W obrazku telewizyjnym z powitania Nowego Roku 2022 młoda kobieta, choć już nie dziewczyna, w radosnym uniesieniu krzyczy do mikrofonu: „Trzeba się bawić, trzeba szaleć, trzeba żyć!”. W dzisiejszym świecie, w warunkach erupcji zagrożeń pandemicznych, klimatycznych, ekonomicznych i politycznych, ten okrzyk wydał mi się wysoce niestosowny. Co prawda padł on w szczególnych okolicznościach sylwestrowej nocy i mógłby być nawet zrozumiały jako potrzeba choćby chwilowego wytchnienia od demonów powszedniości. Mnie on jednak skojarzył się z postawą wobec rzeczywistości części naszego, choć nie tylko naszego, społeczeństwa. Ta postawa świadczy o groźnej chorobie społecznej, jaką jest infantylizm.
Infantylizm oznacza skłonność ludzi dorosłych do niektórych wzorów myślenia i zachowania typowych dla dzieci. Nazywając infantylizm chorobą, nie używam tego pojęcia w znaczeniu medycznym, jako skutku określonych deficytów somatycznych lub psychicznych, ale w znaczeniu kulturowym. W tym sensie infantylizm jest formą eskapizmu, ucieczką od problemów związanych z życiem społecznym i rzeczywistością, w swój świat iluzji i wyobrażeń, co przypomina sposób myślenia i zachowania dzieci. O ile jednak dzieciństwo określa się mianem okresu niewinności, o tyle infantylizm z niewinnością nie ma nic wspólnego. Nazwanie takiej postawy chorobą wynika bowiem z jej negatywnych skutków dla życia społecznego, zwłaszcza wtedy, gdy jest ona charakterystyczna dla większej grupy społecznej.
Jakie są zatem objawy, przyczyny i skutki tej choroby, które oczywiście u różnych ludzi występują w różnym stopniu, a czas jej trwania także jest zróżnicowany? Najczęściej kończy ją bolesne doświadczenie życiowe, które uświadamia prawdziwą hierarchię wartości.
Objawy
Pierwszym z tych objawów jest skłonność do traktowania zabawy i rozrywki jako sensu życia, czegoś do czego należy dążyć, rekompensując sobie w ten sposób wszelkie życiowe trudy i uciążliwe powinności. Uczestnictwo w towarzyskich imprezach, odwiedzanie klubów i dyskotek, wakacyjne wyjazdy do atrakcyjnych kurortów, zakupy luksusowych przedmiotów – to jest to, co wyzwala adrenalinę, pozwala czerpać radość z życia i mieć poczucie samorealizacji. Dorosły człowiek, jako homo ludens, odczuwa te same emocje, co dziecko oczekujące prezentu pod choinką lub uczestniczące w zabawie, która imituje rzeczywistość. Nudna codzienność przestaje być ważna, gdy potrafi się ją zastąpić podniecającą iluzją. Trzeba więc stale poszukiwać wciąż nowych form zabawy i uciechy. A potem koniecznie pochwalić się tym na Facebooku lub Instagramie. Ta potrzeba pochwalenia się przed innymi także jest dziecinna.
Drugim objawem jest lekceważenie zagrożeń. U dzieci jest to spowodowane brakiem życiowego doświadczenia, a także chęcią wyrwania się spod uciążliwej kontroli dorosłych opiekunów. Taka skłonność u osób dorosłych jest natomiast świadectwem zbyt wysokiej samooceny własnych możliwości, potrzeby demonstrowania swojej odwagi i poczucia wyższości w stosunku do ludzi ostrożnych i unikających ryzyka. Dzieci, zwłaszcza chłopcy, starają się budować swój autorytet w grupie rówieśników, chwaląc się wyczynami, których rodzice surowo zabraniają, jak wspinanie się na wysokie drzewa, bieganie po piętrach budynku grożącego zawaleniem czy ślizganie się po kruchym lodzie. Podobnie postępują dorośli, którzy pragną imponować innym lekceważeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, w wodnych zbiornikach czy na górskich trasach. Infantylizm widoczny jest w poczuciu wyższości, z jakim niektórzy ludzie lekceważą przepisy sanitarne. Także i w tym wypadku wszystko to robi się po to, aby w mediach społecznościowych pochwalić się swoją odwagą i wyjątkowością.
