W polskiej kulturze społecznej indywidualizm traktowany jest jako zjawisko, jeśli nie całkiem pejoratywne, to w każdym razie podejrzane, bo utrudniające realizację celów wspólnotowych. W przeciwieństwie do indywidualizmu ceniony jest kolektywizm, będący często celem propagandy ze strony władzy. Temu podporządkowane jest również pojęcie tożsamości, rozumianej w kategoriach przynależności do określonej grupy społecznej o charakterze narodowym, wyznaniowym, klasowym czy zawodowym. O tożsamości indywidualnej, związanej z osobistymi wartościami i poglądami, na ogół się nie mówi. Pytając o tożsamość oczekuje się zwykle odpowiedzi, do jakiej grupy społecznej dana jednostka należy czy kogo ona reprezentuje.
Wspólnota jest abstrakcją, konkretne są tylko jednostki
Lekceważenie tożsamości indywidualnej oznacza odbieranie człowiekowi wolności. Staje się on bowiem częścią jakiejś całości, która decyduje o jego losie. Jego osobiste potrzeby, przekonania i cele nie mają znaczenia, liczy się tylko rola, jaką w danej grupie społecznej wyznaczyli mu ci, którzy nią kierują. Kolektywiści odbierają znaczenie jednostce ludzkiej i przenoszą je na grupę. „Jednostka zerem, jednostka bzdurą” – krzyczał Majakowski. W kolektywistycznym świecie wolność przynależy wspólnocie, a nie jednostce. Tymczasem wspólnota jest abstrakcją, konkretne są tylko jednostki. Wolność nie dotyczy państwa, a pojęcie suwerenności oznacza wolność tych, którzy rządzą państwem, od zagranicznych wpływów i nacisków. W suwerennym państwie, oprócz rządzących, wiele ludzi może być zniewolonych. Tak jest przecież w każdym suwerennym państwie autorytarnym, a także w niepełnych demokracjach.
Nie ma nic dziwnego w tym, że indywidualizm, czyli niezależność jednostki w myśleniu i działaniu, jest częstym przedmiotem krytyki i niechęci. Władza w klasycznym rozumieniu zawsze oznaczała możność wywierania jednostronnego wpływu na podwładnych. Skuteczne sprawowanie władzy wymagało więc posłuszeństwa podwładnych. Kiedy czują się oni niezależni, stają się krytyczni, a często oporni wobec poczynań władzy. Sprawowanie władzy staje się wówczas trudniejsze, wymaga przekonywania i negocjacji, a ostateczne decyzje często odbiegają od przekonań rządzących. Tak właśnie dzieje się w demokracjach liberalnych, gdzie rozwiązywanie problemów zaczyna się od dołu struktury państwowej, dzięki zapewnieniu praw podstawowych mniejszościom, samorządności lokalnej i inicjatywom podejmowanym w społeczeństwie obywatelskim.
Tak więc, do czasu pojawienia się demokracji liberalnej, poczynając od ojca w rodzinie, nauczyciela w szkole, szefa w zakładzie pracy, a na przedstawicielach władzy państwowej kończąc, indywidualizm podwładnych nie był cechą szanowaną. Nie był on cechą lubianą również przez ludzi nawykłych do konformizmu i dobrze się czujących w warunkach jednolitości wzorów myślenia i zachowania.
Zarzuty, które są najczęściej wysuwane wobec indywidualizmu, mające charakter moralny i prakseologiczny, są chybione, a ich analiza prowadzi do ujawnienia deficytów kolektywizmu. Moralny powód niechęci do indywidualizmu polega na utożsamianiu go z egoizmem. Skupienie się na własnym punkcie widzenia ma jakoby przesłaniać interes wspólnoty. Pomijając jednak jednostki i grupy w danej wspólnocie patologiczne, interes wspólnoty nie może być sprzeczny z interesem, doraźnym lub długofalowym, poszczególnych jej członków. Cała wspólnota jest patologiczna wtedy, gdy panuje w niej niesprawiedliwy podział praw i korzyści, gdy są w niej lepsi i gorsi, wyzyskujący i wyzyskiwani. Egoizm jest cechą, która może przysługiwać zarówno indywidualiście, jak i kolektywiście. Jeśli jednak indywidualizm łączy się z odpowiednim poziomem wiedzy i moralności, to nie tylko on nie przeszkadza, ale wręcz pomaga we włączaniu się w realizację celów wspólnotowych, nawet gdy jest to związane z odroczeniem indywidualnych korzyści.
Głównie dzięki indywidualistom tworzy się społeczeństwo obywatelskie
Indywidualizm nie oznacza izolacji społecznej. Przeciwnie, indywidualista jest zainteresowany tworzeniem wspólnot, w których może mieć osobisty wpływ na sposób ich funkcjonowania i osiągane cele. Są to zwykle małe wspólnoty, w których relacje współdziałania mają bezpośredni charakter. Głównie dzięki indywidualistom tworzy się społeczeństwo obywatelskie, w ramach którego mamy do czynienia ze stałym naciskiem niezliczonych inicjatyw społecznych i ciągłą presją obywateli na rząd. Stabilna demokracja liberalna jest siłą permanentnego dialogu uważnych polityków i asertywnych obywateli. Natomiast indywidualiście rzadko jest po drodze z tymi, którym zamiast aktywności w swoim otoczeniu, wystarcza duma z przynależności do narodowej wspólnoty i łatwa deklaracja o gotowości oddania życia za ojczyznę.
