.
Czy społeczeństwo zmądrzało? Patrząc po reakcjach sondaży na pomysły typu „babciowe” jedynie częściowo. Na poziomie moralnym socjalizm jest najgorszą podłością jaką ludzkość wymyśliła. A w podłościach człowiek jest wyjątkowo płodny. Na poziomie pragmatyczno-gospodarczym socjalizm zawsze kończy się w tym samym momencie – gdy kończą się pieniądze. Niestety czasy odpowiedzialnych mężów stanu minęły dawno temu. Dzisiejszym politykom nie zależy na niczym poza władzą dla władzy i wygraniu wyborów. W jakimś stopniu można ich zrozumieć – sprzedają nam to, co chcemy kupić. Tak samo jak handlarze samochodami z Niemiec przekonujący, że 15 letni samochód ma jedynie 150 tys. przebiegu. I to wszystko za jedyne 15 tysięcy złotych. Okazja życia. Kupisz? Logika jest ta sama. Dopóki nie będziemy oczekiwać konkretów, rozsądku, zasad i przyzwoitości, to ich nie dostaniemy. Czy to od PiS czy dzisiejszej opozycji – to od nas zależy, czy pozwolimy umieszczać na listach spadochroniarzy czy też ludzi rzeczywiście reprezentujących swoje okręgi. Czy wybierzemy ludzi, których znamy, czy też głośne nazwiska z partyjnej centrali, które wciągną za sobą anonimy karnie słuchające partyjnych rozkazów? Przekonanie, że „ciemny lud to kupi” jest równie mocne we wszystkich partiach politycznych, wystarczy spojrzeć na wyborcze listy – Bąkiewicz, Mejza, Giertych.
Nawet w tej naszej nieciekawej ordynacji wyborczej możemy zagłosować zarówno na partię, jak i na konkretne nazwisko. Możemy też nie odebrać karty do referendum czy do senatu, który pod obecną konstytucją stanowi wyłącznie zbędne marnotrawienie pieniędzy. Mamy nieco ponad miesiąc, by dokonać wyboru. Na każdej liście każdej partii jest po co najmniej kilkanaście nazwisk – zagłosujmy na tego, w którego naprawdę wierzymy. Dokonajmy mądrego wyboru, od niego zależy nie tylko kto będzie rządził w kolejnej kadencji, ale też kto wystartuje w następnych wyborach.