Trzecim objawem infantylizmu jest egocentryzm, przejawiający się w braku zainteresowania sprawami publicznymi. Osobie tego typu, wszystko to, co nie dotyczy jej bezpośrednio tu i teraz, wydaje się tak odległe, że niemal nierzeczywiste. Dlatego nie robią na niej wrażenia informacje o sytuacji międzynarodowej, poczynaniach rządu, aferach i klęskach żywiołowych. Informacje te traktowane są w kategoriach sensacji, które mogą budzić zainteresowanie, ale nie wywołują większych emocji. Nie są one również powodem intelektualnych refleksji, bo nie dostrzega się związku tych wydarzeń z własnym życiem i swoimi oczekiwaniami. Infantylizm polega na zamknięciu się w swoim własnym świecie, w którym takie sprawy, jak podsłuchiwanie opozycji przez rząd, ograniczanie wolności mediów, wizja katastrofy ekologicznej czy umieranie ludzi na granicy i z powodu COVID-19, nie mogą niszczyć dobrego samopoczucia. Trzeba się bowiem zamykać na przypływy złej energii. Dziecko, kiedy widzi coś, co je przeraża, zakrywa sobie oczy rękami i już czuje się bezpieczne. Tacy ludzie albo nie uczestniczą w wyborach, albo ich wyborcze decyzje są przypadkowe i okazjonalne. Oddaje się głos na kogoś, kto zrobił dobre wrażenie swoim wyglądem lub tonem głosu, czy też na tego kandydata, którego polecają znajomi.
Wreszcie czwartym objawem choroby infantylizmu jest roszczeniowość, przekonanie, że wszystko mi się należy z racji tego, że po prostu jestem. Dziecko płacze, gdy nie dostaje tego, na co ma ochotę. Człowiek dorosły, chory na infantylizm, wciąż narzeka, że nie otrzymuje tego, na co zasługuje. Wini za to państwo, złe prawo, stosunki w miejscu pracy, nieżyczliwe otoczenie społeczne, a czasami po prostu pech. Ludzie tego typu nie mają poczucia własnej sprawczości, są przekonani o kontroli zewnętrznej nad własnym działaniem. Podobnie jak dzieci, które zdają się na rodziców, niektórzy dorośli uważają, że w ważniejszych sprawach nic od nich nie zależy. Skoro tak, to wciąż trzeba się czegoś domagać od tych, którzy o tym decydują. Roszczeniowość nasila się zwłaszcza wtedy, gdy z porównań wynika, że inni mają lepiej pod takim czy innym względem. Okazuje się, że u pewnych ludzi, typowe dla wieku dziecięcego uczucie zazdrości, nie słabnie wraz z fizyczną dojrzałością.