Postawa indywidualistyczna chroni przed łatwym uleganiem emocjonalnym apelom o włączenie się do walki z wyimaginowanym wrogiem, jakoby w interesie narodu lub wiary, a w rzeczywistości w interesie jakiegoś przywódcy czy określonej grupy społecznej. Typowymi instrumentami manipulacji są wówczas hasła nawołujące do patriotyzmu, obrony tradycyjnych wartości itp. Ludzie nastawieni kolektywistycznie zwykli reagować na te hasła odruchowo. W przeciwieństwie do nich indywidualiści podchodzą do tych apeli z rezerwą i poddają je krytycznej ocenie. Czy można się dziwić, że wszelkiej maści watażki i dyktatorzy ich nie lubią? Typowym przykładem może być stosunek do katastrofy humanitarnej na granicy z Białorusią. Niestety większość polskiego społeczeństwa uległa „patriotycznemu wzmożeniu” pod wpływem rządowej propagandy o bohaterskiej obronie polskich granic przez Straż Graniczną, wojsko i policję. Przerzucanie przez zasieki kobiet, dzieci i wyczerpanych mężczyzn spotkało się w tej grupie z całkowitym poparciem. Jedynie indywidualiści, krytyczni i wrażliwi na ludzką krzywdę zdolni są dostrzec bezmiar niegodziwości kryjący się za patriotycznym sztafażem.
Bezkrytyczna identyfikacja z grupą prowadzi do najgorszych zjawisk społecznych
Pojedynczy człowiek może być egoistą, podporządkowującym interesy innych ludzi swoim własnym. Tacy ludzie słusznie są krytykowani z moralnego punktu widzenia. O ile jednak częściej i na znacznie większą skalę mamy do czynienia z egoizmem grupowym. Wytykając egoizm jednostce, grupa często zachowuje się egoistycznie w stosunku do innych grup. Co ciekawe, takie postępowanie rzadko poddawane jest ocenie moralnej, natomiast traktowane jest w kategoriach przysługującego grupie prawa do dbania o własny interes. Czyż nie na tym polega prowadzenie przez państwo polityki zagranicznej, aby uzyskać jak najwięcej korzyści? Czy obywatele danego państwa zastanawiają się czy te korzyści nie zostały uzyskane kosztem innych państw? W przeciwieństwie do tożsamości indywidualnej, poczucie tożsamości grupowej zwalnia z ograniczeń moralnych. Dlatego tak łatwo można, przyjmując ideologię grupy wyznaniowej, popełniać czyny haniebne, jak skazywanie na śmierć kobiet w patologicznej ciąży przez lekarzy zasłaniających się klauzulą sumienia. Człowiek mający poczucie tożsamości indywidualnej zawsze poczuwa się do osobistej odpowiedzialności za swoje czyny. Warto o tym przypominać gorliwym strażnikom granicznym, zasłaniających się otrzymanymi rozkazami. Bezkrytyczna identyfikacja z grupą, tak często gloryfikowana, prowadzi do najgorszych zjawisk społecznych. Ślepa miłość do własnego narodu pozwala nie dostrzegać haniebnych czynów, których dopuszczają się lub dopuszczali jego członkowie. Można to zauważyć w polityce historycznej Zjednoczonej Prawicy, która upowszechnia kłamliwy obraz stosunku Polaków do Żydów w czasie II wojny światowej.
Tożsamość grupowa, a nie indywidualna, jest źródłem nacjonalizmu, rasizmu, antysemityzmu i wszelkich uprzedzeń w stosunku do ludzi nie należących do własnej wspólnoty. Grupa nie ma sumienia. Kolektywiści uprawiają fikcję, przyznając grupie cechy przynależne jednostce ludzkiej. To dlatego w krajach kolektywistycznej kultury społecznej nie ma zrozumienia dla praw człowieka. Prawa te bowiem często znajdują się w kolizji z abstrakcyjnymi prawami grupy.
