Nie będę wracał pamięcią do tragicznych dla nas, Polaków, wieków XVIII i XIX, bo mogą Państwo powiedzieć, że to historia zamierzchła. Pominę też II wojnę światową, bo to oczywista trauma dla naszego narodu. Przypomnę jednak nam wszystkim, że w niedawno minionych latach 1956-80 (także smutnych) opuściło naszą ojczyznę ok. 800 tys. Polaków, a kolejne 300 tys. w latach 80. Przyjmowano nas wszędzie, od Brazylii po Kanadę, od Francji po Niemcy, od Włoch, Rumunii, Szwajcarii, Szwecji, Irlandii po Anglię i USA, od Australii po Nową Zelandię, wszędzie. Byliśmy w Iranie, Jordanii, Syrii i Tadżykistanie. Byliśmy Uchodźcami.
Nie mogę uwierzyć, że Polska, kraj mój umiłowany, tak szybko zapomniała o swojej historii. O tym, jak pomagano nam, Polakom, kiedy walczyliśmy z najeźdźcami i kiedy wegetowaliśmy w PRLu będąc pod „przyjaznym” parasolem Sowietów.
Kiedy Papież Franciszek podczas ŚDM mówił na Wawelu: „Jednocześnie potrzebna jest gotowość przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu; solidarność z osobami pozbawionymi swoich praw podstawowych, w tym do swobodnego i bezpiecznego wyznawania swojej wiary…”, a potem na Jasnych Błoniach: „Serce miłosierne potrafi być schronieniem dla tych, którzy nigdy nie mieli domu albo go stracili, potrafi stworzyć atmosferę domu i rodziny dla tych, którzy musieli emigrować, jest zdolne do czułości i współczucia. Serce miłosierne potrafi dzielić swój chleb z głodnym, serce miłosierne otwiera się, aby przyjmować uchodźców oraz imigrantów…”, Prezydent Duda i Premier Szydło bili brawo, odwołując się w każdej wówczas wypowiedzi do dziedzictwa Karola Wojtyły.
Okazaliście się obłudnikami. Jest mi wstyd za Wasze instrumentalne traktowanie chrześcijaństwa, za to, że idąc do komunii macie usta pełne kłamstw. Za to, że jesteście chrześcijanami na pokaz, a słowa Papieża traktujecie wybiórczo i tylko wówczas kiedy są wygodne dla Waszych politycznych celów. Wstyd.
To, że polityka imigracyjna Unii Europejskiej okazała się dzisiaj fiaskiem, nie zwalnia nas Polaków z obowiązku bycia dobrymi ludźmi. Jesteśmy częścią Europy, jesteśmy częścią zachodniej i chrześcijańskiej kultury. Jesteśmy wierzącymi, agnostykami, ateistami i możemy też – ale nie musimy – kochać Islam i czytać Koran. Mamy też obowiązek bycia dobrymi ludźmi, właśnie my Polacy. Szczególnie my, bo wiemy sami, jak to jest być Uchodźcami. Prześladują mnie od kilku miesięcy dwie ostatnie zwrotki wiersza Uchodźcy Josifa Brodskiego „Piosenka o Bośni”:
„…w chwili, kiedy mecz oglądasz,
czytasz, co wykazał sondaż,
bawisz dziecko śmieszną miną –
ludzie giną.
Czas dzielący ludzkie byty
na zabójców i zabitych
zmieści cię w rubryce szerszej
tak, w tej pierwszej”.
Tak bardzo bym chciał, aby kiedyś historia nie wpisała nas do tej rubryki szerszej, tej pierwszej.