Przyczyny
Choroba infantylizmu jest znakiem współczesności. Nigdy wcześniej nie była ona tak często spotykana, jak obecnie w krajach wysoko rozwiniętych w kręgu kultury zachodniej. Główną przyczyną jej rozprzestrzeniania się jest współczesny turbokapitalizm, napędzany chciwością i coraz bardziej skutecznymi technicznymi i psychologicznymi możliwościami manipulacji. Źródłem rozwoju gospodarczego stała się manipulacja, czyli umiejętność wywierania wpływu, z czego obficie korzysta nowoczesny marketing. Pisze o tym otwarcie amerykański autorytet w dziedzinie marketingu Theodore Levitt, który uzasadnia to nie tylko interesem przedsiębiorców, ale również oczekiwaniami samych klientów: „Każda chyba firma doprowadziłaby się do bankructwa, gdyby zaniechała dostarczenia lipy (…) Bez zniekształceń, upiększeń i przeróbek życie byłoby bure, nudne, dręczące i egzystencjalnie marne”. Służą temu reklama i rozmaite akcje promocyjne, które starają się przekonać potencjalnych klientów, że dzięki odpowiednim produktom i usługom można zacząć udawać kogoś innego, niż się jest, i próbować zamienić swoje zwykłe, bezbarwne życie w kolorową przygodę. Reklamy transformacyjne, zawierające emocjonalne apele, przedstawiają fałszywy obraz rzeczywistości. Operuje się w nich bowiem w sposób świadomy i celowy informacją niepełną, nieprawdziwą lub zniekształconą. Reklamy te pokazują rzeczywistość w perspektywie lepszego świata, szczęścia, przyjemności, euforii, zachwytu, fascynacji itp. Oprócz apelowania do uczuć, w przekazie tym stosowane są także inne formy manipulacji, jak silna sugestia, oddziaływanie podprogowe, ukrywanie faktów itp. Ten rodzaj reklamy może mieć poważny wpływ na życie emocjonalne człowieka. Wśród jej odbiorców zawsze się bowiem znajdą tacy, którzy naprawdę uwierzą, że gdy będą używać reklamowaną wodę perfumowaną, to żadna kobieta im się nie oprze.
Rynek staje się coraz bardziej bogaty, błyskotliwy i uwodzicielski. Firmy walczą o klienta za pomocą coraz bardziej wyszukanych i agresywnych działań promocyjno-reklamowych. Działania te, natrętne i powszechne, kształtują potrzeby, aspiracje i styl życia. Tak rodzi się i umacnia konsumpcjonizm – nurt kreowany przez biznes za pomocą reklamy i środków masowego przekazu, który w pożądaniu i posiadaniu dóbr materialnych upatruje model udanego życia. Pod wpływem takich bodźców wielu ludzi zaczyna snuć fantazje na swój temat. Pojawiają się dotychczas tłumione marzenia o lepszym życiu. Tak oto marketing kreuje fałszywe pragnienia, a producenci i sprzedawcy zaczynają być postrzegani jako przewodnicy po lepszym świecie. Siła konsumpcjonizmu polega na tym, że pomaga przeistoczyć świat fikcji w pozorną rzeczywistość. Wpajana ludziom wiara w ich nieograniczone możliwości, w połączeniu z wiarą w opiekuńczość producentów i sprzedawców, dla których klient jest królem, prowadzi do nadmiernych oczekiwań, wygórowanej samooceny i zrzeczenia się własnej odpowiedzialności. Konsumpcjonizm oparty na micie spełniania marzeń jest główną przyczyną upowszechniania się postaw infantylnych. Dorośli ludzie znów zaczynają wierzyć w bajki.
Infantylizm otrzymuje również wsparcie we współczesnych koncepcjach psychologii stosowanej. Psychologowie i psychoterapeuci zalecają nacisk na samoakceptację, polubienie siebie, obudzenie w sobie dziecka itp. Wiąże się z tym niebezpieczeństwo zbyt łatwego usprawiedliwiania własnych postaw i czynów, zrzucenie z siebie odpowiedzialności i obarczanie nią innych. Filozof Jan Hartman krytykuje te koncepcje twierdząc, że utrudniają one oceny etyczne, gdyż według psychologów człowieka trzeba raczej zrozumieć, niż oceniać. Niemodne i wręcz źle widziane są wszelkie przejawy ekspiacji, manifestowania trudności z dojściem do ładu z własnym sumieniem. Bardzo pozytywnie oceniana jest natomiast asertywność, czyli otwarte i stanowcze upominanie się o własny interes. Czy przypadkiem nie jest tak, że w psychologii, pod wpływem praw rynku, przeważać zaczyna orientacja użytkowa, a nie poznawcza? Do psychologa ludzie idą przecież najczęściej po to, aby poczuć się lepiej, a nie po to, by oceniać własne relacje społeczne z punktu widzenia etyki. Dorośli ludzie chcą mieć coacha, który będzie ich pocieszał i uwalniał od wyrzutów sumienia tak, jak to robią rodzice bezstresowo wychowujący dzieci.