Państwa górujące nad innymi innowacyjnością, to państwa wielokulturowe
Zarzuty o charakterze prakseologicznym, kierowane pod adresem indywidualizmu, przesiąknięte są mechanistycznym punktem widzenia, rozpowszechnionym na przełomie XIX i XX wieku, i przywiązaniem do standaryzacji. Zgodnie z tym punktem widzenia realizacja wszelkich projektów wymaga jednomyślności ich wykonawców. Cele są realizowane sprawnie jakoby wówczas, gdy wśród wykonawców nie ma „czarnych owiec”, które wyłamują się z przyjętej procedury postępowania, zgłaszając alternatywne pomysły i sprzeciwiając się zdaniu większości. Otóż konformizm, który wciąż tak bardzo jest ceniony na szczeblu władzy państwowej, na poziomie zespołów funkcjonujących w rozmaitych organizacjach już od kilkudziesięciu lat zastąpiony został potrzebą indywidualizmu w kolektywie, co oznacza swobodne ścieranie się poglądów. Członków zespołów nagradza się za kreatywność, a nie za dostosowywanie się do zdania większości. We współczesnych zespołach projektowych cenieni są zatem indywidualiści, a nie konformiści. Dotyczy to także takich organizacji, jak państwo, gdzie coraz częściej docenia się znaczenie różnorodności, a nie jednolitości kulturowej. Państwa górujące nad innymi innowacyjnością, to państwa wielokulturowe, czego przykładem mogą być Stany Zjednoczone. Źródłem innowacyjności jest różnorodność, a nie jednolitość punktów widzenia. Najwyższy czas, aby Polska przestała się chwalić jednolitością etniczną odziedziczoną po PRL-u, a zaczęła zabiegać, wzorem państw zachodnich, o imigrantów reprezentujących inne kultury.
Skłonności kolektywistyczne cechują ludzi z rozmaitymi deficytami, które są skrzętnie wykorzystywane przez wszelkiej maści dyktatorów
Pierwszym powodem, dla którego ludzie są skłonni wyrzec się własnej indywidualności jest lęk. Do kolektywnego sposobu myślenia i zachowania, narzuconego przez władcę lub otoczenie społeczne, skłania obawa przed sankcjami, które mogą spotkać tych, którzy chcą iść swoją własną drogą. Lęk nie zawsze wynika z gróźb stosowanych przez twórców lub strażników wspólnoty. Do identyfikacji ze wskazaną wspólnotą znacznie bardziej skutecznie prowadzi lęk przed różnymi, najczęściej zmyślonymi zagrożeniami, na które wskazuje władza, a przed którymi jakoby tylko ona jest w stanie ludzi obronić. Przykładem może być ustawiczne straszenie przez PiS Polek i Polaków imigrantami, Unią Europejską i Niemcami, ludźmi LGBT+, gender, opozycją, a w szczególności Tuskiem. Powszechnie znane jest też zjawisko integracji ludzi wokół flagi w przypadku zagrożenia wojną.
Drugi powód rezygnacji z własnej indywidualności to skutek uwiedzenia przez władzę. Mamy tutaj do czynienia z całkiem odmienną reakcją emocjonalną aniżeli w pierwszym przypadku. Ludzie nie boją się władzy lub tych, których władza wskazuje jako zagrożenie, ale ją kochają, w związku z czym mają do niej całkowite zaufanie i gotowi są wykonać każde jej polecenie. Jest to syndrom przywódcy charyzmatycznego, za którym podwładni gotowi są pójść w ogień, ponieważ tak wysoko oceniają walory jego charakteru i umysłu. Tylko pozornie taka sytuacja bezwzględnego posłuszeństwa podwładnych zdaje się wróżyć sukcesy kierowanej w ten sposób grupie. Jeśli ludzie pozbywają się chęci wykorzystania swojego potencjału, stając się nie tylko zwolennikami, ale wręcz wyznawcami swojego przywódcy, wówczas grupa, ślepa i głucha na jego błędy, nigdy nie osiągnie wielkich sukcesów. Wiele wskazuje na to, że żelazny elektorat PiS-u tak właśnie traktuje Kaczyńskiego. Powtarzając wyznanie wiary – „Jarosław Polskę zbaw”, ludzie ci rezygnują z krytycznego myślenia.
Ostatni powód identyfikacji kolektywnej to niska samoocena. Brak wiary we własne możliwości skazuje wielu ludzi na kurczowe trzymanie się opinii większości lub poleceń władzy. Tacy ludzie szukają po prostu opiekuna, który ich zastąpi w samodzielnym myśleniu i działaniu. To oni najbardziej zaciekle buntują się przeciwko zmianom, w wyniku których zostaliby choć w niewielkim stopniu pozbawieni wzorców, za którymi bezmyślnie, ale za to wygodnie podążają.
Indywidualizm wzmacnia wspólnotę
Indywidualizm, jako cecha społeczna, dominuje wyłącznie w kulturze Zachodu. Należy zdawać sobie sprawę, że tylko dzięki niej możliwa jest w pełni demokracja liberalna, wysuwająca na plan pierwszy wartość praw człowieka. Dlatego dążąc, mimo wszelkich silnie zakorzenionych stereotypów, do osadzenia Polski w kulturze Zachodu, należy upowszechniać wszelkimi sposobami postawy indywidualistyczne w naszym społeczeństwie. Najważniejsza zaś jest umiejętność przekonywania, że postawy te wspólnotę narodową i każdą inną wzmacniają, a nie osłabiają. Przykład rozwoju cywilizacyjnego państw zachodnich jest najlepszym tego dowodem.
Autor zdjęcia: Rupert Britton
—
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2023 „Punkt zwrotny”! 15-17.09.2023, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: https://igrzyskawolnosci.pl/