Istotną przyczyną rozpowszechniającego się infantylizmu są współczesne media, również ulegające prawom rynku. Chcąc pozyskać i utrzymać jak największą liczbę odbiorców, hołdują tanim gustom. Wszak znacznie więcej jest amatorów nie wymagającej wysiłku intelektualnego zabawy i rozrywki, aniżeli chętnych do uczenia się i zgłębiania trudnych problemów. Dlatego współczesny świat stał się światem medialnego karnawału, który epatuje sensacją i kolorowym życiem. W dzisiejszym świecie przeważająca część wiedzy ludzi o społecznej i ekonomicznej rzeczywistości pochodzi nie z ich bezpośredniej obserwacji i doświadczenia, ale z mediów. Ludzie często oglądający telewizję kształtują w sobie różne przekonania na temat świata, zgodne nie tyle z rzeczywistością, co raczej z jej telewizyjnym obrazem. A ten obraz w popularnych serialach jest najczęściej barwny, fascynujący, łatwy do zrozumienia i pociągający. Wielki świat elit, do niedawna obcy, a przez to bardziej dziwaczny niż atrakcyjny, stał się dzięki temu bliski i pozornie zrozumiały. Media kreują sztuczne elity, tzw. celebrities, których reprezentanci znani są wyłącznie jako stali bywalcy prestiżowych bankietów. Ich rola polega na dostarczaniu odbiorcy określonych wzorów konsumpcji: sposobu ubierania się, dbałości o wygląd, samochodów, urządzenia domu, wykwintnych przyjęć i spędzania urlopu. Programy poświęcone tym sprawom cieszą się największą oglądalnością. Z kolei w salonikach prasowych ściany wyłożone są kolorowymi magazynami, których treści daleko odbiegają od trudnych problemów współczesnego świata. W ich gąszczu niełatwo jest odnaleźć nieliczne tygodniki opinii. Cóż, na rynku musi być to, czego najczęściej chcą ludzie, ma być lekko, łatwo i przyjemnie. Tak więc wracamy do bezproblemowego dzieciństwa.
Skutki
Choroba infantylizmu sprawia, że dotknięta nią jednostka żyje w społecznej próżni. Owszem, ma kontakty z innymi ludźmi, często nawet liczne, ale dotyczą one spraw powierzchownych, przyjemnych, nie zakłócających poczucia komfortu psychicznego. Człowiek infantylny ucieka bowiem od wszystkiego, co ów komfort narusza. Jeśli ta choroba zbytnio się rozprzestrzenia, wówczas grozi to etyczną znieczulicą. Uciekanie od spraw publicznych, dopóki nie dotyczą nas osobiście, jest dziecinnym gestem zakrywania sobie oczu na to, co niemiłe. Demonstracyjne często deklarowanie braku zainteresowania polityką, bo jest nudna i obrzydliwa, mające jakoby świadczyć o wyższości moralnej i estetycznej, jest w istocie świadectwem intelektualnego lenistwa i etycznego zaniechania. Brak zaangażowania w sprawy publiczne nie pozwala na uzgodnienie kanonu wartości, który jest niezbędnym narzędziem komunikacji społecznej. Wynikające stąd rozchwianie moralne ułatwia zawieranie ustawicznych kompromisów z własnym sumieniem i łatwego rozwiązywania dylematów moralnych. Oportunizm ułatwia życie, a przecież żyje się tylko raz i nie warto go marnować na zadręczanie się czymś, co i tak od nas nie zależy. Więc bawmy się i używajmy życia. Smutne refleksje nasuwa fakt, że w corocznych badaniach CBOS, spośród takich wartości, jak: uczciwość, sprawiedliwość, prawda czy wzajemny szacunek, za najważniejsze dla siebie uznali tylko nieliczni respondenci.
Skutkiem tej moralnej odporności jest nieskuteczność walki z rozmaitymi kryzysami i zagrożeniami społecznymi, w której potrzebna jest solidarność i gotowość rezygnacji z własnych przyzwyczajeń i przyjemności. Na „Sylwestrze marzeń” w Zakopanem na wezwanie konferansjera do założenia maseczek, kilkudziesięciotysięczna widownia odpowiedziała gwizdami, a rozbawione towarzystwo odpaliło na Giewoncie petardy, drwiąc sobie z ograniczeń Parku Narodowego. Gdzie indziej też jest podobnie. Brytyjczycy obawiając się lockdownu po Nowym Roku, w grudniu z wyjątkową intensywnością oddali się uciechom w klubach i dyskotekach. Trzeba więc przyznać, że na lockdownzapracowali solidnie. O wiele łatwiej jest przyjąć, że katastrofa klimatyczna jest wymysłem żądnych rozgłosu naukowców aniżeli godzić się na restrykcje w postaci ograniczenia podróży, zmniejszenia spożycia mięsa czy uciążliwej selekcji śmieci. Przecież postęp ma polegać na tym, żeby nasze życie było coraz łatwiejsze i piękniejsze, a nie na tym, by się ograniczać i oszczędzać. Chorzy na infantylizm nie potrafią pouczać i strofować samych siebie, zdecydowanie wolą to robić w stosunku do innych.
Bodaj najbardziej niebezpiecznym społecznie skutkiem rozprzestrzeniania się choroby infantylizmu jest szerokie otwarcie drogi do autorytaryzmu. Każda władza czuje się bowiem najlepiej, kiedy się nią społeczeństwo zbytnio nie interesuje. Dlatego znana od starożytności dewiza „chleba i igrzysk” towarzyszy działalności ugrupowań zmierzających do ustanowienia dyktatury. „Gotowanie żaby” zawsze zaczyna się od populizmu, od mizdrzenia się do obywateli, schlebiania upowszechnionym poglądom, wychodzenia naprzeciw nierealnym, choć powszechnym potrzebom i obiecywanie „gruszek na wierzbie”. Oznacza to maksymalne upraszczanie złożonych problemów, stwarzanie złudnych nadziei i zastępowanie racjonalnych argumentów odwoływaniem się do prostych emocji i skojarzeń oraz wykorzystywanie stereotypów i resentymentów. Kiedy grunt jest już przygotowany, bo zajęci konsumpcją i zabawą obywatele nie mają ochoty kontrolować posunięć władzy, następuje wprowadzanie i utrwalanie zasad typowych dla państwa autorytarnego.
Z taką sytuacją mamy do czynienia w Polsce, gdzie wciąż jeszcze pod szyldem demokracji, PiS łamie wszelkie jej reguły, realizując swój partyjny interes. Jego względnie syty i rozbawiony elektorat pozostaje obojętny na ekscesy władzy. Należy jednak pamiętać, że z choroby infantylizmu wychodzi się bardzo szybko, gdy skutki działania władzy, które wydawały się być odległe od życia prywatnego obywateli, zaczynają to życie czynić nieznośnym. Wiele wskazuje na to, że skutki rządów PiS-u właśnie do takiej sytuacji doprowadziły i rozpoczyna się proces przyspieszonego dojrzewania jego elektoratu. Miejmy nadzieję, że żabie uda się jeszcze wyskoczyć z wrzątku, zanim zostanie ostatecznie ugotowana.
Autor zdjęcia: Caleb Woods
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl.
